Huawei MateView GT 27 recenzja test

[Recenzja] Huawei MateView GT 27 – mniejszy monitor dla graczy, ale wciąż pełen wigoru

9 minut czytania
Komentarze

Na początku sierpnia do Polski dotarły pierwsze, bardziej zaawansowane monitory od Huawei. Do podstawowego Huawei Display 23.8 dołączyły w tym czasie MateView z HarmonyOS oraz MateView GT dla graczy. Tym razem firma postanowiła zaproponować coś pomiędzy zwykłym monitorem a tym ze świata gamingu. W ten sposób do gry dołącza tytułowy model, który poznaliśmy razem z laptopem MateBook 14s, którego test już na Was czeka. Tymczasem poznajcie Huawei MateView GT 27, którego recenzja odkrywa, co dokładnie producent chce pokazać z tym sprzętem. Serdecznie zapraszam do lektury.

Zalety

  • Prosta, ale przyjemna dla oka budowa
  • Świetnie wykonana i stabilna podstawa
  • Obraz, któremu ciężko zarzucić poważną wadę
  • Dodatkowe funkcje dla graczy

Wady

  • Montaż i demontaż wymaga użycia narzędzi
  • USB-C wyłącznie w formie zasilania
  • Fani ukrywania kabli nie będą mieli uproszczonego zadania

Recenzja Huawei MateView GT 27 w trzech zdaniach podsumowania

Mniejsze wymiary, uproszczona budowa i przede wszystkim niższa cena sprawiają, że na MateView GT 27 na pewno znajdą się chętni. W końcu monitor Huawei wciąż oferuje ponadprzeciętne wrażenia z obrazu i jednocześnie pozwala docenić zakrzywione panele. Tylko szkoda, że sama konstrukcja skrywa w sobie kilka utrudnień.

8/10
  • Zestaw 8
  • Budowa 8
  • Wrażenia z użytkowania 8
  • Jakość obrazu 8

Zestaw, specyfikacja techniczna i cena Huawei MateView GT 27

Huawei MateView GT 27 recenzja test

Po teście pierwowzoru dla dzisiejszego bohatera, czyli Huawei MateView GT już wiedziałem, że należy spodziewać się przemyślanego zestawu. Nie zawiodłem się, bo producent doskonale podszedł do tego, co i jak rozmieścić w sporym pudełku. Na pierwszy ogień idą pobocznego akcesoria, gdzie części od podstawy to jedno, a wszelkie makulatury i okablowanie to drugie. Z tym że to drugie to tak naprawdę osobne, mniejsze pudełko, gdzie wszystko ma przewidziane dla siebie miejsce. Dlatego w osobnym kartonie znajdziemy zasilacz rodem ze smartfonów (65 W, złącze USB-C), który jest nieco zbyt połyskliwy. Do niego podłączamy stosowny kabel do zasilania (USB-C – USB-C). Ostatnim elementem z osobnego pudełka jest DisplayPort. Trochę brakuje kabla HDMI, ale po części producent w ten sposób zaznacza, że nie wykorzystamy wtedy pełni potencjału zastosowanego panelu. Na deser pojawiają się instrukcje i… imbus, do którego jeszcze wrócimy.

Nowszy, ale też mniejszy, więc ostatecznie tańszy

Cena MateView GT (2399 złotych) sprawiła, że sporo osób zainteresowało się tym monitorem. W międzyczasie do gry weszła także tańsza odmiana bez głośnika (Standard Edition), która została wyceniona na 2199 złotych. Teraz do tego towarzystwa dołącza MateView GT 27, który kosztuje 1699 złotych (w promocji z Huawei Watch GT 2e). Oczywiście nie tylko mniejsza przekątna różni poszczególne propozycje, więc poznajmy dane dzisiejszego bohatera.

Specyfikacja techniczna Huawei MateView GT 27

  • 27-calowy ekran LCD (VA)
    • rozdzielczość: 2560×1440 (16:9, 109 ppi)
    • zakrzywienie: 1500R
    • jasność do 350 nitów
    • kontrast: 4000:1
    • częstotliwość odświeżania obrazu: 165 Hz
    • 8-bitowa paleta barw (16,7 milionów kolorów)
    • gamut: 100% sRGB i 90% DCI-P3 (delta E <2)
    • HDR10
  • złącza:
    • USB-C (zasilanie monitora)
    • HDMI 2.0
    • DisplayPort 1.2
  • Adaptive Sync
  • wsparcie dla uchwytów VESA 100 x 100 mm
  • wymiary:
    • 610 x 365 x 220 mm
    • regulacja wysokości: 110 mm
    • regulacja pochylenia: -5/+20 stopni
  • waga: 4,5 kg
  • wykonanie: metal i tworzywa sztuczne

Wspomniane wcześniej ograniczenie HDMI odnosi się do częstotliwości odświeżania obrazu. Pełnię możliwości monitora poznamy wyłącznie, gdy wykorzystamy standard DisplayPort. W przypadku złącza HDMI obraz wciąż będzie prezentowany w rozdzielczości 2560×1440, ale jedynie w 144 Hz. W stosunku do swojego starszego i większego brata MateView GT 27 oferuje standardowe proporcje (16:9 zamiast 21:9), mniejszą paletę barw, mniej złączy (brak USB-C i drugiego HDMI), a także siłą rzeczy nie pojawia się soundbar.

Montaż, budowa i jakość wykonania

Huawei MateView GT 27 recenzja test

Wracamy do klucza imbusowego i zaczynamy składanie. Tak, tak, Huawei postanowił, że podstawę i wysięgnik skręcimy ze sobą śrubą bez dodatkowego motylka, więc trzeba o tym pamiętać. Oczywiście nie zwiększa to w żaden sposób poziomu trudności składania monitora, ale mimo wszystko wymagane jest dodatkowe narzędzie. Dalszy proces składania jest bajecznie prosty, bo Huawei odpowiednio przygotował sam panel i jego ochronę. Dlatego po złożeniu podstawy wracamy do pudełka, rozchylamy folię zabezpieczającą i nakładamy zestaw zatrzasków. Teraz możemy bez problemu wyjąć złożony już monitor. Bez konieczności chwytania za matrycę, bez brudzenia i bez zbędnych naprężeń. Prosto, łatwo i przyjemnie.

Bez udziwnień, czyli design przyjemny dla oka

Na pierwszy rzut oka MateView GT 27 wygląda zdecydowanie prościej od swojego pierwowzoru, ale to wcale nie oznacza, że wygląda źle. Prosta konstrukcja zdecydowanie może się podobać. Nie mamy do czynienia z nadmiarem ramek, a zastosowane materiały są dobrej jakości i dobrze ze sobą spasowane. Oczywiście front nie wydaje się aż tak zakrzywiony, co większy model, a to za sprawą standardowych proporcji (16:9 zamiast 21:9, wciąż 1500R). Siłą rzeczy czuć podczas użytkowania, że nie jest to płaski panel, co jest dobrą wiadomością. Front recenzowanego monitora wyróżnia się tak naprawdę tylko logiem firmy. Możemy też dojrzeć wystający joystick, ale do niego jeszcze przejdziemy.

Tymczasem spójrzmy na tył, gdzie wciąż mamy do czynienia z prostotą, która sprowadza się do srebrnego okręgu i loga firmy. Dopiero pod zaślepką znajdziemy zestaw gniazd, których być może nie jest zbyt wiele, ale nie ma problemu z ich obsługą.

Górna i dolna krawędź monitora została przeznaczona na odprowadzanie nadmiaru ciepła. Sprzęt nie został wyposażony w głośniki, co teoretycznie mogłyby sugerować dolne maskownice. Przy nich pojawia się wspomniany już joystick, który jest 5-kierunkowy (z wciśnięciem). Obsługa OSD z jego pomocą (i konfigurowalnych skrótów) jest naprawdę prosta. Z kolei widoczna biała część to dioda, która informuje o stanie działania.

Podstawa nawiązuje do większego brata, ale jest zdecydowanie prostsza

Zaczęliśmy od podstawy, to też na niej skończmy. Noga Huawei MateView GT 27 może wydawać się niepozorna, ale to spory kawałek metalu, który sprawia, że dosyć ciężki monitor stabilnie utrzymuje się na swojej powierzchni. Zastosowane gumy pewnie trzymają sprzęt w ryzach. Z kolei wysięgnik może pochwalić się sporą regulacją wysokości i pochylenia. Wszystko byłoby idealnie, ale w tej prostocie zabrakło tylko jednej rzeczy — nie ma nawet najprostszego systemu poprowadzenia kabli. To znacząco mogłoby ułatwić życie osobom, które cenią porządek w okablowaniu.

Wrażenia z użytkowania

Huawei MateView GT 27 recenzja test

Montaż MateView GT 27 pokazał mi, że Huawei wie, jak uprościć życie użytkownikowi. Obsługa OSD także jest banalnie prosta, a w przypadku recenzowanego monitora możemy tam zaglądać całkiem często. Oczywiście na pierwszy ogień idą ustawienia obrazu (jasność, kontrast, temperatura lub tryb palety barw), w tym także ograniczać światło niebieskie. Ach, naturalnie interfejs jest dostępny w języku polskim.

Niemniej przejdźmy do kolejnych funkcji, tym razem dla graczy. Huawei oddaje w ich ręce trzy wspomagacze. Pierwszy i chyba najciekawszy z nich to sterowanie ciemnym polem, a więc nic innego, jak rozjaśnianie czerni dla zwiększenia widoczności w bardziej mrocznych warunkach lub właśnie cieniach. Drugi punkt to częstotliwość odświeżania, co akurat sprowadza się do stale wyświetlanych FPS-ach w wyznaczonym miejscu. Na koniec dostajemy celownik, który możemy umieścić na ekranie w różnych kolorach i kształtach. Bez problemu dostosujemy jego położenie, więc jakby nie patrzeć, jest to swego rodzaju ułatwienie dla graczy.

Co najważniejsze, na jakość obrazu nie powinniśmy narzekać

Huawei MateView GT 27 recenzja test

Przechodzimy do tego, co najważniejsze, a więc jakości obrazu. Poprzednie monitory Huawei już mniej, więcej nakierowały mnie na to, czego mogę oczekiwać. Nie zawsze firmie udaje się zaoferować dokładnie to, co zostało zapisane na papierze. Tylko nie mówimy od razu o jakiejś tragedii. Po prostu nie jest tak dobrze, jak zapowiadano. Jest minimalnie gorzej. W głównej mierze odnoszę się tutaj do pokrycia barw, które według producenta powinno osiągać 100% sRGB i 90% DCI-P3. Po wstępnej kalibracji udało się potwierdzić pierwszy gamut, ale w przypadku drugiego najlepszy uzyskany wynik to 82%. Za to przekłamanie (deltaE) jest w akceptowalnym przedziale, bo wynosi poniżej 2. Monitor wspiera HDR10 i poprawnie rozpoznaje materiały tego typu, aczkolwiek z ograniczoną jasnością też nie możemy oczekiwać zbyt wiele. Co prawda udało się zmierzyć zdeklarowane 350 nitów i potwierdzić wysoki kontrast w okolicy 4000:1, ale przy takich wartościach filmy w HDR siłą rzeczy nie będą w pełni oddawały swoich barw i głębi. Podświetlenie obrazu jest w miarę równomierne, choć na zupełnej czerni i dłuższym poszukiwaniu możemy dojrzeć przebijające się plamy.

Z racji, że mamy do czynienia z panelem VA o podniesionej częstotliwości obrazu i wsparciu dla adaptacyjnej synchronizacji, to zanosi się na udany monitor dla graczy, prawda? Tak też faktycznie jest, bo nie mam żadnych uwag do tego pierwszego elementu – 165 Hz jest i sprawdza się dobrze. Nieco gorzej wypada czas reakcji (~5 ms), ale ciężko, żeby Huawei chciał poprawić się w tej materii względem MateView GT. Na co dzień nie rzucał mi się w oczy ghosting, choć ten w specyficznych testach faktycznie się pojawia. Niemniej tak naprawdę ciężko wskazać jedną poważną wadę recenzowanemu monitorowi. Być może nie stara się on w żadnym aspekcie wyjść na prowadzenie, ale oferowane przez niego parametry są więcej niż wystarczające dla większości graczy.

Recenzja Huawei MateView GT 27 – podsumowanie

Huawei MateView GT 27 recenzja test

Huawei doskonale wiedział, co robi, wprowadzając tytułowy monitor do Polski. Po świetnie przyjętym MateView GT podobny los może czekać właśnie mniejsze rodzeństwo. W końcu nie wszyscy potrzebują rozbudowanego głośnika i przede wszystkim tak dużego panelu. Z kolei 27-calowa propozycja może pochwalić się naprawdę udanym wykonaniem i takim samym ekranem, który sprawdzi się zarówno w grach, jak i podczas codziennego użytkowania. Oczywiście trzeba pamiętać, że montaż i demontaż wymaga narzędzia, ale często tego nie robimy, prawda? Jedyne, czego mi szkoda, to nieco zmarnowanego potencjału złącza USB-C, które służy wyłącznie do zasilania monitora. Ach, samych kabli też w żaden sprytny sposób nie poukładamy.

Motyw