Nowy Winamp

Nowy Winamp to nie jest zwykły odtwarzacz muzyczny, a coś znacznie więcej

2 minuty czytania
Komentarze

O tym, że Winamp powrócił, pisałem w zeszłym tygodniu, chociaż wtedy jeszcze niewiele z tego wynikało. Twórcy programu dość skromnie dawkują informacje, żeby jak najdłużej wzbudzać zainteresowanie swoim wskrzeszonym dzieckiem. Teraz się okazuje, że nowy Winamp nie będzie już tylko odtwarzaczem muzyki a platformą dla twórców i słuchaczy. Tylko… komu to w ogóle potrzebne? Znaczy poza twórcami Winampa?

Nowy Winamp jako platforma

Nowy Winamp jako platforma

Nowy Winamp zaczął wysyłać zaproszenia dla twórców muzyki. Daje im narzędzia do dystrybucji, promocji i czerpania zysków ze swojej pracy. Jakie dokładnie? No cóż… jak już wspomniałem we wstępie: twórcy dość skromnie dawkują informacje. Dlatego też zarówno my, jak i sami muzycy dowiemy się tego dokładnie we wrześniu. Natomiast użytkownicy będą mogli wykupić pierwsze subskrypcje w listopadzie. 

Nowy Winamp jest więc strasznie rozwleczony. Zamiast iść za ciosem jakiegoś tam zainteresowania, które w większości można podsumować reakcjami w stylu A komu to potrzebne?, ale jednak wciąż jakimiś, to rozwleka wszystko niepotrzebnie w czasie tak, że ludzie do tego czasu zdążą o nim zapomnieć.

Wróćmy jednak na chwilę do samych twórców, bo w ich przypadku również dzieją się rzeczy… dziwne. Nowy Winamp początkowo ogranicza ich liczbę do 25 tysięcy. Nie wiadomo jednak, czy tylko tyle zaproszeń zostanie wysłanych, czy jeśli ktoś nie odpowie na zaproszenie, to czy zostanie ono wysłane kolejnym twórcom na liście. Biorąc pod uwagę pozycję z jakiej startuje odnowiony Winamp obawiam się raczej, że nikt nie będzie się o należenie do grona 25 tysięcy wybrańców zabijał.

Oczywiście takie zaproszenie niesie ze sobą także pewne korzyści. Należą do nich rok darmowego dostępu do narzędzi, jak również Creator Pass, który obiecuje ekskluzywne korzyści, między innymi możliwość wydawania NFT. W końcu wszyscy kochają NFT, prawda?

Co jednak z Winampem jako odtwarzaczem, a nie usługą? No cóż, ten rzecz jasna również będzie rozwijany. Jednak głównie pod kątem bycia klientem dla nowego, usługowego Winampa. I tu pojawia się pytanie: skąd pomysł, że twórcy i słuchacze potrzebują kolejnej usługi do strumieniowania muzyki? Oczywiście konkurencja na rynku jest dobra.

Problem w tym, że Winamp nie zaproponował niczego poza znaną kilkanaście lat temu nazwą i NFT, które większości się źle kojarzą? Owszem, nie pokazali nam jeszcze wszystkiego, ale to co już jest nie przykuwa uwagi, a czekanie kilku tygodni na kolejne nowości, które prawdopodobnie będą równie atrakcyjne nie brzmi jak coś, co porwie tłumy. 

Źródło: Engadget

Motyw