Perełka wśród krwawych horrorów? Oto Evil Dead: The Game

5 minut czytania
Komentarze

O tym, że światy gier wideo, filmów, seriali czy książek przenikają się wzajemnie, wiemy nie od dzisiaj. Jednym z najnowszych przykładów przenoszenia uniwersum znanego głównie z jednej gałęzi rozrywki do drugiej to Evil Dead: The Game. W Polsce cykl filmów stworzonych przez Sama Raimiego znany jest pod tytułem Martwe zło. Niedawno trafiła do nas gradaptacja tej serii.

Seria Evil Dead — wszystko, co trzeba wiedzieć

Seria Evil Dead — wszystko, co trzeba wiedzieć

Przede wszystkim, żeby móc dobrze wsiąknąć w świat Martwego zła, trzeba zapoznać się z jego charakterystyką. Tak więc — jest to filmowa seria niezwykle brutalnych horrorów, w których motywem przewodnim są moce nadprzyrodzone. Twarzą cyklu jest legendarny już w branży Bruce Campbell, który wciela się w postać Asha Williamsa. Pierwsza filmowa produkcja z udziałem tego bohatera zadebiutowała na rynku w 1981 roku. Tytuł z dzisiejszej perspektywy stanowi swego rodzaju drogowskaz dla wszystkich horrorów utrzymanych w tematyce gore.

Sześć lat po premierze „jedynki” do kin trafiło Martwe zło 2, a po kolejnych pięciu latach Armia ciemności, która stanowiła trzecią odsłonę serii, skręcając przy tym w stronę komedii. W 2013 roku, czyli 32 lata po debiucie oryginalnego filmu powstał miękki reboot serii zatytułowany po prostu Martwe zło. Na ten moment ostatnim produktem z franczyzy Evil Dead jest trzysezonowy serial Ash kontra Martwe zło z lat 2015-2018.

Trzydziestoodcinkowa seria po latach przypomniała nam o postaci Asha Williamsa, w którego po raz kolejny wcielił się Bruce Campbell. Na koniec warto wspomnieć, że w tym roku do biblioteki HBO Max ma trafić piąty film z cyklu, który będzie nosić tytuł Evil Dead Rise. Całemu procesowi powstawania tej produkcji bacznie przyglądał się duet Campbell-Raimi, pełniący funkcję producentów wykonawczych.

Okej skoro przebrnęliśmy już przez historię franczyzy, możemy przejść już do dania głównego, którym jest Evil Dead: The Game!

Evil Dead: The Game straszy i cieszy jednocześnie

Evil Dead: The Game straszy i cieszy jednocześnie

W ostatni piątek trzynastego swoją premierę zaliczyła głośna gradaptacja serii Martwe zło. Za produkcję odpowiada studio Saber Interactive, które możecie kojarzyć z takich tytułów jak, chociażby Killing Floor 2, World War Z czy też Crysis Remastered. Gra w założeniu ma stawiać na dynamiczną akcję, kooperację oraz przede wszystkim klimat całego uniwersum. Odpalając Evil Dead: The Game po raz pierwszy w oczy rzuciły mi się przede wszystkim możliwości, jakie dali nam producenci.

Wcielając się w postaci znane nam z całej franczyzy Martwego zła, naszym głównym zadaniem jest powstrzymać hordy demonów, które opanowują świat. Brzmi całkiem znajomo prawda? Delikatnie oklepana fabuła nie sprawia jednak, że nie możemy czerpać z rozgrywki przyjemności. Przede wszystkim dużą robotę robią tu specjalne umiejętności poszczególnych bohaterów, które znacząco się od siebie różnią. Kampania fabularna stawia na znane nam rozwiązania, jednak tym, co najbardziej przyciąga graczy do siebie, jest możliwość rywalizowania ze znajomymi.

Tak więc Saber Interactive wprowadziło do gry tryb wieloosobowy, w którym rywalizują ze sobą dwie drużyny — jedna złożona z ludzi, a druga z demonów. Ważną kwestią jest tu kooperacja z sojusznikami, ale także dynamika rozgrywki. Podczas rozgrywki przed naszymi oczami po prostu dużo się dzieje. Co to oznacza w praktyce? Pasjonujące mecze, podczas których ciężko pozbyć się z buzi „banana”. Niestety jak to na takie tytuły przystało, radość z rozgrywki czerpiemy przez trzy, cztery, pięć czy może sześć meczów. Z czasem staje się ona monotonna, co sprawia, że Evil Dead: The Game to naprawdę świetny tytuł do zrelaksowania się po ciężki dniu w pracy czy w szkole.

Zostając jeszcze chwilę przy samej rozgrywce, warto zwrócić uwagę, że pomimo jej świeżości (jesteśmy na niecałe dwa tygodnie od premiery) nie zaznamy w niej dużych niedoskonałości. Osobiście nie trafiłem chyba na żadne istotne bugi czy spadki FPS-ów. Samo sterowanie również jest pozbawione większych wad, co sprawia, że po zapoznaniu się z szybkim tutorialem oraz zagraniu jednego meczu online jesteśmy w stanie pojąć niemalże całą rozgrywkę.

Evil Dead: The Game to także uczta dla oka

Evil Dead: The Game straszy i cieszy jednocześnie

W przypadku gradaptacji znanych serii filmowych niesłychanie ważną kwestią dla wszystkich fanów uniwersum jest klimat. W tym przypadku mogę śmiało powiedzieć, że Saber Interactive wywiązało się z tego w stu procentach. Wszyscy kinomani, którzy uwielbiają horrory gore na pewno odnajdą w Evil Dead: The Game wszystkie swoje ukochane cechy. Mowa tu zarówno o rozgrywce solo jak i wieloosobowej. Sam podczas zapoznawania się z tym tytułem odczuwałem na przemian niepokój, strach, rozbawienie oraz podekscytowanie. Całkiem sympatyczna mieszanka prawda?

Nie będę ukrywać, że duże wrażenie zrobiła na mnie także wizualna odsłona gry. Tak jak wyżej wspomniałem, rozgrywka jest płynna, co możemy zawdzięczać technologii NVIDIA DLSS. Technika zastosowana w grze sprawia, że liczba klatek na sekundę jest znacznie stabilniejsza oraz po prostu większa. Dodatkowo ulepszeniom podlegają cienie i kontury otaczającego nas świata. Wszystko to sprawia, że w obrazku Evil Dead: The Game prezentuje się naprawdę genialnie.

Oczywiście jak na serię Martwe zło przystało, w grze nie brakuje hektolitrów krwi, które wylewają się wraz z każdym atakiem czy to z naszej postaci, czy też przeciwnika. Po kilku godzinach gry ciężko nie odnieść wrażenia, że produkcja jest najzwyczajniej w świecie bardzo przyjemna dla oka. Dodatkowo naszła mnie także refleksja, że człowiek raczej wolałby nie patrzeć na brutalne sceny, które pojawiają się w rozgrywce, ale jednocześnie po prostu ciężko odciągnąć od nich swój wzrok!

Zbliżając się ku końcowi, chciałbym jeszcze wspomnieć o tym, że Evil Dead: The Game możemy zagrać w chmurze. Wszystko to zasługa technologii GeForce Now od Nvidii. W przypadku tego typu rozgrywki nie musimy pobierać gry na nasz komputer, ponieważ jest ona dostępna w streamingu. Co najważniejsze sam gameplay wcale nie traci na jakości! Zastosowane przez Nvidię techniki sprawiają, że grafika wciąż pozostaje na najwyższym poziomie, a żadne lagi czy bugi nie są nam straszne.

Evil Dead: The Game straszy i cieszy jednocześnie

    Motyw