Edge of Eternity

Niezależne gry na Xbox – szykują się prawdziwe perełki

4 minuty czytania
Komentarze

ID@Xbox to program Microsoftu, gdzie trafiają niezależne gry na platformę Xbox oraz PC. Twórcy takich produkcji nie mają może ogromnego budżetu, ale ich tytuły potrafią bardzo pozytywnie zaskoczyć. Miałem możliwość zobaczenia krótkiego pokazu z kilku takich gier i w tej chwili bardzo żałuję, że dostępu do Xbox-a nie mam. Pozostaje tylko PC-et, ale w tym przypadku na szczęście też będzie możliwość sprawdzenia gier na blaszakach. Co ciekawego czeka na graczy?

Niezależne gry na Xbox – Edge of Eternity

Edge of Eternity

Nigdy nie przepadałem za gatunkiem jRPG i nowy pokaz Edge of Eternity nie sprawił nagle, że zmieniłem zdanie. Dzieło Midgard Studio ma w sobie jednak coś przyciągającego, co sprawiło, że poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie wypróbować gry na PC-cie. Ta jest już dostępna na Steam w formie wczesnego dostępu, a prawdziwa premiera przewidziana jest jeszcze na ten rok. Wtedy też trafi na konsole Xbox i tam może być sporym hitem. Przede wszystkim w Edge of Eternity jest kolorowo i nie brakuje elementów, które dobrze znamy z gatunku jRPG. I tak, można pogłaskać ogromnego kotostfora, którym będzie można się poruszać po mapie.

Francuzi nie kryją tego, że inspirowali się seriami Final Fantasy czy Chrono, ale jednocześnie zapewniali, że gra będzie miała unikatowy styl. Na Steam cieszy się już sporą popularnością, więc można wierzyć im na słowo. Jeżeli chodzi o fabułę, to mamy poruszać się po świecie zniszczonym przez tajemniczą siłę, która zmienia mieszkańców w przedziwne stwory. Magia miesza się z nowymi technologiami, czyli dostajemy to, co w tego typu produkcjach jest podstawą do prowadzenia fabuły. Edge of Eternity może być dla wielbicieli gatunków czymś wyjątkowo interesującym. Warto też dodać, że grę stworzył zespół złożony raptem z kilkunastu osób.

Zobacz też: Znajdź Twój paczkomat – ciekawa funkcja w aplikacji.

The Ascent

Nie obiecywałem sobie po tej produkcji zbyt dużo. W końcu ile już było strzelanek z rzutem izometryczymy, które pojawiały się na rynku i nikt się nimi potem nie zainteresował. Mam szczerą nadzieję, ze z The Ascent tak nie będzie. I to nie dlatego, że produkcja osadzona jest mocno w klimatach cyberpunkowych, ale dlatego, że nowy fragment rozgrywki, który widziałem, wywarł na mnie ogromne wrażenie. The Ascent jest naprawdę efektownym tytułem, a przy tym wszystko zdaje się być dokładnie przemyślane i zaplanowane. Postaci na planszy żyją i zajmują się swoimi sprawami, a nie są tylko tłem dla bohatera.

Sam design poziomów także robi spore wrażenie. Jest ciasno, tłoczno i brudno. Dokładnie tak, jak można sobie wyobrażać cyberpunkową rzeczywistość. Do tego dochodzą też różnego rodzaju wszczepy i modyfikacje, które będzie mogła mieć nasza postać. Broni także nie powinno zabraknąć i te potrafią narobić sporo szkód w okolicy. Graficznie to wszystko wygląda tak, że trudno uwierzyć, że nie stoi za tym wszystkim jakiś ogromny budżet. Całość powstała na silniku Unreal Engine, więc wiemy, czego można się po nim spodziewać. Tytuł trafić ma na PC-ty oraz konsole Xbox Series X|S jeszcze w tym roku, ale dokładnej daty premiery nie poznaliśmy. Jest jednak na co czekać, ale można powiedzieć, że na pokazie niezależnych gier z programu ID@Xbox, najciekawsze zostawiono na sam koniec.

Twelve Minutes

Twelve Minutes

Tytuł stworzony przez Annapurna Interactive ma w sobie coś… niepokojącego. Może być to spowodowane tym, że patrzymy na wszystko z dość nietypowej perspektywy, a mianowicie „od góry”. Nie ma możliwości zmieniania widoku kamery, więc jesteśmy do tego „przyspawani”. Miejsce akcji także jest przez to dość ciasne. Spoglądamy bowiem na mieszkanie, gdzie nasz bohater ma mieć romantyczną kolację ze swoją żoną. Wszystko się komplikuje, kiedy do drzwi ich mieszkania puka nieznajomy.

Twelve Minutes to produkcja, gdzie wpadamy w pętle czasową, która jak można się domyślić, trwa dwanaście minut. Ewentualnie do czasu, aż nie zginiemy lub się z niej nie uwolnimy. Każde nowe podejście sprawia, że jesteśmy bardziej świadomi tego, co możemy zrobić i jak wykorzystać przedmioty w domu. Interakcje możliwe będą z większością rzeczy, które znajdziemy w mieszkaniu i w zależności od tego, co zrobimy, scenariusz opowieści będzie inaczej się rozwijał. Twórcy zadbali też o ciekawe nawiązania do różnych dzieł popkulturowych, a na zdjęciu możecie zobaczyć wykładzinę, którą wykorzystano w Lśnieniu. Do tego dochodzi fenomenalna obsada głosowa, bo w grze usłyszymy Willema Dafoe, Daisy Ridley oraz Jamesa McCavoya-a. Niewykluczone, że tytuł trafi od razu do Game Pass, ale tego na głos nikt nie powiedział. Trzeba czekać.

Źródło: ID@Xbox

Motyw