Huawei MatePad Paper

Recenzja Huawei MatePad Paper – świetny czytnik, dobry notatnik, kiepski tablet

10 minut czytania
Komentarze

Na rynku pojawia się nowy, ciekawy trend – urządzenia wyposażone w ekrany bazujące na elektronicznym papierze, które do tej pory ograniczały się do czytników e-booków, rozszerzają swoją funkcjonalność, dążąc co zapewnienia podobnych doświadczeń jak tablety. Te hybrydowe sprzęty są na razie niszowym produktem i raczej ciekawostką dla geeków, ale najwyraźniej mają duży potencjał komercyjny, jeśli segmentem zainteresowała się firma tego kalibru co Huawei.

Podsumowanie

Huawei MatePad Paper to pierwszy w ofercie chińskiego producenta tablet z ekranem E Ink, który łączy cechy typowe dla czytników e-booków i rozbudowuje je o funkcje bardziej kojarzone z tabletami. Co więcej, współpracuje z rysikiem, więc sprawdzi się też jako cyfrowy notatnik. Niestety wysoka cena sprawia, że nie będzie prawdziwą konkurencją dla żadnego z tych urządzeń.

Zalety

  • rysik i etui w zestawie
  • M-Pencil obsługujący 4096 poziomów nacisku
  • wygodne pisanie i szkicowanie za pomocą rysika
  • smukły kształt i niska waga
  • wszechstronność dzięki dużemu ekranowi
  • ekran E Ink nie męczy oczu nawet podczas długiej pracy
  • dobre czasy pracy
  • skuteczne adaptacyjne odświeżanie
  • wielofunkcyjność

Wady

  • wysoka cena
  • brak pyło- i wodoodporności
  • brak automatycznej regulacji podświetlenia ekranu
  • dość wolne działanie
  • kiepski wybór książek w firmowej księgarni
  • ograniczony wybór aplikacji do zainstalowania (bez dostępu do Sklepu Google)
  • brak gniazda słuchawkowego, slotu na kartę SIM i microSD

Huawei MatePad Paper będzie świetnym, choć dość kosztowym nabytkiem dla osoby, która poszukuje czytnika ebooków z większym ekranem niż oferują typowe urządzenia tego typu, oraz które nie pogardzą kilkoma dodatkowymi funkcjami. Spodoba się też osobom, które lubią eleganckie, dopracowane gadżety. Czego jeszcze można się po nim spodziewać? Zapraszam do recenzji:

Specyfikacja urządzenia

  • Procesor: HiSilicon KIRIN 820E (3 rdzenie A76 o taktowaniu 2,22 GHz, 3 rdzenie A55 o taktowaniu 1,84 GHz)
  • Układ graficzny: Mali-G57
  • RAM: 4 GB LPDDR4x
  • Pamięć wbudowana: 64 GB
  • Inne: czytnik linii papilarnych, akcelerometr, czujnik Halla, wbudowane głośniki stereo i cztery mikrofony, rysik w zestawie
  • Ekran: E-Ink z wbudowanym oświetleniem, 10,3 cala Huawei FullView, 1872 x 1404 pikseli
  • Łączność: Wi-Fi 6 (802.11 a/b/g/n/ac/ax), Bluetooth 5.2, USB-C – 1 szt.
  • Bateria: Li-Po 3625 mAh
  • System operacyjny: HarmonyOS 2
  • Wymiary: 183 x 225 x 6,7 mm
  • Waga: 360 g

Z bardziej szczegółową specyfikacją można zapoznać się na stronie producenta.

Huawei MatePad Paper sprzedawany jest w cenie 2299 złotych – za tyle można kupić trzy Kindle od Amazonu. Albo całkiem dobrego tableta. Ale przecież są osoby, dla których ta cena nie będzie zaporowa.

Co w zestawie?

Tablet, tudzież czytnik Huawei MatePad Paper otrzymujemy w eleganckim, białym pudełku. Wewnątrz, obok samego urządzenia, znajdziemy również rysik z zapasowymi końcówkami, ładowarkę i kabel USB-A do USB-C oraz papierowe instrukcje.

MatePad Paper jest dostarczany z etui ochronnym – Huawei MatePad Paper Folio Cover – które zakrywa przód i tył urządzenia. Jest wykonane z tego samego tworzywa i ma takie samo skóropodobne wykończenie obudowa tabletu i zamykane na magnes.

Konstrukcja i wygląd urządzenia

10,3-calowy ekran dostarcza sporej przestrzeni roboczej, a smukły kształt urządzenia i niewielka waga sprawiają, że komfortowo można z niego korzystać nawet przez dłuższy czas. Wygląda zdecydowanie atrakcyjnie, zwłaszcza w porównaniu z obecnymi na rynku czytnikami.
Tablet ma zaledwie 6,65 mm grubości i 182 mm szerokości. Całość waży tylko 305 gramów – naprawdę pozytywnie mnie to zaskoczyło i w praktyce, nawet podczas dłuższego trzymania MatePada Paper podczas pracy, nie odczywałam jego ciężaru.

Tylny panel Huawei MatePad Paper pokrywa tworzywo, które ma imitować skórę. Jest przyjemne w dotyku i na pewno ułatwia chwyt – nie widać na nim również odcisków palców.

Na krawędziach umieszczono parę głośników, regulację głośności, port USB-C oraz, w prawym górnym narożniku, włącznik połączony ze skanerem linii papilarnych.

Nie jest on może najszybszy, ale nie miał większych problemów z rozpoznawaniem palca. Sporadycznie musiałam przykładać palec 2-3 razy, aby MatePad Paper go zarejestrował.

Huawei MatePad Paper współpracuje z rysikiem M Pencil, który znalazł się w zestawie. Dzięki niemu można pisać, szkicować lub notować, zarówno w odrębnej aplikacji do notatek, jak i w czytanych dokumentach. Ma 4096 stopni nacisku i opóźnienie rzędu 26 milisekund. Ładuje się bezprzewodowo gdy zostanie magnetycznie podczepiony do prawej krawędzi tabletu.

Ekran – dużo miejsca, dużo szarości

Ekran ma 10,3 cala, rozdzielczość 1872×1404 pikseli i potrafi wyprodukować 256 odcieni szarości. Nie daje refleksów, więc z MatePada Paper fajnie się korzysta nawet w pełnym słońcu. Nie emituje światła, co pozwala lepiej zadbać o wzrok, choć oczywiście jest podświetlany, więc można czytać lub pracować nawet w nocy. Warto dodać, że Huawei osiągnął bardzo cienkie ramki wokół ekranu, ale z prawej strony pozostawiony grubszy margines, coś na kształt grzbietu książki, aby było za co chwycić. Według producenta wyświetlacz zajmuje 86,3% frontowego panelu.

Wyświetlane treści prezentują się bardzo dobrze, choć wypada dodać, że ekran ma niższe upakowanie pikseli (227 ppi) niż Kindle Paperwhite (300 ppi). I da się to zauważyć. Odświeżanie ekranu ma takie same bolączki jak w innych urządzeniach bazujących na elektronicznym papierze – sporadycznie pojawiają się „duchy”, czyli pozostałości po wcześniej otwieranych stronach, choć muszę przyznać, że automatyczne odświeżanie spisuje się tu bez zarzutów.

Obsługa Huawei MatePad Paper realizowana jest przez dotykowy ekran, a ponieważ jest to ekran typu e-ink, potrzeba trochę cierpliwości. Jest tu pewne opóźnienie podczas interakcji, co może frustrować, gdy użytkownik chce pewne rzeczy zrobić za szybko. Niemniej typowe gesty dla czytników, jak stuknięcie w bok ekranu celem przewrócenia strony czy poruszanie się po menu, nie sprawiają problemów.

Ekran nie jest tak gładki jak w tabletach – chropowata, matowa struktura ma przypominać kartkę papieru, co ułatwi też prowadzenie rysika (Huawei M-Pencil 2. generacji). Warto dodać, że MatePad Paper może pochwalić się certyfikatem TÜV Rheinland Paper Like Display.

Harmony OS i garść użytkowego softu

Huawei MatePad Paper opiera się na autorskim systemie Harmony OS i ma szereg preinstalowanych aplikacji, które mają przydać się na co dzień i w pełni wykorzystać potencjał i możliwości urządzenia. Kalendarz, poczta, rejestrowanie notatek głosowych czy przeglądarka internetowa to tylko część z nich. Pracę ułatwiają widgety. które usprawniają szybki podgląd kluczowych elementów: plan dnia, wiadomości e-mail, kalendarz i inne.

Dzięki Harmony OS możliwe będzie też proste i szybkie połączenie między różnymi urządzeniami producenta: laptopami, pecetami, tabletami i telefonami. Huawei twierdzi, że tablet będzie występował jako dysk USB, dzięki czemu łatwo, stosując metode drag-and-drop, będzie można przesłać PDF-y z notatkami czy notatki do laptopa. Dzięki Huawei Share w teorii, po podłączeniu urządzeń do tej samej sieci Wi-Fi oraz ich sparowanie, powinny móc udostępniać między sobą pliki. Próbowałam to zrobić z Huawei MateBook D16, ale – mimo że urządzenia widziały się w sieci -wciąż pojawiał się błąd połączenia.

Na pewno kooperacja urządzeń będzie fajną opcją dla osób, które pracują z książkami i dokumentami, chociaż niestety ograniczoną do autorskiego systemu chińskiego producenta. Niemniej w przeciwieństwie do smartfonów, które wiele tracą pozbawione dostępu do usług i aplikacji Google’a, w przypadku MatePad Paper nie jest to tak doskwierające.

Firmowy sklep z książkami nie daje zbyt dużego pola do popisu, ale bez problemu można zainstalować Kindle Reader, zsynchronizować bibliotekę i czytać książki z chmury Amazona na MatePadzie Paper. Aplikacje dostępne są jako pliki APK albo przez AppGallery, albo, za pośrednictwem wyszukiwarki Petal, poprzez inne źródła, np. APKPure.com.

Do czytania – znakomity

Huawei MatePad Paper używałam głównie jako czytnika e-booków. I zdecydowanie w tej roli sprawdza się doskonale. Przede wszystkim z uwagi na jakość ekranu, jego rozmiar i ergonomię – urządzenie jest relatywnie lekkie i poręczne. Wyświetlane treści można w prosty sposób powiększać lub zmniejszać, a podświetlenie można z powodzeniem dostosować do własnych preferencji i zewnętrznego otoczenia. Warto dodać, że choć urządzenie nie ma slotu na karty pamięci, to 64 GB zupełnie wystarczą na naprawdę obszerną bibliotekę.

Fani audiobooków również nie powinni być rozczarowani – MatePad Paper ma podwójne głośniki, na których można odsłuchiwać książki, a przez Bluetooth można tez podpiąć słuchawki dla bardziej kameralnego obcowania z literaturą.

W porównaniu z czytnikiem Kindle (Paperwhite 4), Huawei MatePad Paper prezentuje się naprawdę imponująco. W zasadzie można powiedzieć, że wygląda jak większa wersja czytnika Kindle Oasis. Na dużym ekranie mieści więcej treści, więc rzadziej trzeba przewijać strony.

Niemniej gęstość upakowania pikseli jest tu nieco niższa niż w czytniku Amazonu, co da się zauważyć. Poniżej możecie zobaczyć porównanie tekstu wyświetlanego na czytniku Kindle (po lewej) oraz na tablecie/czytniku Huawei (po prawej).

Tablet – tylko z nazwy

MatePad Paper zapewnia wyższą funkcjonalność od typowego czytnika e-booków, ale nazywanie go tabletem jest jednak sporo na wyrost. Niemniej jest tu cała zakładka z aplikacjami, wśród których znajdziemy m.in. przeglądarkę internetową, firmowy sklep z aplikacjami, kalkulator, kalendarz, dyktafon czy pocztę elektroniczną. Można nawet pooglądać nagrania z YouTube’a, choć nie jest to szczególnie atrakcyjne wizualnie doświadczenie.

Trzeba dodać, że jako MatePad Paper działa dość wolno – po dotknięciu trzeba chwilę zaczekać na reakcję – to kolejny element przemawiający za tym, by nie zaliczać go do tabletów

Cyfrowy notatnik – przydatna rzecz

Z pewnością osoby przyzwyczajone do robienia notatek ręcznie będą zadowolone z możliwości, jakie daje Huawei MatePad Paper. Jest tu bowiem odrębna aplikacja do tworzenia notatek, wykorzystująca szereg szablonów, które mają ułatwić pracę.

Wspiera też notatki głosowe i rozpoznawanie tekstu – odręczne notatki potrafi zamienić na edytowalny tekst. A jeśli z urządzenia ma korzystać więcej niż jedna osoba, wtedy przydatna może okazać się możliwość szyfrowania notatek – do ich odczytana niezbędny będzie palec właściciela.

Określenie „Paper” w nazwie ma swoje uzasadnienie w kwestii pisania. Huawei dostosował interakcję ekranu i rysika tak, aby przypominało to pisanie na papierze. I faktycznie w jakiś sposób to wrażenie jest odtworzone. Plusem jest duża powierzchnia ekranu – osoby, które poszukują cyfrowego notatnika, nie będą rozczarowane.

Bateria, ładowanie i czasy pracy

Tablet wyposażono we wbudowaną baterię litowo-polimerową o pojemności 3625 mAh. Producent twierdzi, że w połączeniu z energooszczędną technologią HarmonyOS gwarantowane są nawet 6-dniowe czasy pracy bez konieczności ładowania. Z kolei po włączeniu trybu czuwania tablet przetrwa do 28 dni.

Jak jest w praktyce? Wszystko zależy, do czego i jak często będziecie korzystać z urządzenia, jak silne będziecie stosować podświetlenie i z których modułów łączności zamierzacie korzystać. Moje korzystanie z MatePad Paper (głównie czytanie, sporadycznie notowanie, inne funkcje w znacznie mniejszym stopniu) pozwoliło na osiągnięcie 9-10-dniowych czasów pracy. Samo czytanie e-booków, z wyłączonym modułem Wi-Fi i BT, przy oświetleniu ustawionym na ok. 35% zużywało mniej więcej 4-5% baterii na godzinę. Oczywiście czasy pracy skrócą się znacząco przy zwiększonym oświetleniu i korzystaniu z modułów łączności — tutaj szacuję, że bardziej realne są 3-4-dniowe czasy bez ładowarki.

Samo ładowanie, za pomocą ładowarki 22,5 W i kabla z zestawu, zajmuje około 1,5 godziny. Po 30 minutach jest mniej więcej 55% baterii, a po godzinie 90%. Pozostałe 30 minut tablet powoli ładuje się do 100%.

Motyw