Recenzja HP Elite Dragonfly Max, zdjęcie główne

Recenzja HP Elite Dragonfly Max – laptopa dla biznesu

15 minut czytania
Komentarze

Recenzja HP Elite Dragonfly Max, czyli laptopa, który jest świetnym biznesowym kompanem. Szereg zastosowanych technologii sprawia, że laptop idealnie sprawdzi się w home office, na delegacji, czy po prostu do pracy w kawiarni. Wszystko dopełnia dotykowy ekran, możliwość zamiany laptopa w tablet, świetny rysik i niezłe funkcje multimedialne.

Spis treści:

Zalety

  • Jakość wykonania
  • Wydajność
  • Waga
  • Funkcja 2w1
  • Rysik
  • Jasność ekranu
  • Dostarczone oprogramowanie
  • Klawiatura, touchpad, mikrofony
  • Łatwo utrzymać go w czystości

Wady

  • Throttling
  • Dość głośny system chłodzenia
  • Bateria mogłaby być lepsza
  • Cena

Recenzja HP Elite Dragonfly Max w trzech zdaniach

HP Elite Dragonfly Max jest świetnym sprzętem dla segmentu biznesowego. Świetne wykonanie, świetne rozwiązania technologiczne i niezłe oprogramowanie to dla nich podstawa. HP zapewniło wiele dodatkowych funkcjonalności, które mogą znacznie ułatwić korzystanie ze sprzętu, ale także zwiększyć bezpieczeństwo.

8/10
  • Wydajność 7
  • Ekran 7
  • Dodatkowe oprogramowanie 7
  • Jakość wykonania 10
  • Zestaw 9

Zestaw i cena 

HP Elite Dragonfly Max jest już laptopem klasy premium, i też w tym stylu do nas przychodzi. Podwójne, eleganckie, ale też minimalistyczne do bólu opakowanie. W środku znajdziemy laptopa, dwuczęściową ładowarkę oraz rysik. Osobiście trochę ubolewam, że ładowarka jest dwuczęściowa. W przypadku ultrabooków preferuję, gdy zasilacz jest wkładany bezpośrednio do gniazdka. Kolejnym minusem zasilacza jest nieodpinany kabel. Jest on bardzo dobrej jakości, w ładnym, wytrzymałym oplocie, ale czasem jednak przydaje się dodatkowy kabel z obustronnym USB-C. W przypadku uszkodzenia wymiana samego przewodu również jest znacznie tańsza. 

Za laptopa przyjdzie nam zapłacić około 10 tysięcy PLN, co jest sporą kwotą. Spora część biznesowych dodatków to wybacza i może znacznie ułatwić nam życie na delegacji.

Specyfikacja HP Elite Dragonfly Max

  • i7-1165G7
  • 16GB RAM o prędkości 4266 MHz
  • SSD NVMe o pojemności 512GB
  • Dotykowy ekran 13,3” o rozdzielczości 1920×1080 pikseli
  • Power Delivery 65 W
  • Obsługa Wi-Fi 6
  • Głośniki Bang & Olufsen
  • 2x USB-C 3.2 Gen 1
  • 1x USB-A 3.2 Gen 1
  • HDMI 2.0
  • Gniazdo combojack
  • Kamera do wideorozmów o rozdzielczości 5 MP z funkcją fizycznego zasłonięcia
  • Bateria o pojemności 56 Wh
  • Waga 1,13 kg

Jakość wykonania i budowa

Laptop wykonany jest świetnie. Magnezowa obudowa jest moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem. Zapewnia bardzo dobrą wytrzymałość, a satynowe wykończenie jest bardzo miłe w dotyku. Obudowa nie wygina się praktycznie wcale, co jest bardzo dużym plusem. Jedyną opcją na wgięcie jej jest stosowanie punktowego obciążenia na środku klawiatury. Najbardziej podatna na to jest przestrzeń między touchpadem a spacją. Po obu stronach klawiatury znajdziemy wspomniane w specyfikacji głośniki Bang & Olufsen. Obudowa jest w tych miejscach delikatnie zagięta, ale jest to konieczne. Gdy obracamy laptopa i zmieniamy go w tablet, to ten dźwięk ma po prostu gdzie się rozejść, a nie uderza w blat pod spodem. Pod klawiaturą znajdziemy czytnik linii papilarnych, który działa szybko i rzadko się myli. 

Niełatwo jest go zarysować

Ostatnim elementem zwracającym na siebie uwagę są cztery gumowe stopki, które poza przeciwdziałaniem rysowaniu się tej części w trybie tabletu, odsuwają także minimalnie ekran od klawiatury. Jest to bardzo fajne rozwiązanie, bo klawiatura nie odbija się na ekranie, co zdarza się często w standardowych laptopach. 

Spód laptopa jest wykonany prosto. Wlot powietrza znajduje się w ⅔ długości, na prawie całą szerokość laptopa oraz dwa dwie podłużne stopki, które przecinają całego laptopa i stabilizują jego położenie. 

Ekran jest okalany przez stosunkowo cienką ramkę. U góry znajduje się kamerka oraz dwa otwory mikrofonów. Na pokrywie laptopa na pierwszy rzut oka widzimy tylko logo producenta. Poza nim ukryty jest tam magnes trzymający rysik. Do jego umiejscowienia trzeba się przyzwyczaić, bo nie jest to najprostsze. Często zdarzy się, że rysik będzie krzywo ustawiony, co skutkuje gorszym chwytem i możliwością zgubienia go. Przy poprawnym ustawieniu problem znika, magnesy mocno trzymają i nie ma możliwości, by pen sam odpadł. 

Utrzymanie czystości to banał

Dzięki swojemu wykończeniu HP Elite Dragonfly Max jest praktycznie ciągle czysty. Ekran jest chroniony od zetknięcia się z klawiaturą czterema gumowymi stopkami. Czyszczenie śladów palców trwa chwilę z użyciem ściereczki z mikrofibry, a do szybkiego przetarcia klawiatury nie trzeba nawet wyłączać laptopa. Wystarczy włączyć program HP Easy Clean, który na dwie minuty wyłączy ekran dotykowy, klawiaturę i touchpad. Oczywiście nie trzeba czekać zawsze dwóch minut, bo możemy wyłączyć to odpowiednią sekwencją klawiszy. 

Umiejscowienie złącz

Po prawej stronie laptopa znajdziemy dwa USB-C, przez które możemy ładować laptopa, HDMI 2.0 oraz gniazdo Jack. Osobiście wolałbym, by te złącza znalazły się z drugiej strony. Gdy mamy mało miejsca na biurku, a jesteśmy fanami myszek, to kabel zasilacza może nieco przeszkadzać. Po lewej stronie jest jedynie włącznik, gniazdo USB-A, Kensignton Lock oraz tacka na kartę SIM (niedostępna w testowanej wersji laptopa). Włącznik jest bardzo wygodny, z dobrym klikiem, chociaż zdarzyło mi się dwukrotnie wcisnąć go przypadkowo, gdy poprawiałem ułożenie laptopa. Wszystkie złącza są dobrej jakości, trzymają kable pewnie i nie obawiałem się o przypadkowe wyrwanie ich z laptopa. 

Rysik — fanaberia, czy zwiększenie wygody?

Rysik od HP posiada trzy przyciski i jest ładowany poprzez USB-C. Sam nie używałem go zbyt często, bo nie miałem takiej potrzeby. Jednak jest to oczywiście bardzo dobra opcja dla ludzi, którzy wolą notowanie odręczne. Rozpoznawanie pisma w Windowsie działa okej, ale z moim dość niechlujnym pismem nie radził sobie zbyt dobrze. Szybszą opcją jest albo pełne notowanie ręczne, bez rozpoznawania pisma, albo po prostu używanie klawiatury ekranowej. Poprawianie błędów funkcji rozpoznawania pisma zajmuje sporo więcej czasu w ogólnym rozrachunku. Rysik dobrze sprawdza się również przy zaznaczaniu konkretnych rzeczy w prezentacji, czy nawet w prostych grach, jak Teamfight Tactics. Nie samą pracą człowiek w końcu żyje. Ogółem do jego istnienia i użytkowania da się przyzwyczaić, a wszystko zależy od naszych preferencji. Na pewno fani ręcznych notatek na laptopach się ucieszą. Na piórze znajdziemy też trzy przyciski. Dwa z nich są umiejscowione standardowo, pod kciukiem, a trzeci na samej górze. Ich działanie możemy w pełni modyfikować z pomocą aplikacji „Ustawienia Pióra”, co jest bardzo dużym plusem. Zależnie od oprogramowania, z którego korzystamy, możemy potrzebować absolutnie innych klawiszy. 

Samo użytkowanie rysika dołączonego do HP Elite Dragonfly Max jest bardzo przyjemne. Jeżdżenie nim po ekranie jest bardzo płynne, a dotyk jest świetnie wychwytywany. Wychwytywanie poziomów nacisku również działa nieźle, ale niektóre aplikacje nie są w stanie najlepiej wykorzystać tych możliwości. 

Klawiatura i touchpad, czyli absolutny top

Klawiatura jest moim ulubionym elementem HP Elite Dragonfly Max. Jest stosunkowo twarda, z bardzo liniowym skokiem i przyjemnym, dość niskim dźwiękiem. Nie rozprasza nas w trakcie pracy, ale też nie daje o sobie znać osobom dookoła. Do układu klawiatury musiałem się chwilę przyzwyczaić, ale to ze względu na krótszą spację niż w moim prywatnym sprzęcie. Podświetlenie ma dwa skoki jasności, ale co ciekawe, laptop sam wykrywa, kiedy jest jasno i wyłącza je, by oszczędzać baterię. Na klawiszach funkcyjnych znajdziemy dużo dodatkowych opcji, jak HP Programmable Key oraz HP Sure View, które jest świetną funkcją, ale wrócę do niej nieco później. 

Touchpad jest kolejnym, bardzo przyjemnym elementem HP Elite Dragonfly Max. Pokryta szkłem płytka jest niesamowicie dokładna. Klik klawiszy jest bardzo przyjemny, podobnie jak odgłosy klawiatury. Cichy, delikatnie stłumiony, bez chamskiego odgłosu „klik”, który od razu sugeruje wszystkim, że coś robimy. Touchpad wszystkie moje ruchy i gesty rozpoznawał perfekcyjnie, tak samo nie miałem problemów z podwójnym kliknięciem lub niedokliknięciem. 

Ile trzyma bateria w HP Elite Dragonfly Max?

Działanie baterii jest bardzo zależne od jasności ekranu. W przypadku maksymalnej jasności i oglądania testów przedsezonowych za pośrednictwem F1TV bateria wystarczyła na jedynie cztery godziny. Przy jasności w połowie skali, przy normalnym, powiedzmy biurowym użytkowaniu, bateria starcza na 5-7 godzin. Zależy to oczywiście od obciążenia komputera, więc jeśli w tle miałem Spotify, Facebooka i maila, to czas był niższy niż przy samych Google Docs, czy arkuszach w Excelu. Przy oglądaniu filmów z plików (FHD, h.264, aplikacja VLC) na jasności około 20%, to dobijałem pod 9 godzin, ale używałem wbudowanych głośników. Gdybym używał słuchawek przewodowych, czas pracy ponownie by się wydłużył.
Przy sporym obciążeniu HP Elite Dragonfly Max, czyli używaniu Lightrooma i Photoshopa, bateria starcza na około 2h przy jasności 60%. Oczywiście nie były to żadne skomplikowane projekty, a proste korekty kolorystyczne, czyszczenie kurzu i trochę maskowania. Osobiście uważam, że moglibyśmy wymagać od baterii nieco więcej, zwłaszcza przy zwykłej pracy biurowej. 

Ładowanie baterii, którym HP się chwali

HP informuje nas, że HP Elite Dragonfly Max ładuje się od 0 do 50% w 30 minut. Jest to prawda, gdy laptop jest wyłączony. Próba ładowania od 20% pozwoliła na podbicie baterii do 60% we wspomniane 30 minut, co jest niezłym wynikiem. Gdy ładujemy laptopa i jednocześnie go używamy, to cały proces idzie znacznie wolniej, a prawa strona naszego urządzenia dość mocno się grzeje. 

Ekran — zalety stworzyły wady

Zacznę od osobistych uczuć z ekranu HP Elite Dragonfly Max, bo te są tym razem ważniejsze niż suche pomiary. Przede wszystkim, przez funkcję HP Sure View, musimy uważać na kąt, z jakiego patrzymy na ekran. Jest to widoczne również, gdy mamy ją wyłączoną. O ile nie ma problemów z przekłamywaniem kolorów, tak dosyć znacząco spada jasność. Widać to dosyć często, wystarczy mieć pokrywę pod minimalnie złym kątem i już część ekranu jest ciemniejsza lub jaśniejsza. Jest to irytujące głównie w sytuacjach, gdy na ekranie mamy jednolity kolor. Przykładowo w Wordzie, Excelu, czy innych aplikacjach z pakietu Office. W przypadku filmów jest to znacznie mniej uciążliwe ze względu na to, że rzadko kiedy są one płaskie w kwestii tonów. 

Zobacz też: Recenzja Sony LinkBuds — wyjątkowe to za mało powiedziane

Wysoka jasność ekranu, ale lepiej jej nie automatyzować

Ogromną zaletą ekranu jest jego jasność. W pełni pozwala mi on pracować w pełnym słońcu wpadającym zza okna. Jest to niesamowita zaleta tego ekranu. Niezależnie od tego, gdzie jesteśmy, możemy cieszyć się wspaniałą widocznością wyświetlanego obrazu. 

Automatyczna jasność działa jednak średnio. Często przesadza w jedną lub drugą stronę. Czasem również buguje się jasność w trybie HP Sure View. Nie zawsze działa w nim regulacja jasności ekranu. Zdarzało się, że musiałem zrestartować kilkukrotnie laptopa, by ponownie zaczęła działać. Jednak jak już działa, to oddzielnie regulujemy jasność dla włączonego i wyłączonego trybu Sure View. Z jednej strony jest to fajna opcja, z drugiej możemy się nieco oślepić, używając laptopa po ciemku. 

Czym jest HP Sure View?

HP Sure View to technologia pozwalająca na ukrycie tego co robimy na laptopie przed osobą obok. Jest to po prostu filtr prywatyzujący wbudowany w laptopa. Jego największą przewagą ponad zwykłymi, mocowanymi filtrami jest fakt, że możemy go w dowolnym momencie wyłączyć. Funkcja ta zmniejsza dość znacznie jasność ekranu, ale przy niskiej jasności nawet osoba siedząca bezpośrednio obok nas nie będzie w stanie nic zobaczyć. Jeśli siedzimy jednak w jaśniejszym miejscu, warto zwiększyć kąt, pod jakim jest ekran względem osoby, przed którą chcemy uchronić zawartość naszego wyświetlacza.

Pomiary ekranu

Ekran bazowo wypadł bardzo słabo w tej kwestii. Duże przekłamania absolutnie nie pozwalają na pracę z kolorem. Ekran jest zdecydowanie zbyt czerwony, o czym świadczy temperatura barwowa w okolicy 5500 Kelvinów. 

Mikrofony są świetne, głośniki niezłe

HP Elite Dragonfly Max jest laptopem biznesowym, a te powinny mieć wszystkie te elementy jak najlepszej jakości. O ile mogę przyznać, że mikrofony naprawdę są świetne, tak głośniki i kamera są po prostu przyzwoite. Nasz głos jest świetnie zbierany, bez poczucia studni czy metaliczności. W pełni pozwala na prowadzenie konferencji. Głośniki grają nieźle. Nie ma problemów z przesterami przy wyższym poziomie głośności, ale brakuje mocno dołu. Wynika to jednak z bardzo chudej konstrukcji laptopa i ciężko było tu zrobić więcej. Do konferencji, oglądania szkoleń i podobnych zastosowań nie ma potrzeby wymagania więcej. Gorzej jest w kwestii filmów, które pewnie chętnie wiele osób obejrzy w pokoju hotelowym na delegacji. Ten element jest wspierany z pomocą programu HP Audio Control i dodatków do przeglądarek, których działanie jest jednak kiepskie. Sam program pozwala nam na dokładną kontrolę głośności, a także włączenie redukcji zakłóceń zarówno mikrofonu jak i głośników. Pozwala nam to dodatkowo odciąć się od otoczenia w przypadku home office. Ostatnimi ważnymi elementami HP Audio Control jest prosty korektor graficzny oraz kalibracja dźwięku, która działa tylko z obsługiwanymi zestawami słuchawkowymi. 

Po kamerze oczekiwałem więcej

Kamera o rozdzielczości 5 MP potrzebuje dużo światła, by działać dobrze. Wieczorem, przy dwóch zapalonych lampach bardzo mocno rozmywa obraz. Najlepsza opcja to jednak używanie jej w ciągu dnia, lub używanie dodatkowego oświetlenia. Możliwość fizycznego zasłonięcia kamery jest świetna dla wielu użytkowników. Na miejsce kamerki wskakuje biały krążek. Robi to z bardzo przyjemnym, cichym klikiem. Jest to znacznie lepsza opcja niż doklejanie zasłonek, czy chowanie kamerki w klawiaturze. 

Kultura pracy

Tutaj sytuacja jest dosyć specyficzna. HP Elite Dragonfly Max większość czasu jest wręcz niesłyszalny, ale wystarczy pooglądać dłużej film, czy włączyć Photoshopa, by sytuacja się zmieniła. Laptop zaczyna wtedy już szumieć. Taka sama sytuacja dzieje się w trakcie ładowania laptopa. Nie jest to głośny szum, jednakże jego ton jest dość uciążliwy. Dosyć wysoki, dla niektórych podchodzących pod nawet delikatny pisk. Dodatkowo laptop znacznie szybciej zaczyna się grzać, gdy używam go w trybie tabletu. Niezależnie od tego co robimy, laptop znacznie szybciej się nagrzewa. 

W przypadku intensywnego użytkowania cały laptop szybko staje się ciepły, ale nieprzesadnie. Używanie go nie staje się nagle nieprzyjemne, a osoby z kiepskim krążeniem nawet mogą to polubić. Przy użytku biurowym, nie musimy obawiać się jednak ani temperatur, ani hałasu. 

Wydajność

Jak na tak małego i lekkiego laptopa, HP wyposażyło go w dość mocną specyfikację. i7-1165G7 wraz z 16 GB RAM w pełni dają radę przy biznesowym użytkowaniu, a także obróbce zdjęć w Photoshopie. Szczegółowe wyniki w benchmarkach znajdziecie poniżej. Pamiętajmy jednak, że nie jest to laptop gamingowy. Komfortowo pogramy w produkcje jak The Binding of Isaac, czy TFT, czy starsze gry AAA, ale nowe gry stanowią już wyzwanie.

HP Elite Dragonfly Max stosuje też dość mocny throttling celem utrzymania niższej temperatury kosztem wydajności. Laptop rzadko wchodził na maksymalne obroty, utrzymując je zazwyczaj w okolicach 2,8 GHz, czyli swojej bazowej wartości, chociaż zdarzają się spadki nawet do 1,6 GHz.

Oprogramowanie

HP razem z laptopem dostarcza nam  zainstalowanego Windowsa 10 Pro oraz zestaw swoich programów. 

Wśród nich znajdziemy:

  • HP Client Security Manager
  • HP Documentation
  • HP Audio Control
  • HP Easy Clean
  • HP PC Hardware Diagnostic Windows
  • HP Power Manager
  • HP Privacy Settings
  • HP Programmable Key
  • HP Quick Drop
  • HP Support Assistant
  • HP Sure Click Secure Browser
  • HP Sure View
  • HP Wolf Security

Jest to więc pokaźny zestaw aplikacji, które dostajemy razem ze sprzętem. Wielu z Was pewnie chętnie by się ich pozbyło od razu, ale spora część jest całkiem przydatna, zwłaszcza dla grupy docelowej. Dla przykładu, HP Programmable Key jest klasykiem w laptopach biznesowych firmy. Możemy wybrać konkretne akcje dla tego przycisku i trzech kombinacji z nim związanych. Może to być przykładowo otwarcie konkretnej aplikacji, wpisanie tekstu, lub użycie danej sekwencji klawiszy. HP Easy Clean z kolei jest odpowiedzialne za dwuminutowe wyłączenie dotyku, klawiatury i touchpada na czas jej czyszczenia. Mała rzecz, a cieszy jeśli ktoś dba o swojego laptopa i nie chce go wyłączać do wyczyszczenia. 

Recenzja HP Elite Dragonfly Max — podsumowanie

Recenzja HP Elite Dragonfly Max, zdjęcie główne

HP Elite Dragonfly Max jest skrojony pod konkretną grupę odbiorców. I świetnie się sprawdza w tym segmencie. Świetne wykończenie, klawiatura, touchpad, czy mikrofony to zaledwie początek dla tego laptopa. Razem z tym otrzymujemy bardzo dobrą wydajność jak na tak niewielki sprzęt. Funkcja 2w1 jest raczej dodatkiem, który może idealnie wpasować się w nasze workflow, lub po prostu uprzyjemnić oglądanie filmów. Dodatkowe funkcje, jak filtr HP Sure View są świetnym uzupełnieniem laptopa. Opłacalność tego laptopa jest bardzo ciężko ocenić. Z jednej strony, konkurencja o podobnej wydajności jest znacznie tańsza, z drugiej jednak mamy tutaj dużo dodatkowych trybów, które po prostu mogą ułatwić pracę. Osobiście też uważam, że szczebel, w jaki kieruje się HP, nie przejmuje się już kosztami, a jedynie funkcjonalnością. I właśnie dla nich jest to świetny laptop.

    Motyw