Recenzja Samsung QN91A, zdjęcie główne przedstawiające logo producenta

Recenzja Samsung QN91A Neo QLED – do perfekcji jeszcze chwila

14 minut czytania
Komentarze

Samsung w kwestii telewizorów od dawna stara się być jak najlepszym. Recenzja Samsung QN91A tylko tego dowodzi, bo firma zaimplementowała w tym modelu wiele nowych funkcji, których na pierwszy rzut oka teoretycznie nie widać. Jest to też jedna z najwyższych serii tego producenta, więc czy jest warta tych pieniędzy? 

Spis treści:

Zalety

  • Jasność ekranu
  • Jakość obrazu w trybie Filmmaker
  • MiniLED
  • Niesamowity kontrast
  • Wiele dostępnych aplikacji w sklepie
  • Jakość wykonania
  • Minimalistyczny pilot

Wady

  • Tryb PC, który ciężko ominąć
  • Jakość dźwięku nie zachwyca
  • Tizen mógłby być odrobinę żwawszy
  • Tylko jedno HDMI 2.1

Recenzja Samsung QN91A w trzech zdaniach

Samsung QN91A jest telewizorem, który mógłby mieć wszystko, ale trochę zabrakło. Z jednej strony mamy MiniLEDy, świetny kontrast i jasność. Z drugiej mamy jednak kilka wad, jak średniej jakości dźwięk, czy nie najszybszy SmartTV.

7,8/10
  • Jakość obrazu 8
  • Uniwersalność 10
  • Zestaw i wykonanie 10
  • Jakość dźwięku 6
  • Szybkość i intuicyjność systemu operacyjnego 7
  • Złącza 6

Zestaw i cena Samsung QN91A

Podstawa telewizora Samsung QN91A

Telewizor przychodzi do nas w całkiem niewielkim i prostym kartonie, który jest też zaskakująco lekki. Otwierając go, na dzień dobry znajdziemy dość specyficzny, dwuczęściowy stojak, a także minimalistycznego pilota. Telewizor bez najmniejszych problemów byłem w stanie wyjąć samemu, co też uważam za duży plus.

Samsung QN91A w chwili obecnej kosztuje ponad 5000 PLN za wersję pięćdziesięciocalową, co jest kwotą wysoką, wyższą nawet od 48-calowego OLEDa od LG, który był niedawno przeze mnie recenzowany. 

Specyfikacja techniczna

  • Rozdzielczość 3840 x 2160 
  • Technologia kropek kwantowych
  • Podświetlenie MiniLED
  • Przekątna 50 cali
  • Matryca 120 Hz
  • System operacyjny Tizen
  • Strefowe podświetlenie
  • NeoQuantum HDR1500
  • Dźwięk podążający za obiektem Lite
  • Łączność z aplikacją Samsung SmartThings
  • Głośniki 40 W 2.2
  • 4 złącza HDMI, 2 złącza USB, wyjście optyczne, złącze LAN
  • Obsługa eARC

Jakość wykonania i budowa

Tył telewizora Samsung QN91A

Cały telewizor wykonany jest świetnie. Jest bardzo cienki, lekki i sprawia wrażenie naprawdę topowego telewizora. Na start wita nas montaż dwuelementowego uchwytu. Jest on bardzo ciężki, stabilny i elegancko wygląda. Niestety nie ma przy nim dobrego sposobu na ukrycie kabli. Teoretycznie są delikatne wyżłobienia, takie same jak z tyłu telewizora, ale większość moich kabli niemal od razu z nich wyskakiwała. Udało mi się jedynie ukryć tani przewód optyczny, a zarówno HDMI jak i zasilający nie chciały trzymać się swojego miejsca. 

Na bokach telewizora nie znajdziemy żadnych złącz. Z jednej strony nie przeszkadza mi to, z drugiej wolałbym by jedno zapasowe HDMI i USB znalazły się z boku obudowy. Zawsze można na szybko podpiąć pendrive, czy komputer bez potrzeby nurkowania za telewizor, lub ściągania go ze ściany. Osobiście też uważam, że do telewizora mógł już trafić OneConnect Box, który jest dostępny w serii wyższej, QN95A. 

Zobacz też: Jaki tani Smart TV wybrać w 2022 roku? Nasze propozycje do 2000 zł

Czemu tylko jedno HDMI 2.1?

Samsung w serii QN91A pozwolił użytkownikom na wykorzystanie tylko jednego HDMI 2.1. O ile nie robi to żadnej różnicy osobom, które nie grają w gry, tak bardziej zapaleni gracze, którzy chcieliby podpiąć zarówno Xboxa Series S/X, PS5 jak i PC już muszą wybrać, gdzie chcą mieć możliwość obrazu 4K w 120 klatkach na sekundę. 

Minimalistyczny, ale też ekologiczny pilot

Pilot do telewizora Samsung QN91A

Telewizor Samsung QN91A został wyposażony w bardzo niewielkiego pilota, na którym znajdziemy jedynie podstawowe funkcje oraz trzy przyciski przenoszące nas do Netflixa, Amazon Prime Video oraz Rakuten TV. Bardzo ciekawie odbywa się sterowanie głośnością oraz przełączanie kanałów. Nie jest to podzielone na dwa przyciski, jak zazwyczaj bywa. Pilot, który znajdziemy w zestawie, posiada dwie listewki, które możemy wcisnąć lub sterować góra/dół. Bardzo wygodna opcja, chociaż trzeba się chwilę do niej przyzwyczaić. Często zdarzało mi się wyciszyć telewizor, zamiast zmienić głośność. Pilot mimo braku wyżłobień bardzo dobrze leży w dłoni. Jest niewielki, lekki i pasuje do eleganckiego wykończenia samego telewizora.

Bardzo ciekawą sprawą w tym pilocie jest fakt, że nie trzeba wymieniać w nim baterii. Wbudowany akumulator możemy naładować na dwa sposoby. Pierwszy z nich jest prosty, ładowanie poprzez USB-C. Szybko i łatwo. Drugi sposób jest jednak ciekawszy, bo z tyłu pilota jest panel solarny. Wystarczy odkładać pilota do góry nogami i nigdy nie powinien się rozładować. Proste i przyjemne rozwiązanie, chociaż u mnie się nie sprawdziło, bo główny pokój z telewizorem mam w pełni zacieniony. 

Tizen — wada czy zaleta?

Samsung podobnie jak LG czy Hisense postawił na własny system operacyjny. Jest on obecny na ich telewizorach od bardzo dawna, a przez ten czas się rozwijał, ale w niektórych kwestiach też trochę zwijał. Nie jest on tak rozbudowany jak, chociażby, WebOS od LG, ale ma znacznie więcej aplikacji niż VIDAA od Hisense. 

Działanie systemu jest, powiedzmy, przyzwoite. Telewizor po włączeniu musi się chwilę rozbudzić. Przez pierwsze kilkanaście, czasem kilkadziesiąt sekund ciężko jest zrobić coś w menu. Przy próbie włączenia listy aplikacji i wyboru jednej konkretnej, całość przeskakuje i zachowuje się jak Windows, gdy od dwóch tygodni namawia nas na aktualizację, a my usilnie usypiamy komputer, by jej uniknąć. Po chwili rozgrzewki całość już wraca do normy, a my możemy cieszyć się płynnym działaniem systemu. 

Grzebanie w opcjach nie jest najprzyjemniejsze

Zabawa w opcjach jest moim zdaniem absolutną podstawą w przypadku telewizorów. Po pierwszym uruchomieniu Samsung QN91A warto od razu wyłączyć oszczędzanie energii i ustawić optymalny tryb obrazu, w tym przypadku „Filmmaker”, a do tego dołączyć temperaturę barwową na „Ciepły 2”. Zbliża nas to najbardziej do perfekcyjnych ustawień i uzyskania pomiarów przedstawionych w późniejszym etapie. Sporo opcji jest dosyć poukrywane, a dostanie się do ustawień eksperckich, jest nieco wymagające. Znajdują się one na samym końcu listy, a przypadkowe wyjście ponownie wymaga od nas przedostania się na sam koniec. Dostęp do bardziej podstawowych funkcji, jak tryb niskiego opóźnienia jest już znacznie prostszy i nawet używanie go na co dzień nie powinno być najmniejszą niedogodnością. 

Tryb Filmmaker nie dla użytkowników PC

Samsung wyraźnie zapomniał o ludziach podpinających komputery do telewizora. Przy standardowym podłączeniu kablem HDMI pojawiają się jedynie dwie opcje obrazu. Grafika i Zabawa, a oba z nich są mocno kiepskie. Porównałbym je do trybów „Standardowy” oraz „Dynamiczny” z normalnego menu telewizora. Te tryby notowały kiepskie wyniki w pomiarach. Grafika notowała średni błąd delta E w okolicy 7, a Zabawa ponad 15. Są to niestety bardzo słabe osiągi. Gdy udało mi się z pomocą trybu ekranu bezprzewodowego wymusić inne tryby poza najlepszym, Filmmaker, tryb Film uzyskał średni błąd delta E na poziomie 4. 

Tryb PC powinien być opcjonalny, a nie obowiązkowy. Nie każdy będzie podłączał komputer wyłącznie do grania. 

Aplikacji jest dużo, ale paru brakuje

Nie brakuje wszystkich podstawowych aplikacji, jak YouTube, Netflix, czy Amazon. Znajdziemy też Polsat Box Go, Playera, ale zabrakło między innymi Twitcha i CDA. W tym miejscu muszę też wspomnieć, że niektóre aplikacje mogą zniknąć ze sklepu. Tak zniknął Twitch kilka lat temu. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że nawet jeśli mieliśmy go zainstalowanego, to aplikacja przestawała działać.

Działanie tych aplikacji, które są zainstalowane, jest już na dobrym poziomie. Działają płynnie, bez większych zacinek, ale powrót z YouTube do HBO Max już często wymaga przeładowania aplikacji. Sam materiał wznowi się następnie tam, gdzie skończyliśmy oglądanie. 

Obsługa przez SmartThings

Samsung prężnie rozwija swój ekosystem, dzięki czemu z pomocą jednej aplikacji możemy sterować odświeżaczem powietrza, odkurzaczem, telewizorem, a nawet soundbarem. Dodawanie telewizora do aplikacji chwilę zajmuje, ale jeśli posiadamy też zestaw audio od Samsunga, to telewizor sam nas spyta, czy dodać go również do aplikacji. Proste i przyjemne. 

Z pomocą aplikacji SmartThings możemy zastąpić pilota naszym smartfonem. Mamy nawet więcej opcji niż na pilocie z zestawu, co jest bardzo przyjemną opcją. Kolejną możliwością jest włączanie konkretnych aplikacji, przełączanie źródeł, czy po prostu wyłączenie telewizora. Czasem zdarzyło się, że kot w ferworze zabawy przebiegł po pilocie i włączył ekran, a ja mogłem go wyłączyć bez wstawania z łóżka. Jest to też całkiem popularna opcja na symulowanie obecności w domu. Może to skutecznie odstraszyć złodziei, zwłaszcza jeśli posiadamy więcej elementów firmy Samsung w domu, a do tego stworzymy konkretne scenariusze w aplikacji. 

Jakość obrazu w telewizorze Samsung QN91A zachwyca

I w tym stwierdzeniu nie ma nawet słowa przesady. Bardzo wysoka jasność pozwala na uzyskanie niesamowitych efektów przy oglądaniu filmów w HDR. Bardzo żałuję jednak, że Samsung dalej opiera się technologii Dolby Vision, która moim zdaniem jest najlepszym rozwiązaniem w tym zakresie. Mimo to, filmy z HDR10+ wyglądają i tak fenomenalnie. Kontrast oferowany przez telewizor jest na najwyższym poziomie dzięki użyciu technologii MiniLED i aż kilkuset strefom podświetlenia.

Recenzowany model jest najmniejszym z gamy producenta, a jednocześnie trochę okrojonym. Modele większe według zapewnień powinny dobijać do 2000 nitów, a testowany model do 1500. Jest to i tak naprawdę fenomenalny wynik i zdarzało się, że telewizor wręcz mnie oślepiał, co w moim przypadku dzieje się bardzo rzadko. Dodajmy do tego możliwość praktycznie całkowitego wyłączenia stref i uzyskujemy perfekcyjną czerń z OLEDa. Różnicę można zobaczyć jedynie, gdy na ekranie pojawi się pojedyncza gwiazdka, lub kursor na czarnym tle. To jedne z niewielu sytuacji, w których możemy spodziewać się efektu halo na ekranie. Z doświadczenia też powiem, że osoby, które noszą okulary i dość rzadko je czyszczą, ewentualnie mają szkła średniej jakości, niemal na pewno nie zauważą różnicy.

Oglądanie filmów to miód na oczy

Samsung QN91A zachwyca przy każdym kinie. Obejrzałem na nim między innymi kilka odcinków serialu Euforia, The Grand Tour, ale też kilka bardziej klasycznych produkcji z Netflixa, które miały tonację od bardzo jasnych, po bardzo ciemne. I za każdym razem byłem niesamowicie zadowolony. Kolory zawsze trafiały w punkt, jasne elementy dosłownie lśniły na ekranie, a szczegóły w cieniach nie były w żaden sposób zatracone. Wszystko razem sprawiało naprawdę świetne wrażenie. Nawet filmy będące jedynie w rozdzielczości HD lub FullHD wyglądały dobrze, a to wszystko dzięki bardzo dobremu skalowaniu. Osobiście uważam, że Samsung zastosował jeden z najlepszych algorytmów. Nie trzeba obawiać się sztucznej ostrości, utraty detali, lub specyficznych artefaktów. Jest po prostu bardzo dobrze w tym zakresie, a kiepskie materiały mogą znacznie zyskać w naszych oczach. 

W żaden sposób nieprzesadzony

Bardzo ucieszył mnie też fakt, że telewizor nie stara się na siłę dorzucać dodatkowej czerni. Niektóre telewizory z matrycą OLED potrafią przemienić ciemne partie ekranu w czerń, co skutkuje nadmiernym kontrastem. Niekiedy podobnie sytuacja podobnie ma się w telewizorach LCD, które sztucznie starają się podbić w ten sposób kontrast. Samsung QN91A jest wolny od tego problemu, wszystkie tony są naturalne. 

Sport jest niesamowity

Pierwszy weekend z F1 za nami, więc postanowiłem obejrzeć wyścig w Bahrajnie na tytułowym telewizorze. Samsung QN91A w świetny sposób oddaje naturalny ruch, a upłynniacz ruchu jest, powiedzmy, poprawny. Działa dobrze, mój wzrok szybko się przyzwyczaił, ale pierwsze odczucia były mocno średnie. Niemniej, ruch bolidów nawet podczas bliskich ujęć był bardzo dobrze i naturalnie zachowany. 

Telewizor i do salonu, i do sypialni

Samsung QN91A jest bardzo uniwersalnym telewizorem, który sprawdzi się w każdym pomieszczeniu i zastosowaniu. Jego bardzo wysoka jasność sprawia, że nasłoneczniony salon nie jest najmniejszym problemem. Dodatkowo Samsung zastosował w swoim niemal topowym telewizorze specjalną powłokę antyrefleksyjną, która dodatkowo niweluje odbicia na ekranie. Dzięki temu słońce świecące prosto w telewizor jest niewielkim problemem. 

Dzięki pełnej regulacji jasności telewizor sprawdzi się również w sypialni i po prostu przy nocnym oglądaniu. Technologia MiniLED wraz ze świetnymi algorytmami lokalnego przyciemniania pozwala zminimalizować efekt świecenia czerni do zera, dzięki czemu nie powinno nam to przeszkadzać w prawie żadnym momencie.

Czy Samsung QN91A nadaje się do gier?

Jak najbardziej. Dedykowany tryb do gier działa naprawdę nieźle i znacznie zmniejsza opóźnienie. Możemy w nim ustawić poziom czerni, by lepiej widzieć wrogów w ciemnych zakamarkach. To jednak tylko jedna z zalet tego trybu, bo telewizor możemy zmienić w monitor 21:9 lub nawet 32:9. Telewizor wyłącza wtedy część pikseli, a do źródła sygnału wysyła informację o zmienionej rozdzielczości. Możemy również włączyć HDR w grach, a także sprawdzić ilość klatek, jaką otrzymuje telewizor.

Telewizor posiada jedno złącze HDMI 2.1 obsługujące rozdzielczość 4K i odświeżanie na poziomie 120 Hz, a także VRR, ALLM, AMD Freesync oraz Nvidia G-Sync. Posiadacze dwóch konsol nowej generacji są zmuszeni do wybrania, na której chcą mieć możliwość grania w 4K i 120 klatkach na sekundę.

Czy Samsung QN91A jest lepszy niż telewizory OLED? 

Moim zdaniem technologia MiniLED jest lepsza od obecnie dostępnych telewizorów OLED. Znacznie wyższa jasność poprawia kontrast i efekt HDR, a przy dodaniu kilkuset stref lokalnego przyciemniania uzyskujemy efekt zbliżony do samoświecących diod organicznych. Samsung QN91A nie jest też w żadnym stopniu narażony na wypalenie ekranu, co jest kolejną zaletą ponad obecnymi OLEDami. Dodajmy do tego jeszcze kropki kwantowe, które zapewniają znacznie szerszy gamut kolorystyczny i mamy komplet, który dla mnie przebija każdą inną opcję dostępną obecnie na rynku. 

Jak brzmi Samsung QN91A?

Za tę cenę — średnio. Od telewizora kosztującego aż tyle wymagałbym z jednej strony więcej. Z drugiej, mógłbym się spodziewać, że jeśli ktoś wydaje tyle na telewizor, to często posiada już soundbar, czy zestaw kina domowego. 

Mimo to Samsung chwali się dźwiękiem, który podąża za obiektem. I mówiąc szczerze, nie widzę w tej kwestii znacznego usprawnienia ponad innymi telewizorami w tym budżecie. Być może to kwestia rozmiaru i wersji „Lite” w testowanej 50calowej wersji. Dźwięk wędruje w osi poziomej w sposób standardowy, a w przypadku osi pionowej się prawie nie rusza. Po prostu słychać, że dźwięk wydobywa się z głośników telewizora, a nie z magicznych punktów poumieszczanych dookoła. Na plus jednak zasługuje ilość basu, który potrafi zrobić przyjemne wrażenie w filmach, a czasem nawet w muzyce. Poza tym jest po prostu poprawnie. Dialogi w większości są czytelne, chociaż przy większej ilości odgłosów jak strzały, czy scena imprezy potrafi być to problematyczne. 

Recenzja Samsung QN91A – podsumowanie

Recenzja Samsung QN91A, zdjęcie główne przedstawiające logo producenta

Samsung QN91A powinien spodobać się każdemu, kto szuka jasnego telewizora, który oferuje najwyższą jakość obrazu. Nie jest to telewizor idealny. Czasami Smart TV kuleje, a system audio mógłby być lepszy, ale wszystko zależy od tego, czego potrzebujemy. Jeśli szukamy telewizora do nasłonecznionego pomieszczenia, lubimy oglądać kanały informacyjne, grać, czy po prostu cieszyć się kinem, a jednocześnie posiadamy zewnętrzny system audio, to osobiście nie widzę najmniejszych przeciwwskazań, by dokonać zakupu tego telewizora. Sprawdzi się on i w jasnym salonie, i w ciemnej sypialni, a w każdej z tych opcji będzie oferował obraz najwyższej jakości. 

Motyw