psie pazury kirsten dunst

Kobiet w filmach jest ciągle za mało. Mężczyźni nadal dominują

6 minut czytania
Komentarze

Byłbym jednak ostrożny w wysuwaniu zbyt daleko idących wniosków odnośnie dyskryminacji w branży filmowej, to fakty są nieubłagane – przeważająca ilość filmów nadal opowiadana jest z męskiej perspektywy.

Kobiety to nadal mniejszość w branży filmowej

promising young woman
Kadr z filmu Obiecująca. Młoda. Kobieta.

Choć mogłoby się wydawać, że przynajmniej od kilku lat pojawia się coraz więcej filmów i seriali, w których to postaci kobiece grają pierwsze skrzypce, to jednak rzeczywistość nadal nie nadgania tych chęci. Najnowsze badania wskazują na to, że raptem 7 procent amerykańskich filmów z 2021 roku więcej kobiet niż mężczyzn w swoich obsadach. Do tego w 85 procentach filmów, które miały premierę w minionym roku było więcej męskich bohaterów niż kobiecych. Jedynie w 8 procentach przypadków liczby kobiet i mężczyzn były równe. I to rzeczywiście bardzo mała ilość. Która przy okazji pokazuje, że kiedyś było jeszcze gorzej, gdyż wzrost ilości filmów opowiadających o postaciach kobiecych ewidentnie ma miejsce w ostatnich latach. Jest to więc z pewnością problem.

Natomiast byłbym ostrożny w wydawaniu od razu kategorycznych opinii, że to wszystko wina skostniałego Hollywood dowodzonego przez starszych panów w garniturach, bez względu na to czy jest to tylko figura retoryczna czy fakt. Branża artystyczna rządzi się mimo wszystko trochę innymi prawami. Szczególnie branża artystyczna, która jest też nastawiona na zyski i oczekiwania masowej widowni. A tutaj od lat dane są nieubłagane – największe przeboje kasowe w historii kina, to filmy z męskimi bohaterami, czy to się komuś podoba czy nie. Coraz więcej filmów, także akcji, z kobietami w rolach głównych, pomimo tego, że powstają, to nie znajdują dla siebie szerokiej widowni i nie przynoszą zysków, a czasem wręcz notują spore straty.

Są oczywiście przykłady filmów „Kapitan Marvel” czy „Wonder Woman”, ale to trochę wyjątki od reguły.

wonder woman

Są to bowiem produkcje „przypięte” do popularnych filmowych światów, a filmy z tymi kobiecymi bohaterkami w rolach głównych kontynuowały bądź rozwijały wątki z całego uniwersum. Poza tymi przypadkami, wszystkie inne filmy z kobietami w rolach głównych albo nie przynoszą zysków, albo przynoszą je o wiele mniejsze niż te z męskimi bohaterami. Nie twierdzę przy tym, że to oznacza, by nie tworzyć filmów z kobiecymi bohaterkami, ale wcielając się trochę w adwokata diabła, staram się uzasadnić czemu tak mało filmów z kobietami w rolach głównych powstaje w Hollywood. Tam nie rządzą wzniosłe idee, choćby pojawiały się próby ich sygnalizowania. Tam rządzi pieniądz. Gdy coś się nie sprzedaje albo nie rokuje potencjału na sukces kasowy, to nikt tego nie rusza.

Co jakiś czas jakieś odważniejsze studio próbuje wyjść przed szereg, ale w większości przypadków dostaje za to „po łapach” w sensie finansowym. Tak było ostatnio w przypadku filmu akcji z kobietami w rolach głównych. Mowa tu o produkcji pod tytułem „355” z Diane Kruger, Penelope Cruz czy Jessicą Chastain.

Twórcy liczyli na przebój kina akcji nawiązujący do podobnych filmów z męskimi bohaterami, tymczasem „355” okazał się jedną z największych klap finansowych XXI wieku. Przy budżecie 75 mln dol., zarobił na całym świecie raptem trochę ponad 26 mln dol. Nie spotkał się przy tym z dobrymi recenzjami, ale umówmy się, kino rozrywkowe często odnosi kasowy sukces bez względu na jakość.

Innym czynnikiem wpływającym na nadal małą reprezentację historii kobiecych w kinie jest to, że cały czas jest to branża zdominowana przez mężczyzn.

Rośna liczba producentek, reżyserek, scenarzystek, ale to nadal za mało. A trudno oczekiwać, by reżyserzy-mężczyźni opowiadali historie kobiet. Oczywiście niemała ich liczba to robi, a wielu z nich naprawdę udanie (polecam obecnie wyświetlany w kinach film „Najgorszy człowiek na świecie” z jedną z najciekawiej zarysowanych postaci kobiecych ostatnich lat – wyreżyserowany przez mężczyznę), ale przede wszystkim potrzeba więcej kobiet-reżyserów, by kobiece historie w większej ilości oglądały światło dzienne. Z tymże to jest pewien proces. Nie wystarczy, że po prostu sprowadzi się nagle większą ilość autorek i po problemie. Bo to też kwestia tego ile kobiet chce zostać reżyserkami albo scenarzystkami. Ile z nich ma na tyle ciekawy punkt widzenia i warsztat, że jest w stanie się przebić przez gąszcz innych pretendentów.

„Przeciwko” kobietom w jakiejkolwiek branży jest też w pewnym sensie biologia. Na pewnym etapie, prędzej czy później, gdy kobieta zachodzi w ciążę (a większość z nich raczej tego chce) i rodzi potomstwo, to też zmienia jej priorytety jak i na pewien czas usuwa z rynku pracy. W branży takiej jak artystyczna/rozrywkowa to wyjątkowo trudny czas, bo nikt nie zaczeka roku bądź kilku lat na powrót reżyserki, która zaszła w ciąże, gdyż na jej miejsce znajdzie się kolejna bądź kolejny. A później, im dłuższa przerwa, tym trudniej wrócić do obiegu.

Do tego dochodzi też aspekt czysto artystyczny – nie można zmusić twórców płci obojga, by nagle na siłę opowiadali historie tylko i wyłącznie kobiet. Wiele reżyserek same chętnie sięgają po historie o mężczyznach. Obecnie jednym z oscarowych faworytów jest film „Psie pazury„, którego głównymi bohaterami są mężczyźni, a wyreżyserowała go kobieta – Jane Campion.

psie pazury benedict cumberbatch
Kadr z filmu Psie pazury

Tworzenie jakichś sztucznych parytetów ilościowych, które w jakikolwiek sposób z góry by narzucały twórcom o kim mają opowiadać historie to chyba nie do końca dobre rozwiązanie.

Dlatego też piszę o tym, by być ostrożnym przed wydawaniem wyroków na Hollywood w kontekście małej ilości reprezentacji kobiet.

Oczywiście błędy branży też odgrywają w tym aspekcie swoją rolę. Obecnie mamy do czynienia z błędnym kołem, bo np. filmy z męskimi postaciami zarabiają więcej pieniędzy, gdyż przez lata tylko takie powstawały w większości.

Przeczytaj także: Dexter: New Blood – recenzja nowego sezonu serialu o niepokojąco sympatycznym mordercy

Zmiany są możliwe, ale będą długotrwałe we wprowadzaniu i żmudne oraz okraszone wieloma nieudanymi próbami a la „355”. Nie każdy z kolejnych filmów z kobiecymi bohaterkami okaże się sukcesem, nie każdy będzie dobry, nie każda aktorka czy reżyserka spełnią pokładane w nich oczekiwania. Ale nie oznacza to, że nie można działać, by dążyć do większej równowagi. Choćby tylko dlatego, by móc opowiadać historie z innej niż męska perspektywy. Im więcej punktów widzenia tym ciekawiej.

Poza tym, szeroko rozumiana sztuka i rozrywka to też branża, w której ludzie, a więc i kobiety, chcą znaleźć zatrudnienie, także i pod tym względem dążenie do równowagi, ale nie sztucznie wykreowanej przez lobbystów, tylko naturalnej, jest bardzo ważne.

    Motyw