Kino cena

Wydałem dwie dychy, by oglądać po raz kolejny te same reklamy – kino musi się zmienić

6 minut czytania
Komentarze

Wyjście do kina kiedyś było prawdziwym świętem, a szczególnie dla tych, którzy wychowali się w latach dziewięćdziesiątych. Teraz zaczyna to przypominać przeprawę przez mękę i wcale nie mam tutaj na myśli innych oglądających, którzy chrupią nam nad głową. To oczywiście jedna z tych rzeczy, która faktycznie może przeszkadzać podczas oglądania filmu, ale kina zdają się nie dostrzegać innych problemów, która finalnie doprowadzają do tego, że lepiej ogląda nam się filmy w… domu.

Kino musi się zmienić – reklamy to początek

Kino cena

Nie posłuchałem rady Przemka, który napisał ostatnio recenzję filmu „Morbius”, że lepiej darować sobie wyjście do kina. Owszem, film można obejrzeć, ale niekoniecznie wymagany jest do tego wielki ekran i mogę pod tą opinią się podpisać. Na seansie bawiłem się nawet w porządku, ale o samym filmie zapomnę najpewniej w ciągu kilku dni, a jedynie sceny po napisach sprawiły, że mogę o nim dłużej pamiętać. Jednak nie o „Morbiusie” chciałem tutaj napisać, ale o tym, dlaczego wyjście do kina nie bawi mnie już tak, jak kiedyś. Przed pandemią chodziłem do kina zdecydowanie częściej, niż robię to teraz i już wtedy powoli miałem dość pewnych rzeczy. I nie będzie tutaj pewnie zaskoczeniem, kiedy powiem, że chodzi głównie o reklamy przed seansem.

Przez lata chodzenia do kina przywykłem już do tego, że w multipleksach blok reklamowy ciągnie się w nieskończoność. Wydaje mi się, że kiedyś był jednak odrobinę krótszy, a z całą pewnością ciekawszy. Oczywiście kina studyjne mają tutaj przewagę, bo tam reklam jest mniej lub nie ma ich wcale, ale ja najbliżej mam do multipleksu, gdzie na dodatek w środy mam tańsze bilety. Dalej jednak jeden bilet to jakieś dwie dyszki, bo opłata za zakup przez sieć, a przy dwóch osobach robi się już prawie 40 złotych. To daje cenę za miesięczny dostęp do Netflixa, a przy odrobinie sprytu do Netflixa i HBO Max jednocześnie, jeżeli z kimś współdzieli się konta. Do ceny biletów jednak jeszcze wrócę.

Zobacz też: Czy filmy o superbohaterach są… za długie?

Idąc teraz do kina z niema 100-procentową pewnością jestem w stanie przewidzieć reklamy, które zobaczę. Wiem, że mogę liczyć na Wujka Sama z Krystyną, którzy od chyba 10 lat reklamują restaurację Jeffs. Jest też Cinkciarz, kilka banków i chyba najgorsza oraz najgorzej nagłośniona reklama kina 4D jaką w życiu widziałem z parą, próbującą uciec od bandytów. Do tego jeszcze własna reklama programu lojalnościowego i mam komplet, który powtarza się od miesięcy, jak nie od lat. Czasem pojawi się też jakiś zwiastun nowego filmu.

Reklamy w kinie – co mówi regulamin

kino bilety

Z ciekawości sprawdziłem, jak Multikino, Cinema City oraz Helios podchodzą do tematu reklam przed seansami. W regulaminach wszystkich tych sieci kin da się znaleźć stosowny zapis, który informuje, że przed faktycznym filmem można spodziewać się bloku reklamowego. Z tym, że Cinema City podchodzi do tego bardziej wprost i praktycznie od razu na początku dokumentu.

Zakup biletu upoważnia Widza do wstępu na seans filmowy. Seans składa się z bloku reklam, zwiastunów filmowych oraz projekcji filmu. Długość trwania bloku reklam oraz zwiastunów filmowych ustalana jest indywidualnie dla każdego filmu.

Regulamin Cinema City (pkt. 2)

Projekcja filmu może być poprzedzona reklamami, zwiastunami filmów lub innymi przekazami promocyjnymi.

Regulamin Multikina (pkt. 19)

Seans – oznacza projekcję utworu audiowizualnego – filmu – na dowolnym nośniku, poprzedzoną projekcją innych, mających charakter dodatkowy, audiowizualnych utworów informacyjnych i reklamowych – godzina rozpoczęcia Seansu podana jest w ramach Repertuaru Kina.

Regulamin kin Helios (zapis ogólny)

I żeby była zupełna jasność – nie mam nic przeciwko reklamom w kinach, bo te muszą jakoś zarabiać na siebie. W końcu spora część z dochodu ze sprzedaży biletów ląduje u dystrybutora. Dlaczego jednak muszę oglądać ciągle te same reklamy? Może jakieś urozmaicenie, by nie zaszkodziło? Możecie oczywiście powiedzieć, że do kina warto przyjść 15-20 minut po oficjalnej godzinie rozpoczęcia seansu i tego problemu nie będzie. Pewnie, jest to jakieś rozwiązanie, choć ja akurat nie lubię przeciskać się między ludźmi po ciemku, a i sam nie przepadam za tym, jak ktoś staje na środku schodów i świeci mi smartfonem po oczach, bo nie potrafi zapamiętać dwóch liczb na bilecie. Niestety, żaden z regulaminów nie mówi o czasie przeznaczonym na blok reklamowy. Taką informację mogą mieć pracownicy kina, co dla „spóźnialskich” będzie jakimś tam wyznacznikiem, kiedy mogą przyjść na seans. I taka ciekawostka, przed seansem „Morbiusa” blok reklamowy trwał 26 minut. Można więc zaokrąglić cenę biletu do 20 złotych i stwierdzić, że przy filmie trwającym około 90 minut, jedna czwarta ceny biletu to opłata za reklamy.

Cena za bilet do kina – po zsumowaniu wypada to źle

Czasem zdarza mi się pójść do kina w weekend, a szczególnie wtedy, kiedy jest wyświetlany jakiś wyczekiwany przeze mnie film. Wtedy płacę 25,50 zł (+1,80 zł za kupno przez sieć) w Cinema City. W Multikinie w weekend ceny zaczynają się od 19,90 zł (+1,40 zł), ale bilet na miejscu VIP może kosztować już 32,90 zł, a standardowy 27,90 zł. W Heliosie taka przyjemność to 20,90 zł (+1 zł), ale ceny w poszczególnych miastach mogą się od siebie trochę różnić. Niemniej jeżeli do kina idzie się we dwójkę i w weekend, koszty rosną, a jak całą rodziną, to zaczyna robić się naprawdę drogo.

Nie dziwne więc, że do kina chodzimy rzadziej, a pandemia i okres przymusowego zamknięcia w domach sprawił, że serwisy VOD zaczęły cieszyć się większą popularnością. Za cenę biletu do kina ma się miesięczny dostęp do serwisów VOD, a jedno takie rodzinne wyjście to już w ogóle dostęp do kilku takich serwisów. Nie wiem, czy teraz to wygląda podobnie, ale jak byłem dzieckiem to wyjście do kina było czymś na kształt przygody. Obstawiam, że dziś dla najmłodszych może być podobnie, ale już dla trochę starszych to po prostu urozmaicenie. Taki „większy Netflix” i nic więcej. Nie mam odpowiedzi na to, co musiałby zrobić kina, by przyciągać więcej osób. Wiem tylko, że chciałbym nie oglądać cały czas tych samych reklam i starych zwiastunów.

Motyw