Sonos Roam recenzja

[Recenzja] Sonos Roam – bezprzewodowy głośnik, który ma moc

7 minut czytania
Komentarze

Sonos Roam to nowy głośnik bezprzewodowy od producenta, którego znają chyba wszyscy interesujący się urządzeniami do odtwarzania muzyki. To też pierwszy tak mały głośnik, który można zabrać ze sobą wszędzie. Wprawdzie Sonos Move także można uznać za przenośny, to jednak Sonos Roam jest o wiele bardziej mobilny. Jak się sprawdza?

Zalety

  • Wygląd, który pasuje do marki
  • Prostota użytkowania
  • Moc i możliwości, które w zestawie z innymi produktami firmy mogą być jeszcze lepsze

Wady

  • Tani nie jest
  • Kłopoty z połączeniem, które powinny zostać rozwiązane przez aktualizację

Recenzja Sonos Roam w trzech zdaniach podsumowania

Sonos Roam to bezprzewodowy głośnik, który zaskakuje swoją mocą. Wodoodporny i pozwalający na więcej, niż można zakładać. Dla miłośników marki w sam raz.

8,3/10
  • Zestaw 9
  • Budowa 8
  • Jakość dźwięku 8

Roam, czyli pierwsze wrażenie

Sonos Raom recenzja

Nie korzystałem wcześniej z systemów Sonosa, więc możliwość przetestowania Roam była mi „na rękę”. W końcu dobrze sprawdzić na własnej skórze, a raczej uszach, co takiego wyjątkowego jest w firmie. Spotkałem się ze stwierdzeniem, gdzie Sonos porównuje się do Apple. Bezproblemowość komunikacji w ekosystemie, proste łączenie i łatwa obsługa. I tutaj jest sporo racji, choć ja napotkałem kilka irytujących problemów, ale o tym trochę później. Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre, bo Sonos Roam został zapakowany w karton z recyklingu, a przy tym wygląda bardzo dobrze. Ograniczono też wykorzystywanie tuszu na samym opakowaniu.

W środku znajdziemy sam głośnik, który dodatkowo ma materiałową osłonkę. Ta może być przydatna w chwili, kiedy będziemy chcieli zabrać go ze sobą w podróż. Do tego jest jeszcze kabel do ładowania oraz krótka instrukcja. Wszystko gustownie zapakowane i złożone tak, żeby czuć było jakoś premium. Wiecie, to uczucie, kiedy odpakowujecie drogi sprzęt i od razu czujecie, że producent nie zdecydował się na jakieś półśrodki.

Zobacz też: Recenzja OnePlus 9 Pro – co potrafi nowy flagowiec?

Co oferuje Sonos Roam i jaka jest jego cena

Jeżeli chodzi o samą specyfikację głośnika, to Sonos przedstawia ją w taki sposób, jak zobaczycie poniżej. Widać więc, że szczegóły są na drugim planie, bo urządzenie ma po prostu dobrze grać i dawać klientowi satysfakcję. Tutaj też kłania się wcześniejsze porównanie do Apple, gdzie telefony mają po prostu działać, a co mają w środku, jest mniej ważne. Nie każdemu taka filozofia może się podobać, ale marka tak obrała swoją drogę. A jak z ceną? Cóż, Sonos Roam nie należy do najtańszych głośników, bo przyjdzie nam za niego zapłacić 799 złotych. Będzie dostępny w dwóch kolorach – białym oraz czarnym.

  • Dwa wzmacniacze klasy H
  • Niestandardowy głośnik średnio-niskotonowy typu racetrack
  • Głośnik wysokotonowy
  • Wysokowydajny driver
  • Regulowane ustawienia korektora graficznego (EQ) (bas, tony wysokie, głośność)
  • Układ mikrofonów dalekosiężnych (do eliminacji pogłosu przy aktywacji i obsłudze Asystentów Głosowych – Alexa oraz Google)
  • Technologia automatycznej regulacji Trueplay
  • Norma IP67 – wodoodporność do 1 metra na 30 minut
  • Łączność: Bluetooth 5.0, Wi-Fi (802.11b/g/n/ac 2.4 lub 5 GHz)
  • Ładowanie: UCB-C 15 W, 5V/3A, możliwość ładowania bezprzewodowego
  • Wymiary: 168x62x60 mm
  • Waga: 430 gramów
Sonos Roam

Wykonanie i łączenie

Roam czuć w dłoniach i od razu ma się wrażenie, że to będzie dobry sprzęt. I tak jest, choć jego cena może odstraszyć. Konkurencja jest ogromna i bez trudu znajdzie się tańsze rozwiązania. Najważniejsze będzie tutaj co innego. Jeżeli mamy już w domu zestaw od Sonos, to logiczne byłoby dokupienie pasującego do niego głośnika bezprzewodowego. Stworzenie ekosystemu wydaje się łatwe, bo wszystko znajdziemy w aplikacji, której potrzebujemy do obsługi głośnika. Mając już w domu zestaw Sonos, Roam będzie z nim współpracował bez problemów, a gdy zabierzemy go ze sobą w podróż, to ma automatycznie przełączać się na łączność Bluetooth. Miałem z tym problem, bo aplikacja Sonosa nie widziała głośnika bez Wi-Fi, a połączenie Bluetooth też szwankowało. Oby to była kwestia aktualizacji, bo o problemach z komunikacją jeszcze tutaj będzie. Da się jednak „przerzucić” muzykę bezpośrednio z głośnika na inny system Sonosa, który mamy w domu.

Konfiguracja sprzęt i pierwsze łączenie jest banalnie proste. Przeprowadza nas przez to aplikacja, gdzie najpierw trzeba założyć konto. Łączenie może odbywać się na kilka sposobów. Głośnik wydaje z siebie dźwięki, które nasz smartfon wychwytuje, a jeżeli tak się nie dzieje, to wpisujemy numer PIN urządzenia. Ten znajdziemy na podstawie sprzętu. I w sumie tyle. Muzykę można odtwarzać z aplikacji Sonos lub też z zewnętrznych aplikacji, jak np. Spotify. W samej aplikacji można też sterować niektórymi wartościami, jak chociażby natężeniem basów. To warto ustawić pod siebie, bo z początku dla mnie basy były zbyt mało wyraźne.

Muszę jednak zaznaczyć, że miałem z głośnikiem pewien problem. Pierwsza konfiguracja poszła bez problemu, ale kiedy sprzęt się wyładował, później nie chciał się połączyć z aplikacją. W żaden sposób – ani przez Wi-Fi, ani przez Bluetooth. Wszelkie próby nie dawały rezultatu i dopiero kontakt z suportem firmy rozwiązał problem, gdzie zdalnie przywrócono mi możliwość ponownego połączenia się. Podejrzewam, że to kwestia aktualizacji, która problem z łącznością rozwiąże. Głośnik ma pojawić się u pierwszych klientów dopiero z drugiej połowie kwietnia, więc mam nadzieję, że takich problemów nikt nie uświadczy.

Jak gra Sonos Roam?

Tutaj każdy będzie odbierał to inaczej, ale dla mnie Roam był przyjemnym zaskoczeniem. Po drobnej korekcji basów urządzenie spokojnie służyło mi za główne źródło dźwięku w domu. Wrażenie robi także sama głośność sprzętu, bo nie spodziewałem się po takim maluchu dużo, a zostałem przyjemnie zaskoczony. Może brakować trochę przestrzenności, ale to już kwestia tego, do czego jest się przyzwyczajonym. Wysokie tony nie drażnią, a niskie są dobrze słyszalne. Sprzęt korzysta także z funkcji Trueplay, która dostosowuje jakość dźwięku do pomieszczenia, gdzie znajduje się głośnik. I faktycznie to słychać, a samo Trueplay działa zarówno po Wi-Fi, jak i Bluetooth.

Sprzęt jest wodoodporny, choć z początku miałem obawy, czy faktycznie tak jest. Po tym, jak włożyłem go na chwilę do wazonu i dalej grał, te zniknęły. Producent deklaruje, że na jednym ładowaniu sprzęt powinien wytrzymać do 10 godzin. Mi udało się dobić do 6 przy głośności trochę poniżej połowy. Podejrzewam, że tutaj też sporo może pomóc aktualizacja, by drenowanie baterii nie było zbyt duże. Za to kiedy Roam miał 6% naładowania, to w trybie stand-by wytrzymał jeszcze ponad 24 godziny, zanim zupełnie się wyładował. Sam proces ładowania do pełna zajmuje około 2 godzin.

Recenzja Sonos Roam – podsumowanie

Sonos Roam recenzja

Sonos Roam to zaskakująco dobry sprzęt, który trafił w moje gusta. Głośny, wyraźny i wykonany tak, że nie trzeba się obawiać przypadkowego zniszczenia. Jednak jego cena może być lekko odstraszająca. Jeżeli ktoś jednak ma w domu już zestaw Sonosa, to dobrym wyborem może być Roam, jako jego dopełnienie i sprzęt, który posłuży nam na wyjazdach.

Motyw