Powolutku wychodzimy z sezonu ogórkowego w światowym futbolu. Największe ekipy Premier League i Bundesligi rozegrały już ostatnie mecze sparingowe, a przed nimi wyczerpujący sezon 2024/25. Kto sięgnie po najwyższe laury, kto zaskoczy, a kto rozczaruje? Na te i wiele innych pytań spróbuję odpowiedzieć wraz z ekspertami Viaplay.
Premier League i Bundesliga w Viaplay. Spis treści
Gdzie oglądać Premier League i Bundesligę w sezonie 2024/25?
Widowiskowe EURO 2024 oraz sportowe emocje związane z Igrzyskami Olimpijskimi w Paryżu skutecznie zniwelowały poczucie pustki pomiędzy kolejnymi sezonami największych piłkarskich lig europejskich. Niemniej i tak czekania było co niemiara. Na szczęście już za chwilę startuje kampania 2024/25 zarówno w Premier League jak i Bundeslidze.
Na samym wstępie podkreślmy, że wszystkie mecze tych rozgrywek obejrzycie w Viaplay, które wspólnie z nami postanowiło pogdybać nad tym co może nas czekać w angielskich i niemieckich rozgrywkach. W końcu w obu ligach doszło do wielu roszad oraz zaskakujących ruchów, które z pewnością będą miały wpływ na ostateczne ułożenie tabel.
Kto sięgnie po triumf w sezonie 2024/25 Premier League?
Pierwszy mecz sezonu 2024/25 Premier League został zaplanowany na 16 sierpnia. W najbliższy piątek o 21:00 czasu polskiego na Old Trafford nową kampanię zainauguruje starcie Manchester United z Fulham. Jednakże drużyna, która skupia na sobie największą uwagę, pochodzi z innej części Manchesteru. Mowa tu oczywiście o City, które w maju czwarty raz z rzędu zdobyło mistrzostwo Anglii.
Co ciekawe podopieczni Pepa Guardioli nie szaleją na rynku transferowym, ponieważ póki co wydali zaledwie 21 milionów funtów na Savinho, czyli jedną z rewelacji ubiegłego sezonu La Liga. Niemniej o sile City wciąż będzie stanowić sprawdzony trzon drużyn oraz bezbłędny Erling Haaland, który z pewnością ma chrapkę na trzecią koronę króla strzelców Premier League.
Biorąc pod lupę kandydatów do wygrania Premier League, nie możemy ominąć Arsenalu. Ekipa Mikela Artety udowodniła, że może rywalizować z Manchesterem City, a sezon 2024/25 w końcu ma zostać zwieńczony triumfem w rozgrywkach Premier League. Kanonierów do tego marzenia w dużym stopniu może przybliżyć transfer Riccardo Calafioriego. Włoch w ubiegłej kampanii znacznie przyczynił się do świetnej dyspozycji Bolonii, a latem ze swojej najlepszej strony pokazał się na EURO 2024. Jednakże czy wzmocnienie linii obrony to ostatni ruch transferowy Arsenalu? W przypadku tej ekipy wydaje się bowiem, że nowych nazwisk należy szukać także na pozycjach ofensywnych.
Ostrożność na rynku transferowym Arsenalu i Manchesteru City jest dla mnie sygnałem, że obie te drużyny już mają w swoich szeregach wystarczająco jakości. Natomiast wydaje mi się, że zarówno Kanonierzy jak i Obywatele wciąż są otwarci na dodatkowe wzmocnienia. Kluczem jest jednak, aby utrzymać to, co dawało im sukcesy w poprzednich sezonach.
Arsenal w ubiegłej kampanii bazował na bardzo dobrej defensywie, która teraz znów może okazać się niezwykle solidna. Patrząc jednak na oba te kluby przez pryzmat stabilizacji – uważam, że to predysponuje City i Arsenal do kolejnego zaciętego wyścigu o Mistrzostwo Anglii.
Michał Zachodny – ekspert Viaplay
Roszady w TOP6
Dwa poprzednie sezony Premier League zaowocowały w wyraźne zmiany w układzie TOP6. Najpierw ze stawki wyleciały Tottenham i Chelsea (2022/23), a w ubiegłej kampanii był to Manchester United. Czołówki bez zmian trzymają się natomiast w Liverpoolu. Jak więc należy zapatrywać się na dyspozycje czterech ekip, które jeszcze do niedawna wspólnie walczyły o najwyższe cele?
Zacznijmy od Chelsea, która jest w permanentnej przebudowie. The Blues przejął Enzo Maresca. Cóż, nazwisko Włocha przeciętnemu kibicowi angielskiego futbolu raczej nie mówi zbyt wiele, jednak zaznaczmy, że jest to menadżer, który szturmem podbił Championship wraz z Leicester City. Oprócz nowego trenera na Stamford Bridge zawitało już kilka nowych nazwisk, a dodatkowym transferem możemy nazwać powrót do kadry Romeo Lavii, który w ubiegłym sezonie zmagał się z powracającą kontuzją.
Ostatecznie Chelsea ponownie zapowiada się na wielką niewiadomą, która zapewne będzie na przemian zaskakiwać i rozczarowywać. Dodajmy, jednak, że The Blues wracają do Europy za sprawą kwalifikacji do Ligi Konferencji. Być może to właśnie ten czynnik zmotywuje podopiecznych Enzo Maresci do jeszcze intensywniejszej pracy i poprawy swojej zeszłosezonowej szóstej lokaty.
Kompletnie inaczej sprawa ma się natomiast w Manchesterze United. Erik ten Hag utrzymał się na posadzie, a jednym z jego głównych argumentów na poprawienie wyników z zeszłego sezonu było ściągnięcie na Old Trafford Leny’ego Yoro. Niestety jak na złość młody francuski obrońca w jednym z pierwszych meczów przedsezonowych nabawił się groźnej kontuzji, która wyklucza go z gry na kilka miesięcy.
Taki stan rzeczy sugeruje, że Czerwone Diabły zapewne zapolują na jeszcze jedno czy dwa nazwiska. Zaznaczmy bowiem, że oprócz Yoro ekipę z Old Trafford wzmocnił holenderski duet – Joshua Zirkzee i Matthijs de Ligt.
Do zapowiadanego od dłuższego czasu trzęsienia ziemi doszło w Liverpoolu. Po dziewięciu latach z Anfield pożegnał się Jürgen Klopp, którego zastępuje Arne Slot. Taki stan rzeczy połączony ze wstrzemięźliwością The Reds na rynku transferowym sprawia, że drużyna z miasta Beatlesów podobnie jak Chelsea może okazać się tykającą bombą.
Co prawda, w Liverpoolu na straży porządku wciąż stoją doświadczeni zawodnicy z Virgilem Van Dijkiem i Mohamedem Salahem na czele, jednak pamiętajmy, że co sezon ważnym czynnikiem w futbolu jest wzmacnianie zespołu. W związku z tym trzymajmy The Reds na oku, ponieważ możliwe, że doczekamy się ciekawych roszad kadrowych pod sam koniec okna transferowego.
Odejście Jürgen Klopp samo w sobie jest jest już ogromną zmianą w Liverpoolu. W związku z tym podejrzewam, że na Anfield próbuje się unikać kolejnych znaczących roszad, aby utrzymać drużynę i panujące w niej relacje w ryzach.
Michał Zachodny – ekspert Viaplay
Na sam koniec przyjrzyjmy się Tottenhamowi, który po cichu pracuje nad sporym projektem. Daniel Levy wyraźnie daje pracować Ange Postecoglou, co przełożyło się między innymi na dobre piąte miejsce Kogutów w zeszłym sezonie. Mało tego! Gdyby nie fatalna końcówka kampanii Tottenham dziś byłby jednym z reprezentantów Premier League w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Dwa duże transfery – wykupienie Archie Graya z Leeds United za 40 milionów funtów oraz rozbicie banku na Dominica Solanke sugerują, że Koguty będą w dalszym ciągu budować pomnik, którego fundamenty zasadzono w poprzednim sezonie. Jednakże w tej kampanii Ange Postecoglou ma do swojej dyspozycji znacznie więcej jakości piłkarskiej.
Kto zaskoczy, a kto rozczaruje?
W sezonie 2022/23 pozytywną niespodzianką Premier League nazywaliśmy Brighton oraz Newcastle United. Rok później była to Aston Villa, a kogo w tej roli widzimy w kampanii 2024/25?
W gronie beniaminków zobaczymy natomiast dobrze znane fanom Premier League marki. Mowa tu o Southampton, Leicester City oraz Ipswich Town. Doświadczenia z zeszłego sezonu sugerują, że któraś z tych ekip niemalże na pewno szybko wróci do Championship, jednak kandydatów do spadku jest znacznie więcej.
Mało spodziewam się po beniaminkach. Nowym drużynom będzie bardzo ciężko wejść do ligi. Bardzo możliwe, że powtórzy się scenariusz z zeszłego sezonu i cała trójka nowych drużyn z powrotem zawita do Championship.
Michał Zachodny – ekspert Viaplay
Jednym z kandydatów do spadku jest także Nottingham Forest, które dwa sezony z rzędu kończyło rozgrywki Premier League ledwo nad kreską. Sytuacja kopciuszków angielskiej ekstraklasy jest nie do pozazdroszczenia, jednak taki już jest futbol. Gdybym to ja miał typować, kto pożegna się z ligą w tym sezonie, postawiłbym właśnie na Nottingham, Brentford oraz Ipswich.
Haaland, Solanke, Cash – te nazwiska warto obserwować
Wszyscy fani futbolu, którzy chcą dokładnie śledzić rozgrywki Premier League w Viaplay już teraz powinni zapisać w swoich notesach kilka nazwisk. Zacznijmy od Polaków, których zobaczymy na angielskich boiskach w sezonie 2024/25. Aktualnie nasza reprezentacja w najlepszej lidze świata prezentuje się następująco:
- Matty Cash – Aston Villa
- Jan Bednarek – Southampton
- Mateusz Lis – Southamtpon
- Jakub Moder – Brighton
- Jakub Kiwior – Arsenal
- Łukasz Fabiański – West Ham
- Jakub Stolarczyk – Leicester City
Oczywiście naszym rodakom życzymy jak najlepiej, jednak najważniejszych zawodników Premier League należy szukać gdzie indziej. Naturalnym kandydatem do korony króla strzelców jest Erling Haaland, a Norwegowi zagrozić może ewentualnie Mohamed Salah lub Alexander Isak.
Wszystko wskazuje na to, że swój genialny sezon w Chelsea powtórzy Cole Palmer, a po bardzo słabym EURO 2024 do formy postara się wrócić Phil Foden. Niepodważalnymi gwiazdami Premier League są także kreatorzy gry w postaci Heung-min Sona, Martina Ødegaarda oraz Kevina De Bruyne. Do całej tej stawki należy dorzucić także kilka nazwisk, które dopiero wchodzą na szczyt.
Pozytywnym zaskoczeniem może okazać się Dominic Solanke. Po transferze do Tottenhamu Anglik ma prawo świetnie wpisać się w futbol Ange Postecoglou. Już w Bournemouth pokazywał regularność w strzelaniu, a w drużynie Kogutów będzie mieć jeszcze więcej okazji do zdobywania goli. Richarlison raczej nie stanowi dla niego zagrożenia w rywalizacji o miejsce w składzie, jednak warto mieć na uwadze zdrowie napastnika. Jeśli urazy będą go omijać, uważam, że jest to zawodnik, który jest w stanie strzelić 20 goli w sezonie.
Michał Zachodny – ekspert Viaplay
Swoje do zaoferowania ma także Bundesliga
Nie zapominajmy, że w Viaplay obejrzymy także wszystkie mecze Bundesligi, czyli rozgrywek bliskich sercu większości Polaków. W końcu to właśnie na boiskach naszych zachodnich sąsiadów mieliśmy przyjemność oglądać najlepsze mecze Roberta Lewandowskiego, Kuby Błaszczykowskiego czy Łukasza Piszczka.
Niestety te czasy już nie powrócą – w przeciwieństwie do genialnego Bayeru Leverkusen, który przerwał dominację Bayernu Monachium i suchą stopą przeszedł przez sezon 2023/24 w Bundeslidze. Czy Aptekarzy stać na powtórzenie tego spektakularnego sukcesu?
Na taki trop kieruje nas przede wszystkim pozostanie w klubie Xabiego Alonso oraz kluczowych postaci z boiska takich jak Florian Wirtz, Jonathan Tah oraz Granit Xhaka. Bayer najzwyczajniej w świecie jest niesłychanie mocny, a jego dominacja na krajowym podwórku może zostać podtrzymana głównie ze względu na słabą kondycję rywali zza miedzy.
Już pod koniec zeszłej kampanii wiedzieliśmy, że w Borussii Dortmund i Bayernie Monachium dojdzie do roszad na posadzie pierwszego trenera. Co ciekawe w obu przypadkach postawiono na młode nazwiska, które jeszcze kilka lat temu zachwycały nas swoją grą w najlepszych europejskich ligach. BVB poprowadzi Nuri Şahin (asystentem Turka jest Łukasz Piszczek), a Monachijczyków objął Vincent Kompany.
Oba zespoły są w przebudowie, jednak większe wrażenie na fanach mogą robić transfery Bayernu. Ekipę z Allianz Areny zasilili: Michael Olise, João Palhinha oraz Hiroki Itō. Z kolei na Signal Iduna Park zawitali: Waldemar Anton, Serhou Guirassy, Pascal Groß i Maximilian Beier.
Oczywiście swoje w walce o najwyższe lokaty w Bundeslidze do powiedzenia mają także inne zespoły. Rewelacja poprzedniego sezonu, VfB Stuttgart została rozsprzedana pośród lokalnych rywali, jednak sprawa ma się kompletnie inaczej w przypadku RB Lipsk. Ekipa Marco Rose zatrzymała Xaviego Simonsa czy Loïsa Opende, ale tego samego nie można powiedzieć o Danim Olmo, który przeniósł się do FC Barcelony.
Polacy, Harry Kane i Serhou Guirassy
Nowy sezon Bundesligi zapowiada się jako czas weryfikacji wielu zawodników. Harry Kane po wielu latach w końcu może zerwać z siebie łatkę zawodnika bez żadnego trofeum. Z kolei Serhou Guirassy będzie walczyć o to, aby nie zapisać się w historii Bundesligi jako klasyczny one-season wonder.
Nadchodzące zmagania są wyjątkowe także dla Polaków. Wszystko wskazuje na to, że w Bundeslidze regularnie będzie grać Tymoteusz Puchacz, który zasilił szeregi beniaminka – Holstein Kiel. Po bezowocnych sezonach do formy postara się wrócić duet Robert Gumny (Augsburg) oraz Dawid Kownacki (Werder Brema).
Warto obserwować także Wolfsburg, gdzie występować będą Jakub Kamiński oraz Kamil Grabara. W VfL znajdziemy także Bartosz Białka, który niestety niedawno nabawił się poważnej kontuzji kolana. Z kolei na pozytywne zaskoczenia liczymy w St. Pauli (Adam Dźwigała) oraz Borussii Dortmund, gdzie w rywalizacji bramkarskiej bierze udział Marcel Lotka.
Kamil Grabara ma pewne miejsce w bramce Wolfsburga. To samo dotyczy Tymoteusza Puchacza, który nawet nie ma na swojej pozycji konkurenta. Niestety Holstein Kiel to najsłabsza drużyna w lidze i największy kandydat do spadku. Cieszy to, że Kuba Kamiński może stać się pierwszoplanową postacią w Wolfsburgu. Sam trener mówił o nim, że jest zwycięzcą okresu przygotowawczego, więc warto zwrócić na niego uwagę.
Wśród mniej oczywistych nazwisk, na które warto zwrócić uwagę stawiam na Igora Matanovicia. Wyglądał kapitalnie w sparingach Eintrachtu Frankfurt. Myślę, że jest to napastnik z ogromnym potencjałemn – wysoki, silny, ze świetną techniką. Polecałbym obserwować także Maximiliana Beiera. To piłkarz z drugiego szeregu, jednak może być bardzo dobrym wzmocnieniem Borussii Dortmund.
Marcin Borzęcki – ekspert Viaplay
Czarne konie, beniaminkowie i spadkowicze
Próbując przewidzić sezon 2024/25 w Bundeslidze wydaje mi się, że najtrudniej wytypować duet spadkowiczów oraz drużynę, która będzie walczyć w barażach. Oczywiście kandydatami do uzyskania najmniejszej zdobyczy punktowej są beniaminkowie – Holstein Kiel oraz FC St. Pauli. Słaby wynik może powtórzyć także VfL Bochum, które w zeszłym sezonie rzutem na taśmę utrzymało się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Niemniej fatalne kampanie w wykonaniu Unionu Berlin czy Borussii Mönchengladbach udowadniają, że w Bundeslidze nic nie jest zapisane w gwiazdach, a nawet najsolidniejsze ekipy w mgnieniu oka mogą znaleźć się na samym dole stawki.
W tym sezonie Bundesligi ciężko dostrzec czarnego konia, który mógłby namieszać w czubie tabeli. Co ważne, zespoły z czołówki również będą stabilniejsze i silniejsze, a to nie jest dobra wiadomość dla rywali ze środka stawki.
Z drugiej strony wśród rozczarowań widzę Heidenheim, który stracił najważniejszych ofensywnych zawodników, a do tego będzie musiał rywalizować w europejskich pucharach. Druga drużyna, przy której stawiam duży znak zapytania to Eintracht Frankfurt. Nie przekonuje mnie trener Dino Toppmöller oraz jego podejście do futbolu. Może się to zmienić, jednak na bazie poprzedniego sezonu nie oczekuje po Eintrachtcie zbyt wiele.
Marcin Borzęcki – ekspert Viaplay
Największe sportowe emocje w Viaplay
Manchester City czy Arsenal? Bayer Leverkusen czy Bayern Monachium? Kane czy Guirassy? Haland czy Isak? Przed nadchodzącym sezonem 2024/25 możemy stawiać sobie wiele pytań, jednak najważniejsze jest to aby cieszyć się sportowymi emocjami.
W związku z tym przypomnijmy, że wszystkie mecze Premier League oraz Bundesligi w rozpoczynającej się kampanii obejrzycie w Viaplay. Angielskie rozgrywki rozpoczynają się 16 sierpnia i potrwają do 25 maja, podczas gdy niemiecka ekstraklasa zostanie zainaugrowana 23 sierpnia, a zwieńczy ją ostatnia kolejka zaplanowana na 17 maja.
Łącznie widzów Viaplay czeka więc 686 meczów Premier League i Bundesligi rozłożonych na cały sezon… a to dopiero początek! W końcu w ofercie skandynawskiej usługi VOD znajdziecie także wyścigi Formuły 1, gale KSW czy szeroką bibliotekę filmów i seriali. Do tego wszystkiego dodajmy programy eksperckie, dokumenty sportowe oraz studia przed każdą kolejką Premier League i Bundesligi. Cóż, w nowym sezonie Viaplay będzie co oglądać!
Źródło: Opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Viaplay / materiały prasowe / Scanpix
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.