Szczegółowa recenzja – test pierwszego telefonu z Android – Era G1 / HTC Dream oraz systemu

36 minut czytania
Komentarze

Zapraszamy serdecznie do przeczytania najbardziej szczegółowej recenzji telefonu Era G1 (polskiej wersji T-Mobile G1) oraz systemu w który jest wyposażony – Android. Recenzja liczy prawie 40.000 znaków i ponad 100 zdjęć dlatego kwalifikuje się na najdokładniejszą w Polsce, Europie i na świecie. Artykuł obfity jest w różnego rodzaju porównania Androida do Symbiana oraz Windows Mobile – w tym także ich przedstawicieli takich jak: Sony Ericsson Xperia X1, P1i, P5i oraz TyTN. Zyczymy miłego czytania ?  

Wstęp

Jedna recenzja G1 (pierwsza w Polsce) była już na naszym portalu, jednak została ona opublikowana zaraz po ogólnoświatowej premierze telefonu (android jeszcze raczkował), a sam T-Mobile G1 pochodził z USA. Minęło kilka miesięcy i mamy już Polską wersję tego rewolucyjnego telefonu pod nazwą Era G1 z Google. Dlaczego rewolucyjnego? Wszystko dzięki jego systemowi, o którym możecie czytać codzienne newsy na naszym portalu. To otwarty system stworzony przez największego internetowego giganta – Google. O samym systemie na jądrze linuxa można przeczytać tutaj, natomiast jego streszczoną historię tutaj. Android, bo o nim mowa, ma być alternatywą dla wszystkich osób mających niemiłe doświadczenia z Symbianem i Windows Mobile lub potrzebujących większej swobody niż oferuje system Apple’a. Android jest rajem dla producentów telefonów, oprogramowania oraz dla samych użytkowników, którzy chcą być stale na bieżąco. Era G1 to pierwszy na świecie telefon z Androidem i najbardziej wyczekiwany telefon tego roku w Europie. Niniejsza recenzja ma za zadanie rozwiać wszystkie wątpliwości przed zakupem G1 oraz przedstawić podstawowe możliwości Androida. Ująłem wszystko tak,  jakbym widział telefon po raz pierwszy i powoli się do niego przystosowywał. Zapewniam, że jest to najbardziej szczegółowe w Polsce, jak i  na świecie omówienie tego telefonu. Znajdziecie w niej sporo porównań do dotykowego Symbiana – czyli wersji UIQ, oraz Windows Mobile. Całość, ze względu na swoją obszerność, została podzielona na kilkanaście punktów oraz stron (patrz: spis treści na początku).

Specyfikacja techniczna  Era G1 / HTC Dream / T-Mobile G1

-Procesor: Qualcomm MSM7201A 528 MHz -System operacyjny Android -Pamięć ROM: 256 MB RAM: 192 MB -Wymiary: 117.7 mm x 55.7 mm x 17.1 mm -Masa: 158 gramów -Wyświetlacz: 3,2″ TFT-LCD, dotykowy, 320 x 480 (HVGA) -Sieć: HSDPA/WCDMA: Europa: 2100 MHz USA:1700/2100 MHz -7.2 Mbps down-link (HSDPA) and 2 Mbps up-link (HSUPA) -GSM/GPRS/EDGE 850/900/1800/1900 MHz -Klawiatura qwerty, Trackball, przyciski nawigacyjne -Wbudowany GPS -Bluetooth 2.0 EDR -Wi-Fi IEEE 802.11b/g -HTC ExtUSB™ (11-pin mini-USB 2.0 i słuchawka w jednym) -Aparat 3.2 megapixeli -Bateria litowo jonowa 1150 mAh -Czas rozmów: Do 350 minut dla WCDMA Do 406 minut dla GSM -Czas czuwania: Do 402 godzin dla WCDMA Do 319 godzin dlar GSM -Slot microSD™, wsparcie dla kart do 8GB (16GB nieoficjalnie) -Cyfrowy kompas -Sensor ruchu -Wsparcie dla formatów MP3, M4A (iTunes AAC, DRM-free), AMR, WMA, MIDI, WAV, OGG Vorbis


Zestaw

Testowany egzemplarz pochodzi z sieci Era, jednak został zakupiony na Allegro. Kosztował mnie 1300zł – myślę, że to bardzo przystępna cena jak na telefon z takimi parametrami. Cały zestaw znajduje się w podwójnym kartonie – pierwszy śliski, kolorowy Ery, drugi, ten właściwy (w środku) uniwersalny, czarny do G1, zamykany na magnesy. Na początku nie mogłem uwierzyć jak to wszystko pomieściło się w tak małym, kwadratowym pudełeczku – jestem przyzwyczajony raczej do dużych, prostokątnych opakowań z SE. Po zdjęciu pierwszej tektury, otwieramy pudełko i widzimy G1 – obiekt naszej recenzji. Pod nim znajdziemy specjalną ściereczkę z mikrofibry do czyszczenia ekranu z wielkim napisem ‘G1’. Po wyciągnięciu tektury, w której był G1 znajdziemy mini pudełeczko z akcesoriami takimi jak: -słuchawki z regulacją głośności i przyciskiem play/pauza oraz do odbierania rozmów (wraz z nimi 2 gąbeczki), -kabel USB, -pokrowiec, -ładowarka.

Na dnie pudełka znajdziemy wszystkie „papiery” w woreczku foliowym. Powinno tam się znaleźć: -krótka instrukcja obsługi (po rozłożeniu wielkości 1-2 kartki A4 – opisane tylko podstawowe funkcje), -karta gwarancyjna ery (nie ma w niej ani słowa o G1, w moim przypadku dodatkowo niewypełniona – bez podpisu, daty sprzedaży oraz miejsca), -książeczka pt.: „Informacje o bezpieczeństwie i wymogach prawnych”, -cztery naklejki z kodem IMEI telefonu, -płyta z oprogramowaniem, -elektrostatyczna, idealnie dopasowana folia na wyświetlacz Era G1, -dwie kartki z naklejkami na obudowę telefonu (można rzec: damska lub męska do wyboru)  

Akcesoria

Ogólnie rzecz biorąc, wraz z Era G1 otrzymujemy bogaty zestaw akcesoriów. Tego typu ściereczki do ekranu nie dostałem w zestawie od czasów Sony Ericssona T610i. To samo tyczy się pokrowca – rzadko kiedy jest. Pokrowiec ogólnie spisuje się bardzo dobrze. Dzięki niemu mamy pewność, że ekran pozostanie w nienaruszonym stanie – jest prawie taki sam, jak ten z zestawu Sony Ericsson P1i. Odnośnie ochrony ekranu – wielką niespodzianką jest dla mnie folia w zestawie. Praktycznie w każdym swoim telefonie stosuję taki wynalazek i za każdym razem musiałem zamawiać na allegro. Zazwyczaj była to Brando za 30zł – więc tyle zostaje nam w kieszeni. Kolejny drobiazg to komplet naklejek – w życiu nie widziałem czegoś takiego w pudełku telefonu. Mimo tego, że niektóre przypadły mi do gustu – na razie wstrzymam się z ich użyciem. Z pewnością telefon wyglądałby o wiele lepiej, bo naklejki (mimo, że to śmiesznie brzmi) są poważne – przynajmniej te z 1 kartki – tzw. „męskie”. Odnośnie słuchawek – jestem troszkę rozczarowany. Zazwyczaj w zestawie, czy to Xperii czy innych Sony Ericssonach, dostawałem zestaw z możliwością podłączenia innych słuchawek. W tym niestety jesteśmy skazani na standardowe. Jedyną dobrą rzeczą, którą mogę powiedzieć o nich, to możliwość regulacji głośności (jest ona osobna na słuchawkach i osobna w telefonie, dlatego reaguje natychmiast) oraz przycisk do odbierania rozmów – działa standardowo również jako play/pauza w odtwarzaczu. Jakość rozmów, jak i odtwarzania muzyki, stoi na dobrym poziomie. Grają lepiej niż standardowe słuchawki NOKII czy innych producentów, jednak ja jestem przyzwyczajony do dokanałowych. Dlatego niebawem będę musiał kupić przejściówkę z gniazda HTC na Mini Jacka. Ładowarka – całkiem standardowa, jednak zastanawia mnie brak jakichkolwiek napisów HTC. Na koniec dodam, że zdziwił mnie brak instrukcji obsługi w zestawie – jedyne co znalazłem później to angielska wersja wgrana fabrycznie na kartę pamięci 2GB, która od początku znajdowała się w G1.


Era G1 w ręce – pierwsze wrażenia

Pierwsze odczucia po wyjęciu telefonu z pudełka są naprawdę pozytywne. Aparat telefoniczny jest ładniejszy niż na zdjęciach z Internetu i ulotek. Tam wygląda ‘zbyt plastikowo’ i prawdę powiedziawszy – źle. W rzeczywistości jest inaczej – mimo, że wygląda bardzo prosto – to z klasą. Nie jest on taki „plastikowy” i brzydki jak na zdjęciach. Testowany egzemplarz jest koloru czarnego – oprócz tego koloru można się doszukać tylko szarości. Czarna obudowa w większości jest matowa, ale ma również błyszczące elementy podkreślające. Całość sprawia, że telefon wygląda naprawdę poważnie i śmiało można powiedzieć: jak prawdziwy business class. Biorąc go do ręki można wyraźnie poczuć jego wagę. Po kilkumiesięcznym używaniu Sony Ericsson P1i oraz P5i różnica wydaje się spora. Plastik, z którego wykonany jest telefon to nie „tania chińszczyzna” – wręcz przeciwnie, bardzo przyjazny w dotyku, z tyłu lekko podgumowany (niektórzy to znają np. z SE K800i oraz P1i). Ogólnie, w budowie zewnętrznej telefonu można wyróżnić trzy rodzaje plastiku: – matowy gumowany, z którego wykonana jest cała tylna obudowa, – matowy, z którego jest klawiatura QWERTY i przedni panel oraz – śliski (błyszczący), który oddziela wcześniej wymienione plastiki cienkim paskiem wokół telefonu, pokrywa zaślepkę na gniazdo USB, wszystkie widoczne przyciski bez rozsuwania klawiatury oraz powierzchnię miedzy przyciskami QWERTY.

Uruchamianie

Jak to zazwyczaj ze mną bywa – nigdy nie czytam instrukcji obsługi przed użyciem nowego telefonu, w tym przypadku było dokładnie tak samo. Po wyciagnięciu telefonu z pudełka natychmiast zabrałem się za wkładanie karty sim. Wiele telefonów już testowałem, a więc szybko wymyśliłem jak rozebrać moją G1. Aby otworzyć tylną pokrywę od baterii trzeba pchnąć ekran – bo to właśnie pod nim znajduje się blokada. Po wciśnięciu i ciągnięciu w dół już prawie mi się udało…, jednak nie chciałem uszkodzić telefonu już w pierwszym dniu użytkowania  dlatego zabrałem się za szukanie instrukcji obsługi… Jedyne co znalazłem to jednokartkowa krótka instrukcja, dzięki której utwierdziłem się w przekonaniu, że wszystko robię zgodnie z planem. Pociągnąłem więc mocniej i tylna część odpadła – jednak po niepokojącym strzeleniu. Początkowo myślałem, że połamałem jakiś zatrzask, jednak jak się okazało – tak powinno być. Włożyłem kartę, znalazłem w pudełku baterię, zamknąłem obudowę i zaczynamy. Telefon uruchomiłem przyciskając dłużej przycisk tzw. „czerwonej słuchawki”, w tym modelu niestety wszystkie przyciski są szare, a więc „szarej słuchawki” po prawej stronie. Po chwili ukazuje się niebieski ekran powitalny z napisem G1 oraz znaczkiem Ery, a następnie napis android wraz z robotem. Pierwszy raz widzimy ogromny, podświetlony wyświetlacz Era G1, który robi naprawdę spore wrażenie. Teraz, ku zdziwieniu niektórych, obowiązkowa rejestracja konta Gmail, jeśli jeszcze go nie mamy istnieje możliwość założenia. Przed tym jednak należy ustawić APNy dla naszej sieci – oczywiście jeśli korzystamy z telefonu Era G1 w innej sieci niż Era. Tutaj z pomocą biegnie Największe Polskie Forum Android – znalazłem wszystkie potrzebne informacje na forum i przypisałem do swojej G1 mojego maila. Wpisałem już tylko kod PIN i telefon uruchomiony. Widzimy pulpit z kilkoma ikonkami i widgetem zegara na tapecie.

Wygląd telefonu

Z grubsza wygląd już opisałem, teraz czas na szczegóły. Najbardziej rzucającym się w oczy elementem z przodu telefonu jest naturalnie wielki ekran, który zajmuje prawie całe miejsce na przedniej obudowie. Nad wyświetlaczem jest małe, szare logo ery, nad logiem znajdziemy głośnik do rozmów i – praktycznie w nim ukrytą – diodę (może zmieniać kolory – istnieje specjalny program do ustalania kolorów). Pod wyświetlaczem umieszczonych jest 6 przycisków, z czego 5 takiej samej wielkości. Zaczynając od lewej strony tzw. „zielona słuchawka” tutaj jednak jest szara, tak jak wszystkie inne przyciski, przycisk home tzn. „domek” do wracania na pulpit oraz uruchamiania task managera (po dłuższym przytrzymaniu), trackball z możliwością wciśnięcia, przycisk wstecz oraz tzw. „czerwona słuchawka” – przycisk do kończenia rozmów, uruchamiania telefonu oraz blokady klawiatury. Nad nimi znajduje się podłużny przycisk Menu.

Po prawej stronie znajdziemy dwustopniowy przycisk do aparatu.

Po lewej dwa przyciski głośności oraz slot na karty pamięci, który można otworzyć tylko po rozsunięciu klawiatury (brakuje tu napisu HTC, który był w T-Mobile G1).

W dolnej części znajduje się mikrofon oraz zasłonięty port USB. Jest to wynalazek HTC, który stosowany jest również w innych telefonach. Zaślepka od wejścia wygląda bardzo ładnie jednak mam pewne obawy, że po kilku miesiącach się urwie.

U góry znajdziemy tylko przycisk do odblokowywania obudowy – jednak wcześniej trzeba przesunąć wyświetlacz.

Centralnie z tyłu znajdziemy szary napis „with Google” oraz troszkę wyżej skromny aparat oraz głośnik. Przy głośniku jest mała wypustka, która umożliwia emisję dźwięku, gdy położymy telefon na całkiem gładkiej i równej powierzchni.


Wyświetlacz

Era G1 posiada wyświetlacz o przekątnej 3,17 cala (zwykle zaokrąglana do 3,2) o rozdzielczości 480 x 320 pixeli. Wykonany w tej samej technologii co znany z Apple iPhone – dlatego też jest niezwykle czuły i obsługuje Multitouch – czyli kilka dotknięć w jednym czasie (w standardzie nie ma tej funkcji). Dopiero teraz czuję co to prawdziwy ekran dotykowy – wyświetlacz w Xperii, P1i, P5i czy innych, jest po prostu bez porównania. Era G1 reaguje natychmiast – wystarczy lekko musnąć wyświetlacz, dosłownie zetknąć palce z wyświetlaczem. W ekranach starej technologii, czyli wszystkich innych telefonach oprócz G1 i iPhona, reakcja następowała po dosłownym wgięciu się ekranu pod naciskiem palca. W związku z tym śmiało mogę nazwać wszystkie dotychczasowe wyświetlacze jakie używałem jako „naciskowe”, dopiero ten jest „dotykowy”. Oczywiście wszystko ma swoje plusy i minusy – ekran w Era G1 jest pojemnościowy, dlatego nie działa na nim rysik. Cały interface jednak został tak przygotowany, aby obejść się bez rysika, a ja osobiście zdecydowanie nie tęsknię za tym rozwiązaniem. Rozdzielczość wyświetlacza jest dobra – nie widać pixeli – również przy przeglądaniu Internetu. Ekran jest bardzo jasny, co jest jednym z wielu „gwoździ do trumny” jego baterii, o czym napiszę później. Przeciętnemu użytkownikowi (w tym i mnie) wystarczy jasność ustawiona na ok. 20%. Przy 100% trudno jest patrzeć na wyświetlacz.

Klawiatura

Klawiatura to jeden z największych atutów tego modelu. Szczerze, wygodniejszej nie spotkałem. Przesiadając się ostatnio z SE P1i na Xperię naprawdę nie mogłem zrozumieć, po co producent daje klawiaturę, która jest praktycznie bezużyteczna. Problem w X1 polegał na tym, że przyciski były za małe i za płaskie oraz ze zbyt małym skokiem. W Era G1 wszystko jest idealne. Nie to, że wychwalam ten model, tak naprawdę jest. Na Xperii pisałem przez 3 tygodnie i nie mogłem przywyknąć pisząc wciąż z wieloma błędami i w „ślimaczym tempie”, natomiast tutaj jest całkiem odwrotnie. Przyciski mają idealne rozmieszczenie, odpowiednią wielkość i skok. Ponadto, w porównaniu do Xperii, mamy tu rząd przycisków od 0 do 9,co znacznie ułatwia pisanie. Ciekawostką na klawiaturze QWERTY jest to, że mamy do dyspozycji @ jako  Alt + 2 oraz jako oddzielny przycisk. Ta sama sytuacja jest z Shift’em oraz Alt’em. Pomimo tego, że funkcje nie powinny się dublować myślę, że to świetne rozwiązanie zważywszy na fakt, że G1 jest typowym telefonem internetowym. Po prawej stronie klawiatury znajdziemy belkę, na której jest trackball oraz kilka przycisków. Chociaż może się niektórym wydawać, że będzie ona przeszkadzała w pisaniu –  faktycznie się tego nie odczuwa. Prawy kciuk sięga tam gdzie powinien – czyli równo do połowy klawiatury. Świetnym rozwiązaniem w Era G1 jest Trackball, który niezwykle ułatwia nawigację po Internecie w dużych skupiskach linków oraz przy pisaniu SMSów, czy Maili. Era G1 nie jest wyposażony w rysik, zresztą nawet gdyby był, to i tak w tej technologii nie działałby. Funkcję zamiennika spełnia tutaj Trackball i nie wyobrażam sobie tego telefonu bez niego. Obok znajdziemy przycisk Menu na krawędzi obudowy – to bardzo dobre położenie –  przy rozłożonej klawiaturze wciska się go bokiem kciuka. Android nie jest wyposażony w znane z Symbiana, Windows Mobile’a, czy też zwykłych telefonów softkay’e. Przycisk Menu spełnia ich stałą funkcję – jako „więcej”, przycisk strzałka – jako „wstecz” oraz wciśnięcie trackballa jako „OK”. Obok trackballa znajdziemy również przycisk do kończenia rozmów, który w G1 służy również jako blokada klawiatury, włączanie oraz wyłącznie telefonu i wyciszanie. Póki co, Era G1 nie jest wyposażony w wirtualną klawiaturę – przy każdej edycji tekstu musimy zatem wyciągać klawiaturę – jednak w kolejnej aktualizacji oprogramowania ma się ona pojawić. Jedyne zastrzeżenie jakie mogę mieć do QWERTY w HTC Dream to słabe podświetlenie – w nocy jeśli nie przestawi się jasności wyświetlacza, troszkę oślepia i trudno dopatrzeć się symboli.


Mechanizm slidera

Mechanizm slidera w Era G1 jest bardzo unikatowy. Ekran zamiast przesuwać się po prostych prowadnicach, jak w przypadku wszystkich innych sliderów, jedzie po łuku. Mechanizm jest i będzie nadal oryginalny ze względu na to, że Google opatentowało ten rodzaj slidera. Aby ekran zaczął się automatycznie wysuwać trzeba mu pomóc przez pierwsze 2 rzędy klawiatury czyli ok. 1cm. Później, przez pozostałe 3 i jeszcze kawałek pojedzie z dużą szybkością sam, aż w końcu usłyszymy dość głośny trzask. Efekty dźwiękowe towarzyszą również przy składaniu mechanizmu. Ekran przesuwa się z o wiele większą siłą niż SE P5i (Paris), który przy G1 wygląda jakby ledwo dociągał się do końca. Ogólnie mechanizm slidera jest bardzo efektywny, trwałość … okaże się wkrótce.

Łączność

Era G1 wyposażony jest w Bluetooth 2.0, Wi-Fi 802.11b/g oraz technologię GSM/GPRS/EDGE/UMTS/HSDPA/HSUPA. Bluetooth jest podobny do tego z iPhona – nie można za jego pomocą wysyłać ani odbierać żadnych plików. Wi-Fi sprawdza się bardzo dobrze. W porównaniu do P1i: w tym samym miejscu mam zawsze o 1 kreskę więcej, dodatkowo jest kilka razy szybsze. Ciekawostką jest to, że po podłączeniu do Internetu za pomocą Wi-Fi automatycznie zmienia nam się sieć z 3G na 2G, czyli znika znaczek G (gprs), E (edge), 3G (umts) lub inne, a pojawia się wskaźnik lokalnej sieci. Jeśli natomiast stracimy zasięg Wi-Fi, telefon automatycznie łączy się z Internetem bez pytania i naturalnie znika znaczek zasięgu Wi-Fi, a pokazuje się G, E, 3G lub inny. Dodatkowo przy wyświetlanej literce są 2 strzałki: jedna Z, druga OD telefonu, dzięki którym można zauważyć kiedy telefon korzysta z Internetu. Ogólnie G1 radzi sobie dobrze – zasięg jest standardowy.

Bateria

To najsłabsze ogniwo tego modelu, z powodu którego wiele osób się do niego zniechęca. Osobiście – jako, że telefon otrzymałem niedawno – bawię się nim częściej niż przeciętny użytkownik, czego wynikiem jest trzymanie baterii przez uwaga:…. niecałe 24h. Niestety tak. Odłączając Era G1 rano od ładowarki, nie wytrzymuje do nocy. W tym czasie, można by jednak powiedzieć, że ciężko pracuje. Jako przykład podam dzisiejszy jego dzień: Godzina 8.00 odłączony od ładowarki, ekran ustawiony na 30% jasności (to jak 70% w innych telefonach), 1h oglądania filmów z karty jak i YouTube, automatyczna synchronizacja 6 skrzynek mailowych co pół godziny, napisanie 5 e-maili, 15 SMSów, 30 minut rozmowy, 1h odtwarzania muzyki, 1h serfowania po Internecie, Wi-Fi włączone przez 5h, 30 minut grania i poszukiwań w Android Markecie. Godzina 21.00 – jedyne 2% baterii. Niektórzy by powiedzieli, że to i tak dobrze, jednak ja nie jestem usatysfakcjonowany tym wynikiem. Przy podobnej pracy mój P1i na koniec dnia miał zazwyczaj jeszcze 30-35%.


GPS

Znalezienie sygnału GPS zajmuje telefonowi kilka sekund. Na początku zobaczymy swoją pozycje w przybliżeniu, zaznaczoną na Google Maps dużym kołem, a po krótkiej chwili powinna zostać ona dokładnie określona. Niestety, jak to bywa z urządzeniami mobilnymi, taki scenariusz odbywa się najczęściej na otwartej przestrzeni (niebo nie musi być przejrzyste). W samochodzie i autobusie już bywa rożnie, czasem działa doskonale, a czasem – myli się o spory dystans. Kiedy już złapiemy dobry zasięg, trudno jest go zgubić i jest on dokładny do kilku metrów, co w zupełności powinno wystarczyć przeciętnemu użytkownikowi.

Aparat

Aparat w standardzie nie oferuje właściwie żadnych funkcji. Jedyne co da się ustawić to: czy ma zapisać w informacjach o zdjęciu lokalizację, w jakiej zostało wykonane, oraz czy po zrobieniu ma się pytać o zapisanie bądź odrzucenie. Właśnie ze względu na okrojony aparat 90% użytkowników Era G1 udaje się do Android Market po aplikację SnapPhoto która w pełni zastępuje oryginalną. Mamy już w niej takie opcje jak np. wielkość zdjęcia, jakość, zdjęcia seryjne bez limitów, makro, różne efekty od zdjęcia czarno-białego do sepii. Flagową, a zarazem rewolucyjną funkcją programu, jest użycie akcelerometra do wykonywania zdjęć – mianowicie – po naciśnięciu „spustu” czeka on chwilę i robi zdjęcie w momencie najmniejszego ruchu telefonu. W porównaniu do innych telefonów w aparacie G1 brakuje lampy błyskowej/diody LED. Nie jest to specjalnie wada aparatu, ponieważ zbyt często się z niej nie korzysta, ale jako latarka z pewnością by się przydała. Poważną wadą jest również brak możliwości kręcenia filmów – czekamy dopiero na taką aplikację. Po przykładowe zdjęcia z Era G1 zapraszam na Forum Android.

Akcelerometr

Era G1 wyposażony jest w akcelerometr, którego niestety nie wykorzystano w pełni w tym modelu. Jest i tylko tyle – programiści Google nie wykazali się w tej dziedzinie. Przydaje się jednak w niektórych aplikacjach, takich jak np. wyżej wspomniany SnapPhoto, czy też seria gier o małej czerwonej kuleczce Papi charakteryzujących się niezwykle wielką grywalnością. Z czasem akcelerometr w Era G1 będzie wykorzystywany coraz częściej, co już można odczuć poprzez pojawiające się w Android Market aplikacje oraz zapowiedzi aktualizacji Androida.


ANDROID

Android to temat rzeka. Dla większości z Was jest to niewątpliwie stąpanie po cienkim lodzie, ponieważ nikt nie miał jeszcze z nim styczności. Ogólnie rzecz biorąc to mieszanka iPhone OS X, Symbian UIQ obsadzona na Linuxie. Nie znajdziemy tu zatem niczego z Windows Mobile. Największym fenomenem tego systemu jest jego otwartość, jądro Linuxa oraz powiązanie z usługami Google. Programy na Androida mogą pisać wszyscy, co więcej można je opublikować w Android Markecie, z czego również można czerpać zyski. Jak na razie w Polsce nie jest dostępny płatny Market, ale jesteśmy na liście krajów do jego wprowadzenia. Usługi Google spotkamy tutaj na każdym kroku począwszy od pierwszego uruchomienia telefonu. Wymagane jest konto na Gmailu, z którym telefon będzie synchronizował e-maile, kalendarz oraz kontakty. Synchronizacja jest standardowo włączona, na co skarżą się zwykle klienci Ery, ponieważ każde – nawet najmniejsze – połączenie do Internetu traktowane jest jako 100kb. Co za tym idzie, taka synchronizacja „traci”  co kilka minut 100kb, co w przeliczeniu miesięcznym może wynieść blisko 400-500MB – a taki właśnie limit mają klienci Ery. I tu z pomocą przychodzą programy do zmiany APNów – to najczęściej wybierany sposób na ograniczone połączenie z Internetem przez klientów Ery. Mnie ten problem nie dotyczy, ponieważ jestem w Plus GSM i rozliczam się co 1kb, dlatego na synchronizację kalendarza, kontaktów, Gmaila i innych 4 skrzynek potrzebuję średnio do 0,5MB dziennie. Oprócz Gmaila, kalendarza, i kontaktów mamy również do dyspozycji Google Maps, IM oraz YouTube. Po naniesieniu jakichkolwiek zmian w kalendarzu czy kontaktach są one widoczne zarówno po zalogowaniu  się na komputerze, jak i telefonu. Cała grafika Androida jest przyjazna dla oka, a „menu” niezwykle proste i intuicyjne. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze niektórym Polskiego Menu, ale ma się ono wkrótce pojawić poprzez aktualizację oprogramowania w systemie OTA. Generalnie interface jest „finger friendly” co oznacza, że wszystko zrobimy tutaj za pomocą palca. Wszystkie teksty, wiadomości, e-maile, kontakty, menu, pulpit – wszystko można przewinąć poprzez muśnięcie wyświetlacza. W sumie to poza trackballem nie ma innej możliwości – np. znanych suwaków z WM lub Symbiana. Teraz po kolei…

Pulpit

Do dyspozycji użytkownika jest trójdzielny pulpit, dzięki któremu pomieścimy na nim wszystkie skróty, których potrzebujemy. Standardowo na głównym znajdziemy widget zegara oraz 4 skróty: Dialer, Contacts, Browser, Maps. Skróty przypominają te z Windowsa (wersja PC), ponieważ każda ikonka jest opisana w identyczny sposób. Oprócz tego mamy do dyspozycji 2 dodatkowe pulpity dostępne po przesunięciu palca w prawo lub lewo. Lewy jest całkowicie pusty i czeka na nasze skróty, natomiast na prawym znajdziemy widget Google – wyszukiwarkę. Pulpity można dowolnie modyfikować: od zmiany rozmieszenia ikon po wstawianie nowych i wyrzucanie starych. Oprócz dwóch już wymienionych widgetów do dyspozycji jest jeszcze jeden – ulubione zdjęcie, po naciśnięciu którego wchodzimy do galerii. Kilkanaście fabrycznie wgranych tapet na pewno usatysfakcjonuje niejednego, każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli natomiast po pewnym czasie nam się znudzą, można na tapetę wrzucać swoje zdjęcia, jednak muszą one być: nie jak dotychczas bardziej długie niż szerokie, lecz odwrotnie. W moim przypadku świetnie sprawdzają się tapety skopiowane prosto z komputera. Android automatycznie dostosuje z naszą pomocą pożądany fragment tapety. Oprócz tego rozwiązania jest również mniej konwencjonalny – aplikacja Backgrounds. Znajduje się w niej ciągle aktualizowany pokaźny zbiór tapet dostosowanych do wyświetlacza Era G1 i Androida w każdej tematyce.

Menu

Android nie ma menu z prawdziwego zdarzenia – tutaj wszystko wrzucane jest do „jednego worka”. Zazwyczaj jesteśmy przyzwyczajeni na podział: Multimedia, Narzędzia, Gry, Programy, itd. W Androidzie, wszystko co zainstalujemy, znajduje się w Menu alfabetycznie. Oprócz zakładki Setting, nie znajdziemy tutaj niczego innego poza programami i grami.


Górny pasek – notifications

Na górnym pasku wyświetlana jest kolejno od prawej: godzina, ikona budzika (jeśli włączony), stan baterii, zasięg, zasięg Wi-Fi lub rodzaj połączenia (EDGE, 3G, … ) oraz na końcu różnego rodzaju powiadomienia. Takie jak np. zakończona instalacja nowej aplikacji, nowy e-mail, SMS, wiadomość na GG i wiele innych. Na żadną z okonek nie da się „wejść” co jest znane z WM oraz Symbiana. Tylko ikonki powiadomień są interaktywne – tzn. również nie da się w nie „tapnąć”, ale łapiąc za ten pasek i przeciągając go w dół wyświetla  się specjalny panel ze wszystkimi powiadomieniami.

Setting – ustawienia do dyspozycji

Ustawienia podzielone są kolejno na: łączność bezprzewodowa, połączenia, dźwięk&wyświetlacz, synchronizacja, bezpieczeństwo&lokalizacja, aplikacje, pamięć SD&telefonu, wiadomości, informacje o telefonie. Najważniejsze rzeczy, które możemy ustawić to: airplane mode – wyłącza łączność bezprzewodową – przydaje się również podczas oszczędzania energii, jasność wyświetlacza, czas po jakim ma się gasić, dzwonki przypomnienia, smsów, połączeń, synchronizacja Gmaila, kalendarza i kontaktów – którego z tych ma być automatyczna, … Czyli wszystko jak w każdym, przeciętnym telefonie. Na uwagę na pewno zasługuje funkcja blokady klawiatury, jak i całego telefonu, narysowanym wcześniej KODEM. Po użyciu tej funkcji mamy do dyspozycji 9 kropek, a nasze zadanie to odtworzenie z nich „węża” wg własnego wzoru ustalonego w ustawieniach. Funkcja działa gdy zablokuje się klawiatura oraz po uruchomieniu telefonu, a niepowołane osoby już się nie pobawią naszym telefonem. Kolejna funkcjonalność zasługująca na kilka słów to przypisywanie skrótów do klawiatury. W pierwszym rzędzie QWERTY pomiędzy Altem a @ znajduje się „Lupa”. Poprzez kombinację „Lupa” + dowolna litera możemy uruchamiać wybrane aplikacje.


Co w standardzie?

W standardzie Androida są takie programy jak: przeglądarka Internetu, mapy google, Gmail, budzik, odtwarzacz mp3, kalendarz, kalkulator (rozbudowany), kontakty, IM, Android Market, Galeria Zdjęć Email i YouTube. System na pierwszy rzut oka wydaje się być okrojony, jeśli jednak wliczymy wszystko to, co kryje się pod nazwą Android Market, opinia diametralnie się zmienia. Teraz opiszę standardowe aplikacje …

Kontakty – jak pisałem już wcześniej, cały system jest „finger friendly”, dlatego kontakt można wybrać poprzez: odpychanie listy (tak jak w iPhone), wpisanie pierwszych liter imienia lub nazwiska lub „złapanie palcem” suwaka, dzięki któremu dojedziemy do interesującej nas litery. Kontakty w Androidzie połączone są z: Favourites – czyli wybranymi przez nas kontaktami, do których dzwonimy najczęściej, Call log – czyli spisem ostatnich połączeń wychodzących i przychodzących oraz Dialer – czyli klawiaturę do wstukiwania numeru i dzwonienia. Wszystkie te zakładki widoczne są na górze i można się szybko między nimi przełączać. Do każdego kontaktu można przypisać zdjęcie, adres e-mail, kilka telefonów, notatki, dzwonek, IM, adres i wiele innych.

Odtwarzacz mp3 – całkiem standardowy, nie mający żadnych dodatkowych opcji poza różnego rodzaju sortowaniem utworów, tworzeniem playlist i wyświetlaniem okładki. Niektórzy będą tutaj zawiedzeni – nie ma on również equalizera.

Galeria Zdjęć – standardowa. Automatycznie segreguje zdjęcia wg folderów i tworzy miniaturki. Po wejściu na zdjęcie można je przybliżać w analogiczny sposób co strony w przeglądarce, wycinać lub oglądać jako pokaz slajdów.

Wiadomości – wyglądają bardzo specyficznie, ponieważ wszystkie wysłane, jak i odebrane są w formie rozmowy na Gadu-Gadu. To naprawdę ciekawe i wygodne rozwiązanie. Email – możemy skonfigurować dowolną skrzynkę Emailową. Osobiście z tego korzystam i musze przyznać, że jestem w pełni zadowolony. Synchronizację skrzynki można ustawić w dowolnym czasie od 5 do 60 minut. Przyjście dowolnego e-maila sygnalizowane jest poprzez wibracje i dzwonek, dodatkowo w górnym pasku z powiadomieniami wyświetla się ikona Emaila, a obok głośnika mruga dioda. Dzięki tej funkcji oszczędzam sporo czasu, od kiedy mam G1 ani razu nie musiałem sprawdzać maila na swoim komputerze.

Kalendarz – posiada wszystkie standardowe opcje, takie jak: tytuł wydarzenia, miejsce, opis, data rozpoczęcia i zakończenia, przypisanie przypomnienia w dowolnym czasie oraz powtórzenia (codziennie, dni robocze, 1 dzień tygodnia, 1 dzień miesiąca, każdy rok). Kalendarz można wyświetlać w trybie: 1 dnia, 7 dni, miesiąca i agendy.  Najważniejsza i wyróżniająca go funkcja to synchronizacja w obie strony z kalendarzem na GMailu. Przełączanie pomiędzy dniami, tygodniami czy miesiącami odbywa się za pomocą szybkiego muśnięcia ekranu w prawo lub lewo co dodatkowo usprawnia na nim pracę.

Przeglądarka Internetu – musze przyznać, że świetnie się ją obsługuje. W porównaniu do Opery Mini, jak i zwykłej 9.5 z Sony Ericssona, czuję niezwykły komfort. Poza tym oczywiście to szybki procesor, lepsze Wi-Fi, lepsza rozdzielczość, większy i wykonany w lepszej technologii ekran – robią swoje. Do najważniejszych opcji wbudowanej przeglądarki należy przybliżanie i oddalanie – po lekkim dotknięciu ekranu pojawia się + i -. Dodatkowo mamy możliwość szybkiego szukania w Googlach, tworzenia ulubionych i ich grupowania, pracy na kilku włączonych stronach jednocześnie, pobierania plików (testowane na RapidShare), zmianę wielkości czcionki, włączenie/wyłączenie obrazków, blokowanie pop-up’ów, dopasowywanie strony do szerokości ekranu i inne. Przeglądarka, podobnie jak ta z iPhone, oparta jest na WebKit, dlatego wszystkie strony wczytuje bardzo szybko i umożliwia sprawne poruszanie się oraz zoomowanie stron, nawet tych najbardziej rozbudowanych.


Android Market

Bez wcześniejszego doświadczenia z iPhonem czy Androidem, człowiek naprawdę może spodziewać się wszystkiego. Android Market świetnie się spisuje i zawsze służy pomocą – nie mam do niego zastrzeżeń poza tym, że w Polsce nie można jeszcze kupować aplikacji. Jestem przekonany, że tego rodzaju miejsce, gdzie skupione są wszystkie aplikacje, jest najlepszym rozwiązaniem dla mobilnych OSów. Zazwyczaj przeciętni użytkownicy nie korzystają w pełni z ogromu możliwości ich telefonów tylko przez to, że wszelkie aplikację są trudno dostępne i drogie. Tutaj, zamiast ślęczeć godzinami nad forami warezowymi, czy też w poszukiwaniu sklepów internetowych z oprogramowaniem, które mają pozawyżane ceny, wchodzimy jednym dotknięciem do Marketu i wybieramy co nam się żywnie podoba. Który businessman ma czas na szukanie oprogramowania na swój telefon…? Ale przecież Android to nowy system … na pewno jeszcze nic na niego nie wyszło ciekawego – może ktoś rzec. Tak, to nowy system, ale aplikacji do niego w przeciągu pierwszych kilku miesięcy jest już kilkakrotnie więcej niż na Symbiana UIQ, który ma już dobre 5 lat. Istnieje tyle aplikacji, że użytkownik nie jest w stanie ich wszystkich przejrzeć. Na ratunek przychodzi wyszukiwarka, która bardzo dobrze się sprawdza, podział na kategorie oraz strony internetowe takie jak www.cyrket.com i https://forum.android.com.pl, gdzie można przeczytać opisy i nazwy poszczególnych aplikacji. Do każdej funkcji jak np. sprawdzanie pogody – mamy przynajmniej po 5 różnych odpowiedników. Teraz pytanie: które wybrać …? To proste! W Android Market to sami użytkownicy oceniają aplikację za pomocą gwiazdek, dzięki czemu wiadomo np. że nie opłaca się ściągać aplikacji, która ma 2/5, jeśli obok jest wykonująca tę samą funkcje, ale z oceną 4/5. Poza tym, do każdej wybranej aplikacji mamy opis oraz komentarze samych użytkowników. Co więcej – wszystkie aplikacje są za darmo! Wprawdzie Google wprowadziło już funkcję płatnych aplikacji, ale w Polsce będzie to dopiero wdrożone. Dzięki takiemu rozwiązaniu deweloperzy zarabiają więcej, bo ich aplikację widzi większa rzesza potencjalnych nabywców, natomiast kupującym zostaje sporo pieniędzy w portfelu, ponieważ przy większej ilości sprzedanych egzemplarzy aplikacji cena automatycznie spada. Zarówno producent, jak i klient zadowoleni, jednym słowem i „wilk syty i owca cała”. Wiemy, że większość (bo nie wszyscy) użytkowników ogranicza swoje możliwości, bądź  po prostu używa nielegalnych aplikacji ze względu na zaporowe ceny. Doskonale to rozumiem, aczkolwiek z Android Market może się to wszystko zmienić, bo standardowa płatna aplikacja oscyluje w przedziale 1-3$, czyli 3-10zł. Biorąc pod uwagę fakt, że 95% będzie bezpłatnych, to na wszystkie aplikacje wydamy do 50zł i będzie to wszystko legalne.

A teraz co jest i czego brakuje…

Jak do tej pory brakuje programów do edycji Office, ale pojawiły się już programy do przeglądania takich formatów jak DOC, XLS czy PDF. Oprócz tego można narzekać na brak programu do GPSu „z prawdziwego zdarzenia”. Są różnego rodzaju programy do nawigacji, jednak większość musi korzystać z Internetu. Na zachodzie to się w pełni sprawdza, natomiast ceny za Internet w Polsce są różne… Prócz tego (przynajmniej mnie) brakuje dobrego programu do odtwarzania mp3 z equalizerem oraz programu do odtwarzania filmów w AVI. Inne potrzebne programy są, więc nie ma powodów do narzekania. Najważniejsze, z których korzystam obecnie to: Voice recorder – dyktafon, Shazam – coś jak TrackID w Sony Ericssonach – rozpoznaje muzykę, GaduDroid – w pełni funkcjonalne darmowe Gadu-Gadu, PureRSS – czytnik RSS, AK Notepad – notatnik, The Weather Chanel – pogoda, Translate – słownik – tłumaczy z każdego języka na każdy, jednak wymaga połączenia z Internetem, MyBackup – program do robienia backupów notatek, programów, kontaktów i ogólnie wszystkiego, Median Video Player – odtwarzacz filmów.

To by było na tyle, jeśli chodzi o programy. Czas na gry. Najlepsze gry przeznaczone na Platformę Android wykorzystują akcelerometr. Większość gier ma bardzo prostą grafikę, a mimo to mają wysoką grywalność. Gry 3D można policzyć chyba na palcach, bo powyżej 10 to raczej nie ma. Jak wiadomo Android to nowy system, a najwięksi producenci gier ostro pracują … niedługo zapewne zabraknie palców do liczenia. Gry, które sprawdzałem to m.in.: Labyrinth Lite –cel: dotrzeć kulką do celu kołysząc stołem – czyli telefonem (gra korzysta z akcelerometru), PapiJump i inne z serii Papi – również świetna gra korzystająca z akcelerometru, Bonsai Blast – gra identyczna jak Zuma znana z wersji PC, PingPong, ThrottleCopter – również duża gry walność, tym razem jednak bez użycia akcelerometru, Snow Rally – samochodówka w 3D, jednak wersja Trial. Dostępne są każdego rodzaju gry nie wymagające dobrej grafiki. Płatny Android Market działa od niedawna, a od tego czasu (co jest logiczne) producenci zaczęli prace nad bardziej skomplikowanymi grami.

Era G1 z dostępem do root – czyli złamany system

Tak, jak to było ze wszystkimi innymi platformami, Androida również złamano. Największe zalety ze złamania systemu to MultiTouch, możliwość instalowania aplikacji na karcie pamięci, zmiana motywów, wgranie najnowszego oprogramowania jeszcze przed premierą oraz wiele innych. O wszystkim można się dowiedzieć na https://forum.android.com.pl


Porównania

Porównując Era G1 do Sony Ericssona P1i … właściwie nie ma co tu porównywać. G1 prawie pod każdym względem góruje nad Sony Ericssonem. Zacznijmy od systemu – android nigdy nie muli (przynajmniej jak do tej pory) co jest charakterystycznym elementem dla UIQ (oraz w mniejszym stopniu dla WM). Oprócz szybkości systemu trzeba również zwrócić uwagę na poręczność. W P1i mimo że jego wyświetlacz ma jedyne 2,55’ aby coś przewinąć trzeba trafić w cieniutki suwak po prawej stronie (to również tyczy się WM). W androidzie wszystko to zrobimy poprzez muśnięcie kciukiem. Wracając jeszcze do wyświetlacza  w obu Sony Ericssonach: Xperia X1 oraz P1i mamy wyświetlacz starej technologii reagujący na nacisk – w G1 reaguje na ciepło. Może wydawać się to nie istotne jednak po kilkudniowym użytkowaniu HTC Dream nie zamienimy go już na nic innego. Kolejnym bardzo poróżniającym elementem jest wbudowany Android Market. Aby znaleźć pożądane aplikacje na Windows Mobile lub Symbiana trzeba przeczesać prawie cały Internet i jeśli dodatkowo nie chcemy łamać prawa – nasz portfel strasznie zubożeje. Dzięki Android Market mamy dostęp do wszystkiego w każdym miejscu i czasie za darmo. Należy przypomnieć że Era G1 jest reklamowany hasłem: „Era G1 z Google – telefon stworzony do Internetu”. To w pewnym stopniu streszcza funkcje tego telefonu – idealnie sprawdza się do przeglądania Internetu, odbierania i odpisywania na maile, całodobowego kontaktu poprzez GG lub IM i innych internetowych funkcji. Mimo że Symbian UIQ działa od naprawdę dawna, jego użytkownicy nie doczekali się łatwego w obsłudze dobrego komunikatora zastępującego płatne Gadu-Gadu. Na Androida jest Gadu-Droid który działa zupełnie jak płatna wersja – jedyną różnicą jest język angielski oraz nazwa programu. Kapitalną sprawą w G1 jest zsynchronizowany kalendarz i kontakty z kontem GMail. Nie znajdziemy tego na żadnej innej platformie a jest to naprawdę praktyczne rozwiązanie. Właściwie mając przez długi czas telefony z Windows Mobile czy Symbianem bardzo rzadko korzystałem z kalendarza. Od przesiadki na G1 wszystko się zmieniło – teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia które jest bardziej uporządkowane. W porównaniu do Sony Ericssona Xperia X1, P1i, P5i oraz HTC TyTN nie zdarzył mi się jeszcze samoczynny restart telefonu, zawieszenie czy też chwilowe zamulenie. Właśnie z tego powodu niektórzy wyzbywają się Symbiana i Windows Moble’a na rzecz zwykłych komórek ponieważ są bezawaryjne i szybkie w obsłudze. Teraz dzięki Androidowi możemy mieć to samo jednocześnie korzystając z rozbudowanego systemu operacyjnego. Z ważniejszych zalet to by było na tyle. Do największych wad Era G1 w stosunku do SE P1i oraz Xperii możemy zaliczyć brak latarki, kiepską baterię – trzymającą o 1/2-1/3 krócej, wygląd (przynajmniej w stosunku do Xperii która jest przez wielu uważana przez najładniejszy smartphone), mniejsza rozdzielczość ekranu (na Xperii można przeglądać strony nawet bez powiększania co nie uda nam się na G1) oraz brak dobrych programów do obsługi Office’a (*.doc, *.xls, *.pdf) i GPS. O ile programy nawigacyjne są to trudno jest je porównywać do tych z X1. To samo tyczy się Office’a – do tej pory istnieją tylko programy do otwierania dokumentów które przy większych plikach nie radzą sobie zbyt dobrze. Kolejnym (dla mnie największym minusem) G1 w porównaniu do SE P1i i P5i to zbyt prosty odtwarzacz mp3. Co prawda jest on porównywalny do tego z Xperii ale nie spełnia moich podstawowych oczekiwań (brakuje equalizera, więcej różnego rodzaju sortowań utworów). Biorąc pod uwagę stosunek możliwości i jakości usług Era G1 do jego ceny – stosunek jest bardzo korzystny dla klienta. Dostajemy możliwości Xperii (oczywiście każdy z nich ma nieco inne zalety i wady ale się równoważą) w odsłonie Androida i 500zł do kieszeni.

Dla kogo Era G1?

To na pewno nie jest telefon dla gimnazjalistów pragnących „zaszpanować” przed kolegami najnowszymi grami 3D, aparatem 20mpx, czy też innymi multimediami. Dla takich proponuję iPhona lub Nokię N96. Według mnie ten telefon jest stworzony dla osób chcących być zawsze online, ceniących sobie wygodną klawiaturę QWERTY – czyli piszących wiele maili, SMSów lub wiadomości na GG, osób ceniących: czas – wszystkie potrzebne aplikacje mamy za jednym dotknięciem, bezawaryjność telefonu oraz szybkość jego działania. Największą jego zaletą jest dostępność Internetu, czyli szybka i wygodna przeglądarka internetowa, zsynchronizowane kontakty, kalendarz, Gmail oraz inne poczty Email i GG. W końcu, nie bez powodu reklamowało go hasło: „Era G1 z Google – Telefon stworzony do Internetu”. Oczywiście telefon jest również multimedialny – bardzo przyjemnie się na nim ogląda filmy, zarówno te z karty pamięci, jak i YouTube, ale to nie jest jego priorytetowe zadanie.

Podsumowanie

Podsumowując wszystkie wady i zalety pierwszego na świecie telefonu pracującego na systemie Android, jakim jest Era G1 muszę przyznać, że telefon jest wart swojej ceny. Początkowo użytkownik na pewno pomyśli, że wydał sporo pieniądzy i Google się chyba pomyliło sprzedając właściwie pusty telefon… Android jest jedynie punktem wyjścia, a cała reszta należy do programistów, dla których stworzony jest SDK i Android Market – przypominający bardziej katalog, z którego wybiera się aplikacje spełniające określone oczekiwania użytkownika, niż jakąś zewnętrzną aplikację. Wszystkie programy budowane są w tym samym środowisku programistycznym, w oparciu o te same biblioteki, udostępnione przez Google. Wszystkie wyglądają i działają podobnie, jak systemowe. Dzięki temu Android zachowuje spójność funkcjonalną i wizualną.

Zalety:

+ Wielki dotykowy wyświetlacz w najnowszej technologii + Bardzo wygodna pełna 5-cio wierszowa klawiatura QWERTY + Zsynchronizowany z usługami Google + Łatwy dostęp do poczty i Internetu + Android Market + Otwartość systemu + Akcelerometr + Szybkość działania i bezawaryjność + GPS + Intuicyjny i przyjazny obsłudze palcem system + Bogaty zestaw akcesoriów

Wady:

– Słaba bateria – Wygląd – Słaba multimedialność (gry 3D, dobry mp3 player, …) – Brak możliwości edycji Office (póki co) – Słabe programy do obsługi GPS – Brak menedżera plików – Brak bezpośredniej obsługi J2ME (trzeba konwertować na .apk) – Brak możliwosci wysyłania danych przez bluetooth Wszelkie komentarze lub pytania prosimy kierować na Największe Polskie Forum Android. Recenzja jest własnością Android.com.pl Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania fragmentów lub całości tekstu oraz grafik. Wszelkie ewentualne próby będą zgłaszane do odpowiednich organów ścigania. Spodobała Ci się recenzja – nie kopiuj, podaj linka do naszej strony.

Motyw