Recenzja Sonos Ray - zdjęcie główne przedstawiające logo producenta

Recenzja Sonos Ray — świetny, ale wybrakowany soundbar

10 minut czytania
Komentarze

Sonos Ray jest reklamowany przez producenta jako soundbar do drugiego telewizora. Ja jednak sprawdziłem go głównie pod kątem użytku do głównego ekranu, chociaż gdyby nie jedna kwestia, to sprawdziłby się idealnie w nieco innym zastosowaniu. 

Zalety

  • Jakość dźwięku
  • Stabilność połączenia
  • Design i wykonanie
  • Uniwersalne brzmienie
  • Funkcje sieciowe Sonosa są świetne

Wady

  • Tylko wejście optyczne i Wi-fi
  • Konieczność obsługi poprzez pilot z IR lub aplikację
  • Opcjonalny subwoofer znacznie przewyższa koszt soundbara

Recenzja Sonos Ray w trzech zdaniach podsumowania

Sonos Ray jest bardzo dobrze brzmiącym soundbarem jak na swoją półkę cenową. Jest bardzo dobrze wykonany, a jego funkcje sieciowe są na najwyższym poziomie. Zabrakło w nim jednak HDMI, a producent nie pomyślał o osobach z pilotami działającymi przez Bluetooth.

8,2/10
  • Jakość dźwięku 9
  • Aplikacja 10
  • Jakość wykonania 9
  • Możliwości połączenia się 6
  • Obsługa 7

Zestaw i cena

Sonos Ray przychodzi do nas w ładnym, prostym kartonie, który w środku kryje niewiele. Poza samym soundbarem znajdziemy tu tylko cieniutki przewód optyczny oraz kabel zasilający. Miłym dodatkiem jest, że oba kable są w kolorze sprzętu, dzięki czemu mniej rzucają się w oczy. Przewód zasilający przy wtyczce, która jest popularną ósemką, posiada okrągłe zabezpieczenie, które blokuje się w soundbarze. Samo wyjęcie jest równie proste, co standard, ale znacznie ciężej uszkodzić gniazdo, gdy przypadkowo pociągniemy za kabel. 

Sonos Ray kosztuje 1399 PLN, co czyni go najtańszym soundbarem w ofercie amerykańskiego producenta. Jest oczywiście dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych, czarnym i białym. 

Jakość wykonania i budowa

Recenzja Sonos Ray, zdjęcie przedstawia cały soundbar

Jak większość produktów Sonosa, Ray wygląda bardzo minimalistycznie, ale jednocześnie elegancko. Prosty kształt, ukryte logo, nierzucające się w oczy przyciski. Dzięki temu recenzowany Sonos Ray bardzo dobrze skryje się w nowoczesnym mieszkaniu, ale będzie się nieco kłócił z wystrojem rustykalnym. W takim przypadku znacznie lepiej wpasuje się choćby Samsung HW-Q800A. W samej kwestii jakości wykonania jest również bardzo dobrze. Wykończenie jest z tworzywa sztucznego, które jest przyjemne w dotyku, nie brudzi się i nie łapie zbyt mocno kurzu. Frontowy grill jest również wykonany z plastiku, a na jego środku znajduje się eleganckie logo producenta. 

Powieszenie na ścianie? Żaden problem

Sonos Ray posiada z tyłu dwa otwory na gwinty M5, dzięki którym możemy powiesić soundbar bezpośrednio na ścianie. Przyda się do tego jednak uchwyt dedykowany do soundbara, który kosztuje 249 PLN, ale pozwala wręcz przykleić sprzęt do ściany. 

Sonos Ray — specyfikacja

  • Wymiary (W x S x G): 71 x 559 x 95 mm
  • Waga: 1,96 kg
  • Trzy przyciski pojemnościowe
  • WiFi 2,4 GHz
  • Wejście optyczne
  • Wejście sieciowe 10/100 Mbps
  • Czujnik IR
  • Wsparcie dla AirPlay2

Sonos Ray — użytkowanie

Zdjęcie przedstawia przyciski na górze soundbara Sonos Ray

Sonos Ray jest minimalistyczny nie tylko pod kątem designu, ale też opcji używania go. W zestawie przede wszystkim nie ma pilota, więc należy go skonfigurować z pilotem naszego telewizora, jeśli ten działa po IR. Jeśli posiadamy telewizor od na przykład firmy TCL, gdzie piloty są na Bluetooth, to od razu możemy przestać myśleć o recenzowanym soundbarze. Jest to sprawa dość uciążliwa, zwłaszcza że w moim przypadku głośność w telewizorze przeskakuje w inny sposób, niż odbiera to soundbar. Na dobrą sprawę nigdy nie wiem, jaka głośność jest obecnie ustawiona. Samo włączanie się sprzętu następuje po przesłaniu dźwięku z telewizora i jest szybkie, do tego praktycznie się nie myli. Niektóre sprzęty z tą funkcją miewały problemy przy wybudzeniu. 

Czemu tylko wejście optyczne?

Sonos Ray działa jedynie po Wi-Fi lub tak zwanym optyku. Nie ma tutaj wejścia analogowego, czy HDMI. Brak HDMI dyskwalifikuje Sonosa w przypadku niektórych telewizorów, a obecność jedynie wejścia optycznego dyskwalifikuje soundbar też z użytku przy komputerze. Sam bardzo chętnie bym używał recenzowanego produktu przy komputerze, bo idealnie by się zmieścił pod monitorem, a przy obecnych upałach niespecjalnie chce mi się siedzieć w słuchawkach. Koszt konwerterów na wyjście optyczne to często około 500 PLN, więc wiele osób pewnie zdecyduje się na inny produkt z gniazdem AUX, czy nawet USB. 

Nie znajdziemy też Bluetooth

Tego rodzaju połączenia bezprzewodowego również na próżno nam szukać w specyfikacji Sonosa. Przydałoby się właśnie do obsługi pilotów niektórych telewizorów, czy w przypadku, gdy chcemy posłuchać muzyki, a umarł nam router. Osobiście uważam, że Sonos poleciał delikatnie zbyt po bandzie jeśli chodzi o ograniczanie możliwości połączenia się z soundbarem. 

Aplikacja jako zamiennik dla pilota?

Sonos jest jednym z większych producentów zestawów multiroom. Co za tym idzie, musi mieć minimum dobrą aplikację. W rzeczywistości jest to jedna z najlepszych aplikacji do sprzętów tego typu. Zawsze działa płynnie, muzyka ani razu się nie zawiesiła, a Spotify wewnątrz aplikacji operuje się równie dobrze, jak oficjalną aplikacją.

Możemy w niej ustawiać praktycznie wszystko. Od głośności, przez kolejkę utworów, aż po subskrypcję ich serwisu streamingowego. Osobiście nie czułem potrzeby przesiadania się na cokolwiek innego, by używać sprzętu. Poza oczywiście momentami, gdy chciałem obejrzeć najnowszy serial z uniwersum Star Wars. Wtedy operowanie z pomocą pilota od telewizora było w pełni wystarczające. 

Jak brzmi Sonos Ray?

Ogólnie ujmując, brzmi zaskakująco przyjemnie. Testowałem go w pomieszczeniach o wymiarach dwunastu oraz trzydziestu metrów kwadratowych. W obu przypadkach sprawdził się bardzo dobrze, chociaż w salonie nie wzgardziłbym dodatkiem subwoofera. Przy filmach brakowało dodatkowego uderzenia, które robi często największy efekt. 

Aby lepiej zrozumieć o czym piszę, zapraszam do poradnika o słuchawkach, gdzie tłumaczę opisy brzmienia.

Czy Sonos Ray nadaje się do muzyki?

Sonos Ray to moim zdaniem jeden z najlepszych tańszych soundbarów do muzyki. Brzmi on oczywiście po Sonosowemu, ale nie jest aż tak ciemny jak IKEA Symfonisk. Po Sonosowemu, czyli ciepło i niemęcząco. Co mnie zaskoczyło, bardzo dobrze sprawdza się on w muzyce jazzowej. Sonos Ray posiada wystarczająco dobrą separację, by móc usłyszeć komplet instrumentów nawet w stosunkowo dużych zespołach. Bardzo podoba mi się ogólne uchwycenie basu, który jest szybki i dynamiczny, a jednocześnie nie jest twardy. Całość bardzo dobrze balansuje, a jednocześnie jest przyjemnie gładka. Podobnie, choć nie do końca, sprawa ma się ze średnicą. Przez większość czasu prezentuje ona przyzwoitą ilość detali, a męskie wokale są prezentowane w przyjemny sposób, z niewielką dozą tekstury i to właśnie one są prezentowane na froncie.

Średnicy i góry ciąg dalszy

Damskie wokale są nieco inne niż te męskie, zwłaszcza te nieco słodsze jak przykładowo Taylor Swift, czy po prostu wyższe tak jak Snail Mail. Również stoją one na froncie, ale są nieco nosowe, ściśnięte. Technicznie rzecz ujmując, dalej brzmienie jest bardzo dobre jak na okolice 1400 PLN, ale w kwestii sygnatury dźwiękowej, nie muszą się one już spodobać każdemu. Najwyższe tony są delikatne, ale dają o sobie znać. Nie brakuje ich, nie narzucają się i przyjemnie wybrzmiewają w tle dopełniając brzmienie.

W jakiej muzyce sprawdzi się Sonos Ray?

W praktycznie każdym gatunku muzycznym Sonos zabrzmi minimum przyzwoicie. Osobiście słuchałem na nim głównie lo-fi, gdzie idealnie przygrywał mi w tle. Dobrze sprawdzał się również w rocku, popie, czy rapie. Jedynie do klasyki brakowało mi tekstury, ale to już kwestia osobistych preferencji i przyzwyczajeń. No i w większym pomieszczeniu brakuje najniższego basu, więc płyty jak „happier than ever” nie zabrzmią tu najlepiej.

Sonos Ray w filmach sprawdza się świetnie

O ile nie jesteśmy w dużym pomieszczeniu, o czym wspomniałem wcześniej, to Sonos świetnie da sobie radę nie tylko w codziennym użytkowaniu, ale też przy poważniejszych seansach filmowych. Postanowiłem na nim obejrzeć klasyk ze swojego dzieciństwa, czyli Iniemamocnych na Disney Plus. Film nie najnowszy, ale bardzo dobrze zrealizowany w zakresie dźwięku. Jest to w końcu poniekąd film akcji dla dzieci, więc bardzo dobrze łączy ze sobą wiele cech innych filmów. Zaczynając od głosów, były one zawsze w pełni czytelne i prezentowane na froncie. Sytuacja ma się podobnie w serialach jak CSI: Kryminalne zagadki Miami, gdzie często głosy są nagrane po prostu przeciętnie i na gorszym sprzęcie mogą się mocno schować. Sonos Ray dobrze wypychał je na front i pozwalał w pełni zrozumieć, to co aktorzy chcieli przekazać. 

Wracając do Iniemamocnych

To jest w nich wiele elementów filmu akcji. Wybuchy, strzały, bieganie po wodzie i wiele innych elementów, które spotkamy w bardzo szerokiej gamie seriali, czy filmów. I każdy z nich brzmi bardzo dobrze. Nic nie jest przesadzone, nie jest rozmyte. Nawet gdy na ekranie działo się bardzo dużo, to dźwięk się nie gubił. Tak dobra separacja pokazywała się już przy muzyce, przy słuchaniu jazzu i miło, że utrzymała się w filmach, nawet przy braku formatu Dolby Atmos. W niewielkim pomieszczeniu ilość basu również w pełni starczała i pozwalała cieszyć się przyjemnymi efektami specjalnymi w filmach.

Pozycjonowanie nie zachwyca, ale to nie dziwi

Żaden soundbar w budżecie 1400 PLN, który tak dobrze radzi sobie w muzyce, nie jest w stanie zastąpić nawet podstawowego kina domowego. To jest jednak cena, w której każdy producent musi zrobić jakiś kompromis. Sonos Ray nie jest w stanie wygenerować takiej przestrzeni jak zestaw 5.1, chociaż przyjemnie rozdziela dźwięki dziejące się przed nami. Dzięki temu nie czuć, że dźwięk dochodzi konkretnie z soundbara. Poprawić scenę można w prosty sposób, wystarczy dorzucić dwa głośniki z rodziny Sonosa i ustawić je za nami. Parowanie Raya z innymi produktami tej firmy nie jest najmniejszym problemem.

Sonos Ray w grach

Jak można się domyślać, jest tutaj podobnie jak w filmach. Sam producent określa Sonosa Ray jako soundbar do grania, albo do drugiego telewizora. W grach akcji, czy RPG, jak polskie produkcje od CD Projekt Red belka sprawdza się naprawdę bardzo dobrze. Głosy z oddali są wyraźne, machanie mieczem przyjemne, a odgłosy samochodów z CP2077 są naprawdę świetne, oczywiście biorąc pod uwagę przeciętny poziom gry w tym zakresie. Pod tym kątem znacznie lepiej odpalić Assetto Corsa Competizione, gdzie V8 mruczą chyba najlepiej spośród gier, w jakie miałem okazję zagrać. 

Recenzja Sonos Ray — podsumowanie

Recenzja Sonos Ray - zdjęcie główne przedstawiające logo producenta

Sonos Ray to świetny soundbar, ale do bardzo konkretnych zastosowań. Brak Bluetooth, obecność jedynie wejścia optycznego, czy brak pilota skutecznie wykluczają go dla wielu osób. Jeśli nie należysz jednak do tej grupy, a potrzebujesz niewielkiego soundbara, który może być początkiem zestawu multiroom, to ciężko o coś lepszego. Świetnie radzi sobie w muzyce, filmach, a także grach. Sam bym bardzo mocno myślał nad jego zakupem celem ustawienia go na biurku, ale fakt tylko wejścia optycznego mnie skutecznie zniechęca. 

Motyw