Protegowana recenzja Amazon

Recenzja Protegowana – kiedy John Wick spotyka Nikitę, a Samuel L. Jackson robi swoje

5 minut czytania
Komentarze

Protegowana pojawiła mi się przed oczami zupełnie przez przypadek. Przeglądałem Instagram i pojawiła mi się reklama filmu, który zapowiadał nieskomplikowaną rozrywkę. Jako że szukałem czegoś właśnie takiego, to postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie Protegowana przypadnie mi do gustu. I jako film, który ma dawać tylko i wyłącznie chwilę odstresowania, sprawdził się całkiem dobrze.

Recenzja Protegowana – film akcji, gdzie tej akcji za dużo nie ma

Protegowana recenzja

Serwisy VOD uginają się wręcz pod naporem produkcji, które trudno uznać za warte zachodu. Czasem jednak wśród nich trafi się jakaś perełka, ale Protegowana niekoniecznie się do nich zalicza. Wielka szkoda, ponieważ produkcja miała wiele asów w rękawie, ale nie wykorzystała praktycznie każdego z nich. Wspomniałem o tym, że sięgnąłem po film dlatego, że zobaczyłem jego krótki zwiastun. Następnie sprawdziłem oceny na IMDB (6,1/10) i to, kto za film odpowiada. Uczucia miałem mieszane, ponieważ ocena nie zwiastowała niczego specjalnie interesującego, ale już za reżyserię odpowiadał Martin Cambell. To człowiek, który dał nam takie filmy jak Casino Royale z Danielem Craigiem czy GoldenEye z Piercem Brosnanem. Jednocześnie Cambell ma na swoim koncie takie niewypały jak Zielona Latarnia, co sprawia, że do reżyserowanych przez niego filmów należy podejść z dystansem. Jednak nic innego nie wpadło mi w oko, więc odpaliłem Amazon Prime Video i włączyłem Protegowaną. Film jednak można także wypożyczyć na VOD.pl, Chili czy Rakuten, ale to na Amazon Prime Video wychodzi najtaniej.

Zacznę od zdawkowego opowiedzenia o fabule filmu, ale nie na tyle, by zdradzać niespodzianki przygotowane przez scenarzystów. Dodam tylko, że nie ma tutaj zbyt dużych zaskoczeń, ale też nie wyglądało na to, by twórcy specjalnie chcieli się nimi chwalić. Wracając jednak do fabuły, to mamy tutaj zawodową zabójczynię Annę (w tej roli Maggie Q), która swój fach trenowała pod okiem starego wyjadacza Moody’ego (Samuel L. Jackson). Wszystko układa się dobrze do momentu, kiedy Moody nie zainteresował się sprawą z przeszłości i nie kazał Annie odnaleźć pewnego człowieka. Sprawy się komplikują, pojawia się tajemniczy człowiek o artystycznym imieniu Rembrandt (Michael Keaton), a akcja zaczyna nabierać tempa. Powoli, ale jednak.

Zobacz też: Recenzja Furioza – zaskakująco dobrze to wyszło, choć nic tego nie zapowiadało.

Jak widać z powyższego i skróconego opisu, fabularnie nie ma co tutaj liczyć na wiele. Protegowana to mikstura złożona z dobrze znanych motywów w filmach akcji, ale jednocześnie otrzymujemy tutaj prawdziwie gwiazdorską obsadę. Coś jednak nie do końca zagrało, ponieważ finalnie całość pozostawia sporo niedosytu.

Trochę Nikita, a trochę John Wick

Protegowana recenzja

Mieliśmy już wiele przykładów na to, że jeden dobry pomysł można eksploatować do woli i w różnych formach. W tym przypadku mamy koncept, który wprowadził Luc Besson w jednym ze swoich najciekawszych filmów, czyli Nikicie. Tam mieliśmy wprawdzie narkomankę, która zostaje zmuszona do tego, by zostać zawodowym mordercą, ale sam pomysł pozostaje bez zmiany. Bierzemy kogoś niewinnego i zmieniamy go w maszynę do zabijania, a nad wszystkim czuwa mentor. I ten schemat się sprawdza od wielu lat. W przypadku Protegowanej trochę go uatrakcyjniono dodając do historii głównej bohaterki przerażające dzieciństwo, ale zrezygnowano już zupełnie z elementu szkolenia. Widz przenosi się do miejsca, gdzie Anna jest już zawodowcem w pełnym tego słowa znaczeniu, a cała „geneza” jest pretekstem do tego, by prowadzić akcję do przodu.

Wspomniałem wcześniej, że samej akcji nie ma tutaj za dużo, a przynajmniej takie wrażenie można odnieść. Oczywiście jest sporo strzelanin, dużo bicia się po twarzach i ogólnie pojętej akcji, ale same sceny niestety nie zapadają w pamięć. Ich choreografia pozostawia sporo do życzenia, a wielka szkoda, bo aż prosiło się o to, by dać Maggie Q więcej możliwości, by pokazała swoje zdolności. Anna rozwala przeciwników jeden po drugim i robi w niezłym, acz w stylu, który widzowi jest obojętny. Wspomniany w tytule John Wick to profesjonalista, co widać na każdym kroku. Anna zdaje się działać o wiele bardziej impulsywnie i bez większego planu, a jeżeli już taki ma, to jego absurdalność potrafi powalić na kolana. I w dużej mierze opiera się on na szczęściu, czego przykładem jest scena w wieżowcu. Jedynie otwierająca i zamykająca film sekwencja zdaje się być w pełni zaplanowana, co sprawia, że w profesjonalizm Anny trudno uwierzyć. Nie przeszkadza to w oglądaniu, ale pozostawia niedosyt.

Warto także dodać, że Protegowana ma sporą dawkę brutalności w sobie, ale bliżej jej do Johna Wicka właśnie, niż np. filmów Tarantino. Mamy więc krew i łamanie kości, ale w teledyskowym stylu i z szybkim montażem. Tak, by przypadkiem widz nie skupiał się zbyt długo na krwi. Cieszy to, że Anna nie jest kobietą nietykalną, która z każdej opresji wyjdzie bez szwanku. To nadaje całości odrobinę autentyzmu.

Recenzja Protegowana – podsumowanie

Protegowana recenzja

Protegowana to nieskomplikowane i nawet wciągające kino akcji. Nie znajdziemy tutaj jednak niczego, czego nie widzieliśmy już wcześniej i czegoś, co nie było trochę lepiej zrealizowane. Na plus przemawia tutaj obsada. Samuel L. Jackson wnosi do produkcji sporo luzu, choć trudno nazwać ten film jego najlepszym w karierze. Ciekawą rolę dostał za to Michael Keaton, który udowadnia, że dalej jest w zaskakująco dobrej formie. Zarówno fizycznej, jak i aktorskiej. Maggie Q ma w sobie pewien magnetyzm i widać, że przyłożyła się do swojej roli, choć czasem trudno uwierzyć w jej możliwości.

Całość stworzono tak, by było miejsce na ewentualne kontynuacje, ale te raczej się nie pojawią. Wyniki finansowe Protegowanej były nienajlepsze, ale może ktoś skusi się na nową część i od razu wypuści ją w streamingu. Reasumując, jeżeli szukacie ciekawego „akcyjniaka”, to Protegowana może Wam przypaść do gustu. Nie zobaczycie tutaj nic nowego, ale też twórcy postarali się, by nie atakować widzów głupotami. Jeżeli miałbym dawać ocenę, to obstawiałbym takie 6,5/10.

Motyw