Najbardziej wkurzające gry, w które aż chce się grać

5 minut czytania
Komentarze

W trakcie grania w gry towarzyszą nam różne emocje. Nie ma co się czarować — często są one negatywne. W takich momentach najczęściej nie chcemy wracać do rozgrywki, ale jak w każdej dziedzinie życia tak i tutaj zdarzają się wyjątki od reguły.

Najbardziej wkurzające gry świata, które kochamy

Najbardziej wkurzające gry świata, które kochamy

Krzyki, rzucanie padem o podłogę czy uderzanie pięścią w biurko — tego typu zachowania towarzyszą graczom z całego świata. Oczywiście nie jest to norma, a raczej swego rodzaju odstępstwo. Niemniej chyba każdy z nas choć raz w życiu tak bardzo irytował się rozgrywką, że przysiągł sobie jedną rzecz…. Nieważne ile czasu mi to zajmie, wrócę tu i udowodnię tej głupiej grze, że jestem od niej lepszy.

No cóż, zazwyczaj kończyło się to kolejnymi niepowodzeniami, które tylko napędzały cały proces. Jednakże gdy w trakcie podejścia numer 5364 udało nam się „pokonać” grę uczucie było niesamowite. Właśnie w taki sposób wielu z nas jednocześnie pokochało jak i znienawidziło konkretne tytuły czy też serie. Poniżej znajdziecie zestawienie gier, które są tak wkurzające, że aż wspaniałe.

League of Legends

Kiedy najłatwiej o irytację? Wtedy gdy naszym rywalem nie jest komputer, a prawdziwi gracze, którzy potrafią skwitować nasze nieudane próby wiadomością na czacie. Chyba nie muszę wspominać, że nie są to teksty w stylu „następnym razem będzie lepiej” czy „śmiało, dasz radę”. Pomimo tego, że w League of Legends grywam rzadko, a co za tym idzie, jestem przeciętnym graczem, irytacja płynąca z niektórych sytuacji wykracza poza skalę.

O tym, że nie jestem w tym osamotniony, najlepiej świadczą różnego rodzaju „szoty” z transmisji na żywo profesjonalnych i półprofesjonalnych graczy. Riot Games jak sama nazwa wskazuje, potrafi doprowadzić do szewskiej pasji nawet największe oazy spokoju.

Counter-Strike: Global Offensive

Aby nie przeskakiwać za bardzo w tematyce, pozostajemy w klimacie gier wieloosobowych. W popularnego CS-a grywałem oraz grywam bardzo często. Wszystko wskazuje na to, że również będę w niego grywać w przyszłości. Wydarzy się to pomimo największej bolączki tej gry. Mowa tu o cheaterach.

W przypadku wymienionego wyżej League of Legends bardzo rzadko możemy spotkać się z oczywistymi oszustami. Wszystko to zasługa bardzo dobrego i czujnego systemu anti-cheat. Z kolei w CS:GO pomimo teoretycznego zastosowania podobnej opcji na cheaterów jest trafić o wiele łatwiej. Nie zliczę liczby meczów, podczas których mój zespół był już na ostatniej prostej do wygranej, a chwilę później po „odpaleniu się” jednego z przeciwników musieliśmy przełknąć przez gardło gorycz porażki. Wkurzenie wynikające z bezradności? Nie do opisania!

The Impossible Game

To, że coś jest proste, nie oznacza wcale, że jest przyjemne. O prawdziwości tych słów przekonał się każdy, kto choć przez chwilę grał w The Impossible Game. Ta z pozoru przyjemna produkcja na urządzenia mobilne potrafi wciągnąć na długie godziny. W tym przypadku jednak naszym celem nie jest przyjemne spędzenie czasu, a udowodnienie grze, że potrafimy przejść wszystkie poziomy trudności.

W związku z tym, że swego czasu The Impossible Game stało się viralem, doczekaliśmy się wielu podróbek oryginalnej produkcji. Jednakże w każdym przypadku założenia są bardzo podobne — klikać w ekran w odpowiednim momencie i czasie. Jak się okazuje to zadanie po kilku czy kilkunastu próbach wywołuje u nas potężne znerwicowanie. Dodatkowo trzeba wspomnieć o liczniku, który pokazuje, ile razy nie udało nam się przejść danego poziomu — wszystko po to, aby tylko jeszcze bardziej nas wkurzyć!

Seria Mortal Kombat

Oczywiście na tej liście nie mogło zabraknąć jeden z najlepszych bijatyk w historii branży. Okazuje się jednak, że „najlepsza” idzie w parze z „najbardziej wkurzająca”. Swego rodzaju memem stało się już pokonywanie zaawansowanego gracza przez kompletnego nowicjusza. Mowa tu oczywiście o klikaniu wszystkich przycisków naraz w dowolnej kombinacji — wówczas całkowity laik jest w stanie sprać na kwaśne jabłko przeciwnika, który do tego starcia przygotowywał się długimi godzinami.

W całym tym zamieszaniu jest oczywiście trochę magii, która sprawia, że byle żółtodziób może mierzyć się z doświadczonymi graczami. Niemniej wszystko ma swoje granice! Myślę, że w tym przypadku zgodzą się wszyscy, którzy chcieli swego czasu przytemperować młodsze rodzeństwo czy kuzynostwo, a w ostateczności sami zostali przez nich ośmieszeni.

Seria FIFA

Szczyt szczytów osiąga jednak seria FIFA. Dzięki tej produkcji piłka nożna stała się moją pasją oraz przekleństwem. W przypadku cyklu od EA Sports ciężko stwierdzić, które mecze doprowadzają do większej irytacji — te rozgrywane z komputerem czy znajomymi. Nie chodzi tu nawet o przegrywanie, ponieważ z tym trzeba liczyć się tuż przed rozpoczęciem spotkania.

Mowa tu raczej o drodze, jaka do tego prowadzi. Jako gracz serii FIFA od wielu lat zarzucam jej jeden główny grzech — schematyczność. Często spotykamy się, z tym że jeden z elementów rozgrywki jest widocznie promowany przez twórców (np. strzały z dystansu). Oznacza to, że jeśli nasz przeciwnik się uprze, ma szansę na rozegranie całego meczu za pomocą jednego schematu, na który w zasadzie nie ma odpowiedniej kontry.

Motyw