Test transmitera FM za 20 zł

4 minuty czytania
Komentarze

Każdy z nas zna tę sytuację – chcemy posłuchać w samochodzie własnej muzyki i nie mamy jak tego zrobić. Przypadki są różne – czasem wymiana radia jest nieopłacalna, czasem np. w samochodach marki Saab jest to tak trudne, że nie warto się za to zabierać. Są różne sposoby na wyprowadzenie złącza jack, można użyć kasety-adaptera (psuje jakość), wlutować się do płyty głównej radia (nie każdy jest w stanie to wykonać) lub skorzystać z najmniej inwazyjnego rozwiązania – transmitera FM.

Od razu zaznaczam, że nie jest to rozwiązanie idealne. Modulacja FM wycina część skrajnych tonów co ma wpływ na jakość dźwięku. Łatwo również doprowadzić do powstawania przesterów lub szumów, przez złe dobranie głośności i ustawień equalizera w odtwarzaczu podłączonym do transmitera.

Co w pudełku?

Nie szukajcie informacji o producencie. Nie ma jej. Ktoś jednak wyprodukował to urządzenie i twierdzi, że to… tu cytat:

FM Tansmitter for iPod/iPone

Nie, to nie ja zrobiłem błąd, polecam dokładnie obejrzeć zdjęcie tyłu pudełka. Naprawdę warto, takich kwiatków jest więcej. W środku poza urządzeniem znajdziemy krótki kabel USB. Możemy go użyć wyłącznie do ładowania, po podłączeniu do innego urządzenia nie umożliwia transmisji danych.

Wykonanie

Trudno czegoś wymagać od urządzenia za 20 zł, jednak mimo ceny wykonanie stoi na dobrym poziomie. Podstawę stanowi szara ramka. Z przodu znajdziemy mały wyświetlacz, na którym wyświetlana jest aktualna częstotliwość i poziom naładowania baterii. Obok wyświetlacza znajdują się 2 przyciski pozwalające na zmianę częstotliwości. Ramka została wyposażona w przełącznik, wtyczkę jack 3,5 mm oraz port ładowania microUSB. Niestety, czarne elementy szybko się rysują.

Jak to działa?

Transmiter rozpoczyna nadawanie od razu po włączeniu. Jeśli prawidłowo dobierzemy częstotliwości w radiu powinny przycichnąć szumy. Kolejnym krokiem jest podłączenie urządzenia do odtwarzacza muzyki i gotowe, możemy cieszyć się własna muzyką w dowolnym miejscu. Jakość dźwięku jest… przeciętna. Nie da się nie zauważyć braku pewnych tonów, głównie niskich. Dźwięk wydaje się nieco płytki. Początkowy czas pracy wynosił 4 godziny, a zasięg sygnału to około 3 metry.

A co nie działa?

Transmiter działał poprawnie przez bardzo krótki okres czasu. Szybko zauważyłem, że potrafi on bez powodu zmienić częstotliwość nadawania na najniższą, tj. 87,5 MHz. Ten problem rozwiązałem poprzez ustawienie tej samej częstotliwości w radiu. Później pojawiły się problemy z baterią – nie mogłem naładować jej do pełna, w zasadzie cały czas urządzenie zgłaszało niski poziom naładowania baterii. Oczywiście odbiło się to na czasie pracy, po miesiącu używania konieczne było stałe zasilanie z ładowarki lub power banka. Na długo to nie pomogło, obecnie transmiter podczas pracy stopniowo osłabia głośność dźwięku i co jakiś czas wymaga resetu.

Zerknijmy do środka

Urządzenie dość łatwo rozkręcić. Front z wyświetlaczem i przyciskami to tak naprawdę czarna naklejka, którą możemy oderwać. Pod spodem znajdziemy 4 śrubki, które należy wykręcić. Następnie zdejmujemy czarny plastik i mamy dostęp do elektroniki urządzenia. Płytę główną należy lekko podważyć i to w zasadzie wszystko. W oczy rzuca się bateria – wąska, długa, bez żadnych oznaczeń i sprawiająca wrażenie napuchniętej. Szerzej ten temat opisałem tutaj. Pomiar napięcia tłumaczy wszelkie problemy z ładowaniem. Otóż po naładowaniu bateria posiada napięcie około 3,8 V. Jest to jak najbardziej typowa wartość. Po uruchomieniu napięcie szybko spada a urządzenie wyłącza się dopiero przy wartości 2,3 V, co bezpowrotnie niszczy baterię. Wniosek – transmiter nie ma zabezpieczenia odcinającego zasilanie przy niskim poziomie naładowania baterii. Używanie tak zniszczonego akumulatora jest nie tylko irytujące, ale również niebezpieczne.

Nie jestem w stanie powiedzieć czy wada dotyczy tylko mojego egzemplarza, albo co na opakowaniu robi Certyfikat Europejski, jednak na dzień dzisiejszy muszę stanowczo odradzić zakup tego urządzenia oraz pozostawianie go w samochodzie bez nadzoru. Sam z pewnością go nie wyrzucę, zamierzam zastąpić akumulator ogniwem 18650 oraz skorzystać z własnej, niezależnej ładowarki z prawidłowo działającymi zabezpieczeniami. Dopiero po takim zabiegu transmiter będzie tym, czym powinien być po wyjściu z fabryki.

Motyw