Shapeheart

[Recenzja] Magnetyczny uchwyt rowerowy na smartfona Shapeheart

5 minut czytania
Komentarze

Co zrobić ze smartfonem, gdy wybieramy się na przejażdżkę rowerem? Możemy oczywiście schować nasze urządzenie do saszetki, plecaka lub kieszeni. Problem pojawia się wtedy, gdy jedziemy w dalszą trasę i chcemy mieć telefon w zasięgu wzroku, bo np. potrzebujemy nawigacji lub czekamy na ważną wiadomość. Trzymanie smartfona w ręce podczas jazdy zdecydowanie nie jest bezpieczne ani wygodne, lepiej wybrać specjalny uchwyt montowany na kierownicy roweru. Niedawno miałem okazję testować właśnie tego typu produkt, a konkretnie magnetyczny uchwyt Shapeheart. Czy warto się nim zainteresować?

Zalety

  • Magnes jest bardzo mocny
  • Wodoodporność pokrowca
  • Bezproblemowa obsługa ekranu smartfona umieszczonego w etui

Wady

  • Instrukcja obsługi w języku polskim mogłaby być bardziej dopracowana
  • Dosyć wysoka cena

Recenzja uchwytu Shapeheart w trzech zdaniach podsumowania

Testowany uchwyt z etui to solidny produkt. Rowerzyści korzystający podczas jazdy np. z nawigacji powinni być z niego zadowoleni. Trzeba jednak przyznać, że cena jest dosyć wysoka.

7,5/10
  • Zawartość zestawu 8
  • Jakość wykonania 7
  • Sposób montażu 7
  • Wrażenia z użytkowania 8

Magnetyczny uchwyt Shapeheart — zawartość zestawu, budowa i montaż

W pudełku oprócz samego uchwytu znajdziemy silikonową opaskę, dwie okrągłe gumki oraz etui, w którym powinniśmy trzymać telefon podczas jazdy na rowerze. Producent dorzuca do tego niewielką sakiewkę. Możemy schować w niej akcesoria z zestawu lub inne rzeczy. Jest też instrukcja obsługi i montażu i tu mała uwaga — ta w języku polskim znajduje się na osobnej kartce, jest w czarno-białym kolorze i zawiera literówki. Wygląda to trochę mało profesjonalnie.

Tył etui jest wykonany z miękkiego materiału. Jest on przyjemny w dotyku, ale niestety łatwo się brudzi i nieco strzępi na brzegach. Z przodu mamy natomiast przeźroczyste tworzywo. Co ważne, gdy umieścimy telefon w środku, nie tylko widzimy treści wyświetlane na ekranie, ale możemy normalnie korzystać ze smartfona. Urządzenie w etui bez problemów reaguje na dotyk. Działa nawet czytnik linii papilarnych umieszczony w ekranie oraz rozpoznawanie twarzy. Jeśli blisko kierownicy roweru macie np. jakiś schowek czy saszetkę zawieszaną na ramie, możecie umieścić tam powerbank i uzupełnić energię w telefonie zamocowanym na uchwycie. Wszystko dzięki niewielkiemu otworowi w dolnej części etui, przez który przejdzie kabel.

Cała konstrukcja składa się z niewielkiego, magnetycznego uchwytu z gumową podstawką oraz z etui, które do niego przylega. Uchwyt trzeba zamocować na kierownicy roweru i tutaj mamy dwie możliwości: możemy użyć silikonowej opaski lub gumowych kółek w zależności od grubości elementów roweru. Ja intuicyjnie wybrałem opaskę, choć udało mi się za jej pomocą zamontować uchwyt na styk — kierownica w moim rowerze ma nieregularny kształt i taki sposób montażu uznałem za bardziej pewny.

Wrażenia z użytkowania

Korzystanie z magnetycznego etui Shapeheart oceniam bardzo pozytywnie. Przede wszystkim magnes jest bardzo mocny i pokrowiec na smartfona porządnie trzyma się uchwytu. W normalnym użytkowaniu nie powinno się zdarzyć, żeby etui z telefonem nam spadło. Ja nie miałem ani jednej takiej sytuacji jeżdżąc po różnych rodzajach nawierzchni, a nawet celowo trzęsąc rowerem i energicznie skręcając kierownicą na boki. Czasem odnosiłem co najwyżej wrażenie, że etui lekko zmieniło swoją pozycję. Oderwanie pokrowca od magnesu nie jest jednak fizycznie niemożliwe — w instrukcji możemy przeczytać, że silne uderzenie lub upadek może spowodować właśnie takie konsekwencje.

Producent na pudełku chwali się, że jego produkt posiada silny magnes, umożliwia obsługę ekranu dotykowego (te kwestie już omówiliśmy) oraz jest wodoodporny. Z chęcią sprawdziłbym, jak na uchwyt z etui wpłynie padający przez dłuższy czas deszcz. Jednak podczas moich testów ciągle były upały bez żadnych opadów. Mogę jednak stwierdzić, że wylanie sporej ilości wody z butelki prosto na pokrowiec nie spowodowało żadnych szkód. Woda spłynęła, a w środku było sucho. Zapewne podczas przeciętnych opadów deszczu byłoby tak samo.

Sam uchwyt składający się z magnesu, gumowej podstawki i mocowania możemy zostawić na stałe na rowerze. Nie rzuca się on w oczy i raczej nikomu nie powinno przyjść do głowy, by go ukraść. Pokrowiec wraz ze smartfonem odczepiamy natomiast od uchwytu, gdy np. idziemy do sklepu. Po powrocie ponownie umieszczamy go na uchwycie. Jest to bardzo proste. W zasadzie podczas rowerowych wycieczek jedyna sytuacja, w której będziemy musieli wyjąć smartfona z etui, ma miejsce wtedy, gdy chcemy zrobić zdjęcie telefonem. Pokrowiec nie ma z tyłu okienka na aparat. Jest to produkt uniwersalny (podczas zakupu wybieramy tylko rozmiar, tak, aby nasz smartfon zmieścił się w środku).

Recenzja uchwytu Shapeheart — podsumowanie

W sklepach znajdziemy wiele rowerowych uchwytów na smartfony za kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych. Wśród tych droższych możemy już spotkać produkty znanych marek, takich jak Spigen. Testowany przeze mnie uchwyt kosztuje tymczasem na naszym rynku 130-170 zł, czyli naprawdę sporo. Mimo to mogę go polecić osobom, które jeżdżą rowerem regularnie, w dłuższe trasy i chcą mieć smartfona na widoku. To dopracowany produkt, magnes jest bardzo mocny, a telefonu można bez przeszkód używać bez wyjmowania go z etui.

Dla kogo natomiast nie jest uchwyt Shapeheart? Dla tych, którzy rower traktują jedynie jako środek transportu na bardzo krótkich trasach, i podczas jazdy lub przystanków nie używają nawigacji ani innych funkcji smartfona. W takiej sytuacji telefon równie dobrze można schować do saszetki czy kieszeni. Nie trzeba będzie pamiętać, by kilka-kilkanaście razy w ciągu dnia odpinać etui z urządzeniem od magnetycznego uchwytu.

Sprzęt do testów dostarczył KONTEL — dystrybutor marki Shapeheart w Polsce

Motyw