twin peaks najlepsze seriale

Najlepsze seriale wszech czasów

8 minut czytania
Komentarze

Wciąż oglądamy premiery nowych seriali, a w tym tłumie coraz trudniej znaleźć i wybrać, te które są absolutną czołówką. Poniższa lista ma szansę wam pomóc.

Najlepsze seriale w historii – Top 10

Breaking Bad najlepsze seriale

Wybranie dziesiątki najlepszych seriali wszech czasów, a tym bardziej tego jednego, najlepszego, to trudne zadanie, szczególnie jeśli widziało się ich całą masę i każdego roku powstają kolejne. I to nawet w sytuacji, w której seriale zaczęły prezentować poziom wybitny, często przewyższający filmy, od względnie niedługiego czasu. Złota era seriali trwa bowiem raptem od końca lat 90. czyli trochę ponad 20 lat. Tym niemniej, jak zobaczycie poniżej, w mojej opinii najlepsze seriale w historii, to nadal te, które powstały w pierwszych latach złotej ery. Produkcje powstające obecnie, choć co jakiś czas trafiają się rzeczy wybitne, nadal nie są w stanie nadgonić „pionierów”.

Mad Men

Stosunkowo niewiele seriali trzymało równy poziom przez cały swój telewizyjny żywot. Serii „Mad Men” przez 7 sezonów udała się ta sztuka. Oczywiście nie każdy sezon był tak samo dobry, zdarzały się odchyły w górę i w dół, ale całość nie schodziła z dość wysokiego pułapu. Opowieść o pracownikach agencji reklamowej w USA w latach 60., to już na poziomie samego pomysłu znakomity punkt wyjścia. Gdy więc połączymy ze sobą wspaniałe odtworzenie lat 60., realia branży reklamowej oraz świetnie rozpisane historie głównych bohaterów (i fakt, że są kapitalnie zagrani przez całą obsadę) wynik tego równania wydaje się oczywisty. „Mad Men” to jeden z najlepszych dramatów jakie widziała telewizja. I bodaj najbardziej stylowy. „Mad Men” można oglądać w serwisie Amazon Prime Video.

South Park

Choć „South Park” powstali jako seria inspirowana „Simpsonami”, tyle że z o wiele bardziej wyszczekanym i dosadnym humorem tylko dla dorosłych, to bardzo szybko zaczęła po wieloma względami przeganiać swego „mistrza”. Dziś seria ta stoi na własnych nogach i pisze swoją własną legendę. Osobiście nie znam lepszej, bardziej trafiającej w punkt, bezwzględnej i równie mądrej jednocześnie satyry komentującej to, co dzieje się wokół nas w każdej sferze życia społeczeństwa. I choć najlepsze lata „South Park” ma już za sobą, to nadal potrafi bawić do łez i stanowić istotny głos w dyskursie publicznym. I to ponad 20 lat od swojej premiery. 2 sezony serialu „South Park” można oglądać w serwisie PlayNow.

The Office

Choć amerykańskie „The Office” wystartowało dość niemrawo w pierwszym sezonie, to już od kolejnego powaliło na kolana. W swoich najciekawszych sezonach był to najlepszy komediowy serial wszech czasów. Twórcom udała się niełatwa sztuka połączenia wątków zabawnych z licznymi niezręcznościami, wymieszania elementów komediowych z tymi na serio. W ciągu paru chwil przedstawiona w serii zabawna czy krindżowa scenka potrafiła zmienić się niemalże dramatyczną, ujawniając poważne problemy, nierzadko osobiste, z którymi mierzą się jego bohaterowie. To tak naprawdę jedno wielkie studium białych kołnierzyków w ich środowisku naturalnym, jak i niezdrowego narcyzmu, arogancji oraz całej reszty cech charakteru pracowników biura. Tyleż samo z przymrużeniem oka co na poważnie. A całości pomaga fakt, że bohaterowie „The Office” są w większości sympatyczni i nie da się ich nie lubić, nawet jeśli czasem nas wkurzają. Wszystkie sezony „The Office” można oglądać w CANAL+ online.

The Shield

Ta seria przez wielu mogła zostać pominięta, gdyż zaczęła się na dobrą sprawę jako względnie typowa opowieść sensacyjna o gliniarzach, którzy nie zawsze trzymają się litery prawa. I w sumie ten element układanki pozostał do końca, natomiast z czasem „The Shield” przerodziło się w coś znacznie więcej – niemal szekspirowski współczesny dramat, który pokazuje, że przekraczając granice zła pozwalamy mu pochłaniać nas coraz bardziej. Całość jest mistrzowsko rozpisana (finał rozwala nasze emocje na kawałeczki) i równie genialnie zagrana (Michael Chiklis dał tu popis swojego życia). Serial ten cechuje również surowa, niemalże dokumentalna warstwa formalna (w tym kamera z ręki). Wielu stawia „The Shield” za „The Wire”, ja jednak osobiście uważam, że jest to rzecz lepsza i bardziej angażująca.

Lost. Zagubieni

Choć „Lost” jest dość nierówną serią, to dla mnie jest ona kwintesencją tego jak powinny wyglądać seriale. Mamy tu egzotyczną wyspę, mistyczną tajemnicę, dramaturgię, olbrzymią galerię postaci oraz zagadkę, która trzyma nad nami wielki znak zapytania od pierwszego do ostatniego odcinka. Niczego więcej o seriali nie potrzebuję, a „Lost” wszystkie te składniki wymieszał niemal perfekcyjnie. Jasne, niektóre sezony były gorsze od poprzedników, a finał okazał się strasznie rozczarowujący, ale nie zawsze koniec drogi jest ważny, a sama droga. Do tego od strony formalnej „Lost” to serial na niemal kinowym poziomie i do dziś się praktycznie nie zestarzał.

Rodzina Soprano

To od tego serialu, jak wszyscy wiemy, zaczęła się złota era produkcji telewizyjnych. To nie tylko wspaniale rozpisana i zagrana historia gangsterska, ale też szczerze poruszający dramat rodzinny. W którym otoczka mafijna to tylko i aż ciekawa scenografia dla ludzkich problemów. Plus oczywiście mamy tu do czynienia z jedną z najlepszych kreacji aktorskich, nie tylko w serialach, ale w ogóle. James Gandolfini jako Tony Soprano to poziom masterclass. Serial „Rodzina Soprano” można oglądać w serwisie HBO Max.

Sześć stóp pod ziemią

Jeden z najpiękniejszych seriali, który mądrze opowiadał zarówno o życiu jak i śmierci. I jak w życiu dramaty mieszają się z tu komedią, nierzadko okraszoną czarnym humorem. Jego wielkość zaszyta jest w pozornie prostej historii prezentującej niemal każdy aspekt naszej egzystencji oraz przemijania, jak i genialnych dialogach, które urastają do rangi wielkiej sztuki, ale bez pretensjonalnego napuszenia. Do tego dochodzi mistrzowska obsada – z Michaelem C. Hallem, Frances Conroy czy Peterem Krause. „Sześć stóp pod ziemią” można oglądać w HBO Max.

24 godziny

„24 godziny” nie ma oczywiście tej samej głębi co praktycznie każda produkcja na tej liście. To kino akcji w wersji serialowej, tyle że podkręcone do absolutnego maksimum. Pomysł, by przedstawić akcję serii w czasie rzeczywistym, i to z wymierzającym czas zegarem, który parokrotnie pojawia się na ekranie, tylko podbija napięcie i dramaturgię całości. I nawet jeśli z czasem fakt, że główny bohater, Jack Bauer, po raz n-ty ratuje świat w 24 godziny mógł wydawać się mało prawdpodobny, to jednak „24 godziny” jest serią, którą przyjmuje się wraz z jej specyfiką, podobnie jak np. filmy Marvela. Jeśli odrzucimy na chwilę ambicję wielkich dramatów i skupimy się na tym, czym jest serial „24 godziny”, to dostaniemy wybuchową mieszankę wciskającej w fotel akcji, znakomitych pomysłów scenariuszowych perfekcyjnie wykorzystujących formułę serialowości, w tym masę kapitalnych zwrotów akcji powodujących szczękopad (sezon 5 miał ich tyle, że „Gra o tron” wypada blado) czy też dylematów moralnych, przed którymi stawiani są bohaterowie. Podział ekranu na mniejsze części, które pokazywały symultaniczne wydarzenia w różnych częściach miasta to również genialny zabieg formalny, którego do dziś nikt nie powtórzył z równie dobrym efektem. I do dziś wydaje się to świeże oraz nowatorskie. Mało który serial zrobił na mnie kiedykolwiek równie potężne wrażenie. Serial „24 godziny” można obejrzeć w serwisie CANAL+ online.

Twin Peaks

Przez wiele lat „Twin Peaks” był dla mnie niedoścignionym wzorem serialu. Przede wszystkim jest to serial naprawdę wyjątkowy. Nie ma drugiego takiego. David Lynch połączył w nim swoją wrażliwość artystyczna, specyficzną, oniryczną wizję z elementami kryminału, opery mydlanej, art-house’u i komedii absurdu. Jest tu miejsce na wielkie tragedie, mistycyzm, wieloznaczną symbolikę, elementy nadprzyrodzone, farsę, dramat rodzinny, ale i… horror. Cudowny, artystyczny kociołek pomysłów, który stworzył niesamowity i fascynujący świat. „Twin Peaks” wyprzedzało swoje czasy, a i dziś serial ten wydaje się na wskroś oryginalny, świeży, tajemniczy i jedyny w swoim rodzaju. „Twin Peaks” znajdziecie w serwisie Amazon Prime Video.

Breaking Bad

Wprawdzie to samo kiedyś myślałem o „Twin Peaks”, ale zaryzykuję stwierdzenie, że bardzo wątpię w to, że kiedyś powstanie serial lepszy niż „Breaking Bad”. Twórcy wykorzystali w nim maksymalnie poetykę opowieści odcinkowych do pokazania procesu transformacji dobra w zło i w jakich warunkach oraz z jakiego powodu ktoś może przejść na „ciemną stronę mocy” wcześniej będąc niepozornym obywatelem. Serial ten stawia szereg pytań o naturę i genezę zła, jednocześnie nie pokazując żadnej z postaci w jednoznacznym świetle. Finezja z jaką autorzy „Breaking Bad” to pokazali jest doprawdy niebywała. Reżysersko serial ten to prawdziwy majstersztyk, z całą masą niesamowitych ujęć, których nie powstydziłaby się hollywoodzka produkcja nakręcona przez wybitnego reżysera. No i aktorstwo – cała obsada wykonała tytaniczną pracę, ale oczywiście wszyscy wiemy, że to Bryan Cranston w roli głównej dał nam jedną z najlepszych kreacji w historii ruchomych obrazów. „Breaking Bad” można oglądać w serwisie Netflix.

Motyw