[Recenzja] Huawei FreeBuds 3 to przede wszystkim eleganckie słuchawki

9 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Wygodne słuchawki douszne
  • Minimalizm

Wady

  • Aktywna redukcja szumów niepotrzebnie podnosi cenę
  • Połyskliwość nie spodoba się pedantom

Huawei FreeBuds 3 to jeden z wielu składników, który wpłynął na to, że możemy poniekąd uznać 2019 rok za przełomowy w znaczeniu bezprzewodowych słuchawek. Już naprawdę bardzo mało powstaje kluczowych smartfonów ze wsparciem dla tradycyjnego gniazda Jack 3,5 mm, a z drugiej strony coraz rzadziej spotykamy się ze stwierdzeniem, że brak kabli to kiepska jakość dźwięku. Naturalnie pomijam w tym aspekcie melomanów i różnorakich audiofilów. Tym samym rynek bezprzewodowych słuchawek kwitnie i wciąż ma wiele wolnego miejsca. Dlatego przechodzimy do kolejnego punktu tego roku, czyli wyraźnego zainteresowania producentów urządzeń mobilnych w produkcji akcesoriów prawdziwie bezprzewodowych słuchawek. Popularny skrót TWS swego czasu był nawet uważany z markę wśród tanich, chińskich propozycji. Jednak do nich z pewnością nie należy propozycja Huawei, o której wspomniałem na samym początku. FreeBuds 3 ewidentnie odnajduje swoją niszę, ale więcej się o niej dowiecie, czytając naszą recenzję, więc jak zawsze serdecznie Was zapraszam do lektury.

Zestaw, cena i specyfikacja techniczna

Huawei nigdy nie kojarzył się ze sprzętem audio, ale w przypadku bezprzewodowych słuchawek ma to marginalne znaczenie. To jednak nie oznacza, że Chińczycy się nie starają, bo specjalnie dla urządzeń, którym obce są kable, stworzyli chip Kirin A1. Ma on gwarantować między innymi niskie zużycie energii, ale też wysoką jakość dźwięku. Zazwyczaj w przypadku tego typu słuchawek wspomniałbym o tym, aby dobrać odpowiednią wielkość gumowych wkładek w celu maksymalizacji tej jakości. Tym razem zróbmy wyjątek i przejdźmy do… zestawu, w którym nie znajdziemy wymiennych sylikonów. W dostarczonym do testów pudełku otrzymałem wyłącznie kabel USB-C i etui. W ramach dostępnych dzisiaj promocji możecie też liczyć na indukcyjną ładowarkę.

Oczywiście nieobecność wkładek w zestawie jest w pełni zrozumiała, bo same FreeBuds 3 wyróżniają się tym, że nie stanowią dokanałowej konstrukcji, a po prostu dousznej. W tym wypadku już Wasze uszy muszą ocenić, czy jest to dobra, czy też zła informacja. Niemniej na pewno Huawei wyróżnił się na tle konkurencji, która w głównej mierze stawia na wciskane słuchawki. Cała specyfikacja FreeBuds 3 prezentuje się następująco:

  • typ: douszne, bezprzewodowe z przetwornikiem 14,2 mm (dynamiczny)
  • Bluetooth 5.1
  • układ Kirin A1
  • akumulator:
    • słuchawka: 30 mAh
    • etui: 410 mAh
  • USB-C, ANC (aktywna redukcja szumów)
  • wspierane kodeki: SBC, AAC
  • ładowanie bezprzewodowe (Qi, 2 W)
  • wymiary:
    • słuchawka: 41,5 x 20,4 x 17,8 mm
    • etui: okrąg o średnicy 60,9 mm, grubość: 21,8 mm
  • waga:
    • słuchawka: 4,5 g
    • etui 48 g

Ten jakże oryginalny zestaw Huawei wyceniło na niecałe 700 złotych i w tej kwocie możecie dzisiaj liczyć na wspomnianą wcześniej ładowarkę indukcyjną. Czy to dużo? Teoretycznie w tej kwocie moglibyśmy oczekiwać już nowszych kodeków do przesyłania dźwięku w wyższej jakości. Za nią jednak ma odpowiadać dedykowany układ, ale pewnych ograniczeń nigdy się nie przeskoczy.

Budowa

Po rozpakowaniu pudełka z FreeBuds 3, a właściwie FooBoo przywitały mnie naprawdę eleganckie słuchawki z minimalistycznym etui. Huawei postawiło na to, aby w żaden sposób nie zwracać uwagi na detale, a skupić się na całości. Wykonanie sprowadza się przede wszystkim do połyskliwego plastiku, który po pierwszym dotknięciu przypomina, że piano black jest ładne, ale przez chwilę. Wszystkie odciski palców, losowe zabrudzenia będą zawsze widoczne. Potencjalne rysy też będą rzucać się w oczy.

Samo etui skrywa w sobie tak naprawdę tylko jeden, praktycznie niewidoczny przycisk (z prawej strony), który ułatwia parowanie – wystarczy go przytrzymać przez kilka sekund, aby dioda wewnątrz zaświeciła się na niebiesko. Diodę też znajdziemy u dołu, tuż obok gniazda USB-C (duży plus!), ale ta informuje nas o stanie naładowania akumulatora samego etui. Z tyłu wyróżnia się swego rodzaju szyba z logiem Huawei, która stanowi też okno dla indukcyjnej ładowarki. Zastosowany przez Chińczyków magnetyczny zawias nie wymaga specjalnej siły, aby otworzyć etui, ale też nie powinniśmy martwić się o losowe odchylenia na przykład w torbie. Słuchawki wewnątrz również są utrzymywane w swoich miejscach za sprawą magnesów. Śliskość plastikowych elementów sprawia, że trzeba mieć czyste ręce, aby wyjąć akcesorium z etui. Z drugiej strony nie mamy obawy o losowe wypadanie słuchawek – te są pewnie osadzone. Po ich wyjęciu ukazują nam się piny do ich ładowania.

Huawei Freebuds 3

Grzechem byłoby to, gdybym nie wspomniał, że FreeBuds 3 to Apple AirPods w wydaniu dla użytkowników Androida. Huawei ewidentnie wzorowało się na designie zapoczątkowanym przez Amerykanów, ale z drugiej strony, czy konstrukcja dousznych słuchawek powinna wyglądać inaczej? W tym wypadku moglibyśmy czepiać się o detale, bo ergonomii nie można im odmówić. Jednak o niej za chwilę, bo na słuchawkach, obok mnogich otworów głośnikowych, warto zwrócić uwagę na mikrofony na pałąkach. Pamiętając, że całe pałąki stanowią panele dotykowe, to podczas rozmów telefonicznych starajcie się unikać wywoływania akcji.

Użytkowanie Huawei FreeBuds 3

Powiem to już w tej kategorii – jestem fanem słuchawek dokanałowych, a do stosunkowo niedawna byłem wielkim przeciwnikiem rozwiązań dousznych. Wynika to wyłącznie z ich dopasowania do moich uszu, które nigdy nie były w stanie przyjąć klasycznych pchełek. Jednak czasy się zmieniają i właśnie między innymi Huawei Freebuds 3 potrafią zweryfikować poglądy. O ile przez pierwsze dni testów miałem wewnętrzne obawy o to, że słuchawki zaraz mi wypadną z uszu, tak szybko się przekonałem, że bez gwałtownych ruchów jest to niemożliwe. Po kolejnych kilku dniach przestawałem w ogóle czuć, że korzystam z Freebuds 3 – są bardzo lekkie, a zaokrąglone kształty ze śliskimi powierzchniami w żaden sposób się nie wbijają i nie dokuczają.

Nawet użytkowanie paneli dotykowych nie powodowało, że zaraz słuchawki miałyby wypaść. Problemem jedynie była reakcja. Freebuds 3 obsługują wyłącznie podwójne kliknięcie, które nie zawsze było rozpoznawane. Same akcje możemy konfigurować pod siebie z poziomu aplikacji AI Life, którą znajdziecie za darmo w Sklepie Play.

Jak możecie zobaczyć na zrzutach ekranu, tak nie dojrzycie możliwości sterowania poziomem natężenia dźwięku. Niestety, ale jeśli uznamy, że głośność jest dla nas nieodpowiednia, to musimy sięgać po smartfona lub inne urządzenie, z którego aktualnie odtwarzamy dźwięk. Jednak możecie też dopatrzeć się i mieć w pamięci obsługę aktywnej redukcji szumów. ANC faktycznie jest i możemy je regulować w dosyć szerokim stopniu, ale w przypadku dousznych konstrukcji efekt wyciszania otoczenia jest marny. Możemy dorzucać własne szumy, aby niwelować te zewnętrzne, co trochę ratuje sytuację, ale fani kompletnej ciszy na pewno nie powinni patrzeć na Freebuds 3 i skierować swoją uwagę na dokanałowe konstrukcje. Te, nawet bez ANC, potrafią lepiej wyciszać otoczenie.

Za to zdecydowanie na plus muszę zaliczyć jakość połączeń telefonicznych. O ile moi rozmówcy w ogóle nie narzekali, tak ja byłem bardzo pozytywnie zaskoczony wyrazistością dźwięku i pozbywaniem się wszelkich zakłóceń. Też niektórym może przypaść do gustu wykrywanie użytkowania, ale to akurat jest dostępne wyłącznie w momencie, gdy jesteśmy podłączeni do urządzenia z EMUI 10.

Mimo wszystko słuchawki muszą jeszcze dobrze brzmieć, prawda? Zacznijmy od poziomów natężenia dźwięku – ten maksymalny jest naprawdę donośny, ale trzeba pamiętać o tym, że wtedy nie tylko Wy słuchacie muzyki, ale też cała okolica. Istotne jest to, że nic nie zaczyna charczeć, a sceny nie zlewają się nadmiernie. Ok, może przy samej końcówce robi się trochę nieprzyjemnie. Przy optymalnym dla mnie ustawieniu byłem pozytywnie zaskoczony niskimi tonami, z którymi kojarzy się głównie dokanałowe konstrukcje. Naturalnie nie przeskoczy się kodeków SBC i AAC, więc ogólna jakość jest mocno ograniczona, ale sam Kirin A1 robi wiele, aby wydobyć możliwie najwięcej. Tym sposobem wyróżnia się środek z delikatnym nastawieniem na niskie tony. Góra dla tych bardziej wyczulonych może być zbyt wytłumiona.

Ostatnim aspektem, który należy omówić w ramach bezprzewodowych słuchawek, dotyczy akumulatorów. Huawei zapewnia, że Freebuds 3 wytrzymają około 20 godzin – raz same z siebie i do tego cztery razy doładowywane z etui. Tym samym właśnie 4 godziny ciągłego użytkowania producent uważa za osiągalny i potwierdzam to, ale przy naprawdę niskich poziomach natężenia dźwięku. Z racji, że douszne słuchawki wysyłają dźwięk niebezpośrednio, tak musimy im nieco pomóc, zwiększając głośność, a z tym idzie krótszy czas pracy na jednym ładowaniu. W moim przypadku, przy około 40% natężenia dźwięku, bez problemu osiągałem ponad 3 godziny pracy. Ich pełna regeneracja trwa niecałą godzinę. Tyle samo też potrzeba czasu, aby naładować do pełna etui z użyciem kabla USB-C. Indukcyjnie czas może się wydłużyć.

Recenzja Huawei Freebuds 3 – podsumowanie

Huawei Freebuds 3 są naprawdę jednymi z nielicznych słuchawek dousznych, w ramach których nie potrzebujemy dodatkowych kabli. Firma zadbała o odpowiednią ergonomię i nawet wielki przeciwnik takich konstrukcji, jak ja, chętnie korzystał z nich na co dzień. Drażniła mnie jedynie śliskość i podatność na zabrudzenia czarnego plastiku. Z kolei w ogóle za zbędny uważam tryb ANC, który nie sprawdza się w dousznych słuchawkach. Mogłoby go nie być, co z kolei mogłoby pozytywnie odbić się na cenie. Jednak 700 złotych to nadal taniej od swojego protoplasty, ale też sporo jak na bezprzewodowe akcesorium, które obsługuje wyłącznie podstawowe kodeki. Mimo wszystko jakość rozmów jest rewelacyjna, ergonomia też jest topowa, a układ Kirin A1 obsługuje najnowsze technologie, na czele z Bluetooth 5.1. Szkoda jedynie, że potrzebujemy EMUI 10, aby wykorzystać pełnię możliwości.

8,7/10
  • Zestaw 10
  • Budowa 8
  • Użytkowanie i jakość dźwięku 8

Motyw