wladca pierscieni pierscienie wladzy serial amazon

Władca Pierścieni: Pierścienie władzy – czy serial od Amazona ma szansę się w ogóle udać?

9 minut czytania
Komentarze

Serial „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” jest jedną z najgłośniejszych produkcji 2022 roku jeszcze przed swoją premierą. Niestety jego popularność związana jest póki co bardziej z głębokim niezadowoleniem fandomu J.R.R. Tolkiena wynikającym ze zbyt wielu znaczących zmian, które twórcy serii wprowadzili względem uniwersum „Władcy Pierścieni”.

Spis treści:

Władca Pierścieni: Pierścienie władzy – o czym będzie opowiadać serial Amazona?

wladca pierscieni pierscienie wladzy serial 2022

Akcja serialu „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” rozgrywać się będzie podczas Drugiej Ery Śródziemia, czyli tysiące lat przed wydarzeniami, które rozegrały się w książkach Tolkiena (i filmach Petera Jacksona) „Władca Pierścieni” i „Hobbit” . Seria rozpocznie się w momencie gdy w Śródziemiu panuje względny spokój, jednak nie potrwa on długo. Wydarzenia zaprowadzą bohaterów od Gór Mglistych, przez majestatyczną stolicę elfów Lindon i wyspiarskie królestwo Númenoru. W serialu poznamy historię wykuwania pierścieni władzy, genezę Saurona, oraz opowieść o ostatnim sojuszu ludzi i elfów.

Władca Pierścieni: Pierścienie władzy – najdroższy serial w historii

Pierwszą rzeczą, która ewidentnie najbardziej wyróżnia serial „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” jest jego zapowiadany rozmach. Ten będzie prawdopodobnie olbrzymi choćby tylko spoglądając na to ile wyniósł budżet produkcyjny. Jak podaje The Hollywood Reporter cały pierwszy sezon serialu kosztował Amazona niemal 500 mln dol. (słowem pół miliarda!), a konkretniej 465 mln dol. Dla porównania cała filmowa trylogia „Władca Pierścieni” kosztowała łącznie 281 mln dol. Oczywiście koszty dziś a 20 lat temu zapewne się różnią (choćby tylko mając na uwadze inflację), ale tak czy tak serial Amazona to bezapelacyjnie najdroższa produkcja telewizyjna w historii.

Władca Pierścieni: Pierścienie władzy – szykuje się największa serialowa klapa w historii?

wladca pierscieni pierscienie wladzy galadriel

Mając na uwadze wspomniany wyżej rekordowy budżet nietrudno się zastanawiać, czy został on dobrze wydany. Szczególnie przypatrując się temu jak wielki hejt zaczyna spływać na ten serial. I wcale nie twierdzę, że ten hejt nie jest zasłużony. Przede wszystkim seria „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” już na samym początku zaczęła od złej strony. Twórcy bowiem przyznają się bez bicia, wręcz obnoszą się z tym, że do materiału źródłowego podeszli dość luźno. Oczywiście w jakimś stopniu oparli się na twórczości Tolkiena i świecie, który stworzył, ale jeśli jesteście tolkienowskimi purystami, to w serialu Amazona czeka was sporo niekoniecznie miłych zaskoczeń. I nie chodzi mi tu wcale o tematy związane z reprezentacją rasową, czarnymi elfami czy krasnoludami. Choć warto mieć na uwadze, że Tolkien nic nie wspomniał o kolorze skóry postaci, które tworzył, jednak średnie to wytłumaczenie mając na uwadze fakt, że pisał swe dzieło w oparciu o mitologię celtycką i nordycką, inspirując się krajobrazami i ludnością średniowiecznych wysp brytyjskich oraz części Europy, łącząc to ze wspomnieniami horrorów obu wojen światowych. Nie chodzi też o to, że mistyczna Galadriela z trylogii książkowej i filmowej w tym serialu ukazana została jako superbohaterka kopiąca tyłki, bo tylko taką wersję silnej kobiecej postaci zna dziś Hollywood. To wszystko są rzeczy, które mogą nie odpowiadać części fanów, ale na dobrą sprawę można na nie machnąć ręką. W końcu to świat fantasy. Rozumiem oczywiście oddanie fanów, którzy chcą by szanować świat, który kochają, natomiast spór o czarnych elfów czy krasnoludów wydaje mi się niepotrzebną dramą.

wladca pierscieni pierscienie wladzy czarny krasnolud

Problemy jednak zaczynają się dalej. Bo np. w serialu mamy zobaczyć dwa wydarzenia – upadek Númenoru oraz wykucie Pierścieni przez Saurona. Według Tolkiena dzieliło je aż 1000 lat. „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” planuje pokazać to jednocześnie. Portal Screen Rant zauważył, że zbroja, którą na zwiastunie i fotosach z serialu nosi Galadriela, należy do rodu Fëanora, którego elfka nienawidziła przez zbrodnie dokonane jeszcze podczas Pierwszej Ery. To tylko kilka z wielu przykładów na to, że twórcy nadzwyczaj luźno podchodzą do świata przedstawionego. Co dziwi z wielu powodów. Po pierwsze, jest to serial przy którym na samą licencję/prawa do „Władcy Pierścieni” Amazon wydał 250 mln dol. Domyślam się, że dla firmy Jeffa Bezosa to pewnie tyle ile zarabia on w godzinę. Niemniej wydanie tylu pieniędzy tylko po to, by móc pozmieniać mnóstwo rzeczy i móc jedynie wykorzystać nazwę „Władca Pierścieni” w tytule postrzegam w kategoriach specyficznego ekscentryzmu ludzi zbyt bogatych. Dodatkowo, wiadomo przecież nie od dziś, że pewne serie mają tak oddane fandomy, że jakiekolwiek oznaki nieposzanowania danego uniwersum kończą się nie za dobrze dla twórców. Głos fanów w Internecie jest dziś tak silny jak nigdy (czasem wręcz zbyt silny). Trzeba mieć więc niezłe jaja by porywać się na jeden z najlepiej „strzeżonych” uniwersów czyli Śródziemie Tolkiena i dokonywać w nim tak ewidentnie rażących zmian będących niczym płachta dla byka względem fandomu.

Władca Pierścieni: Pierścienie władzy – fani kontratakują

Za tym wszystkim idzie też reakcja, której należało się spodziewać. Fani w Internecie obrzucają „Pierścienie władzy” z błotem czytając opisy fabuły, wypowiedzi twórców, widząc pierwsze fotosy oraz zwiastun. I szczerze mówiąc na tym etapie i ja mam spore obawy o jakość tego serialu.

Nie uważam się za fanboja Tolkiena więc nawet odkładając na bok powyższe argumenty, gdy spoglądam na fotosy i pierwszy zwiastun serialu „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” nie bardzo widzę te 465 mln dol. wpakowanych w pierwszy sezon. Są w nim robiące pozytywne wrażenie ujęcia, ale też i takie wskazujące na kiepskiej jakości CGI. Przy takim budżecie jest to raczej rzecz niedopuszczalna. Kostiumy i charakteryzacja jest co najwyżej poprawna i nie wyróżniająca się zbytnio od tego, co mogliśmy oglądać np. w „Grze o tron” czy ostatnio w „Kole czasu”. Przyglądając się niektórym kadrom zastanawiam się czy to jeszcze „Władca Pierścieni” czy już „Korona królów”? Gdzie więc poszły te olbrzymie pieniądze?

Kampania promocyjna jeszcze dokłada serii problemów, gdyż nie jest zbyt… dobra. Ostatnio na przykład zadebiutowało wideo prezentujące postaci na czarnym tle, które wygląda niczym wyjęte z taniego tasiemca z lat 90. Aż się zaczynam zastanawiać czy ktoś nie sabotuje tego serialu od środka. Oczywiście fani zaczęli już sobie robić z tego filmiku żarty podkładając pod niego przeróżnie utwory muzyczne.

PR-owym gwoździem do trumny wydaje się jednak coś, o czym pół Internetu huczało przez miniony weekend. Chodzi o to, że Peter Jackson w pewnym momencie, gdy chciał przyjrzeć się scenariuszowi serialu, został, używając mowy potocznej, olany. Trudno więc by oddani fani Śródziemia i Tolkiena (oraz Petera Jacksona, który był niezmiernie chwalony za filmową adaptację „Władcy Pierścieni) nie czuli się, nie tyle nawet ignorowani, ale również olewani. Słuchając wypowiedzi twórców serii Amazona można odnieść wrażenie, że świat stworzony przez Tolkiena mają gdzieś, albo wręcz nie mają o nim za dużej wiedzy. Frywolne podejście do materiału źródłowego traktują jako rzecz oczywistą, bo nie chcą rozwijać świata Tolkiena, tylko stworzyć swoją wariację na jego temat posługując się znanymi nazwami, imionami bohaterów i oczywiście marką serii. Nie dziwię się, że oddani fani Tolkiena są zawiedzeni i czują się zdradzeni. Ostatecznie „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” wygląda na fan fiction luźno opartym na mitologii Śródziemia z ogromnym budżetem.

Mając to wszystko co powyżej wypisałem na uwadze, naprawdę ciekawią mnie losy tego serialu. Jego twórcy ewidentnie liczą na grono nowych odbiorców, niekoniecznie obeznanych ze światem stworzonym przez Tolkiena. Z jednej strony to bezpieczny ruch, ale też nie do końca, gdyż trudno zmierzyć, ilu takich widzów rzeczywiście się znajdzie i czy będą oni w stanie wynieść serię na wyżyny oglądalności i przyciągną subkrypcje do Amazon Prime Video. Promocja jest potężna i na skalę globu więc ostatecznie, nawet jeśli fandom Tolkiena zbojkotuje premierę, może się okazać, że serial ten będzie przebojem. Tym niemniej, zrażenie do siebie fandomu Tolkiena to poważny błąd. I już w tej chwili skutkuje on potężnymi problemami wizerunkowymi. Social media pełne są postów na Twitterze i materiałów wideo na YouTubie, które nie przebierając w słowach atakują, krytykują i odradzają oglądanie. Zasięgi tych postów/wideo są niemałe, tak więc ogólna atmosfera w Internecie jest raczej na „nie” względem serii Amazona. Delikatnie rzecz ujmując. Sama zresztą skala oceny choćby trailera do serialu, który zanotował na YouTubie potężne 1,8 mln „kciuków w dół” kontra 128 tys. głosów na „tak” pokazuje, że „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” ma spore kłopoty wizerunkowe.

pierscienie wladzy zwiastun youtube ratio

Hejt jest tak duży, że może to być ten przypadek, w którym nie przełoży się on na oglądalność nawet pierwszego odcinka, bo urażeni fani Tolkiena zapewne w ogóle go nie obejrzą. A to najgorsze czego może się spodziewać w tej chwili Amazon.

I na sam koniec, choć to najmniej ważna kwestia – nawet sam tytuł serialu jest jakiś… dziwny. Pomimo faktu, że tytułowe pierścienie na samym początku serii w ogóle nie będą istnieć (jak rozumiem mają zostać stworzone na koniec sezonu/serii?) to występują w tym tytule aż dwa razy. Trochę tak, jakby twórcy chcieli sprawdzić ile razy można użyć słowa „pierścień” w jednym tytule. Ciekawe czy każdy odcinek też będzie miał tytuł ze słowem „pierścień”. I nie brzmi i nie wygląda to zbyt dobrze. Także nawet na poziomie szczegółów serial Amazona, pomimo ogromnego budżetu, sprawia wrażenie pół amatorskiego projektu. Obym się mylił.

Władca Pierścieni: Pierścienie władzy – kiedy premiera serialu?

Wszystkie nasze obawy sprawdzą się albo zostaną rozwiane już niedługo. Premiera serialu „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” zapowiedziana jest na 2 września 2022 na Amazon Prime Video. Będziecie oglądać?

Motyw