Blizzard stracił 20 milionów graczy

Diablo na Netflix – marzenie fanów coraz bliżej realizacji

2 minuty czytania
Komentarze

Okazuje się, że Diablo na Netflix nie musi być tylko plotką, która pojawiła się już ładnych parę lat temu. Wprawdzie dalej daleko do oficjalnego potwierdzenia produkcji, ale pojawiły się kolejne informacje, które pokazują, że coś w tym temacie jednak się dzieje. Czym będzie adaptacja gry Blizzarda, jeżeli dojdzie do jej realizacji?

W 2018 roku pojawiły się pierwsze informacje, które miały sugerować, że Netflix zamierza współpracować z Blizzardem. Jak to z plotkami bywa, minęła chwila i nikt już o nich nie pamiętał. Teraz jednak temat ponownie odżywa, a wystarczył do tego jeden wpis na LinkedIn. Jednak nie jest to wpis szeregowego pracownika korporacji, a samego prezesa Activision Blizzard Nicka van Dyka.

Diablo na Netflix – co wiadomo?

Nick van Dyk w Activision Blizzard zajmuje się przygotowywaniem własności intelektualnej firmy na potrzeby adaptacji filmowo-serialowych. W to wchodzi m.in. sam proces developmentu, ale także i produkcja czy dystrybucja. Na profilu Nicka van Dyka pojawiła się informacja o tym, że jest on producentem wykonawczym serialu Diablo. Ten jednak nie będzie przypominał, chociażby „Wiedźmina” na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego, ale bliżej ma mu być do np. „Castlelvania”. Według opisu Diablo na Netflix ma powstać w „stylu anime”.

Diablo na Netflix
Fot. Wpis z LinkedIn / IGN

Zobacz też: StarCraft Ghost – gameplay ze skasowanego projektu

Trzeba jednak zaznaczyć, że dopóki nie pojawi się oficjalne potwierdzenie tej informacji, to dalej należy ja traktować jako plotkę. Van Dyk mógł przecież w swoim profilu na LinkedIn wpisać niechcący informacje nieaktualne, więc fani marki Blizzarda muszą jeszcze poczekać z otwieraniem szampana. Można jednak wysnuć przypuszczenia, że coś się w tej kwestii dzieje i niewykluczone, że Diablo na Netflix faktycznie się pojawi. Co ciekawe, na profilu LinkedIn prezesa można znaleźć jeszcze informacje, że sprzedano prawa do ekranizacji gry „Overwatch” i „Call of Duty”. Tutaj jednak nie wiadomo, w czyje ręce trafiły.

Źródło: Engadget / LinkedIn / IGN

Motyw