Wirtualna rzeczywistość – co to tak właściwie jest? W skrócie: w jednej chwili przenosimy się do zupełnie innego świata i niewiele zmysłów nam przypomina, że znajdujemy się chociażby w domu, siedząc na kanapie. Nie wolno stać, a tym bardziej chodzić, ale o tym za chwilę. Na początku potrzebne są okulary i takie dostarczył nam Samsung w postaci Gear VR, a razem z nimi Galaxy S6 Edge. Urządzenie, które jest obiektem testów tej recenzji powstało razem z firmą Oculus, która tak naprawdę podlega Facebookowi. W takim razie zapraszam do recenzji okularów przenoszących nas do wirtualnej rzeczywistości.
Zestaw
W tej kwestii Samsung nie oszczędzał. Całość otrzymujemy w solidnym pudełku, w którym znajdziemy okulary, a także makulaturę oraz: ściereczkę z mikrofibry, pokrowiec i dodatkową piankę, która przylega do naszej twarzy. Tym samym zestaw jest naprawdę porządny, ale nie dziwcie się, że brakuje kabla USB – okulary nie mają wbudowanego akumulatora.
Budowa
Okulary Gear VR zostały wykonane z tworzyw sztucznych, ale bardzo dobrych jakościowo. Również ich spasowanie stoi na najwyższym poziomie. Jednak to nie plastiki dotykają naszej głowy, a pianka, guma oraz skóropodobny materiał. Tym samym nosząc urządzenie na głowie, po przyzwyczajeniu się do ich obecności, tak naprawdę jesteśmy w stanie zapomnieć o ich istnieniu i skupić się na tym, co oglądamy. Samo mocowanie smartfonu stoi na najwyższym poziomie, ale w przypadku Galaxy S6 w odmianie Edge promienie słoneczne bardzo łatwo dostają się do środka i psują komfort użytkowania. Wydaje mi się, że wersja telefonu z płaskim wyświetlaczem mogłaby wyeliminować tę niedogodność. Oczywiście zawsze – i lepiej – korzystać z Gear VR w pomieszczeniu, a wtedy nie ma mowy, żeby coś nam z zewnątrz przeszkodziło pod kątem komfortu.
Patrząc od góry na okulary, możemy dostrzec pokrętło, które reguluje ostrość odsuwając smartfona od soczewek. Ten mechanizm nieco drży, ale nie przeszkadza to w korzystaniu. Niestety, znalezienie w pełni ostrego obrazu dla wielu graniczy z cudem, ale oczywiście ma to związek z wyświetlaczami smartfonów. Niemniej jednak, największe problemy z ostrością mają osoby z wadą wzroku, na przykład z astygmatyzmem. Mimo wszystko, nikt w pełni ostrego obrazu nigdy nie ujrzy na bocznych krawędziach, co wynika z budowy okularów.
Z lewej strony znajdziemy tak naprawdę tylko loga producentów, a także uchwyt, który powtarza się także po prawej stronie, ale o nich za chwilę.
Właśnie po przeciwnej stronie znajdziemy centrum dowodzenia w postaci touchpada, klawisza „wstecz” nad nim oraz przycisków regulujących natężenie dźwięku – standardowo wykorzystywany jest oczywiście głośnik ze smartfonu. Obsługa, po kilku użyciach, nie sprawia żadnego problemu.
Od dołu ujrzymy jedynie wywietrzniki oraz gniazdo MicroUSB, którym możemy ładować smartfona zadokowanego wewnątrz Gear VR. Oczywiście nie może to być nic innego jak Galaxy S6 lub S6 Edge i to jest bardzo duża wada tych okularów, ale oczywiście mają tu duże znaczenie wrażenia z użytkowania. Do ich uzyskania trzeba dokładnie opakować telefon i tutaj o uniwersalności trudno mówić. Co dokładniejsi dojrzą także wywietrzniki, które dobrze, że są, ale w taką pogodę jaka była w Polsce przez ostatnie bardzo gorące tygodnie to i tak były one niewystarczające.
Sam front, na który tak naprawdę najrzadziej patrzymy to zaślepka, którą zmieniamy na jeden z wyżej wspomnianych smartfonów i tym samym podłączamy go do okularów za pomocą umieszczonego na jednym z zawiasów złącza MicroUSB. Mocowanie jest stabilne, ciężko uszkodzić cokolwiek, ale później okaże się, że też jest to wada.
Jak zwrócimy uwagę gdzie umieszczamy swoją głowę to zauważymy odpowiednio twardą piankę, którą możemy wymienić w razie zużycia. Oprócz tego, przy prawej soczewce zlokalizowano czujnik zbliżeniowy uruchamiający całą aparaturę. Same „szkiełka” niestety łatwo się brudzą i parują, ale na szczęście dostajemy odpowiednią ściereczkę w zestawie.
Z kolei same opaski i wszystkie mocowania to idealne połączenie jakości oraz oszczędności. Gumowe rzepy nie są zbytnio rozciągliwe, ale z pewnością każdy znajdzie dla siebie odpowiednie ułożenie tak, żeby nic nie uwierało, a także aby uzyskać jak najlepsze wrażenia z wirtualnej rzeczywistości.
Mimo wszystko, przed otrzymaniem sprzętu do testu, zobaczyłem jak sprawdza się poprzednia wersja Gear VR dedykowana dla Note 4. W tym wypadku mogliśmy wspomnianą osłonę nałożyć na urządzenie, co dodatkowo odcinało dopływ światła z zewnątrz. Problem ten – w przypadku testowanych przeze mnie okularów – nie jest ogromny, w pomieszczeniach wręcz nie istnieje, ale warto zwrócić na to uwagę. Oprócz tego to tak naprawdę do samej budowy nie można mieć żadnych zastrzeżeń.
Pierwsze wrażenia
Tak naprawdę, przed otrzymaniem propozycji przetestowania Gear VR, nie interesowałem się wirtualną rzeczywistością i jedyne, co wiedziałem o tym typie urządzeń to to, że dużo ludzi nagrywa innych, którzy akurat w takich okularach oglądają przejażdżkę kolejką górską.
Mimo wszystko, pierwsze nałożenie okularów i czuję się, że jestem w innym świecie – w tym wypadku w lofcie. Jednak trzeba ustawić ostrość i tutaj wspomniane w poprzedniej kategorii pokrętło idzie w ruch. Środek obrazu jest bardzo wyraźny, ale krawędzie już nie i tak ma być w tym zestawie. Nie nastawiajmy się, że będą tutaj widoczne poszczególne piksele – wynika to zapewne z budowy wyświetlacza, ale też w tym wypadku od razu widać po co jest rozdzielczość QuadHD.. Mimo wszystko chciałoby się ujrzeć jeszcze minimalnie większą dokładność. To oczywiście tylko czepianie się drobiazgów, ale widać po prostu, że w tej kwestii może być choć trochę lepiej.
Jednak kilkanaście minut użytkowania i odkrywania nowych możliwości pokazują, że błędnik szaleje, a co za tym idzie niektórzy mogą poczuć się słabo jakby dostali choroby lokomocyjnej. Również nie zaleca się stania podczas korzystania z Gear VR – z wiadomego względu. Świadomość bycia gdzie indziej i chociażby nagły spadek w danym filmie może spowodować, że wylądujemy na ziemi lub na meblach. Jeśli chcemy uzyskać jeszcze lepsze efekty to wypadałoby zainwestować dodatkowo w bezprzewodowe słuchawki z funkcją tłumienia hałasu z zewnątrz (ANC), aby dodatkowy zmysł słuchu mylił nasz mózg.
System
Kategoria, która tak naprawdę jest największą zaletą tych okularów, jak i największą wadą. Plusy należą się za optymalizację, sprawienie, że wszystko zgrywa się w jedną całość i bardzo dobrze działa – chociaż przy dużej ilości zainstalowanych tytułów można na początku pomyśleć, że to nie bardzo wydajny Galaxy S6 (Edge) znajduje się wewnątrz. Tym samym dotarliśmy do największej wady Gear VR, a więc bazy dodatkowych gier, programów czy też filmów. Fakt, jest ich sporo, ale w większości są to dema pełnych, płatnych wersji, a reszta to króciutkie filmy, które można raz obejrzeć i usunąć. Dodatkowo sklep został podzielony na dwie kategorie: wszystko oraz Samsung Apps. Jednak chciałoby się więcej – chociażby wspomnianej wcześniej kolejki górskiej, której za nic nie mogłem w żadnym wydaniu znaleźć w markecie. Co innego w sklepie Play, w którym także znajdziemy sporo tytułów dedykowanych okularom wirtualnej rzeczywistości. Jednak teraz pojawia się problem – jak je uruchomić? Po włożeniu smartfonu do okularów zostajemy automatycznie przełączeni do świata wirtualnego stworzonego przez Samsunga i Oculusa, bez dostępu do tradycyjnego Androida i aplikacji z Google Play. Czy jest jakieś rozwiązanie na to? Tak, root i wyłączenie odpowiedniej usługi. Ewentualnie w jakiś sposób zablokować port MicroUSB.
Niemniej jednak, ja tak naprawdę korzystałem z Gear VR głównie jako kina domowego – możemy wgrać tradycyjne filmy (oczywiście w wysokiej rozdzielczości) i oglądać. Mimo braku wrażenia przestrzennego to i tak czuje się jakby się siedziało przed niesamowicie dużym telewizorem, który idealnie z każdej strony obejmujemy wzrokiem. Gry, wszelkiego rodzaju aplikacje? Dla mnie za mało dopracowane i przede wszystkim jest ich za mało – żadna darmowa wersja pełnej aplikacji nie zachęciła mnie do zakupu, gdyż po prostu wszystko było nudne i jedynie Temple Run VR został włączony przeze mnie więcej niż dwa razy.
Game Pad
Razem z Gear VR i Galaxy S6 Edge dostałem zrecenzowanego niedawno przeze mnie Game Pada. Jego możliwości już znacie, ale ewidentnie gry w postaci chociażby wspomnianego już tytułu Temple Run VR są o wiele atrakcyjniejsze jeśli używamy dodatkowego kontrolera niż byśmy mieli używać touchpada na okularach.
Podsumowanie
Czym jest Gear VR dla mnie? Świetną, ale niesamowicie drogą zabawką, która z pewnością musi jeszcze się rozwinąć. Tak naprawdę każde pokolenie reagowało tako samo – na początku lekki strach, a później szok, że jest się zupełnie w innym miejscu i to w tak realny sposób. Szczególnie najmłodsi nie chcieli kończyć „zabawy” z okularami, ale trzeba znać umiar, gdyż po zbyt długim korzystaniu przez cały dzień może nas boleć głowa. Co z rozwojem? Sama platforma jest naprawdę świetna, ale ilość ciekawych tytułów można policzyć na palcach jednej ręki – według mnie w sklepie najlepiej wybrać Temple Run VR, gdyż reszta to tak naprawdę niepotrzebnie zmarnowany czas na pobieranie ogromnych plików. Na koniec zostawiłem informacje o cenie. Jak już wspomniałem, testowany przeze mnie model Gear VR Innovator Edition współpracuje jedynie z Galaxy S6 i jego odmianą Edge. W takim razie liczymy. Za sam smartfon w wersji z pamięcią 64 GB – niezbędna jeśli chcemy jeszcze z telefonu korzystać w tradycyjny sposób – zapłacimy około 2600 złotych. Zakrzywiony wyświetlacz to dodatkowe 300 złotych. W takim razie teraz okulary – ich koszt to minimum 700 złotych. Nie wyobrażam sobie korzystać na dłuższą metę z wirtualnej rzeczywistości bez Game Pada – dodatkowe 250 złotych. Jeszcze więcej wrażeń? Słuchawki z ANC, które dobrej jakości również potrafią być wycenione na około 700 złotych – koniecznie bezprzewodowe. Zliczcie sobie sami jak droga jest ta zabawa i odpowiedzcie na pytanie: czy warto? Jeśli Samsung pozwoliłby na korzystanie z aplikacji spoza autorskiego marketu i sklepu Play to Gear VR wyglądałby w moich oczach o niebo lepiej. Tak to byłem skazany tak naprawdę na to, co dostajemy w standardzie.