kruk recenzja filmu 2024

Recenzja filmu Kruk. Mój kandydat na najgorszy film dekady

6 minut czytania
Komentarze

Czy są wśród nas fani filmu Kruk z 1994 roku? A może są też tacy, co znają komiks, na którym oparty był ów film? Jeśli tak to przygotujcie się na cios prosto w wasze fanowskie serca. Nowy Kruk przybywa, by zadeptać waszą miłość do oryginału.

Kruk: opis fabuły filmu

kruk film recenzja
Fot. Lionsgate / materiały prasowe

Eric Draven przebywa w ośrodku odwykowym, gdzie poznaje Shelly (FKA Twigs). Dziewczyna znajduje się w ośrodku, aby uniknąć przerażającego, tajemniczego osobnika o imieniu Vincent Roeg (Danny Huston). Eric szybko się w niej zakochuje i rozpoczynają gorący romans. Vincent jednak namierza ich miejsce pobytu, także oboje uciekają z placówki. Ich romans kwitnie, lecz w końcu zostaje brutalnie przerwany – bandyci Vincenta mordują ich z zimną krwią. Eric jest jednak zszokowany, gdy odkrywa, że ​​nie jest martwy – zamiast tego znalazł w nadprzyrodzonym miejscu pośrednim, z którego może powrócić do krainy żywych. Eric powraca jako Kruk i przysięga zabić Vincenta.

Kruk: po co to powstało?

Przez cały czas trwania seansu filmu Kruk A.D. 2024 zadawałem sobie powyższe pytanie. Nie miałbym nawet problemu, gdyby ten film pojawił się w obecnej formie. To znaczy, z góry uprzedzam, że jest on marny, ale przeszedłbym do porządku dziennego nad tym, że istnieje, gdyby nie fakt, że głównymi „pozytywnymi” postaciami są w nim Eric Draven i Shelly Webster, czyli te same postacie, które mogliśmy oglądać w oryginale. Czemu mam z tym problem?

Bo w żadnym razie nie przypominają oni swoich poprzedników. Co więcej, zostali tu przedstawieni jako banda dekadenckich narkomanów, co jest ewidentnym brakiem nie tylko zrozumienia oryginału, ale i brakiem szacunku do tych postaci. Czemu twórcy zdecydowali się, by te kompletnie inne osoby nazwać Eric i Shelly? Tego kompletnie nie rozumiem. Fanów kultowego filmu z 1994 roku to tylko rozwścieczy i odepchnie, a z kolei młodych widzów, do których ewidentnie ten film jest kierowany, kompletnie nie obchodzi, bo zapewne nie znają pierwowzoru i tym bardziej jego komiksowej wersji.

Trailer filmu.

Nie będę tutaj nikogo mamić, że oryginalny Kruk to dla mnie film–religia, bo tak nie jest. W moim leksykonie filmów kultowych dzieło Alexa Proyasa z 1994 roku nie zajmuje frontowych stron. Niemniej jednak mam do tego filmu zarówno sympatię, jak i uczucia nostalgii. Oglądając go za dzieciaka, nie do końca rozumiałem wówczas jakim, pod wieloma względami, przełomowym dziełem był i, że na dobrą sprawę otworzył drzwi dla takich filmów jak Matrix. Widziałem natomiast gołym okiem, że oryginalny Kruk wręcz buzuje od stylu, który wylewa się niemal z każdego kadru. Do dziś ogląda się go jak spełniony artystycznie komiks wprawiony w ruch oraz szalenie klimatyczny gotycki teledysk. Próżno nawet promila śladów po tym stylu szukać w nowym Kruku.

Tutaj warto powrócić do mojego zadanego powyżej pytania: Po co to powstało? Nowy Kruk nie wyróżnia się wizualnie niczym specjalnym na tle innych produkcji, zupełnie odwrotnie niż oryginał. Kompletnie zmienił i zbezcześcił oryginalne postacie Erica i Shelly. A i to nie wszystko. Tym razem jednak wyżej wymieniona para nie zostanie zamordowana w pierwszym akcie przez okrutny gang. Następuje to znacznie później, bo wpierw musimy przez jakieś 40 minut (!) oglądać, jak rodzi się między nimi uczucie. Nadmienię tylko, że między postaciami i aktorami je odtwarzającymi nie dostrzegłem nadmiernej chemii.

Różnicę stylów widać gołym okiem.

Przeczytaj także: Remake czy oryginał? Najgorsze nowe wersje filmów.

Do tego wszystkiego scenarzyści Zach Baylin i William Josef Schneider konstruują zawiły, a jednocześnie niejednoznaczny miejski krajobraz, który jawi się nam niemal jak Piekło na Ziemi, którym rządzi Roeg. Ten złoczyńca może wyglądać jak przeciętny bogaty i potężny biały mężczyzna, który traktuje wszystkich jak pionki w swojej pokręconej grze, ale jest też prawdziwym demonem, zbierającym dusze, aby przedłużyć swoje życie na Ziemi. Że co?

Nawet główne motywy fabularne twórcy postanowili zmienić w tanią opowiastkę dark fantasy rodem z podrzędnego anime, zachowując zaledwie szczątki historii z oryginału. A gdy dodamy sobie do tego fakt, że wygląd Erica Dravena zmieniono z szykownego gotyku na wytatuowanego emo-narkomana, to naprawdę zastanawiam się, czemu autorzy po prostu nie zrobili filmu o innej postaci. Na tym etapie jakiekolwiek podpinanie się pod oryginalnego Kruka tylko im szkodzi.

Fabuła nowego Kruka (choć oryginał oczywiście nie jest żadnym Ojcem chrzestnym) mocno na tym wszystkim traci. W wersji z 1994 roku tragizm śmierci Erica i Shelly polegał na jej totalnej przypadkowości. W nowej odsłonie jest ona powiązana z szerszą intrygą, w którą dodatkowo zamieszane są prawdziwe demony. Co więcej, w oryginale Eric i Shelly naprawdę się kochali, byli bliscy ślubu. W obecnej odsłonie oglądamy nie tyle wielką miłość, ile gorący i podsycany narkotykami romans dwójki degeneratów, którzy poznali się w klinice odwykowej. Tak wygląda hollywoodzka miłość w trzeciej dekadzie XXI wieku?

Przeczytaj także: Obcy: Romulus to jak Stranger Things w kosmosie.

Oryginał był mroczny, ale w tym mroku była swoista poezja. Kruk A.D. 2024 jest po prostu brzydki, okropny, odrzucający swoim cynizmem, nihilizmem i zamieniony w kompletną bzdurę. Dodajcie sobie do tego żenujące dialogi, prawie nieistniejące postacie na drugim planie oraz potwornie pretensjonalną sekwencję otwierającą film i nijaki soundtrack (a przecież oryginał miał tak świetny!), a dostaniecie jeden z najgorszych filmów 2024 roku. I mocnego kandydata na najgorszy film dekady.

Kruk: ocena filmu

kruk film 2024 recenzja
Fot. Lionsgate / materiały prasowe

Trudno znaleźć mi cokolwiek na obronę filmu Kruk. Nawet końcowa jatka wydaje się tyleż samo cyniczną co pretensjonalną zrzynką z Johna Wicka w wersji emo. Choć wydaje się to niemożliwe, to twórcy tego filmu popełnili wszystkie najbardziej oczywiste i przewidywalne błędy, jakie mogli popełnić, tworząc remake czy reboot jakiegokolwiek kultowego dzieła z przeszłości.

Zupełnie tak, jakby robili ten film z przymusu i za karę i przez to dążyli do tego, by zrobić jak największą karykaturę oryginału. Jeśli znacie i cenicie Kruka z 1994 roku, to trzymajcie się od nowej wersji z daleka na kilometry. Jeśli nie znacie i nie lubicie pierwowzoru, to też nie polecam, bo to, tak czy tak, kiepski film (choć wówczas możecie mu dodać ze dwa oczka wyżej do mojej oceny). Kruk jako seria jest niestety martwy, a nowy film to jakiś potwór zombie, którego niepotrzebne przywrócono do życia.

Ogólna ocena

1/10

Zdjęcie otwierające: Lionsgate / materiały prasowe

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

    Motyw