[Recenzja] Oppo Find X — czy warto kupić?

10 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Budowa
  • Wydajność
  • Szybkie ładowanie
  • Wyświetlacz

Wady

  • Braki: NFC i czytnik linii papilarnych
  • Oprogramowanie

Już na wstępie zaznaczam, że Oppo Find X to dla mnie naprawdę wyjątkowy smartfon. Wybrałem go jako najważniejszą premierę ubiegłego roku, ale sprawdzenia go w rzeczywistości naprawdę się obawiałem. Model ten w wielu kwestiach przeczy sobie, ale w pełni wypełnia filozofię firmy, która nie ma zamiaru rywalizować na cyferki, a na odczuciach z użytkowania. Find X to wyjątkowy smartfon, który z pewnością nie spodoba się osobom, stawiającym na jak najwięcej za jak najmniej. Niemniej o tym szerzej w podsumowaniu, a tymczasem najzwyczajniej w świecie przejdźmy przez poszczególne kategorie — serdecznie zapraszam Was do recenzji Oppo Find X.

Zestaw

Find X to flagowy model firmy i nie licząc odmiany Lamborghini Edition, próżno szukać czegoś lepszego. Można się wahać, czy RX17 Pro nie jest ciekawszym wyborem, ale jednak uznajmy, że moc obliczeniowa też ma znaczenie. Dlatego Find X stoi obecnie na najwyższym stopniu podium, więc musi też wyróżniać się w kwestii zestawu. Już samo pudełko, w którym otrzymujemy tego smartfona, robi wrażenie swoim wykonaniem.

Wewnątrz znajdziemy:

  • plastikowe etui
  • przejściówkę USB-C – Jack 3,5 mm
  • słuchawki douszne na USB-C (jakość minimalnie ponadprzeciętna)
  • szybką ładowarkę SuperVOOC (50 W)
  • ściereczkę z mikrofibry

Jeśli ten ostatni element pojawia się w zestawie, to musi oznaczać jedno — producent jest świadomy, że obudowa łatwo się brudzi. Zazwyczaj ta teza się sprawdzała, ale o tym więcej w następnej kategorii. W końcu możemy ratować się etui.

To jest plastikowe i sztywne. Jego zadaniem jest tak naprawdę ochrona tyłu urządzenia. Za dbanie o szkło na froncie odpowiada świetnie dopasowana, choć miękka folia. Wysuwany mechanizm jest w pełni narażony na uszkodzenia przy upadkach — najwidoczniej nie dało się tego inaczej rozwiązać, aczkolwiek miło by było dostać osobno nasadkę na wysuwany element. Gorzej z jej pilnowaniem, aby się nie zgubiła.

Budowa

Oppo niemalże każdy swój model wyróżnia za sprawą obudowy. Każdy na swój sposób jest pod tym względem wyjątkowy i Find X jest sztandarem tej dewizy. W końcu mechanicznie wysuwane aparaty nie są spotykane na co dzień. Przynajmniej na razie i nie w takiej formie — dominować ma peryskop niczym w Vivo NEX S. Dlatego skupmy się na testowanym smartfonie, który genialnie leży w dłoni. Jest to jeden z najlepszych smartfonów pod względem komfortu użytkowania. Odpowiednie zaokrąglone krawędzie, a także nienadmierna śliskość oraz właściwie rozmieszczone klawisze sprawiają, że obsługa jedną ręką tak dużego urządzenia nie sprawiała żadnych problemów. Duże znaczenie ma tutaj też fakt wypełnienia frontu przez sam wyświetlacz. Mimo wszystko nie wszystko jest idealne, bo musimy wrócić do wspomnianej ściereczki. Jeśli chcemy, to dojrzymy odciski palców, chociaż gradientowa barwa stara się to maskować. Po prostu skłamałbym, gdybym napisał, że smartfon jest odporny na zabrudzenia.

Przód to wyświetlacz. Naprawdę, nie ma czego tu więcej szukać. Nieco bardziej dociekliwi dojrzą jeszcze pierwszą maskownicę głośnika do rozmów i to naprawdę wszystko. Zabrakło niestety diody powiadomień, aczkolwiek same rozbłyski ekranu zdają się doskonale ją zastępować. Niemniej skupmy się na chwilę na wyświetlaczu, który jest zakrzywiony na krawędziach. Rozwiązanie wypromowane przez Samsunga i w wydaniu Oppo z takimi samymi problemami. Być może jest to bardziej estetyczne. W Find X idealnie współgra z analogicznymi zagięciami z tyłu, ale refleksy światła wciąż są i potrafią irytować.

Oppo Find X

Z przodu niewiele się działo? Tył jest jeszcze prostszy. Pojawiają się gradientowe przejścia na boczne krawędzie i opisy marki oraz modelu. Na górze za to zaczyna wyróżniać się wyjątkowość tego modelu, czyli wysuwany aparat.

Ten jest po prostu gadżeciarski. Niekoniecznie niesie za sobą ogromną wartość dodaną, poza bezramkowym frontem, ale po prostu to gadżet, który fanów nowych technologii potrafi zachwycić. Wyróżnia się w tłumie, ale też niestety strasznie brudzi na wewnętrznych krawędziach. Jakiekolwiek zabrudzenia doskonale się tam odnajdują, co budzi moje obawy co do wytrzymałości samego mechanizmu. Ten działa naprawdę sprawnie i nie mogę o nim złego słowa powiedzieć, ale po kilku tygodniach testów nie można powiedzieć o jego żywotności. Oczywiście firma zapewnia, że ta jest wysoka i kilka lat użytkowania nie stanowi problemu.

Na poszczególnych krawędziach znajdziemy takie elementy, jak:

  • góra: dodatkowy mikrofon, czujnik światła
  • dół: dobry i bardzo łatwy do zasłonięcia głośnik multimedialny, USB-C, mikrofon i tacka na karty SIM
  • lewa strona: przycisk blokady
  • prawa strona: przyciski od regulacji natężenia dźwięku

Boli brak gniazda słuchawkowego. Nie mówiąc już o rozszerzeniu pamięci. Niemniej to kwestie poboczne, których musimy być na samym wstępie świadomi. Ogólne wykonanie sprawia wrażenie delikatnego — w końcu to szkło. Jednak wygoda użytkowania jest naprawdę wysoka.

Specyfikacja techniczna i cena Oppo Find X

Głównym zarzutem przeciwko Oppo w Polsce jest cena poszczególnych urządzeń. Chińczycy od zawsze słynęli z typowo nie-chińskich cen i Polacy teraz dobitnie to zrozumieli. Niemniej ich modele na świecie świetnie się sprzedają, co pokazuje odpowiednie podejście do klienta. Find X jest flagowym modelem, więc w tym wypadku o żadnych wyjątkach mówić nie możemy. Testowany smartfon kosztuje 3700 złotych, a w zamian oferuje:

  • 6,42-calowy wyświetlacz AMOLED FullHD+ (19,5:9, 2340×1080, 401 ppi, 87% wypełnienia frontu, Gorilla Glass 5)
  • układ Snapdragon 845
  • 8 GB RAM
  • 256 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (brak MicroSD)
  • aparaty:
    • przód: 25 MPx (f/2.0)
    • tył: 16 MPx (f/2.0, PDAF, OIS) + 20 MPx (f/2.0)
  • akumulator o pojemności 3400 mAh (SuperVOOC 50 W)
  • Face ID (rozpoznawanie twarzy w 3D), USB-C (2.0), Bluetooth 5.0, Dual SIM
  • Android 8.1 Oreo (Color OS 5.1)
  • wymiary: 156,7 x 74,2 x 9,4 mm
  • waga: 186 g

Warto zaznaczyć, że na świecie spotkać się jeszcze możecie z odmianami bez SuperVOOC, a ze zwykłym VOOC (20 W). Wtedy rośnie pojemność akumulatora do 3730 mAh. Jest też wtedy możliwość wersji ze 128 GB wbudowanej pamięci na dane użytkownika. Mimo wszystko omówmy braki. Firma pozbyła się gniazda słuchawkowego, co dla niektórych jest już standardem. Oppo też nie zdecydowało się na zastosowanie NFC, bo w Chinach nie jest ono potrzebne. Czytnik linii papilarnych? W zamian mamy alternatywę w postaci Face ID. Za 3700 złotych chciałoby się mieć wszystko, ale w tym momencie przypominam o założeniach z pierwszego akapitu i tymczasem przejdźmy dalej.

Wyświetlacz

Ekran Oppo Find X zajmuje niemalże cały front. Jest zakrzywiony i jako wadę już to omówiłem w kategorii oceniania obudowy. W takim razie skupmy się na jego jakości. Mamy do czynienia z technologią AMOLED, bez żadnych wycięć, więc wszystko zapowiada się naprawdę dobrze. W rzeczywistości też tak jest. Mamy do czynienia z jednym z najbardziej naturalnych paneli OLED na rynku. Nie zachwyci fanów cukierkowatości, ale też nie jest wyblakły. Jest to w pełni poprawny wyświetlacz, który też w kwestiach poziomów jasności radzi sobie dobrze. Jednak automatyczne sterowanie tym parametrem jest zbyt czułe. Sam czujnik jest na górnej krawędzi, co na przykład sprawia, że podczas jazdy samochodem z telefonem w uchwycie na szybie w nocy każda latarnia podbija jasność. To bywa irytujące.

Akumulator

Mniejsza pojemność w zamian za częstsze, ale też bardzo szybkie ładowanie? W pełni zgadzam się na ten kompromis. Ogniwo zastosowane w Oppo Find X w pełni wystarcza na cały dzień mieszanej pracy. W przypadku skupiania się wyłącznie na prostych zadaniach pokroju przeglądanie social mediów, stron internetowych i oglądania filmów na YouTubie smartfon bez problemu wytrzymuje półtora dnia pracy, prezentując obraz na ekranie przez ponad 7 godzin. Praca na pełnych obrotach nie wywołuje nadmiernego ciepła, a sam czas skraca się do 4 godzin. Od razu zaznaczam, że są to estymowane wartości, bo oprogramowanie nie pozwala sprawdzać tych wartości.

Niemniej w tym momencie dochodzimy do kwestii ładowania i mocy SuperVOOC (50 W). Ładowanie do pełna w około 40 minut jest genialne. Już po 10 minutach ujrzymy 50% na ekranie. Pamiętajmy, że wynika to z osobnej regeneracji dwóch ogniw po 25 W, więc jest ono bezpieczniejsze od alternatyw od na przykład Huawei i OnePlusa, które ostatecznie są wyraźnie wolniejsze.

Aparat

O ile jeszcze nie omawialiśmy oprogramowania Oppo Find X, tak aplikacja aparatu wyraźnie wyróżnia się na jego tle. Doceniam ją szczególnie za to, że jest stosunkowo prosta. Nie ma poszczególnych funkcji rozbitych na osobne okna, co cieszy. Jedyne, co może w niej irytować to tempo przełączania pomiędzy poszczególnymi modułami. Na szczęście ich rozkład jest taki, że obok siebie są najczęściej wykorzystywane tryby. Oczywiście nie zabrakło sekcji z manualnymi nastawami, chociaż nie jest ona najbardziej zaawansowana.

W kwestiach doboru rozdzielczości mamy komplet, ale niestety nigdzie nie znalazłem opcji związanych z dostosowaniem liczby nagrywanych klatek na sekundę. Jakość zdjęć jest dobra. Nie wyróżnia się w żaden sposób, ale też nie można napisać, że mamy do czynienia z kiepskimi fotografiami. Najzwyczajniej widać, że Oppo nie chciało zostać liderem mobilnej fotografii za sprawą Find X. To trochę szkoda, patrząc na wysuwany mechanizm, który na swój sposób podkreśla tę sekcję. W przypadku filmów momentami można dopatrzyć się uciekających klatek, co mnie wyjątkowo zaskoczyło. Z kolei jakość ponownie jest akceptowalna, na plus wychodzi stabilizacja obrazu i dostosowanie ostrości.

Oprogramowanie i wydajność

Color OS to typowo chińskie oprogramowanie. Zdecydowanie Oppo musi nad nim popracować, jeśli chce zdobyć uznanie Europejczyków, którzy doceniają na przykład większe możliwości personalizacji. To, co mnie najbardziej denerwowało, to brak możliwości zmiany rozmiaru poszczególnych elementów. Rozwinięcie belki powiadomień w pozycji horyzontalnej sprawia, że pół ekranu zajmuje przycisk do usunięcia tego, co jest zasłonięte. Niemniej w oprogramowaniu znajdziemy kilka wyjątkowych dodatków, jak na przykład szczegółowy test poszczególnych podzespołów. Co prawda rzadko z tego korzystamy, więc może gesty? Te są jednymi z najwygodniejszych, z jakimi miałem do czynienia.

Wydajność jest wzorowa. Optymalizacja aplikacji w tle też. Jedyne, co momentami mnie zaskakiwało, to nagłe zamykanie aplikacji. Najczęściej tyczyło się to GTA: SA, ale też kilkukrotnie wyłączył mi się Chrome, jak i Facebook. Nie można też zapomnieć, że mamy do czynienia z Oreo i wciąż czekamy na Pie. Być może wtedy te problemy zostaną naprawione. Niemniej przypadki wyłączania poszczególnych aplikacji występował na tyle rzadko, że zapewne zapomniałbym o tym, gdyby sytuacja nie powtórzyła się w momencie pisania recenzji.

Oppo Find X – recenzja Android.com.pl
Infogram

Im wyższy wynik, tym lepiej.

Recenzja Oppo Find X — podsumowanie

Czy kupiłbym Oppo Find X? Nie, ale wyłącznie przez to, że nie ma NFC. Jeśli Wy nie potrzebujecie tego modułu, to jestem w stanie gorąco polecić ten model ze względu na jego komfort użytkowania. Wyświetlacz na całym froncie, idealne ułożenie w dłoni i bardzo szybkie ładowanie. To wszystko sprawia, że naprawdę ciężko jest żegnać się z tym smartfonem. Co prawda cena na poziomie 3700 złotych też nie zachęca, ale naprawdę jest to propozycja jedyna w swoim rodzaju, którą trudno porównywać do jakiejkolwiek konkurencji. Niemniej Oppo ma jeszcze dużo do nadrobienia, a raczej do dostosowania się do europejskich standardów, aby powtórzyć sukces z rodzimego rynku. Na koniec nie mogłem sobie darować też „suchego, matematycznego” żartu, który robi milionowe okrążenie Internetu:

oppo find x znajdz x
7,9/10
  • Zestaw 8
  • Budowa 8
  • Specyfikacja techniczna 7
  • Wyświetlacz 9
  • Akumulator 8
  • Aparat 7
  • Oprogramowanie 7
  • Wydajność 9

Motyw