Ghost of Tsushima Director's Cut recenzja PS5

[Recenzja] Ghost of Tsushima Director’s Cut – piękny, choć krótki powrót

5 minut czytania
Komentarze

Ghost of Tsushima Director’s Cut to dodatek, który fani podstawowej wersji gry po prostu powinni mieć u siebie. Szczególnie wtedy, kiedy grają na PS5, co ta recenzja powinna udowodnić. Sucker Punch dał graczom dokładnie to, czego mogli się po nowym tytule spodziewać. Nie oznacza to jednak, że dodatek pozbawiony jest wad, choć tych na szczęście jest niewiele.

Zalety

  • Wyspa Iki wygląda przepięknie
  • Fabuła i zadania
  • Obsługa DualSense i poprawki graficzne

Wady

  • Trochę za krótki ten dodatek
  • Stosunkowo niewiele nowości w samej rozgrywce

Ghost of Tsushima Director’s Cut w trzech zdaniach podsumowania

Ghost of Tsushima Director’s Cut na PS5 to zupełnie nowa jakość rozgrywki. DualSense to czysta przyjemność. Szkoda, że główny wątek nie jest choć odrobinę dłuższy.

8,7/10
  • Grafika 9
  • Muzyka i dźwięki 9
  • Fabuła 8

Ghost of Tsushima Director’s Cut – Wyspa Iki

Ghost of Tsushima Director's Cut recenzja PS5

Zacznijmy od tego, że dodatek do Ghost of Tsushima przenosi graczy na zupełnie nieznane wcześniej tereny. Nawet jeżeli zwidzieliśmy już całą Cuszimę wzdłuż i wszerz, teraz będziemy mogli podziwiać krajobrazy na wyspie Iki. I jest tutaj co podziwiać, bo developerzy po raz kolejny pokazali, że znają się na rzeczy. Do dyspozycji mamy naprawdę rozległy teren, choć mniejszy, niż wcześniej zapowiadano. Jednak jego różnorodność wynagradza wszystko. Wielokrotnie zdarzało mi się zboczyć z wcześniej obranej trasy tylko po to, by pozachwycać się widokami, które oferuje Director’s Cut.

Fabularnie mówimy tutaj o rozszerzeniu historii, którą poznaliśmy w podstawowej wersji. Żeby w ogóle znaleźć się na wyspie Iki trzeba mieć już zaczęty drugi akt opowieści. Bez obaw – zapisy stanu gry przenosimy do Director’s Cut bez problemu, więc nie trzeba zaczynać całej zabawy od początku. Ważne jest jednak to, że nie od razu będzie można wrócić na Cuszimę, kiedy już znajdziemy się na Iki. Trzeba będzie wykonać kilka zadań, zanim szybka podróż zostanie odblokowana. Sama fabuła dodatku doskonale rozwija wątki, na które w grze nie było wcześniej miejsca. Scenarzyści Sucker Punch bardzo dobrze połączyli ze sobą oba światy i jeżeli pojawi się druga część gry, to przejście dodatku powinno być dla fanów obowiązkowe. Nie chcę tutaj za dużo zdradzać, więc ograniczę się do minimum, czyli głównego zagrożenia.

Zobacz też: Recenzja OnePlus Buds Pro – co przynoszą słuchawki premium?

Otóż na wyspie Iki pojawili się Mongołowie, którzy dowodzeni są przez Orlicę. Szamankę, która potrafi otumanić swoich ludzi i stanowi zagrożenie dla całej Cuszimy. Zadaniem gracza będzie pokonanie Orlicy i zdobycie zaufania mieszkańców wyspy.

Przeciwnicy i możliwości bohatera

Ghost of Tsushima Director's Cut recenzja PS5

Jin Sakai nie ma przed sobą łatwego zadania. Szamani Orlicy to przeciwnicy, którzy potrafią swoimi pieśniami zagrzewać do walki Mongołów. Ci wtedy atakują bez ustanku, więc jeżeli chcemy wyjść z potyczek bez większego szwanku, dobrze usunąć z równania szamanów jak najwcześniej. I gdyby nie szamani, to w Ghost Of Tsushima Director’s Cut nie uświadczylibyśmy nowego rodzaju przeciwników. Trochę szkoda, że Sucker Punch bardziej się w tej kwestii nie postarał, bo zwyczajnie brakowało różnorodności.

To samo można powiedzieć o zdolnościach Jina. Jeżeli macie już wszystko odblokowane, to niczego więcej samuraj się nie nauczy. Za to dodano możliwość szarży konnej, która w walce z dużą liczbą przeciwników jest wyjątkowo przydatna. Kolejną nowością jest też sakwa, którą dzielnie nosi nasz koń. Tam mogą być przechowywane nadwyżki amunicji, które pozwolą nam uzupełnić braki. Oczywiście dalej możemy zbierać kwiaty, modyfikować barwienia pancerza czy zdobywać nowe opaski. Na wyspie nie zabrakło bambusowych stojaków i możliwości układania haiku. Doszły za to np. sanktuaria zwierząt. Tutaj wykorzystujemy kontroler, by grać na flecie, a robimy to poprzez podnoszenie i upuszczanie go. Całkiem przyjemna i czasami naprawdę wymagająca zabawa, która wprowadza powiew świeżości do wcześniej znanych zadań.

Ghost of Tsushima i kontroler DualSense

Ghost of Tsushima Director's Cut recenzja PS5

Director’s Cut przynosi poprawę w kwestii tekstur i ogólnie wyglądu gry. Ta jest po prostu przepiękna i może działać w natywnym 4K i 60 klatkach na sekundę, choć jeżeli komuś zależy na lepszej płynności, lepiej żeby wybrał opcję ze „sztywnymi” klatkami i niższą rozdzielczością. Czasem bowiem mogą zdarzyć się niewielkie przycięcia, a już w szczególności podczas dużych bitew. I tak, scenki renderowane są w czasie rzeczywistym i teraz widać, że bohaterowie mówią po japońsku. Gra wczytuje się błyskawicznie i nie ogląda się już ekranów wczytywania – od razu lądujemy w samym sercu akcji. Jednak to wszystko nie jest najważniejsze, a przynajmniej dla mnie nie było.

Dodatek przynosi bowiem pełną obsługę kontrolera DualSense. Wibracje sprawiają, że faktycznie czuje się inne podłoże pod kopytami konia. Da się wyczuć napięcie łuku i to zarówno krótkiego, jak długiego. DualSense wynosi Ghost of Tsushima na wyżyny i sprawia, że gra staje się ogromną przyjemnością. Dodajmy do tego nowe dźwięki i całość sprawia ogromne wrażenie. Fani będą zachwyceni tym, co daje DualSense i jak bardzo zmienia on całą rozgrywkę. Oczywiście można wyłączyć wibracje lub je zmniejszyć, ale warto choć przez chwilę pograć z nimi, by docenić pracę twórców.

Recenzja Ghost of Tsushima Director’s Cut – podsumowanie

Ghost of Tsushima Director's Cut recenzja PS5

Przejście głównych misji fabularnych z dodatku to około 3-4 godziny. Do tego dochodzą jeszcze zadania poboczne, które są bardziej rozbudowane, niż w wersji podstawowej. „Wymaksowanie” całej wyspy może więc zająć dobrych kilkanaście godzin, a szczególnie wtedy, kiedy będziemy zaglądali pod każdy kamień. Jeżeli kogoś zachwycił Ghost of Tsushima, to Director’s Cut będzie pięknym rozszerzeniem tej przygody. Zdecydowanie za krótkim, ale zawsze jest tak, że dobrego chciałoby się jak najwięcej. Obsługa DualSense, poprawiona grafika i nowe terytoria do zwiedzania to całkiem sporo dobrego. Cudownie było wrócić do tego świata i poznać go z innej strony. Absolutny „must have” dla fanów i coś, co powinni rozważyć wszyscy ci, którzy jeszcze Ghost of Tsushima nie sprawdzili na własnej skórze.

Grę dostarczyło Sony, ale firma nie ma wpływu na treść recenzji.

Motyw