Wakacje w pełni, a pogoda dopisuje. Wysokie temperatury powietrza namawiają, żeby skorzystać z kąpieli w Bałtyku. Należy przy tym zadbać o smartfona, aby się nie przegrzał na słońcu i nie przebywał zbyt długo w wodzie. Nie o tym jednak ten wpis, bowiem w SPT, jak zawsze możecie znaleźć najważniejsze informacje z mijających dni. Przed Wami dwieście dwudzieste subiektywne podsumowanie tygodnia. Warto tu zapoznać się z systemem Android 12L.
Sprawdź też: Samsung Galaxy Z Flip 3 w super cenie!
Pochwała – Android 12L zmieni oblicze dużych ekranów
Android 12L w przygotowaniu. Pamiętacie 2012 rok i Androida Honeycomb? To były czasy, kiedy Google dbało o oprogramowanie na tablety. Co prawda nie było ono idealne i miało tandetny wygląd, jednak tablety mogły się wyróżnić dodatkowymi funkcjami czy innym wyglądem interfejsu. Niestety, ten pomysł został porzucony, ale po 10 latach Google do niego wraca przy okazji smartfonów ze składanymi ekranami. Amerykański gigant testuje dla nich specjalne oprogramowanie, które przede wszystkim wzmocni multitasking i kompatybilność aplikacji. Wiemy już, że Android 12L trafi na urządzenia Samsunga, Microsoftu i Lenovo. Zastanawia mnie, jak Samsung zoptymalizuje system względem swojej nakładki One UI, która już zawiera świetne możliwości multitaskingu. Myląca wydaje się być nazwa systemu, a właściwie jego liczba „12” – Google przecież za kilka tygodni wypuści Androida 13. Tak czy owak, stworzenie specjalnego oprogramowania dla niszowego sprzętu to krok w dobrym kierunku.
Nauczanie zdalne trwa! Okres pandemiczny negatywnie wpłynął na zdrowie psychiczne wielu osób. Jednak pandemia COVID-19 oprócz zebrania żniw w postaci setek tysięcy ofiar śmiertelnych, zmieniła sposób, w jakim funkcjonujemy w społeczeństwie. Czas lockdownów zmusił uczelnie i szkoły do wypracowania innych metod nauczania. Oczywiście nie zawsze były one skuteczne i efektywne. Trudno było sprawdzić, czy słuchacze po drugiej stronie ekranu faktycznie biorą udział w wykładzie czy zajęciach. Jednak taka rewolucja była konieczna. Pomogła ona wzmocnić lub nabyć umiejętności obsługi komputera i jego oprogramowania – wiele osób nawet w dzisiejszych czasach miało z tym problemy. Uczelnie od wielu lat chciały wprowadzić możliwość nauki zdalnej lub hybrydowej jako dodatek. Pandemia COVID-19 przyspieszyła ten proces. Dzięki niej, wiele szkół wyższych może poszerzyć swoje usługi o kursy, szkolenia czy studia podyplomowe świadczone w formie zdalnej. Ponadto, obsługa administracyjna pracowników i tzw. „papierkologia” stały się łatwiejsze i szybsze w realizacji. Dostrzegam w tej nagłej rewolucji wiele pozytywnych aspektów, które będą ewoluowały w celu świadczenia jeszcze lepszych usług na uniwersytetach czy akademiach, ale także w szkołach.
Mapy Bing nie są takie „złe”. Przez kilka dni miałem okazję przetestować Mapy Bing od Microsoftu. Okazało się, że gigant z Redmond powoli nadrabia zaległości do konkurencji. Zobaczymy tu między innymi: dobrze działający planer podróży uwzględniający komunikację miejską, estetyczny interfejs czy mapy satelitarne. Microsoft pochwalił się nawet funkcją, która pozwala sprawdzić ceny paliwa na stacjach benzynowych w USA. Niestety, możliwość ta nie działa w Polsce. Warto jednak zaznaczyć, że Mapy Bing przegrywają pod względem funkcjonalności z najważniejszym konkurentem – Google Maps. Nie znajdziemy tu opcji wyszukiwania radarów czy podglądu komunikacji miejskiej na żywo. Microsoft nie stworzył też aplikacji na smartfony – a szkoda!
Krytyka – Teams jak portal społecznościowy
Portal społecznościowy na Teams. Microsoft ma wiele dobrych pomysłów, jeśli chodzi o oprogramowanie. Podoba mi się kierunek, w jakim ewoluował Windows, należy pochwalić też aplikację Office’a. Bardzo przydatny okazał się program Teams, bez którego mało kto wyobraża sobie pracę lub naukę zdalną podczas pandemii COVID-19. To właśnie między innymi ten obszar otrzyma nowe funkcje, które mogą wkurzyć. Microsoft bowiem zaprezentował Viva Engage – sekcję społecznościową, która trafi do Microsoft 365 i Teams. Jestem przeciwnikiem łączenia życia prywatnego z pracą. Dzielenie się codziennymi historiami z szefostwem na relacjach lub w postach to nieporozumienie. Z drugiej strony, niekorzystanie z tych funkcji może powodować naciski lub prowadzić do mobbingu. Taka nowość narobi więcej szkód niż pożytku.
Netflix znów traci użytkowników. Amerykański gigant streamingowy zaprezentował wyniki finansowe za kolejny kwartał. Już w poprzednim okresie, spółka poinformowała, że pierwszy raz w historii straciła niemałą liczbę użytkowników. Teraz sytuacja się powtarza, a Netflix stracił ponad milion subskrybentów. Oczywiście nie ma co panikować z tego powodu, ponieważ firma nadal wyprzedza konkurentów i w najbliższym czasie nikt jej nie zagrozi na rynku. Jednak rywale np. Disney+ czy Apple TV mają treści o znacznie wyższej jakości niż Netflix. Ta firma wydaje dużą liczbę filmów i seriali, które są tanie w produkcji, a ich ewentualny sukces generuje gigantyczne marże. Klasycznym przykładem jest tutaj Squid Game. Warto w tym miejscu dodać, że mimo spadku liczby użytkowników, przychody spółki wzrosły o 9% w stosunku do analogicznego okresu rok wcześniej. Być może niska jakość seriali jest jednym z powodów, dla których ludzie zaczynają odchodzić od giganta i przechodzą do konkurencji. Firma będzie się „ratowała” wprowadzając nowy rodzaj planu dla użytkowników, który będzie uwzględniał reklamy. W Polsce taką usługę oferuje np. IPLA – w czasie oglądania serialu wyświetla się kilka bloków reklamowych. Oby nie okazało się, że część z nich przejdzie na nowy plan, a przychody giganta spadną. Innym problemem Netflixa jest współdzielenie kont, które może zostać ukrócone, jednak firma liczy tu na uczciwość użytkowników.