Quo vadis Apple? O tym, jak emejzing nadgryzionego jabłka trochę się zestarzał

6 minut czytania
Komentarze

Problemy Apple z nowymi laptopami opartymi na czipie M2, przypominają lot samolotem bez pilota. Potężny dział PR firmy milczy, jak zaklęty, a katastrofa wizerunkowa stała się faktem – tym razem tylko najbardziej zagorzali fani bronią odkrytych wad konstrukcyjnych, co jest pewnym ewenementem. Wypada więc zadać pytanie – Quo vadis Apple?

Problemy Apple. O tym, jak emejzing nadgryzionego jabłka trochę się zestarzał – spis treści:

  1. Kult Apple i „emejzingu” – skąd się wziął i dlaczego firma odniosła niesamowity sukces?
  2. Drama z nowym procesorem M2, który się przegrzewa. Apple tnie koszty i nabiera wody w usta
  3. Teraźniejszość i przyszłość, czyli Quo vadis Apple? Coraz mniej novum w formule giganta
quo vadis apple problemy felieton opinia co z tym apple

Kult Apple i „emejzingu” – skąd się wziął i dlaczego firma odniosła niesamowity sukces?

Jest zdecydowana różnica pomiędzy świadomym klientem, a prawdziwym fanem marki. W tym pierwszym przypadku ktoś poświęcił czas, by zrobić rozeznanie i znaleźć produkt spełniający określone kryteria. Jeśli urządzenie sprawdzi się w praktyce, jest spora szansa, że powróci i zweryfikuje czy firma nadal trzyma poziom.

Wyhodować fana przywiązanego do danego logo i nawet nie zerkającego w stronę konkurencji, to już zdecydowanie inna para kaloszy. Sztukę tą do perfekcji opanowało Apple, w czym oczywiście swój udział miały własny ekosystem usług, dopracowane oprogramowanie i wyróżniający się na tle konkurencji hardware.

Urządzenia te nierzadko potrafiły zrewolucjonizować rynek śmiałą ideą lub designem, który na nowo definiował, jak może wyglądać elektronika. Wyraźny trend patrzenia na produkt nie tylko przez pryzmat suchych liczb i osiągów podzespołów, ale również funkcjonalności i wzornictwa, rozwinął sam Steve Jobs.

steve jobs prezentacja ipad sukces apple

Legendarny CEO sprzedawał przede wszystkim pewną wizję, większą ideę, która stoi za marką. Wyznawał przy tym zasadę, że tworzenie dobrych od strony technicznej produktów nie wystarczy, by osiągnąć gigantyczny sukces. Kluczem jest kupowanie nowego MacBooka, iPhone’a czy iPada także dla wartości emocjonalnych, które temu towarzyszą. Ostatecznie Apple ma symbolizować coś więcej niż sprzęt – to upragniony styl życia, coś czego pożądasz, nieuchwytny absolut.

Kwintesencją powyższego akapitu jest sławetna reklama Apple z 1984 roku, wyświetlona po raz pierwszy podczas finału Super Bowl. Wyreżyserowany przez Ridleya Scotta klip nie bombarduje widza liczbami. Lansowana tu idea wyzwolenia ludzi od bezdusznych pecetów, z nawiązaniem do powieści Orwella, krzyczy jasno i wyraźnie – drżyj, świecie nudnych szarych blaszaków!

Drama z nowym procesorem M2, który się przegrzewa. Apple tnie koszty i nabiera wody w usta

Wyczekiwane przez wszystkich nowe modele z czipem M2 zaliczyły nie lada wtopę. Najpierw w ręce recenzentów i influencerów oddano model Pro, wyposażony w aktywny układ chłodzenia. Już pierwsze testy wykazały, że zastosowane przez inżynierów z Cupertino rozwiązanie nie jest w stanie schłodzić nowego procesora – a ten potrafi się rozgrzać do astronomicznej temperatury 104 stopni Celsjusza przy eksporcie materiału wideo w rozdzielczości 8K.

Throttling, który miał być domeną tylko laptopów pracujących pod kontrolą systemu Windows, obniżył taktowanie procesora dla P-Core z 3200 MHz do 1894 MHz, zaś dla E-core z 2228 MHz do 1444 Mhz. Najbardziej ucierpiała grafika – bazowy zegar 1393 MHz zastąpiła rekordowo niska wartość 289 MHz. Wraz z liczbami wydajność poleciała na łeb, na szyję, a szalejący na poziomie 7200 RPM wentylator sprawiał wrażenie, że laptop wystartuje i odleci w siną dal.

Zaczęto się więc zastanawiać, jak sytuacja będzie wyglądała w modelu Air, chłodzonym przecież całkowicie pasywnie, bez udziału wentylatora. Raz jeszcze okazało się, że przy wymagającym obciążeniu cieniutka jak papier konstrukcja kompletnie nie radzi sobie z odprowadzaniem ciepła. Scenariusz ten łatwo odtworzyć i w tym przypadku nie pomoże żadna aktualizacja – eksperci są zgodni, że to niestety problem sprzętowy, który nie występował w poprzedniej generacji. Niektórzy użytkownicy pokusili się o przeprowadzenie eksperymentu i nawet prosta podkładka termiczna o wartości 15$, potrafiła zbić temperaturę o 11 stopni.

macbook air pro m2 przegrzewanie problemy

Oliwy do ognia (gra słów zamierzona) dodaje fakt, że Apple zaczęło mocno optymalizować koszty w innym miejscu – montowane w najtańszej opcji dyski 256 GB, czyli te najczęściej wybierane w konfiguracji, są dwa razy wolniejsze od pamięci masowej zastosowanej w urządzeniach z czipem M1. Przy wariancie wyposażonym dodatkowo w 8 GB zunifikowanej pamięci RAM, system operacyjny często posiłkuje się swapem z dysku, gdy fizycznej pamięci po prostu zaczyna brakować. Przy obniżonych transferach skutkuje to spowolnieniem działania całego komputera. Efekt? W niektórych scenariuszach starszy MacBook Pro 13 z układem M1 wygrywa w testach z nową konstrukcją, co jest sytuacją wręcz kuriozalną.

Wszystkie te opisywane problemy sprzedawane są w Polsce za 7 tysięcy złotych (nowy MacBook Air) i 7,5k za model z dopiskiem Pro. W jaki sposób do sytuacji odniosło się samo Apple? Kompletna cisza w eterze. Jeden z najbardziej rozbudowanych działów PR na świecie stwierdził najwyraźniej, że nie warto zabierać głosu – zabrakło nawet it’s not a bug, it’s a feature! lub słynnego you’re not holding it right:

Teraźniejszość i przyszłość, czyli Quo vadis Apple? Coraz mniej novum w formule giganta

Wydarzenia z ostatnich tygodni uwypukliły kilka ciekawych aspektów, z którymi mierzy się świat nadgryzionego jabłka. Niektórym recenzentom i postronnym obserwatorom otworzyły się nieco oczy – Apple, jak każda firma, miewa w swoim portfolio produkty zarówno udane, jak i te borykające się z konkretnymi problemami.

Nie jest to oczywiście żadna nowość, vide np. pękające obudowy iPadów czy wady konstrukcyjne iPhone’a 4, ale tym razem sprawa rezonuje mocniej i jest zdecydowanie bardziej medialna, co może stanowić swoisty wake up call dla samego producenta i działu kontroli jakości – pycha kroczy przecież przed upadkiem nawet największych technologicznych tytanów. Jak długo Apple utrzyma pozycję hegemona, skoro nawet świetnej jakości myśl inżynieryjna potrafi być częściowo zaprzepaszczona pogonią za optymalizacją procesu produkcji i maksymalizacją zysku?

teraźniejszość przyszłość quo vadis plany Apple

Patrząc na kolejne premiery nowych modeli i prezentacje, nie sposób nie odnieść również wrażenia, że od jakiegoś czasu pewna formuła już się wyczerpała – brak tutaj rewolucyjnych produktów zmieniających branżę czy choćby jasnej i klarownej wizji, w którą stronę firma zmierza, prezentowanej przez charyzmatycznego lidera. To dużo głębszy problem i niestety Steve Jobs tym razem nie nadejdzie z odsieczą, jak w 1997 roku.

Jedyne co wiadomo na tą chwilę, to plany związane z prognozowanym stopniowym odejściem od telefonów na rzecz okularów z rozszerzoną rzeczywistością. To perspektywa około 10 do 15 lat i ogromny skok technologiczny, będący prawdziwym wyzwaniem dla firmy, której połowa przychodów opiera się na urządzeniach z rodziny iPhone. Pierwszy autorski headset AR ma pojawić się jeszcze w tym lub przyszłym roku (oficjalna data premiery nie została podana).

headset ar apple

Czy będzie to wstęp do czegoś wielkiego i kolejnych sukcesów giganta z Doliny Krzemowej, czy początek schyłku dominacji w coraz bardziej konkurencyjnym świecie producentów elektroniki? Czas pokaże – historia zna przypadki zarówno po jednej, jak i drugiej stronie tej cienkiej linii, oddzielającej sukces od porażki.

Motyw