Zoom.me – recenzja cyfrowej ramki od Mateusza Kusznierewicza

5 minut czytania
Komentarze
Zoom_me-7

Polscy inżynierowie już niejednokrotnie udowodnili, że w niczym nie ustępują swoim zagranicznym kolegom. Nasze gry zdobywają świat, międzynarodowe firmy technologiczne prześcigają się o zainteresowanie rodzimych studentów a Rosetta lądowała na komecie korzystając z części opracowanych na Politechnice Warszawskiej. Brakuje jednak (z pewnymi wyjątkami) urządzeń, które powstawałyby w Polsce i robiły karierę za granicą. Na pomysł jak to zmienić wpadł ostatnio znany żeglarz Mateusz Kusznierewicz. Chciałby on podbić rynek cyfrową ramką na zdjęcia.

Zoom_me-11

Jeżeli dotąd nie słyszeliście o Zoom.me to pewnie w tym momencie pukacie się w głowę. „Podbić rynek ramką na zdjęcia? Przecież to już było!”. Z jednej strony będziecie mieć rację, ale koncept Kusznierewicza jest nieco inny. Chce on umożliwić dodawanie na taką ramkę zdjęć zdalnie, nawet z najdalszych zakątków globu. Ma to pozwolić na dzielenie się przeżyciami np. z rodzicami czy dziadkami, którzy nie są zaznajomieni z najnowszymi technologiami. W założeniach Zoom.me ma bezobsługowo stać w salonach waszych babć i pokazywać im to co chcielibyście, żeby zobaczyły.

Zoom_me-10

Proste wyszukanie w Google nie daje złudzeń. Polski mistrz nie był pierwszym, który wpadł na podobny pomysł, tego typu urządzenia już istnieją i sprzedają się średnio. Dlaczego więc tym razem miałby być inaczej? Z trzech powodów. Przede wszystkim Zoom.me oferuje zupełnie przyzwoitą jakość za niewielką cenę, poza tym w projekt zaangażowało się T-Mobile, które, co by nie mówić, ma dużą siłę przebicia. W końcu recenzowane rozwiązanie ma być proste w obsłudze i dzięki dedykowanym aplikacjom, bez zbędnych komplikacji po prostu wykonywać swoje zadanie.

 Budowa

Na pierwszy rzut oka Zoom.me nie różni się zbytnio od innych urządzeń tego typu. Ot biały prostokąt z ekranem na środku. Warto jednak zwrócić uwagę np. na sprytny sposób schowania portów, które podczas normalnego użytkowania nie są potrzebne:

Zoom_me-3

Po wciśnięciu tylnej ściany ramki wysuwają się gniazda USB oraz kart microSD, tutaj też znajduje się fizyczny przycisk reset (do wciśnięcia np. szpilką) oraz nr seryjny.

Drugim z ciekawych rozwiązań jest ładowarka pełniąca również rolę podstawki:

Zoom_me-6

Jej wtyk zakończony jest zgrubieniem, które po podłączeniu ramki do prądu nie pozwala na przewrócenie się urządzenia. Co ciekawe, Zoomka posiada aż trzy gniazda pozwalające na jej naładowanie, prócz wspomnianego USB znajdziemy jeszcze dwa na pleckach. Od tego, którego użyjemy zależy, czy ramkę postawimy w pozycji wertykalnej czy horyzontalnej.

Zoom_me-9

Gdy tylna klapka jest zamknięta dostępny jest tylko jeden fizyczny przycisk, służący do wybudzania oraz włączania i wyłączania sprzętu. Jest to o tyle wygodne, że gdy z Zoomki korzysta ktoś nieobeznany z technologią nie musi się on długo zastanawiać co wcisnąć.

Materiały użyte do produkcji urządzenia nie wprawiają w zachwyt, ale zdecydowanie nie można mieć do nich większych zastrzeżeń, szczególnie biorąc pod uwagę cenę całości. Czarny tył, to gumowany, matowy plastik, przyjemny w dotyku, ale dość łatwo zbierający odciski palców. Ramka natomiast została wykonana z tworzywa niepokrytego gumą, lecz delikatnie zmatowionego. Niestety przed wyświetlaczem nie znajdziemy ani wzmacnianego szkła, ani warstwy oleofobowej.

Wydajność i wyświetlacz

Zoom.me nie jest klasycznym urządzeniem z Androidem, więc kwestie wydajności w sposób naturalny schodzą tutaj na dalszy plan. Przy codziennym korzystaniu ze sprzętu nie doświadczymy jakiś większych spowolnień czy przycięć, całość działa pod kontrolą zmodyfikowanego Androida w wersji 4.2. Oczywiście nie mamy dostępu ani do Google Play, ani nawet pulpitu, jedynym oficjalnym zastosowaniem ramki jest wyświetlanie zdjęć (wersja 3G może też służyć jako hotspot WiFi).

Zoom_me-1

Przejdźmy zatem do wyświetlacza, według mnie najważniejszego elementu Zoom.me. Zastosowana matryca może nie powala jakością i daleko jej do flagowców znanych producentów, jednak jest naprawdę nieźle. Za niecałe 250zł otrzymujemy jasny ekran, z niezłymi kątami widzenia o rozdzielczości (1024 x 600) akceptowalnej przy 7″ przekątnej. Oczywiście można by przyczepić się do niezbyt równomiernego podświetlenia, może kolory mogłyby być ciut wierniejsze, ale przypominam: sprzęt kosztuje 250zł.

Zoom_me-2

Producent zaleca używanie ramki non stop podłączonej do zasilania. Nie jest to jakiś duży problem, bo załączona ładowarka posiada naprawdę długi przewód.

Zoom_me-4

Specyfikacja:

  • Wymiary: 195 x 126 x 18 mm
  • Waga: 340g
  • Wyświetlacz: IPS 7 cali, 1024 x 600px
  • Bateria: 1000 mAh
  • Pamięć masowa: 4 GB

Oprogramowanie

Integralną częścią Zoom.me jest dedykowana aplikacja służąca do dzielenia się zdjęciami z bliskimi. Za jej pomocą wykadrujemy fotografię, nałożymy kilka ciekawych filtrów czy dodamy pod nią podpis. Tak przygotowany obrazek możemy jednocześnie wysłać na tyle Zoomek ile tylko nam się wymarzy, a odbiorcy już po kilku minutach będą mogli cieszyć się chwilą, którą chcieliśmy się z nimi podzielić. Po ostatnich aktualizacjach wszystko działa sprawnie i niezawodnie.

Oprogramowanie ramki pozwala m.in. na dodawanie bliskich (osób, które mogą wysyłać na nią zdjęcia), ustalenie w jakich godzinach Zoom.me ma działać oraz zarządzanie zdjęciami w pamięci. Obsługa jest bajecznie prosta, a wszelkie wątpliwości wyjaśnia dołączona instrukcja. Pewnym wyznacznikiem tej prostoty może być fakt, że sprzęt udało się skonfigurować mojemu dziadkowi, który na co dzień ma problemy z używaniem feature phone’a.

Podsumowanie

Zoom_me-8

Zoom.me na pewno jest ciekawym urządzeniem. Do tej pory elektroniczne ramki na zdjęcia nie przyjęły się zbytnio nad Wisłą, jednak Zoom.me, głównie ze względu na zaangażowanie się T-Mobile, ma szansę to zmienić. Za stosunkowo niewielką cenę otrzymujemy dopracowane urządzenie, bezproblemowo spełniające swoje zadanie. Podczas testów słyszałem opinie, że równie dobrze można kupić tani tablet i korzystać z niego w podobny sposób, nie mogę się zgodzić z takim stwierdzeniem. Nie wyobrażam sobie mojej babci używającej tabletu (ona też się w tej roli nie wyobraża), a Zoom.me przez kilka tygodni dzielnie sprawiało jej radość, nie wymagając przy tym praktycznie żadnej obsługi. Do tego zadania mogę ramkę z czystym sumieniem polecić.

Motyw