slabsze ogniwo recenzja filmu

Słabsze ogniwo – recenzujemy polsko-meksykański thriller z muzyką twórców Stranger Things

4 minuty czytania
Komentarze

Co łączy polskie kino, „Stranger Things”, krytykę katolickiego wychowania oraz Jacka Poniedziałka? Odpowiedź – film „Słabsze ogniwo”, który wchodzi właśnie do polskich kin.

  1. Słabsze ogniwo – opis fabuły filmu
  2. Czy Słabsze ogniwo to udany film?
  3. Słabsze ogniwo – ocena filmu

Słabsze ogniwo – opis fabuły filmu

slabsze ogniwo film thriller

Film „Słabsze ogniwo” rozgrywa się w Meksyku, na przestrzeni kilku dni, w elitarnym obozie dla dorastających chłopców. Uczniowie prestiżowej meksykańskiej katolickiej szkoły dla chłopców są sprowadzani do obozu każdego roku. Tam pod czujnym okiem nauczycieli i księży doskonalą swój rozwój fizyczny i moralny. Celem jest przejście przez proces dojrzewania w połączeniu z Bogiem oraz w zgodzie z zasadami wspólnoty. Integracja ma też na celu stworzenie z nich silnych jednostek i przyszłych liderów.

Czy Słabsze ogniwo to udany film?

slabsze ogniwo film jacek poniedziałek

Zacznijmy od tego, że na poziomie samego przesłania „Słabsze ogniwo” porusza z pewnością ważny i ciekawy temat. To historia o tym, w jaki sposób indoktrynacja jest w stanie ukształtować wypaczone jednostki. Sztywne i jasne reguły, w teorii obudowane wokół wiary w Boga, tak naprawdę jednak uczą nienawiści, nietolerancji trzymania się sztywnej hierarchii społecznej. I jak pokazuje „Słabsze ogniwo” jest to o tyle niebezpieczne, że odbywa się, gdy przedstawieni w filmie chłopcy są bardzo młodzi, a więc i najbardziej chłonni względem wzorców zachowań jakie są im wpajane. „Słabsze ogniwo” próbuje więc opowiedzieć o genezie zła i zepsucia współczesnej władzy i elit. Wszystko to podszyte ogromną dawką cynizmu, gdyż nauczyciele zasłaniając się bogobojnością i wielokrotnie powtarzanymi modlitwami tak naprawdę są siewcami i źródłem tego zła, które przekazują dzieciom.

Oprócz tego „Słabsze ogniwo” stanowi też metaforę, przyznaję średnio mnie przekonującą, ale czytelną, białych Europejczyków, który najechali Amerykę Południową i niemalże eksterminowali w całości rdzenną ludność wdrażając przy tym na siłę „chrześcijańskie wartości” w miejsce wcześniejszej kultury. Wszystko to oczywiście okupione przemocą i krwią. Tematyka więc chwilami przyciężka, momentami trochę pretensjonalna, ze względu na nie do końca jeszcze sprawną reżyserię debiutującego w pełnym metrażu Joaquina Del Paso. Podobnie zresztą wygląda cała warstwa formalna filmu „Słabsze ogniwo”. Całość jest sfilmowana zaledwie poprawnie. Nie ma tu żadnych ujęć, które robiłby większe wrażenie, czy kreowałyby szczególną atmosferę. Lepiej radzi sobie z tym muzyka, ale trudno się dziwić skoro zadania podjęli się Michael Stein i Kyle Dixon, którzy zasłynęli w świecie ścieżką dźwiękową do serialu „Stranger Things”. Kiedy trzeba, produkowane przez nich dźwięki wprowadzają uczucie niepokoju czy czyhającej gdzieś niedaleko grozy i niepewności. Aktorsko szału nie ma. O dziwo młodzi aktorzy wcielający się w dzieciaki będące głównymi bohaterami filmu są o wiele bardziej przekonujący niż dorośli. Miło się ogląda Jacka Poniedziałka w scenografii dalekiej od Polski i mówiącego w innym języku, ale jego rola, na drugim planie, nie wzbudza większych emocji. To po prostu poprawnie zagrana kreacja.

Słabsze ogniwo – ocena filmu

Zabrakło mi w tym filmie jakiegoś bardziej konkretnego „uderzenia”, postawienia kropki nad „i”, bardziej czytelnego morału, wniosków. Wstęp i rozwinięcie są intrygujące, nawet jeśli nie mówią nam nic nowego. Trzeci akt trochę się rozłazi. Tym niemniej „Słabsze ogniwo” na pewno jest kinem, które może pobudzić do przemyśleń, dyskusji i dzięki temu zostać z widzem dłużej po wyjściu z sali kinowej. Jest w nim też kilka scen, które chwilami podnoszą go ponad przeciętną. Ciekawa jest też przynależność gatunkowa tego filmu – na dobrą sprawę trochę tu dramatu psychologicznego, trochę kina inicjacyjnego, trochę thrillera, czy nawet horroru. Ale wszystkie te gatunki ujęte zostały względnie delikatnie, tak, że nie przekraczają pewnych granic. I tego typu dyscyplina ze strony reżysera potrafi robić wrażenie. Ogólnie „Słabsze ogniwo” to udany, choć nie bezbłędny debiut, który rodzi nadzieję na naprawdę ciekawy rozwój Joaquina Del Paso. Potencjał na pewno jest.

Ogólna ocena

6/10

Motyw