Kolejny kwartał i minus ponad milion subskrypcji Netflix, ale za to będzie pakiet z reklamami

5 minut czytania
Komentarze

Netflix nie ma ostatnio dobrego czasu. Poprzedni kwartał był pierwszym od lat, kiedy liczba subskrybentów usługi zmalała zamiast rosnąć. Spółka przewidywała, że w kolejny kwartale wyniki także nie będą najlepsze i jak się okazało, miała rację. Wprawdzie spadki są mniejsze, ale to dalej ponad milion subskrypcji mniej, niż na koniec poprzedniego okresu. Wygląda na to, że zamiast wyciągnąć wnioski, Netflix robi wszystko, by użytkownicy zaczęli korzystać z rozwiązań konkurencji.

Netflix traci użytkowników po raz kolejny – ponad milion subskrypcji mniej

Jeszcze nie tak dawno temu Netflix stanowił potęgę na rynku SVOD, której zdawało się, że nic nie będzie w stanie zaszkodzić. Dalej firma jest o kilka długości przed konkurencją, a przynajmniej pod względem aktywnych subskrypcji, ale Disney+ powoli zaczyna stanowić dla Netflix spore zagrożenie. Kolejny kwartał przynosi wiadomości, które z pewnością nie ucieszą włodarzy Netflixa, ale za to w Disney+ mogą otwierać szampana. Otóż po raz kolejny liczba aktywnych subskrypcji na platformie Netflix poszybowała w dół. I to całkiem sporo, ponieważ o ponad milion kont.

Wchodząc bardziej w szczegóły, to ostatnie trzy miesiące (marzec-czerwiec 2022) to o 1,28 miliona mniej kont w samych Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W Europie, Afryce i na Bliskim Wschodzie było już lepiej, ale firma dalej zanotowała spadek na łącznym poziomie 0,97 mln użytkowników. W Azji i regionie Pacyfiku za to pojawiły się wzrosty o 1,08 mln, więc finalnie prognozy na poprzedni kwartał nie do końca się sprawdziły. Netflix podejrzewał, że spadki będą większe w ujęciu światowym, ale chyba nie spodziewano się tego, jak wielkie tąpnięcie nastąpi w USA i Kanadzie. Kilka miesięcy temu zakładano, że spadem może być na poziomie 600 tysięcy, a tymczasem jest dwukrotnie wyższy. Jednocześnie średnio klienci w Stanach Zjednoczonych płacą za dostęp do Netflix więcej, niż w poprzednim kwartale.

Jednak co ciekawe, biorąc pod uwagę ten sam okres i porównując go do obecnego, przychody Netflix wzrosły o 9 procent z 7,3 mld dolarów do 7,97 mld dolarów. I to pomimo odpływu klientów oraz masowych zwolnień, które ostatnimi czasy dotknęły firmę. Jednak konsekwentnie spadająca liczba subskrybentów nie wróży niczego dobrego dla firmy. Ta ma jednak pomysł, o którym mówi się już od dawna, a jego realizacja jest coraz bliżej. Mowa oczywiście o pakiecie z reklamami.

Netflix z reklamami – będzie taniej, ale to żadne pocieszenie

Nie jest już tajemnicą, że Netflix od dłuższego czasu myśli o tym, by wprowadzić nowy rodzaj planu dla swoich użytkowników. Ten zakładałby mniejsze opłaty za dostęp do serwisu, ale już podczas oglądania trzeba byłoby obejrzeć także bloki reklamowe. Innymi słowy mielibyśmy kablówkę XXI wieku, czyli totalne zaprzeczenie tego, czym miał być Netflix i inne platformy streamingowe. W końcu płacimy za dostęp do filmów i seriali dokładnie po to, by oglądać je w dogodnym dla nas terminie i bez konieczności widzenia reklam. Oczywiście tańsza subskrypcja brzmi kusząco, bo przecież Netflix jest obecnie najdroższy z całej „wielkiej czwórki”, co w naszym porównaniu cen subskrypcji widać bardzo, ale to bardzo dokładnie.

Biorąc jednak pod uwagę to, że nic nie stoi na przeszkodzie, by korzystać z serwisów streamingowych „na zakładkę”, czyli na miesiąc Netflix, a na drugi Disney+ czy HBO Max, wprowadzanie tańszego planu może mijać się z celem. Szczególnie, że biblioteka Netflix robi się coraz uboższa. Tytuły na licencji są usuwane i pojawiają się u konkurencji. Idealnym przykładem jest tutaj właśnie Disney+, gdzie nawet seriale tworzone na potrzeby Netflixa, czyli np. The Punisher czy Jessica Jones, trafiły finalnie na Disney+. Netflix ma swoje materiały oryginalne, które przyciągają miliony, jak chociażby Stranger Things, ale bądźmy szczerzy – na platformie wcale nie ma aż tak dużo tego typu materiałów, by mieć dostęp do subskrypcji cały czas.

Współdzielenie konta na Netflix będzie… droższe

To nie koniec zmian, nad którymi pracuje obecnie Netflix. Wiadomo, że korzystanie z serwisu nie należy do najtańszych, więc wiele osób robi to razem ze znajomymi czy rodziną. Opłaca się wtedy jeden abonament, a dostęp do serwisu ma kilka osób. Jednak Netflix zamierza z tym walczyć, bo przecież wtedy zarobki są mniejsze, a przynajmniej teoretycznie. W niektórych krajach już pojawiła się opcja dodatkowej opłaty i dodania kolejnego użytkownika do naszego konta. Kwoty niby nie są wysokie, bo mowa tutaj o paru dolarach, które też zapewne dzieliłoby się z innymi użytkownikami, ale to dalej dodatkowe koszty za to, co już teoretycznie mamy. Netflix liczy tutaj trochę na uczciwość swoich użytkowników, którzy skłonni będą zapłacić więcej za to, by nie łamać regulaminu platformy.

Biorąc jednak pod uwagę to, co użytkownik dostaje w zamian, to trochę myślenie życzeniowe. Ostatnio Netflix zaprezentował swój kolejny autorski serial, czyli Resident Evil: Remedium, który został wręcz zmiażdżony przez fanów i krytyków. Autorskie filmy serwisu, jak chociażby Pajęcza głowa, mimo doskonałej obsady, spotykają się z bardzo mieszanym odbiorem przez społeczność. Netflix ładuje grube miliony w produkcję takich treści, ale te wcale nie przyciągają do platformy nowych klientów. Na platformie ma także zadebiutować nowa funkcja, która wstępnie nazwana została „Dodaj dom”. Tutaj za dodatkową opłatą (około 3 dolary) będzie można dodać do konta kolejne gospodarstwo domowe, czyli współdzielić korzystanie z platformy z innymi użytkownikami. Testy tego rozwiązania zaraz ruszą pełną parą na niektórych rynkach i jeżeli pójdą zgodnie z planem, to zapewne funkcja pojawi się globalnie. Co będzie oznaczało, że współdzielenie kont na tej zasadzie, co teraz, będzie już niewykonalne. Przed Netflixem trudny okres, ale zdaje się, że firma nie wyciąga wniosków z tego, co dzieje się na rynku. Zamiast dobrych treści, dostajemy średnią jakość, a do tego może być jeszcze drożej.

Źródło: Wirtualne Media / The Verge

Motyw