Cooler Master MM731 recenzja test opinia

[Recenzja] Cooler Master MM731 – czy bezprzewodowa mysz może być dobra dla graczy?

10 minut czytania
Komentarze

Cooler Master możecie znać w głównej mierze z produkcji wszelkiego rodzaju chłodzenia do komputerów. Jednak tę markę możemy spotkać także jako producenta akcesoriów i z jednym z nich miałem do czynienia przez ostatnie tygodnie. Jest to tytułowa, bezprzewodowa mysz Cooler Master MM731, która została skierowana do graczy, ale jak się sprawdza, to odpowie niniejsza recenzja. Serdecznie zapraszam Was do zapoznania się z testem.

Zalety

  • Lekkość i płynność ruchów
  • Wszechstronność zastosowań na czele z bezprzewodową technologią
  • Dodatkowe okładziny w zestawie
  • Bardzo dobrej jakości ślizgacze teflonowe
  • Szybkie, optyczne przełączniki

Wady

  • W tej cenie moglibyśmy oczekiwać lepszej jakości materiałów
  • Mysz jest dobra dla graczy, ale w przewodowym połączeniu

Recenzja Cooler Master MM731 w trzech zdaniach podsumowania

Cooler Master stworzył bardzo ciekawą, choć dosyć drogą mysz dla graczy. Niemniej graczy w głównej mierze w przewodowym wydaniu, bo w takim zestawieniu MM731 pokazuje swoją klasę. Ogólnie na pewno trzeba sprzęt docenić za lekkość i przemyślane rozwiązania.

8,3/10
  • Zestaw 9
  • Budowa 8
  • Wrażenia z użytkowania 8

Zestaw, specyfikacja techniczna i cena Cooler Master MM731

Proste i względnie małe pudełko Cooler Master MM731 mieści w sobie zaskakująco sporo. Tak, jak w przypadku akcesoriów zwracam uwagę na to, że nie oczekujemy zbyt wiele po tego typu produktach, tak tym razem otrzymujemy wiele. Z myszą w opakowaniu znalazło się miejsce dla specjalnego przewodu Ultraweave o długości 1,8 metra, który wyróżnia się tym, że nie oferuje praktycznie żadnej sztywności. Zastosowany, materiałowy splot jest na tyle miękki, że wygoda zostaje wyraźnie podniesiona. Drugim dodatkiem jest przejściówka USB-A – USB-C. Dalej odkrywamy gumowe nakładki na kluczowe powierzchnie myszy, które gwarantują wyższe tarcie, ale o nich porozmawiamy za chwilę. Miłym aspektem w tym wypadku jest na pewno to, że producent dodaje nasączoną alkoholem ściereczkę do odtłuszczenia myszy. Na deser dostajemy ulotkę z najważniejszymi informacjami.

Nie jest to najtańsza mysz na rynku, ale specyfikacja nie odstrasza

Bogaty zestaw teoretycznie może zwiastować wysoką cenę i na taką właśnie należy się szykować. Otóż testowana propozycja Cooler Master kosztuje 400 złotych, co jak na mysz jest całkiem sporo. Siłą rzeczy firma musi zaproponować w zamian coś więcej, niż tylko mnogość dodatków w pudełku, więc spójrzmy na dane techniczne:

  • sensor optyczny: PixArt PAW3370
  • DPI: od 400 do 19000
  • szybkość śledzenia: 400 IPS
  • maksymalne przyspieszenie: 50 G
  • 6 przycisków (optyczne L/R, pozostałe mechaniczne)
  • akumulator o pojemności 500 mAh
  • USB-C
  • łączność bezprzewodowa: Bluetooth 5.2 i 2,4 GHz
  • RGB (16,7 mln kolorów)
  • wymiary: 122,3 x 69 x 39,1 mm
  • waga: 59 g
  • wykonanie:
    • korpus i przyciski: tworzywo sztuczne (ABS)
    • ślizgacze: PTFE
  • wersje kolorystyczne: czarna i biała

Budowa i jakość wykonania

Cooler Master MM731 recenzja test opinia

Design Cooler Master MM731 niewątpliwie należy do tych prostych, których zadaniem jest nie rzucać się w oczy. Pierwszy dotyk każe podejrzewać, że mamy do czynienia z cienkim plastikiem. Faktycznie tak jest i niektórzy mogliby oczekiwać czegoś więcej, ale w kontekście innych zalet zdecydowanie można przeboleć tę potencjalną niedogodność. W końcu mysz jest niesamowicie lekka, a spasowanie stoi na wysokim poziomie. Ciężko przyczepić się do ogólnej jakości — nawet matowe wykończenie pozwala przez długi czas utrzymywać akcesorium w wizualnej czystości. Rozmiar myszy jest neutralny, a więc dostosowany do większości odbiorców. Siłą rzeczy osoby z małymi lub dużymi dłońmi będą musiały dostosować ułożenie ręki i palców, ale nie powinno być to aż nadto niekomfortowe. Asymetryczna konstrukcja MM731 została przewidziana dla praworęcznych użytkowników. Odpowiednie wyprofilowanie uniemożliwia korzystanie z niej z pomocą lewej dłoni.

Patrząc od góry na recenzowaną mysz, próżno szukać specjalnych rozwiązań stylistycznych. Szczególnie w momencie, gdy jeszcze nie skonfigurowaliśmy akcesorium. Podstawowe przyciski z gumową i klikalną rolką pomiędzy nimi sprawdzają się bardzo dobrze. W miejscu spoczywania dłoni pojawia się dodatek w postaci wspomnianego już podświetlenia RGB, które rozświetla proste logo producenta. Możemy zastosować różne kolory i animacje, o czym jeszcze porozmawiamy. Bok myszy, gdzie wędruje kciuk, został przeznaczony na dodatkowe klawisze, których skok mógłby być nieco mniej gumowy, ale zdecydowanie można się do tego przyzwyczaić. Na froncie CM MM731 ujrzymy dodatkowo złącze USB-C, a więc jest to zarówno wygodne, jak i nowoczesne rozwiązanie.

Od spodu naszym oczom ukazują się białe ślizgacze, które nie sprawiają najmniejszych problemów. W bieli pokazuje się także obwódka sensora optycznego. Za dosyć siermiężną zaślepką (na zatrzask) ukryto odbiornik radiowy USB. Na podobnej wysokości znajdziemy także suwak do wyboru trybu pracy (łączności) oraz przycisk do wywoływania parowania Bluetooth. Nieco niżej, nad oznaczeniem modelu pojawia się klawisz, z którego pomocą domyślnie możemy ustawiać DPI.

Gumowe nakładki także wypadają dobrze

Po krótkiej przygodzie z gołą myszą postanowiłem nakleić gumowe dodatki, które wyraźnie zwiększają tarcie. Wynika to nie tylko z zastosowanego materiału, ale także z jego perforacji. Już podstawowe wykończenie gwarantuje wysoką przyczepność, ale z gumą jest wyraźnie lepiej. Sam proces naklejania nie stanowi większego problemu. Oczywiście warto dobrze odtłuścić powierzchnie, aby szybko nie irytować się na odpadające dodatki.

Na deser podkładka Cooler Master MP510 (M)

Razem z myszą otrzymałem do testów podkładkę Cooler Master MP510, którą możemy znaleźć w sklepach w kilku rozmiarach (grubość 3 mm) — S (250×210), M (320×270), L (450×350) i XL (900×400). W Polsce głównie spotkamy trzy ostatnie wersje w cenach odpowiednio 60, 75 i 150 złotych. Do mnie trafił model MP510M. Akcesorium może pochwalić się ciekawym wykończeniem. Śliskość zastosowanego materiału (Cordura) robi bardzo dobre wrażenie. Nietrudno odnieść wrażenie, że testowana mysz jest jeszcze lżejsza. Jednocześnie nie jest przesadnie śliska, aby trzeba było wkładać nadmiar siły w zatrzymywanie gryzonia. Design? Jest bajecznie prosty, co oczywiście ma swój urok i dobrze zgrywa się z innymi propozycjami Cooler Mastera. Detale, na które trzeba zwrócić uwagę, to sama faktura podkładki. Wygląda ona na lubiącą zbierać kurz i inne zabrudzenia, więc lepiej nie jeść i nie kruszyć niczego w pobliżu. Za to nic nie sprawia wrażenia, jakby miało się zaraz przetrzeć lub w inny sposób uszkodzić.

Wrażenia z użytkowania

Cooler Master MM731 recenzja test opinia

Zaawansowane akcesoria, na pozór najprostsze, oferują dzisiaj dodatkowe oprogramowanie, które pozwala między innymi przeprowadzać aktualizacje. Takowe oferuje także Cooler Master i zwie MasterPlus+. Oprócz wgrywania poprawek możemy także dostosowywać podświetlenie, co jest znacznym ułatwieniem, jeśli mamy więcej sprzętów z RGB od tego producenta.

Bardziej przydatne dodatki sprowadzają się między innymi do kontroli zasilania (usypianie lub tryb niskiej energii). Możemy również zmieniać znaczenie poszczególnych klawiszy i dostosowywać czułość akcesorium w bardzo rozbudowanym stopniu. W przypadku wielu użytkowników nic nie stoi na przeszkodzie, aby na przykład stworzyć kilka profili i zmieniać je przyciskiem, który domyślnie odpowiada za dobór DPI.

Łączność, czyli wybieraj wygoda lub precyzja

Cooler Master MM731 wypada bardzo dobrze pod kątem dostępnych form łączności. Z myszy możemy korzystać przewodowo (USB-C) lub bezprzewodowo na dwa sposoby — drogą radiową (2,4 GHz) lub poprzez Bluetooth (5.2). Samo podłączenie nie stanowi większych problemów i jest tradycyjne dla większości sprzętów z taką formą komunikacji. Ogólnie rzecz biorąc, przedstawiłem sposoby łączności w kolejności od najlepszej do najgorszej w kontekście pracy sensora.

Niemniej, zanim o naturalnych bolączkach, muszę pochwalić ogólną pracę przycisków L/R, które w recenzowanej myszy korzystają z optycznych przełączników. Te gwarantują między innymi wyższą żywotność, czego siłą rzeczy nie miałem możliwości sprawdzić. Mogłem za to zweryfikować precyzję działania i ta stoi na bardzo wysokim poziomie. Skok jest dobrze wyczuwalny, a reakcja jest błyskawiczna. Podobnie zresztą działa rolka, która ze swoimi 24 krokami także gwarantuje dokładność wykonywanych poleceń. Przy tym praca tych wszystkich elementów nie generuje nadmiernego hałasu – MM731 jest po prostu cicha.

Brak kabla nie może obejść się bez echa

Cooler Master MM731 recenzja test opinia

Tymczasem skupmy się na sensorze optycznym, który jest jednym z najlepszych w swojej klasie. W połączeniu z bardzo dobrymi, teflonowymi ślizgaczami możemy być pewni dokładności w odbieraniu przekazywanych przez użytkownika poleceń. Dostępna bardzo szeroka regulacja DPI pozwala dosyć swobodnie decydować o pracy, choć trzeba zauważyć, że dochodzimy do poziomu 4000 i nagle wyżej pojawiają się kompromisy. W głównej mierze cierpi precyzja (pojawia się delikatny jitter), co odczują bardziej zaawansowani gracze. Na pewno mysz nie cierpi na żadne poważne problemy — nie występują akceleracja negatywna/pozytywna, LOD jest akceptowalny i na swój sposób regulowany (~1,2 mm), a o smoothingu nie ma w ogóle mowy. Zapewne przy okazji oprogramowania zauważyliście wzmiankę o Angle Snappingu, czyli predykcji ruchów. Ten algorytm w wydaniu Cooler Master MM731 jest nad wyraz odczuwalny, a akurat w jego przypadku nie mówimy o ustawianiach czułości, a przełączniku włącz/wyłącz.

Powyższe wrażenia opisuję w głównej mierze w ramach połączenia przewodowego. To wypada zdecydowanie najlepiej i próżno szukać poważnych wad. W sumie w ramach komunikacji radiowej (2,4 GHz) także ciężko czepiać się poszczególnych wrażeń. Po prostu opóźnienie jest minimalnie większe. Wyraźne różnice pojawiają się, gdy postawimy na Bluetooth. Różnice w latencji zauważą nawet niedzielni gracze. Choć patrząc na listy poprawek, które udostępnia Cooler Master, zapewne to tylko kwestia czasu, aż w tej materii będzie lepiej.

Akumulator — czas pracy i ładowania

Cooler Master MM731 recenzja test opinia

Zaskoczę Was, gdy napiszę, że MM731 wytrzymuje najdłużej, gdy skorzystamy z połączenia przez USB-C? Ok, żarty na bok, ale różnice w czasie pracy są spore w zestawieniu Bluetooth i komunikacji radiowej (2,4 GHz). To po części tłumaczy też rozbieżności w użytkowaniu, bo wybierając sinozębnego do łączności, możemy liczyć na blisko 3x dłuższe działanie. W ten właśnie sposób doceniamy ten standard, gdy gry odkładamy na bok, a z myszy Cooler Master korzystamy bardziej w sposób biurowy.

Producent podaje, że przy połączeniu przez Bluetooth akcesorium wytrzyma do 190 godzin. Tymczasem druga forma bezprzewodowej łączności przekłada się maksymalnie na 72 godziny pracy. To wszystko bez podświetlenia, gdyż to potrafi skrócić wspomniane warianty nawet o 30%. Z racji, że podczas moich testów skupiałem się na różnych warunkach, to sprzęt nie miał problemu z pracą przez ponad 60 godzin. To w pełni akceptowalny wynik, zważywszy na to, że ładowanie trwa niecałe 2 godziny i nie mamy wtedy sprzętu wyłączonego z użytku.

Recenzja Cooler Master MM731 – podsumowanie

Cooler Master MM731 recenzja test opinia

Cooler Master możemy chwalić nie tylko za systemy chłodzenia, ale także akcesoria. Testowaną mysz MM731 zdecydowanie można odbierać w pozytywnych aspektach. Na swój sposób jest to sprzęt skierowany do graczy i w ramach przewodowego połączenia ciężko odmówić pozytywnych wrażeń z użytkowania. Jednak mysz ma jeszcze drugie, bardziej uniwersalne oblicze. Bezprzewodowa łączność to wygoda, która dodatkowo podkreśla lekką i wygodną konstrukcję. Oczywiście trzeba jeszcze przeboleć dosyć wysoką cenę.

Motyw