[Recenzja] Asus Zenfone Max Pro (M2) – król w swojej kategorii

9 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Akumulator
  • Czyste oprogramowanie
  • Budowa

Wady

  • Aplikacja aparatu
  • Momentami zbyt toporne oprogramowanie
  • MicroUSB

Niezbyt często mamy okazję testować dla Was produkty od Asusa. Niemniej wraz z tą recenzją się to zmieni. Powrót do tajwańskich produktów zaczynamy tak naprawdę od szlagiera portfolio Zenfone, czyli tytułowego Zenfone Max Pro (M2). Nazwa być może nie jest chwytliwa, ale na pewno tego smartfona warto zapamiętać. Asus skutecznie wypełnia swoją nową filozofię i strategię, atakując odbiorców tzw. power userów. Testowany model skierowany jest głównie do tych, co potrzebują długiego czasu pracy na baterii. Czy założenia faktycznie przekładają się na rzeczywiste odczucia? Przekonajmy się — serdecznie zapraszam Was do recenzji Asusa Zenfone Max Pro (M2).

Zestaw

Teoretycznie od smartfona tej klasy nie powinniśmy oczekiwać rewelacyjnego zestawu. Jednak Asus idzie na przekór temu standardowi i w zestawie z Zenfone Max Pro (M2) znajdziemy:

  • modułową ładowarkę (5 V, 2 A)
  • przeciętne, dokanałowe słuchawki
  • makulaturę i kluczyk do tacki na karty SIM oraz pamięci
  • etui

Ten ostatni element to gumowy reprezentant wszelkich ochraniaczy do telefonu. Wyraźnie poprawia on pewność chwytu urządzenia, a dodatkowo osłania wszelkie newralgiczne punkty smartfona. Co prawda można by pokusić się o lepszą ochronę wyświetlacza, ale nie można mieć wszystkiego. Mimo wszystko jest to naprawdę dobrze dopasowane akcesorium. Oczywiście materiał, z jakiego wykonano etui, sprawia, że ciężko jest je utrzymać w czystości.

Budowa

Asus postanowił, że Zenfone Max Pro (M2) będzie stanowił połączenie szkła i tworzywa sztucznego. Dlatego front zdobi najnowsza odsłona Gorilla Glass, a całość otacza plastik. Niemniej ten ostatni naprawdę skutecznie udaje szklany odpowiednik i w pełni rozumiem Tajwańczyków przez taki wybór. Oczywiście tworzywo sztuczne nie jest tak premium, jak szkło, ale w tym wypadku ta decyzja sprawiła, że smartfon nie jest specjalnie ciężki. Z racji wnętrzności taka oszczędność na pewno jest zauważalna. Dodatkowo Zenfone pewnie leży w dłoni, nie jest specjalnie śliski i ma odpowiednio rozlokowane poszczególne elementy. Przyciski bezproblemowo odróżnimy pod palcem, a ich skok jest wyraźny. Podobnie wygląda sytuacja z czytnikiem linii papilarnych na plecach, którego zagłębienie natychmiastowo lokalizujemy.

Front zdobi stosunkowo duże jak na dzisiejsze standardy wycięcie w wyświetlaczu oraz nie najmniejsza dolna ramka. Niemniej na tym pierwszym znalazło się miejsce dla podstawowych czujników, przeciętnego aparatu oraz diody doświetlającej. Sam głośnik do rozmów, który jest w pełni poprawny, ulokowano pod maskownicą nad wspomnianymi elementami. Co ciekawe, Asus nadal nie zapomina o diodzie powiadomień.

Tył to teoretycznie doskonale znana nam konstrukcja, bo niejeden producent pokazał już model w takim stylu. Jednak Asus wysłuchał próśb użytkowników i do wystającego aparatu niemalże w pełni wyrównał powierzchnię obudowy, dając większy akumulator. Oczywiście nie zabrakło aparatu z diodą doświetlającą, loga firmy oraz wspomnianego już czytnika linii papilarnych, który działa bez zarzutu. Powierzchnia ta lubi zbierać zabrudzenia, ale na szczęście łatwo można się ich pozbyć.

Na poszczególnych krawędziach znajdziemy takie elementy, jak:

  • góra: dodatkowy mikrofon
  • dół: przeciętny głośnik, który można łatwo zakryć, złącze MicroUSB, gniazdo słuchawkowe Jack 3,5 mm
  • lewa strona: tacka na karty SIM i MicroSD
  • prawa strona: przyciski fizyczne

MicroUSB to zdecydowanie największa wada całej konstrukcji. Jednak na plus można zaliczyć zastosowanie gniazda słuchawkowego, jak i osobnych miejsc na wszystkie dostępne karty. Nie trzeba wybierać, czy chcemy rozszerzyć pamięć, czy też korzystać z drugiego numeru.

Specyfikacja techniczna i cena Asusa Zenfone Max Pro (M2)

Zenfone Max Pro (M2) to konstrukcja, która ujrzała światło dzienne pod koniec 2018 roku. Już wtedy był to smartfon, który celował w średnią półkę. Po wielu miesiącach jego cena zmalała i obecnie wynosi niecałe 1200 złotych. W zamian otrzymujemy następujące dane techniczne:

  • 6,26-calowy wyświetlacz IPS LCD FullHD+ (notch, 19:9, 2280×1080, 403 ppi, 82% wypełnienia frontu, Gorilla Glass 6)
  • układ Snapdragon 660
  • GPU: Adreno 512
  • 3, 4 lub 6 GB RAM
  • 32 lub 64 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+MicroSD do 1 TB)
  • aparaty:
    • przód: 13 MPx (f/2.0)
    • tył: 12 MPx (f/1.8) + 5 MPx (f/2.4, czujnik głębi)
  • akumulator o pojemności 5000 mAh (ładowanie 10 W)
  • NFC, czytnik linii papilarnych, Dual SIM, Bluetooth 5.0, MicroUSB, radio FM, gniazdo słuchawkowe
  • Android 8.1 Oreo (Pie w drodze)
  • wymiary: 157,9 x 75,5 x 8,5 mm
  • waga: 175 g

Pierwszą, główną wadę specyfikacji Zenfone’a Max Pro (M2) już zdążyliście poznać w poprzedniej kategorii, czyli MicroUSB. Tak dużego akumulatora nie naładujemy szybko, ale nie wyprzedzajmy faktów. Drugi problem to na przykład brak wsparcia dla Wi-Fi w 5 GHz, co jest dosyć niezrozumiałą oszczędnością. Poza tymi kwestiami mamy do czynienia z kompletnym smartfonem. Na szczęście cena, którą wcześniej przedstawiłem, dotyczy najbogatszej wersji, czyli z 6 GB RAM i 64 GB na pliki użytkownika. Zastosowany układ być może nie jest pierwszej młodości, ale wciąż pokazuje w wielu telefonach, że jeszcze na wiele go stać.

Wyświetlacz

Nie można mieć wszystkiego, więc fani wyświetlaczy z wycięciami, gdy jest to OLED, będą zadowoleni. Notch jest, ale w ekranie IPS LCD, który nie jest najwyższych lotów. Pomijam już kwestię oprogramowania, które nie do końca poprawnie rozpoznaje, gdzie kończy się wycięcie, ale sama jakość tego panelu jest co najwyżej przeciętna. Kolory momentami są do bólu neutralne i nie można zbyt wiele z nimi zrobić w oprogramowaniu. Sama jasność też do rekordowych nie należy. W słoneczne dni rozczytamy to, co prezentuje wyświetlacz, ale często też trzeba się domyślać, gdy kontrast jest niższy. Innymi słowy, typowo neutralny panel LCD, ale ten wyjątkowo dobrze sprawdza się w pomieszczeniach, gdzie nie potrzebujemy wysokiej jasności, a szara czerń aż tak nie rzuca się w oczy.

Akumulator

Przechodzimy do kategorii, która sprawia, że tak naprawdę wiele osób może się zainteresować Asusem Zenfone Max Pro (M2). Nie ukrywam, że też właśnie pod względem zastosowanego w tym smartfonie ogniwa zdecydowałem się na jego recenzję, więc przejdźmy do konkretów. To pierwszy od naprawdę dawna telefon, z którym byłem w stanie pracować przez ponad 2 dni, bez wkręcania go na wysokie obroty. Przez to rozumiem mój typowy dzień jako praca w social mediach (Facebook, Messenger, Twitter), przeglądanie stron internetowych (Chrome) i oglądanie filmów na YouTube. Nie zabrakło też kilku SMS-ów i kilkunastu minut połączeń dziennie, co ostatecznie przełożyło się na ponad 9 godzin pracy na wyświetlaczu. Uważam to za niesamowity wynik. Jeśli już zechcemy pracować na pełnych obrotach, to ten czas wyraźnie się kurczy, bo do 4 godzin, a sam smartfon robi się ciepły. Niestety, ale to wszystko potrafi też niektórym zepsuć tempo ładowania. O ile Zenfone Max Pro (M2) wytrzymuje naprawdę długo bez ładowarki, to już ta potrzebuje około 3 godzin na pełną regenerację. Dostarczony do zestawu zasilacz o mocy 10 W (5 V, 2 A) to maksimum, co jesteśmy w stanie podać temu smartfonowi.

Aparat

Pierwsze przywitanie się z Zenfonem Max Pro (M2) to witające nas po otworzeniu opakowania dodatkowe pudełko z logiem We love photo, gdzie czasownik to serce ułożone ze smartfonów. To zachęca, ale gorzej już wypada przywitanie się z samą aplikacją aparatu. Ta niestety sprawia wrażenie, jakby swoje lata świetności miała już za sobą i ewidentnie potrzebuje odświeżenia. To na szczęście ma nadejść z aktualizacją do Androida Pie, która lada moment powinna trafiać na smartfony w Polsce. Niemniej w testowanym wydaniu po prostu narzekałem na responsywność i dostęp do poszczególnych trybów, który zresztą nie ma zbyt wiele.

Na szczęście Asus nie zapomniał o wsparciu dla rozdzielczości 4K, choć nigdzie nie znalazłem możliwości wyboru liczby klatek na sekundę. Z kolei dodatkowa stabilizacja obrazu realizowana jest poprzez sztuczne zbliżenie obrazu i odpowiednie reagowanie na podstawie wyciętej ramki. Sama jakość jest w porządku. Jak na tę klasę na pewno nie można narzekać, a wspomniana aktualizacja podobno zdecydowanie poprawiana wrażenia. Niemniej największym problemem Zenfone’a Max Pro (M2) w obecnej formie były szumy. Smartfon nie lubi braku światła, więc często daje o tym znać. Na plus za to tempo ustawiania ostrości. Stabilizacja mogłaby być minimalnie lepsza.

Oprogramowanie i wydajność

Asus swego czasu słynął z naprawdę zaśmieconego oprogramowania różnorakimi dodatkami, które miały tyle sensu, co każdy bloatware. Na szczęście Tajwańczycy zrozumieli ten problem i od pewnego czasu system, który instalują na swoich smartfonach, jest niemalże czysty. Nie inaczej jest w przypadku recenzowanego Zenfone’a Max Pro (M2), który tak naprawdę mógłby należeć do rodziny Android One. Jedynie wspomniana w poprzedniej kategorii, nieszczęsna aplikacja aparatu odbiega od znanych nam standardów.

Smartfon testowałem jeszcze na Androidzie 8.1 Oreo, ale tuż za rogiem jest Android 9 Pie wraz z marcowymi poprawkami bezpieczeństwa. Użytkownicy nie narzekają na tę aktualizację tak, jak ja nie mogę zbyt specjalnie narzekać na działanie starszego oprogramowania. Jedynie momentami zdarza mu się spowolnić, ale jest to wrażenie ściśle związane z tym, że Asus nie postawił na wiele animacji, które mogłyby ten efekt maskować. Smartfon, jak na tę klasę, nie wyróżnia się wydajnością, ale na pewno nie jest to model, któremu brakuje mocy obliczeniowej. Do znakomitej większości dzisiejszych zadań ma on siłę. Jedynie w mocniejszych produkcjach może potrzebować więcej czasu na załadowanie poszczególnych elementów.

Asus Zenfone Max M2 (Pro) – recenzja Android.com.pl
Infogram

Im wyższy wynik, tym lepszy.

Recenzja Asusa Zenfone Max Pro (M2) – podsumowanie

Asus Zenfone Max Pro (M2) to smartfon, który oferuje dokładnie to, co ma zapisane w specyfikacji. Nie zostałem zaskoczony pozytywnie ani negatywnie w żadnym aspekcie, co należy w pełni odebrać jako zaletę. Jest to po prostu telefon z ogromnym akumulatorem i świetnie dopasowanym do niego oprogramowaniem. Budowa też może się podobać, a i dla większości odbiorców moc obliczeniowa powinna okazać się wystarczającą. Jedynie żałuję, że Asus jeszcze nie zdecydował się porzucić MicroUSB, aczkolwiek to pewnie kwestia premiery kolejnej generacji. Z racji, że ta nie zapowiada się, aby była tuż za rogiem, to niecałe 1200 złotych za Zenfone’a Max Pro (M2) wydaje się dobrą ceną. Oczywiście pod warunkiem, że stawiacie przede wszystkim na akumulator.

7,3/10
  • Zestaw 8
  • Budowa 8
  • Specyfikacja techniczna 7
  • Wyświetlacz 7
  • Aparat 6
  • Akumulator 9
  • Oprogramowanie 6
  • Wydajność 7

Motyw