[Recenzja] UMI Z – elegancki smartfon dla oszczędnych

10 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Design
  • Cena
  • Wydajność

Wady

  • Spasowanie tacki na karty
  • Akumulator

Niedawno prezentowałem Wam pierwsze wrażenia z użytkowania chińskiej propozycji od UMI, która klasyfikowana jest jako topowy model i może pochwalić się chociażby bycia pierwszym smartfonem na świecie z układem MediaTeka w postaci Helio X27, ale to nie jedyny element specyfikacji wyróżniany przez producenta. Chińczycy tym modelem chcą pokazać swoją wizję urządzenia z górnej półki, ale oczywiście za relatywnie niską cenę, gdyż UMI Z kosztuje około 1100 złotych, co już można uznać za zaletę, ale przyjrzyjmy się bliżej poszczególnym elementom.

Zestaw

UMI już podczas testów modelu Super zaskoczyło mnie swoimi pudełkami, z któymi oferuje smartfony. W przypadku Z nie jest inaczej – jest ono aluminiowe i bardzo dobrze rozplanowane. Nawet taki smaczek jak odpowiednie zaciski na kabel USB-C dodają uroku i zdecydowanie ułatwiają umieszczanie go z powrotem na swoim miejscu. Skoro już wspomniałem o jednym akcesorium to siłą rzeczy pojawi się też dedykowany zasilacz, który wspiera technologię szybkiego ładowania MediaTeka (Pump Express+, 18 W). Pozostałe miejsce w pudełku zostało zajęte przez makulaturę oraz oczywiście kluczyk do tacki na karty.

Producent dostarczył również na testy trzy etui, w tym jedno współpracujące z oprogramowaniem urządzenia i zacznijmy od niego. Jest ono zamykane i pokryte od zewnątrz cienką warstwą materiału. Jego zastosowanie sprawia, że w wyciętym kole pojawia się zegar:

Kolejne, już bardziej tradycyjne etui to gumowa osłona chroniąca boki i tył urządzenia, ale także poprawiająca chwyt, gdyż nie ślizga się ono w dłoni.

Na koniec nieco oryginalny pomysł na wyróżnienie nazwy modelu i oczywiście to tylko kwestia gustu jak do niego podejdziemy, ale w gruncie rzeczy etui „Z” chroni rogi urządzenia, czyli miejsca najbardziej narażone przy upadkach.

Budowa

Nie da się ukryć, że smartfon nawiązuje swoim designem do iPhone’a 7 Plus. Sztuczny, podwójny aparat, charakterystyczne ułożenie elementów czy też sama kolorystyka sprawiają, że z daleka można się pomylić. Jakby nie patrzeć to zaleta w tego urządzeniu. Jednak czy wykonanie jest równie dobre? Lakier w UMI Z w żaden sposób się nie zdarł, ani nie uszkodził przez około 2 tygodnie testów, ale mimo wszystko w dotyku czuć, że jest to tańszy rodzaj aluminium, wręcz cieńszy i łatwiej się uginająćy. Nie mogło zabraknąć szkła 2,5D, które ma swoje zalety, ale również wady i ta ostatnia objawia się utrudnionym zabezpieczeniem przed zarysowaniami. Mimo wszystko urządzenie leży wygodnie w dłoni i nie miałem żadnych problemów z użytkowaniem tego smartfonu – spasowanie jest niemalże idealne, podobnie jak rozmieszczenie poszczególnych klawiszy fizycznych.

Front urządzenia to dzisiejszy standard – z małym wyjątkiem. Nad ekranem znajdziemy przyzwoity głośnik do rozmów, któremu towarzyszą podstawowe czujniki z diodą powiadomień jak i aparat. Jednak pojawia się wspomniany wyjątek i jest nim dioda doświetlająca zdjęcia selfie ukryta w prawym, górnym rogu, która jest kompletnie niewidoczna na co dzień.

Sam wyświetlacz został otoczony przeciętnej grubości ramkami, aczkolwiek niektórych może irytować dodatkowa czarna przestrzeń pomiędzy panelem, a właściwą białą częścią obudowy odgradzającej od krawędzi.

Pod ekranem znajdziemy niepodświetlane, dotykowe klawisze funkcyjne, z których „Home” został zaimplementowany w czytniku linii papilarnych radzącym sobie przeciętnie – czasami musiałem kilkukrotnie przykładać palec, aby ten został poprawnie rozpoznany.

Po obróceniu UMI Z widzimy podwójny aparat… chociaż nie, gdyż jest to pojedynczy moduł, a drugie „oko” to nic innego jak laserowy autofocus. Z kolei obok niego znajdziemy aż cztery (dwubarwne) diody doświetlające i ich liczba w tym wypadku nie idzie w parze z mocą – nie wyróżniają się one jakoś szczególnie przy doświetlaniu zdjęć oraz jako latarka. Widoczny dalej otwór to nic innego jak dodatkowy mikrofon. Niżej znajdziemy logo firmy, które nie jest grawerowane. Warto wspomnieć kilka słów o kolorze, który zależnie od światła jest różowy lub złoty.

Poszczególne krawędzie zdradzają największa bolączkę budowy UMI Z. Dokładniej rzecz biorąc mowa o lewym boku urządzenia, na którym zamieszczono tackę na karty – chybocze się ona na każdą możliwą stronę i jest to zarówno bardzo wyczuwalne, a nawet słyszalne. Na szczęście nie wpływa to na jakość odczytu rozszerzeń, które skrywa w sobie.

Po prawej stronie znajdziemy wszystkie fizyczne klawisze rozmieszczone w odpowiednich od siebie odległościach. Są wyczuwalne, a ich charakterystyczny klik nie pozostawia wątpliwości, czy dany przycisk został wciśnięty czy też nie.

Dół urządzenia również zdradza wiele nawiązań do najnowszego smartfonu Apple, ale nie ma nad czym się zachwycać, gdyż tylko jedna maskownica chowa głośnik, który jest donośny, ale kiepski jakościowo – dźwięk jest po prostu płaski. Obok niego oczywiście znalazło się miejsce dla USB-C jak i głównego mikrofonu. Jednak na szczęście UMI nie postanowiło po całości kopiować Amerykanów i na górnej krawędzi ulokowano gniazdo słuchawkowe, ale jakość dźwięku nie powala.

Model Z wzorował się od jednych z najlepszych w kwestii wykonania, ale z racji ceny trzeba było oszczędzać. Tym samym materiały są odczuwalnie tańsze, spasowanie tacki na karty jest fatalne, ale ogólnie rzecz biorąc osoby szukające taniego iPhone’a 7 Plus już wiedzą, gdzie szukać swojego smartfonu. Mimo wszystko UMI dobrze leży w dłoni, wygodnie się je obsługuje i jeśli przyzwyczaimy się do ruszającego slotu to ciężko o coś poważnego się przyczepić.

Specyfikacja techniczna

Jak wspomniałem na samym początku, UMI Z jest pierwszym smartfonem z jednym z najnowszych układów MediaTeka. Na papierze prezentuje się on dobrze, tak jak całe urządzenie, ale nie ubiegajmy faktów:

  • 5,5-calowy wyświetlacz FullHD IGZO (401 punktów na cal);
  • układ MediaTek Helio X27;
  • GPU: Mali-T880;
  • 4 GB RAM;
  • 32 GB wbudowanej pamięci eMMC 5.1 dla użytkownika (+MicroSD do 256 GB);
  • aparaty: 13 MPX (Samsung S5K3L8);
  • akumulator o pojemności 3780 mAh;
  • DualSIM, NFC, Bluetooth 4.1, czytnik linii papilarnych, szybkie ładowanie, USB-C;
  • Android 6.0 Marshmallow;
  • wymiary: 154,60 x 76,80 x 8,20 mm;
  • waga: 175 g.

Jak widać, jest to topowy model. Wrażenie robi chociażby pojemność akumulatora czy też identyczne moduły aparatów nad wyświetlaczem jak i z tyłu urządzenia. Jednak to tylko suche dane, sprawdźmy jak prezentują się one w rzeczywistości.

Wyświetlacz

Sharp słynie z dobrych paneli, a ich technologia IGZO należy do jednej z najlepszych wśród ekranów LCD. Tym samym UMI Z może pochwalić się wyświetlaczem… w pełni poprawnym. Kolory są dobrze odwzorowywane, ale o głębokiej czerni zapomnijmy – ta nie jest na szczęście szara, ale siłą rzeczy do odpowiedników OLED daleko.

Inaczej sytuacja wygląda z poziomami jasności – dolna granica mogłaby być nieco ciemniejsza, ale górna wręcz powinna być jaśniejsza. O ile podczas testów nie miałem do czynienia ze słonecznymi dniami to jeśli takowe nastaną to może być problem z odczytaniem ekranu smartfonu.

Akumulator

Na papierze pojemność akumulatora UMI Z robi wrażenie. Żaden z popularnych producentów nie oferuje 3780 mAh w smartfonach z 5,5-calowymi wyświetlaczami. Jednak zapewne doskonale wiecie, że te parametry nie muszą iść ze sobą w parze i w tym wypadku nie jest inaczej. Niestety, ale dawno tak bardzo nie zawiodłem się na zużyciu energii w urządzeniach mobilnych. Miałem duże problemy, aby smartfon wytrzymał od rana do wieczora bez ładowarki. Duży związek tutaj zapewne ma nagrzewanie się urządzenia, które zaczyna robić się ciepłe po kilkunastu minutach przeglądania Facebooka. Przeciętnie użytkowanie sprowadzające się do najcięższych zadań takich jak właśnie przeglądanie portali społecznościowych czy też oglądanie filmów na YouTubie pozwala UMI Z wytrzymać około 4 godziny z włączonym wyświetlaczem. Jednak dodajmy do tego wymagające gry i nikogo nie powinien zdziwić wynik ledwo przekraczający 2 godziny pracy z aktywnym ekranem.

Na domiar złego ładowanie wbrew pozorom nie jest szybkie i trwa ono około 2 godzin, aby w pełni naładować urządzenie. Do tego sam smartfon sprawia problemy – próbowałem różnych kabli USB-C i przeróżnych zasilaczy, ale tylko na zestawie od producenta byłem w stanie regenerować ogniwo, a nie tylko podtrzymywać UMI Z przy życiu.

Aparat

Po fatalnym występie w kategorii dotyczącej akumulatora może być tylko lepiej, prawda? Cóż, w przypadku aparatów faktycznie jest lepiej, ale co najwyżej dobrze. Zacznijmy od pochwał – aplikacja jest naprawdę rozbudowana i całkiem intuicyjna, chociaż znajdziemy wiele lepiej zaprojektowanych.

Przedni aparat to ten sam moduł, co z tyłu, więc fani selfie nie powinni czuć się źle – szczególnie, że znajdziemy całkiem mocną diodę doświetlającą. Ostrość łapana jest bardzo szybko, fotografie też nie są wolno zapisywane. W takim, co jest nie tak? Oczywiście jakość, którą można określić, co najwyżej przeciętną. O ile ostrość jest szybko ustawiana to nie zawsze mamy gwarancję, że poprawnie. Kolory wydają się blade i ogólnie nie pozostaje mi nic innego jak przedstawić Wam przykładowe zdjęcia i filmy wykonane UMI Z:

System i wydajność

Producent na swojej stronie zaznacza, że dostajemy czystego Androida 6.0 Marshmallow. Nie do końca tak jest, gdyż znalazło się kilka dodatków takich jak Turbo Pobieranie (łączy prędkość sieci komórkowej i WiFi), zaawansowaną obsługę diody powiadomień, tryby oszczędzania energii czy też czyszczenie procesów w tle. Jak wszystko wygląda tradycyjnie zobaczyć możecie na poniższych zrzutach ekranu.

Samo oprogramowanie działa dobrze. Nie jest piekielnie szybkie, ale z dłuższymi spowolnieniami się nie spotkałem. UMI obiecuje aktualizację do Androida 7.0 Nougat, ale jak pokazuje przykład innych modeli, które już dawno miały dostać nowe oprogramowanie to nie warto liczyć na szybkie wsparcie, chociaż podczas testów kilka nowych wersji systemu się pojawiło. Z kolei jak prezentuje się wydajność UMI Z według benchmarków? Zobaczcie sami:

UMI Z – recenzja Android.com.pl
Create bar charts

Nie jest źle – widać po raz kolejny, że to topowy model, ale z racji, że to MediaTek to miałem problem z niektórymi aplikacjami, które nie chciały za pierwszym razem poprawnie się uruchomić. Wymagające gry nie sprawiają problemów, chociaż czasami można było odnieść wrażenie, że smartfon dostaje zadyszki, np.: w Micro Machines.

Podsumowanie

Chciałoby się rzec, że UMI Z to kolejny, typowy Chińczyk – wiele obiecuje, na papierze wygląda bardzo dobrze, ale w rzeczywistości jest po prostu przeciętnie. Ten konkretny model najbardziej zawiódł mnie swoim akumulatorem, podczas gdy cała reszta jest przeciętna. Na plus można zaliczyć pudełko, w którym otrzymujemy urządzenie, ale z pewnością nie może ono przeważyć szali na korzyść w ogólnym rozrachunku. Jednak pamiętajmy, żeby nie podchodzić do tego smartfonu jak do flagowego. System działa dobrze, wydajność jest odpowiednia, do irytującej tacki na karty można się przyzwyczaić, podobnie jak do innych wad tego telefonu.

UMI Z możecie kupić klikająć TUTAJ.

5,6/10
  • Zestaw 7
  • Budowa 6
  • Specyfikacja techniczna 7
  • Wyświetlacz 6
  • Aparat 5
  • Akumulator 3
  • System 6
  • Wydajność 5

Motyw