dexter new blood recenzja serialu

Dexter: New Blood – recenzja nowego sezonu serialu o niepokojąco sympatycznym mordercy

7 minut czytania
Komentarze

„Dexter” powraca. W serwisie Canal+ online można już obejrzeć wszystkie odcinki. Prawie dekada musiała minąć od czasu niechlubnego finału z sezonu 8., by twórcy zdecydowali się powrócić do postaci Dextera Morgana. Czy udało im się poprawić zły smak, jaki zostawili poprzednio? Trochę tak, trochę nie. Więcej poniżej.

O czym jest Dexter: New Blood?

Nowy sezon „Dextera” zaczyna się 10 lat od momentu wydarzeń z sezonu 8., kiedy to tytułowy bohater postanowił targnąć się na własne życie wpływając łódką prosto w szalejący na oceanie. Na samym końcu ostatniego odcinka rzeczonego sezonu okazuje się, że nasz anty-bohater jednak żyje, zmienił tożsamość i pracuje przy wyrąbie drewna w stanie Oregon. W „New Blood” widzimy, że od tamtego czasu podróżował dalej. Ostatecznie osiedlił się w małym i klimatycznym miasteczku Iron Lake w stanie Nowy Jork. Mieszka w niedużym drewnianym domu blisko lasu i pracuje w sklepie z bronią. Stara się nie rzucać za bardzo w oczy. Co istotne przestał zabijać. Porzucił stare „nawyki” i próbuje zbudować sobie życie od nowa. Wszystko zmienia się, gdy w miasteczku pojawia się jego syn, Harrison, którego Dexter zostawił przed laty. Do tego w Iron Lake zaczyna dawać o sobie znać miejscowy seryjny morderca…

Dexter: New Blood – czy nowy sezon jest dobry?

dexter new blood

„Dexter: New Blood” to jeden z najciekawszych serialowych powrotów po latach. Nowy sezon działa dobrze zarówno jako kontynuacja i epilog całej poprzedniej serii, jak i odrębna całość. Oczywiście najlepszy seans będą mieli ci, którzy znają „Dextera”. Twórcom „New Blood” udała się jednak ciekawa sztuka, polegająca na tym, że nowy sezon jednocześnie sprawia wrażenie świeżego otwarcia, jak i w miarę płynnej kontynuacji.

Z początku obawiałem się czy zmiana otoczenia, ze słonecznego Miami na mroźne i śnieżne Iron Lake nie zabije specyficznej atmosfery serialu. „Dexter” od zawsze kojarzył mi się z oceanem, słońcem, upałami i to w tej rajskiej i dusznej zarazem otoczce polowania na seryjnych morderców zyskiwały dodatkowego charakteru. Ale moje obawy szybko zostały rozwiane. „Dexter: New Blood” umiejętnie podpiął się pod atmosferę poprzedników i nie sprawia wrażenia serii kompletnie od nich odczepionej. Nie spodziewajcie się, że już w pierwszym odcinku poczujecie znane motywy, ale średnio od odcinka drugiego wszystko powraca na stare i znajome tory. A pełne śniegu i mrozu otoczenie również idealnie sprawdziło się w połączeniu z postacią Dextera i jego „aktywnościami”. Gdy tylko powrócił głos z offu Dextera poczułem się, jakbym wrócił do tego świata dosłownie po miesiącu, a nie latach.

Ciekawym elementem fabuły jest oczywiście pojawienie się w życiu Dextera jego porzuconego przed laty syna – Harrisona.

Dexter New Blood serial

Tutaj też miałem obawy, że Harrison będzie trochę scenariuszową zapchajdziurą, gdyż Dexter jest na tyle unikalną postacią (do tego tak fenomenalnie wciela się w niego Michael C. Hall), że nie da się go zastąpić. A raczej jasną sprawą jest iż Harrison pojawił się w tym sezonie, by ujawnić podobne żądze, jakie kierują i jego ojcem. Nie jest to chyba żaden wielki spoiler. Na szczęście postać Harrisona, choć nie jest napisana w sposób wybitny, nie irytuje nadmiernie i nie góruje nad postacią Dextera. Ten drugi nadal jest głównym bohaterem i centralną postacią historii. A pojawienie się w równaniu nowej zmiennej, jaką jest syn, wprowadziło szereg ciekawych wątków, w tym psychologicznych.

Postaci drugoplanowe, w tym przede wszystkim szef policji Angela Bishop, sprawują się dobrze, udanie dołączając do galerii barwnych bohaterów całej serii. Nie są to może tak świetnie zarysowane charaktery jak w przypadku Marii LaGuerty, Angela Batisty czy Vince’a Masuki, ale spełniają swoje zadanie.

Dexter New Blood serial 2021

Twórcy umiejętnie rozwiązali też powrót postaci Debry Morgan, czyli siostry Dextera, bez której ten sezon (i cały serial) sporo by stracił. Jennifer Carpenter wcielająca się w Debrę, niewiele się przez lata zmieniła, i nadal fenomenalnie wypełnia kadry swoją charyzmą i bezpośredniością.

„Dexter: New Blood” udał się też pod kątem scenariuszowym. Nie jest to może poziom najlepszy w historii serii, ale możecie odetchnąć z ulgą – zarówno fabularnie jak i dialogowo większość odcinków jest naprawdę dobrze napisana. Także większość wątków, również tych pobocznych, jest wciągająca. Aczkolwiek skłamałbym gdybym stwierdził, że to poziom znany z najlepszych sezonów „Dextera”. Jest tylko i aż dobrze. A to już i tak sporo.

Dexter: New Blood – co się nie udało?

Niestety nie wszystko zagrało dobrze w nowym sezonie „Dextera”. Ogólnie rzecz biorąc sezon ten okazał się potrzebnym domknięciem historii tytułowego bohatera. Nie jest to w żadnym razie pusty skok na kasę. W większości przypadków „New Blood” dobrze uzasadnia swoje istnienie. I zaciera złe wspomnienia po sezonie 8. Ale jest w nim parę błędów, które każą przypuszczać, że twórcy nie przemyśleli sobie wszystkiego jak trzeba. Wątek mordercy czyhającego na kobiety w Iron Lake wypada mimo wszystko blado i przewidywalnie, na tle poprzednich przeciwników Dextera.

Przeczytaj także: Isle of the Dead – nowy spin-off The Walking Dead skupi się na Maggie i Neganie

Postać autorki podcastu, która pojawia się w miasteczku, też wydaje się niewykorzystana w pełni, a szkoda, bo aż się prosiło, by odegrała większą rolę w historii. Tymczasem pełni ona rolę katalizatora paru wydarzeń, co nie wyszło może źle, ale miałem wrażenie, że w jej wątku tkwi niewykorzystany potencjał.

Przede wszystkim jednak „Dexter: New Blood” rozpada się w odcinku finałowym. Twórcy znowu nie poradzili sobie z zakończeniem.

Moim zdaniem jest lepszy od finału sezonu 8., ale to średnie pocieszenie. Wydaje mi się, że gdzieś tak na poziomie podświadomym autorzy „Dextera” nie chcą się żegnać z tą postacią, i trochę dlatego też nie bardzo potrafią zamknąć jego historię. W każdym razie finał, a konkretniej jego ostatnie 20-30 minut, to festiwal scenariuszowych dziur, Dextera, który popełnia kardynalne i po prostu głupie błędy po drodze oraz wielu niewykorzystanych okazji. Całość sprawia wrażenie, jakby twórcy przez poprzednie odcinki rozważnie stopniowali napięcie i budowali całą historię, ale na koniec postanowili wrzucić piąty bieg, i to nagle. A przez to ów finał wydaje się nieumiejętnie pospieszony i niedbale rozpisany.

Aczkolwiek muszę przy tym przyznać, że już dawno żaden serial i finał sezonu bądź serii nie trzymał mnie w takim napięciu, że dosłownie ściskałem fotel, na którym siedziałem. Szkoda tylko, że twórcy w 20 minut opowiedzieli coś, co można było rozpisać na przynajmniej cały jeden odcinek. No i sam koniec historii Dextera raczej nie jest w pełni satysfakcjonujący. Choć to już widzowie muszą sami ocenić. Poza „Breaking Bad” niewielu serialom udało się w sposób perfekcyjny doprowadzić widzów do finału opowieści, także z jednej strony rozumiem, że to niełatwa sztuka, z drugiej, „Dexter”, moim zdaniem, zasługiwał na coś mimo wszystko lepszego.

Tym niemniej „Dexter: New Blood” okazał się dla mnie zaskakująco dobrym serialem.

Z paroma niedociągnięciami i rozczarowującym finałem, ale pomimo tego „magia” tej postaci nadal działa, a scenarzyści ciągle, przez większosć sezonu, byli w formie. Przeważnie takie powroty po latach nie wypadają dobrze, tak więc ogólnie jestem zadowolony z „New Blood”. Wręcz mam apetyt na jeszcze więcej.

Ogólna ocena

7/10

Motyw