Diablo Immortal zarobiło ogromne pieniądze pomimo krytyki

2 minuty czytania
Komentarze

„Nieważne jak o tobie mówią ważne, żeby nazwiska nie przekręcali” – z takiego założenia najwyraźniej wychodzi Blizzard Entertainment. Amerykański deweloper na początku czerwca wypuścił na rynek Diablo Immortal, które pomimo fatalnych recenzji zarobiło ogromne pieniądze.

Słaby produkt, który sprzedaje się jak ciepłe bułeczki? Oto Diablo Immortal

Słaby produkt, który sprzedaje się jak ciepłe bułeczki? Oto Diablo Immortal

Na temat Diablo Immortal powstała już masa przeróżnych wpisów. Aby oddać skalę „wtopy” jaką jest najnowsza odsłona słynnej serii, wystarczy wspomnieć, że w całym serwisie Metacritic nie ma niżej ocenionej gry, niż właśnie omawiany hack’and’slash. Jak się jednak okazuje tysiące recenzji mówiących o tym jak złą produkcją jest Diablo Immortal wcale nie znajduje odzwierciedlenia w raportach finansowych Blizzard Entertainment.

Oczywiście sama gra jest oparta na modelu free-to-play, jednak jak możecie się domyślać, twórcy nie obeszli się bez astronomicznej liczby mikropłatności. Wystarczy wspomnieć, że ulepszenie swojej postaci na maksymalny poziom w przeliczeniu na realne pieniądze kosztowałoby nas… niemalże 110 tysięcy dolarów, czyli około 470 tysięcy złotych! Co ciekawe znajdziemy wśród nas osoby, które są gotowe zapłacić takie sumy za kilka wirtualnych przedmiotów.

Zgodnie z raportami serwisu AppMagic Diablo Immortal na dwa tygodnie od swojej premiery zarobiło około 24 milionów dolarów. Dodatkowo grę ściągnięto 8,5 miliona razy. Warto zaznaczyć, że aż 26% tych pobrań wypłynęło ze Stanów Zjednoczonych. Jak łatwo się domyślić, większość z ogromnych przychodów produkcji także pochodzi z Ameryki Północnej. Drugie miejsce w tym zestawieniu zajmuje Azja, a dokładniej mówiąc Korea Południowa.

Sukces finansowy Diablo Immortal to kolejne odzwierciedlenie tego, że w niektórych przypadkach na graczy działa tylko i wyłącznie nazwa oraz renoma serii. Pomimo przytłaczającej ilości negatywnych recenzji wciąż znajdziemy osoby, które są gotowe wydać ogromne kwoty na tytuły, które w teorii „nie zasługują” na sukces komercyjny.

Źródło: Engadget

Motyw