Serial Turysta HBO Max

Serial Turysta na HBO Max to trochę jakby Fargo, a trochę nie wiadomo co

5 minut czytania
Komentarze

Serial Turysta dostępny jest od kilku dni na platformie HBO Max i zdecydowałem się sprawdzić, czy warto poświęcać na niego sześć godzin życia. Moja opinia oczywiście będzie subiektywna, ale każda recenzja taka jest. Jeżeli jednak lubicie kino, które mimo wszystko trudno skategoryzować w sztywnych ramach danego gatunku, to Turysta może Wam przypaść do gustu.

Serial Turysta – HBO Max dodało coś… innego, czyli słów kilka o fabule

Serial Turysta HBO Max

Zacznijmy może od tego, że serial Turysta nie jest produkcją HBO Max, a przynajmniej nie do końca. To koprodukcja HBO Max, BBC ONE oraz ZDF Entertainment i kilku innych firm. Co nie zmienia faktu, że Turysta nie ma się czego wstydzić w zestawianiu z takimi tworami od HBO Max, jak chociażby Sześć stóp pod ziemią. Sam serial raczej nie stanie się klasykiem, do którego będzie wracało się po latach, ale zdecydowanie warto go obejrzeć. Sześć odcinków, a każdy trwa prawie godzinę to tak naprawdę kilka wieczorów, by poznać historię człowieka, który stracił pamięć. Amnezja jest bowiem tematem przewodnim całej opowieści i ma ogromne znacznie dla finalnego wydźwięku historii.

Spójrzmy więc pokrótce na fabułę serialu. Ten zaczyna się w momencie, kiedy nasz jeszcze bezimienny bohater (Jamie Dornan) bierze udział w wypadku samochodowym. Gdzieś na bezdrożach Australii uderza w niego ciężarówka, a my jako widzowie od samego początku wiemy, że nie był to po prostu wypadek. Bohater budzi się w szpitalu i nie pamięta dosłownie nic z tego, co wydarzyło się przed samym wypadkiem. Ani swojego imienia, ani tego, czym zajmował się wcześniej. Jedyny ślad to kartka, którą miał wciśniętą w spodnie i która prowadzi go na umówione spotkanie. Sam Turysta nie jest jednak teatrem jednego aktora, choć rola Dornana zdecydowanie się tutaj wyróżnia.

Zobacz też: Historia pewnego upadku, czyli dlaczego warto obejrzeć serial Schody na HBO Max.

W sprawę tajemniczego wypadku i równie tajemniczego mężczyzny wmiesza się także lokalna policja z Helen Chambers (Danielle Macdonald) na czele. Również coś do powiedzenia będzie miała władza wyższego szczebla, ale i Luci (Shalom Brune-Franklin), którą nasz tytułowy turysta poznaje w knajpie. Z tego wszystkiego robi się niezła, kryminalna mieszanka, ale na wybuchy nie ma co tutaj liczyć. Za to jest trochę krwi i… humoru.

Turysta to serial, gdzie raz się wzdrygniesz, a raz zaśmiejesz

Turysta HBO Max recenzja

Fabuła Turysty brzmi jak kryminał. Mamy tajemniczy wypadek, mężczyznę z nieokreśloną przeszłością, a im dalej w las, tym więcej rzeczy pokazuje, że coś dziwnego dzieje się wokół tego człowieka. Nie chcę za dużo zdradzać z samej fabuły, bo czeka tutaj kilka przyjemnych niespodzianek. Może nie takich, które rozłożą na łopatki widza, który zjadł zęby na kryminałach, ale jest ciekawie. Niemniej trudno uznać Turystę za typowy serial kryminalny czy nawet taki z domieszką thrillera. Turysta to ciekawe połączenie kilku gatunków, a wśród nich znajdziemy dramat oraz komedię. To ostatnie może trochę dziwić, ale na ekranie zobaczymy parę naprawdę absurdalnych zdarzeń, które twórcy ewidentnie umieścili w serialu celowo.

Przez te komediowe akcenty nie czuje się ciągłego napięcia, ale nie przeszkadza to w oglądaniu. Zbliża za to serial do klasyki, a w tym przypadku do Fargo. Zarówno filmu, jak i pierwszego sezonu serialu. Niektórych bohaterów nie da się po prostu traktować zupełnie poważnie, a ich zachowanie to dobitnie udowadnia. W pewnym momencie można nawet stwierdzić, że większość policji w Australii to skończeni idioci, którzy na swoich stanowiskach znaleźli się zupełnie przypadkiem. Jednak są całkiem… pocieszni. Trudno to inaczej wytłumaczyć, ponieważ w swojej nieporadności jest pewna dawka uroku. Zresztą jak zobaczycie nawet pierwszy odcinek, to będziecie wiedzieć, co dokładnie mam na myśli. Prym wiedzie tutaj oczywiście Helen, która jest jedną z ważniejszych postaci dla całej opowieści. W pewnym momencie widza może jednak uderzyć taka myśl, że to wszystko jest zbyt absurdalne, by miało sens, ale finalnie to wszystko działa.

Recenzja serialu Turysta – warto obejrzeć czy nie warto?

Turysta HBO Max recenzja

Turysta przyciąga kilkoma rzeczami. Pierwsze co, to aktorstwo. Dornan udowadnia tutaj, że jest aktorem wszechstronnym i czasem wystarczy drobny grymas na jego twarzy, by zupełnie zmienić wydźwięk całej sceny. I to Dornan się wyróżnia na tle reszty obsady, choć tak naprawdę trudno się tutaj przyczepić do kogokolwiek z niej. Bardzo dobrze wypadła także Macdonald, której rola faktycznie wymagała sporego talentu, by to udźwignąć. Zresztą sam wątek życia osobistego policjantki również jest ciekawy, choć poświęcono mu trochę zbyt dużo uwagi. Kolejną rzeczą, która może podobać się w Turyście, to… widoki. Australia w serialu wygląda tak, jakby zaraz miała pojawić się tam ekipa kręcąca kolejny film z serii Mad Max. Jest niedostępnie, brudno i miejscami odrażająco. Idealnie do tematu, który podejmuje serial. Jeżeli te klimaty Wam odpowiadają, to warto też sprawdzić film Susza.

Turysta zdecydowanie spodoba się także osobom, które mają czarne poczucie humoru. Tego jest tutaj całkiem sporo i bardzo dobrze wpasowuje się w ogólny klimat opowieści. Warto jedna dodać, że serial Turysta jest wyjątkowo… nieśpieszny. Nie ma tutaj akcji pędzącej na złamanie karku, a niektóre fragmenty są zdecydowanie przeciągnięte. Część widzów może to odrzucić, ale całościowo ten zabieg spełnia swoje zadanie. Widz czuje się bowiem wyobcowany, zostawiony sam sobie i bez większych szans na sukces w tej podróży. Na osobny fragment zasługuje samo zakończenie, ale nie chciałbym nikomu go psuć. Powiem tylko, że Turysta korzysta tutaj z ciekawego zabiegu narracyjnego, który dobrze współgra z fabułą. Jednocześnie idealnie trafił też w moje gusta, więc w tym przypadku Turysta spełnił moje oczekiwania w stu procentach. Serial ma tylko sześć odcinków, choć spokojnie historia mogłaby zamknąć się w pięciu bez większej straty dla całości. Turysta to ciekawe połączenie gatunków, któremu warto dać szansę, a odcinek z pewną „podróżą” to prawdziwy majstersztyk dziwności. Sprawdźcie zresztą sami.

Motyw