Recenzja Tiny Tina’s Wonderlands – szaleństwo w czystej postaci

6 minut czytania
Komentarze

Czyste, nieskrępowane szaleństwo – na tym mogłaby skończyć się ta recenzja Tiny Tina’s Wonderlands, ale wypadałoby, żeby trochę to rozwinął. Wprawdzie nowa odsłona Bordelands nie jest od końca Borderlands, to porównanie nie jest oderwane od rzeczywistości. Za to cała fabuła Tiny Tina’s Wonderlands już jest. To jednak warto uznać za plus, ale pod warunkiem, że do gier nie podchodzimy na poważnie. W tym konkretnym przypadku nie warto, bo można się odbić od produkcji, a to byłaby szkoda.

Zalety

  • Specyficzny humor
  • Cały świat potrafi zachwycić
  • Absurdy doskonale się sprawdzają
  • Multum broni i dobrej rozwałki

Wady

  • Brak polskiej lokalizacji
  • Starcia potrafią być powtarzalne

Tiny Tina’s Wonderlands w trzech zdaniach podsumowania

Tiny Tina’s Wonderlands to inne i bardziej szalone spojrzenie na Borderlands. Absurdalny humor i sporo możliwości rozwałki. Całościowo jednak dość krótka i nie każdemu spodoba się inne podejście do „RPG”.

7,3/10
  • Grafika 7
  • Muzyka 8
  • Fabuła 6
  • Frajda z gry 8

Recenzja Tiny Tina’s Wonderlands – niby Borderlands, ale na LSD

Tiny Tina's Wonderlands recenzja

Tiny Tina’s Wonderlands to pełnoprawna gra, która jednak swoją historią nawiązuje do Borderlands, czyli innego dzieła Gearbox. Postać małej Tiny pojawiła się już w Borderlands 2 i dostała nawet swój mały epizod, który teraz rozrósł się do produkcji, która spokojnie wyrwie nam z życia około 15-18 godzin. Ze wszystkimi wyzwaniami i dodatkowymi misjami ten czas się wydłuży o parę godzin. Czy to wystarczająco? Zważywszy na to, że gra kosztuje około 300 złotych, to odpowiedź nie jest taka oczywista. Szczególnie, że rozgrywka w którymś momencie staje się lekko monotonna, ale dla fanów serii to może nie mieć znaczenia. W końcu od poprzedniej gry z serii Bordelands minęło trochę czasu, a każda nowość może być przez nich wyczekiwana. Tylko, że Tiny Tina’s Wonderlands to nie Borderlands, ale prześmiewcze spojrzenie na gatunek RPG, który mimo wszystko opakowany został w dobrze znane ciuszki.

Zacznijmy w ogóle to tego, o czym opowiada produkcja. Wiadomo, że fabuła jest istotną częścią gier, a już szczególnie tych, które można określić mianem RPG. Jednak w tym przypadku sprawy wyglądają trochę inaczej. Otóż nasza szalona Tina, razem z dwójką przyjaciół, jest mistrzem gry w Bunkers & Badasses. Siedzimy więc przy stole i obserwujemy działania na planszy, która zresztą odgrywa w samej produkcji rolę naszego świata, po którym się poruszamy. Kiedy już trafimy do właściwej gry z gnatem w dłoni, możemy zapomnieć o samej fabule. Ta bowiem kształtowana i zmieniana jest przez Tinę praktycznie przez cały czas.

Zobacz też: Recenzja LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów – moc jest silna w tych klockach.

Mamy oczywiście głównego złola, który chce zniszczyć piękną krainę, a my musimy odzyskać tajemniczy miecz i zachować się jak typowy heros. Po drodze czeka nas jednak wiele niespodzianek i zmian, które w czasie rozgrywki wprowadza Tina, co przypomina faktyczne sesje w papierowe RPG. Miało to przypominać improwizację mistrza gry i to wypada całkiem przyjemnie, ponieważ nigdy nie możemy spodziewać się tego, co za chwilę się wydarzy. Teoretycznie, bo i tak Wonderlands porusza się dość utartym schematem.

Humor, giwery i czary – świat Wonderlands może zachwycić

Tiny Tina's Wonderlands recenzja

Wyobraźcie sobie, że idziecie przez daną lokację, rozwalacie kolejnych wrogów, a nagle wokół Was zmienia się dosłownie wszystko. Tina zmieniła zdanie podczas gry, więc i ta uległa zmianie. Takich niespodzianek i królików z kapelusza jest tutaj multum. Jednocześnie co chwila słyszmy głosy naszych towarzyszy przy stole, którzy komentują sytuację lub próbują przekonać Tinę, by ta prowadziła rozgrywkę inaczej. Oczywiście ona nic sobie z tego nie robi, więc Wonderlands toczy się swoim tempem – szalonym, nieprzewidywalnym i zabawnym.

https://youtu.be/Ikqs6B4ozM0

Humor odgrywa tutaj ogromne znacznie i trudno brać produkcję zupełnie na poważnie. Niby mamy tutaj świat fantasy, ale wypełniony wszelkiej maści giwerami, choć nie ma miejsca na granaty. Je zastępuje magia i to pod wieloma postaciami, bo nasz heros będzie mógł ciskać we wrogów np. wielkimi kulami lodu. Jak to mu się znudzi lub jest się fanem walki wręcz, to w nasze wirtualne dłonie trafiają miecze i topory. Walka w zwarciu nie przynosi jednak ogromnej satysfakcji, ale miło, że zdecydowano się ją wprowadzić. Dobrze mieć możliwość posłać do piachu przerośniętego muchomora, kiedy ten ze swoimi zębami zbliży się do nas odrobinę za bardzo. Takich wykręconych, śmiesznych postaci będzie znacznie, znacznie więcej na naszej drodze. Warto jednak dodać, że humor nie przypadnie do gustu każdemu. Miejscami jest bowiem dość… prostacki. Wonderlands nie przekonuje graczy do tego, że stara się oddać ducha papierowych RPG-ów, ale wychodzi mu to mimo wszystko całkiem dobrze. Pod warunkiem, że przywykliśmy do tego, iż nasz mistrz gry jest trochę nieobliczalny i nie liczy się ze słowami.

Łut szczęścia, czyli przygotuj sobie wielki plecak

Tiny Tina's Wonderlands recenzja

Na samym początku możemy stworzyć naszą postać od zera, przypisać do jednej z sześciu klas, a w trakcie rozgrywki konsekwentnie rozwijać. Jednak tutaj sam rozwój postaci nie jest mocno rozbudowany, a niektóre z możliwości herosa są na tyle duże, że resztę można sobie darować. Oczywiście daje to sporo satysfakcji i zapewne wielu graczy zdecyduje się na przechodzenie Wonderlands kilka razy ze względu na klasy postaci. Nie bez znaczenia jest tutaj to, że Wonderlands to loot shooter, czyli gra, gdzie z przeciwników, skrzyń i skrytek wprost wysypują się przedmioty oraz bronie. I w Wonderlands jest tego multum i na każdym kroku, więc nasz plecaczek bardzo szybki się zapełni. Lawirowanie między wyposażeniem, czarami i broniami może być z początku kłopotliwe, ale dość szybko można się do niego przyzwyczaić.

Gracze mogą otrzymać świetne i co ważniejsze, różnorodne bronie. Strzelanie z nich faktycznie sprawia sporo radości, a jak dodamy do tego czary, to już w ogóle rozwałka robi się bardzo przyjemna. Pomiędzy lokacjami poruszamy się naszą pomniejszoną wersją postaci tak, jakbyśmy faktycznie przemierzali papierową planszę. Tam popychamy fabułę do przodu, ale też możemy podejmować różne wyzwania, by levelować postać. Te wyzwania potrafią jednak odrobinę znudzić, bo zazwyczaj trzeba po prostu pokonać grupę przeciwników. Nie jest jednak tego na tyle dużo, by od razu rzucić grę w kąt. No i po przejściu całej gry dostajemy dostęp do Chaos Chamber, czyli specjalnego rodzaju wyzwań, gdzie walka wchodzi na inny poziom.

Recenzja Tiny Tina’s Wonderlands – podsumowanie

Tiny Tina's Wonderlands recenzja

Tiny Tina’s Wonderlands potrafi wciągnąć i zaciekawić, a nieszablonowe podejście do RPG i humor to coś, co może przemówić do wielu graczy. Dodajmy do tego satysfakcjonującą rozgrywkę, a otrzymujemy produkcję, którą fani Borderlands powinni przyjąć z otwartymi ramionami. Tytuł parę razy gubił jednak klatki na PlayStation 5, a i samo wykorzystanie padów DualSense niewiele dodaje do rozgrywki. I jednym z większych minusów może być to, że brakuje tutaj polskiej lokalizacji, a w tym i napisów. Statystyk i informacji jest na tyle dużo, że łatwo się tutaj pogubić, a znajomość angielskiego może bardzo się przydać. Fani Borderlands powinni być zadowoleni, ale też mogli oczekiwać czegoś więcej za grę, która kosztuje tyle samo, co pełnoprawne produkcje. Tiny Tina’s Wonderlands to raczej rozbudowane DLC i w innym środowisku, ale dalej z duchem Borderlands unoszącym się nad ramieniem.

Tytuł do recenzji otrzymaliśmy od Cenega.

Motyw