HTC One max, czyli gigant z Tajwanu – recenzja

23 minuty czytania
Komentarze
DSC03893

Gdy coraz szersza grupa producentów zauważyła, że konsumenci bardzo chętnie sięgają po przerośnięte smartfony z ekranami o rozmiarze nawet do sześciu cali, rynek został dosłownie zalany różnymi sprzętami z tej kategorii. Dla wielu osób do dziś pozostaje niepojętym to, dlaczego takie z pozoru niszowe urządzenia, jak chociażby Galaxy Note, odniosły ogromny sukces. Oczywistym argumentem uzasadniającym popularność phabletów jest to, że posiadanie dużego ekranu w smartfonie niesie ze sobą niewątpliwe zalety, a każdy kto przyzwyczaił się do takiego ekranu nie będzie chciał już powrócić z własnej woli do mniejszych urządzeń. Dzięki temu, że rozwój technologii pozwolił producentom upchnąć większe wyświetlacze do coraz mniejszych obudów, posiadanie sporego ekranu nie wiąże się już zawsze z noszeniem przy sobie urządzenia wielkości dachówki, co niewątpliwie również przyczyniło się do wzrostu popularności smartfonów z dużymi ekranami.

W czasie, gdy spora część producentów, z Samsungiem na czele, wychwyciła pojawiające się zapotrzebowanie na phablety, HTC zdawało się niewiele sobie robić z kreującego się trendu. Tajwańczycy bez dwóch zdań przespali szansę na dominację w tym segmencie i dopiero w ostatnim czasie postanowili nadrobić w tej dziedzinie zaległości. Opierając się na dobrej sławie i uznanej marce flagowego modelu HTC One i kontynuując rozwijanie tej serii, bardzo niedawno na rynek wypuszczono model HTC One max. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to sprzęt banalny i pod wieloma względami wyróżnia się na tle konkurencji: obok ogromnego ekranu oferuje też potężne głośniki stereo, czytnik linii papilarnych, czy też obudowę wykonaną z użyciem aluminium.

HTC One max towarzyszył mi przez poprzednie dwa tygodnie i choć pewnie nigdy nie przyzwyczaję się do aż tak dużych urządzeń, to niewątpliwie jest to urządzenie bardzo interesujące – zapraszam do lektury pełnej recenzji, w której postaram się przybliżyć Wam najważniejsze kwestie związane z tym wielkim smartfonem.

Zestaw

DSC04302

Kurier dostarczył do mnie HTC One max w zestawie testowym, nieprzeznaczonym do sprzedaży, lecz o ile nie mogę się wypowiedzieć na temat samego opakowania, to dołączone akcesoria zapewne nie różnią się od tych, które dostaniemy wraz z urządzeniem nabytym w sklepie. HTC dodało do tego smartfona standardową, dwuczęściową ładowarkę microUSB, a także dokanałowe słuchawki (oraz zamienne gumki), które okazały się dla mnie naprawdę dużym zaskoczeniem. Jestem przyzwyczajony do tego, by nie oczekiwać cudów po zestawach słuchawkowych dołączanych do smartfonów, więc sprawdzenie słuchawek uważałem tutaj za czystą formalność, spodziewając się słabiutkiej jakości. Zaskoczyło mnie jednak to, jak bogaty i głęboki dźwięk płynie z tych malutkich słuchaweczek, niezależnie od tego, czy gustujemy w muzyce klasycznej, czy też w rapie z tłustym beatem. Słuchawki stoją tutaj na bardzo wysokim poziomie i dawno nie spotkałem się z równie dobrym akcesorium dołączonym standardowo do smartfona. Dodatkowo prezentują się one naprawdę ładnie, łącząc kolor czerwony i czarny, a ich płaski kabel nie plącze się tak łatwo. Wbudowany pilot z mikrofonem pozwala jedynie na pauzowanie utworu i odbieranie połączeń – szkoda, że zabrakło tu przycisków regulacji głośności lub zmieniania utworów, jednak mimo to trzeba chylić czoła HTC za dodanie do zestawu tak dobrych słuchawek.

Specyfikacja techniczna

DSC03905

Patrząc na samą specyfikację techniczną można dostrzec wiele podobieństw pomiędzy One max oraz oryginalnym HTC One. Mamy tutaj ten sam procesor, identyczną ilość RAM, a także ekran i aparat o podobnej rozdzielczości. Pod każdym względem konfiguracja sprzętowa stoi tutaj na wysokim poziomie, nie zmienia to jednak faktu, że konkurencja w postaci Galaxy Note 3 lub Xperia Z Ultra posiada troszkę mocniejsze podzespoły, przy zbliżonym progu cenowym.

  • system operacyjny Android 4.3 Jelly Bean;
  • procesor Qualcomm Snapdragon 600 (APQ8064T): czterordzeniowy Krait 300 o taktowaniu 1,7 GHz;
  • układ graficzny Adreno 330;
  • 2 GB RAM;
  • 16 GB pamięci flash rozszerzalnej kartą microSD;
  • obsługa sieci: GSM 850/900/1800/1900, UMTS 900/1900/2100;
  • obsługa sieci LTE: 800/900/1800/2600;
  • wyświetlacz IPS o przekątnej 5,9” i rozdzielczości 1080p (1920×1080);
  • aparat 4 MPx z tyłu;
  • aparat 2 MPx z przodu;
  • aGPS, Bluetooth 4.0, WiFi 802.11b/g/n;
  • DLNA;
  • obsługa NFC;
  • radio FM;
  • akumulator 3300 mAh;
  • wymiary: 164.5 x 82.5 x 10.3 mm;
  • waga: 217 g.

Budowa i pierwsze wrażenia

DSC03918

Jeżeli pamiętacie moją recenzję oryginalnego HTC One to dobrze wiecie, że nie mogłem powstrzymać się od komplementowania wysokiej jakości wykonania i perfekcyjnego wykończenia tego smartfona. Po dziś dzień nosi on tytuł najlepiej wykonanego urządzenia na rynku, a pod tym względem konkurować może z nim tylko iPhone. HTC One max na pierwszy rzut oka wydaje się być po prostu powiększoną wersją pierwowzoru – wystarczy jednak nieco bliżej zapoznać się z urządzeniem by dojść do wniosku, że w kwestii jakości wykonania zdecydowanie jest mu bliżej do One mini, niż do zwykłego One. Różnica jest tutaj dość zasadnicza i polega na tym, że w przeciwieństwie do One, obudowa One max nie została wykonana z jednolitej bryły aluminium. Powodem takiej decyzji było zapewne obniżanie kosztów wytwarzania oraz chęć zwiększenia prędkości produkcji. Mimo że aluminium stanowi tutaj przeważającą większość wykorzystanych materiałów, to One max najdobitniej określić można mianem plastikowego smartfona z metalowymi wstawkami. Kluczem do zrozumienia tego stwierdzenia jest fakt, że sam szkielet urządzenia oraz jego krawędzie wykonane zostały z poliwęglanu, który w dotyku jest matowy oraz bardzo solidny, i sprawia wrażenie zbliżone do tworzywa znanego z obudowy HTC One X. Plastikowa ramka otacza tutaj całego smartfona i przechodzi cienkimi paskami przez jego plecki, co właśnie skutkuje wrażeniem, jak gdyby dominujący w obudowie One max metal był tutaj jedynie wstawką, a nie materiałem głównym.

DSC03875

Z racji takiej decyzji dotyczącej wykonania obudowy, HTC One max nie reprezentuje tej samej ligi, co oryginalny One; nie oznacza to jednak, że jest to źle wykonane urządzenie. One max w ogólnym ujęciu wypada całkiem przyzwoicie, choć nie jest pozbawiony kilku wad – mimo to obiektywnie nie można go po prostu przyrównać pod tym względem do oryginalnego One, który po dziś dzień jest w moich oczach niezrównany w dziedzinie budowy i wykonania.

DSC03887

Plecki urządzenia składają się w zasadzie z trzech aluminiowych części wstawionych w plastikowy szkielet. Z racji, że konstrukcja nie została tutaj stworzona z jednolitej bryły metalu, to HTC One max pozwala na łatwe zdjęcie tylnej klapki, co nie było możliwe w międzynarodowej wersji modelu One. Służy do tego metalowa dźwigienka, umieszczona na lewej krawędzi urządzenia – po jej przesunięciu odblokowują się zatrzaski, umożliwiając nam zdjęcie solidnego, metalowego panelu osłaniającego przeważającą część obudowy. To pod nim ukryte zostały gniazda na karty microSIM oraz microSD – to właśnie brak gniazda pamięci w oryginalnym One spotykał się z częstą krytyką konsumentów i jak widać, HTC wysłuchało tych głosów. Nie mamy tutaj jednak dostępu do wymiennej baterii, co dla mnie osobiście nie stanowi większego problemu, zwłaszcza jeżeli umożliwiło to producentowi lepsze rozmieszczenie podzespołów w urządzeniu i zastosowanie większego, ale niewymiennego ogniwa.

DSC03911

Brak jednolitej konstrukcji One max niesie też ze sobą pewne wady. Największą z nich są niedoskonałości związane ze spasowaniem poszczególnych elementów, a zwłaszcza tylnej pokrywy z resztą urządzenia. W prawym górnym rogu dość wyraźnie odstaje ona od pozostałej części konstrukcji, jak gdyby brakowało w tym miejscu zaczepu, który zwierałby całość. Dodatkowo klapka od czasu do czasu potrafi uginać się w innych miejscach, głównie znajdujących się przy krawędziach, okazyjnie wydając skrzypnięcia. Konstrukcję One max trudno jest więc nazwać najbardziej dopracowaną i choć jakość użytych materiałów jest tutaj najwyższej klasy, to zabrakło niestety odpowiedniego doszlifowania całości. Poza tym trzeba też dodać, że sam mechanizm otwierania i zamykania pokrywy jest nieco toporny, a odpowiednie połączenie tylnej klapki z resztą urządzenia wymaga nieco wprawy.

DSC03871

Na samym środku pokrywy wycięte zostało logo producenta, natomiast w górnej części znajdziemy duży obiektyw aparatu z diodą doświetlającą, a poniżej niego umieszczono niecodzienny dodatek – ów czarny kwadracik to czytnik linii papilarnych, o którym nieco więcej powiemy sobie w oddzielnym rozdziale recenzji.

DSC03921

HTC One max jest ogromnym urządzeniem. Można powiedzieć, że przywykliśmy już do smartfonów ze sporymi ekranami, jednak pod względem rozmiaru smartfon HTC zdecydowanie wyróżnia się nawet jak na dzisiejsze standardy. W porównaniu z nim Galaxy Note prezentuje się dziecinnie, a One max zaliczyłbym do tej samej kategorii, co Sony Xperia Z Ultra, gdyż pod wieloma względami bliżej jest mu do małych tabletów, niż dużych smartfonów. Najważniejszym czynnikiem wpływającym na wielkość One max jest jego ekran o przekątnej 5,9”, ale całość powiększona została dodatkowo przez umieszczenie po dwóch stronach wyświetlacza dużych głośników BoomSound. Sprawiają one, że urządzenie zyskuje kolejne milimetry wysokości, sądzę jednak, że w tym wypadku warto zgodzić się na takie poświęcenie – jakość oferowanego przez nie dźwięku jest po prostu wyśmienita i wypadają one chyba nawet lepiej, niż w oryginalnym One. Wydobywająca się z nich muzyka brzmi czysto, a dźwięk jest zaskakująco bogaty i pod tym względem smartfon HTC deklasuje całą konkurencję. Pod grillem górnego głośnika ukryto jasną diodę powiadomień, a po jego prawej stronie znajdziemy przednią kamerkę z szerokokątnym obiektywem.

DSC03929

W przypadku One max możemy zupełnie zapomnieć o wygodnej obsłudze jedną dłonią, gdyż urządzenie jest po prostu zbyt ogromne. W żaden sposób nie pomaga tutaj opływowa konstrukcja obudowy, jednak dzięki niej smartfon HTC nie sprawia wrażenia szczególnie grubego, mimo że w pewnym miejscu osiąga ponad 10 mm. Na łatwość obsługi nie wpływa też szczególnie pozytywnie relatywnie spora waga (217 gramów), a wszystko to sprawia, że One max jest po prostu nieporęczny, lecz chyba nikogo to szczególnie nie dziwi w tej kategorii urządzeń.

DSC03938

W ogólnym rozliczeniu jakości budowy HTC One max pozostawia mieszane odczucia. Z jednej strony zastosowane materiały są zdecydowanie wysokiej klasy i choć może nie jest to ta sama jakość, co w przypadku oryginalnego One, to i tak wersja max nie ma się czego wstydzić. Mamy tutaj też w końcu slot na karty pamięci, którego wielu osobom brakowało w poprzednich modelach HTC, a kolejnym atutem są fenomenalnie brzmiące głośniki BoomSound. Niestety, problemy ze spasowaniem tylnej pokrywy z reszta konstrukcji potrafią naprawdę irytować w urządzeniu tej klasy i szkoda, że producent lepiej nie doszlifował tej kwestii. Dodatkowo One max jest niebywale wielki i masywny, nawet jak na urządzenia ze swojej kategorii, co jest w dużej mierze wynikiem dodania głośników stereo oraz zastosowania do budowy metalu. Są to więc kompromisy, które trzeba brać pod uwagę, rozważając sięgnięcie po HTC One max.

Czytnik linii papilarnych

DSC03890

Czarny kwadracik z zaokrąglonymi rogami, umieszczony z tyłu smartfona, tuż pod obiektywem aparatu, to czytnik linii papilarnych, który służy tutaj do blokady urządzenia. Od czasu premiery iPhone’a 5s dodatek ten zyskał na popularności, mimo że w historii urządzeń mobilnych nie jest niczym nowym – w różnej formie występował na co najmniej kilku palmtopach z Windows Mobile, natomiast w świecie Androida pod tym względem wyróżnił się stworzony przez Motorolę model Atrix. Wszystkie te próby z przeszłości łączy jednak to, że żadna z nich nie może zostać określona mianem perfekcyjnej, a starsze czytniki często były nieprecyzyjne, a ich obsługa nie należała do najlepiej przemyślanych. Niewątpliwe jednak na dzień dzisiejszy jest to chyba najlepsza metoda zabezpieczenia urządzenia, gwarantująca to, że nikt niepowołany nie będzie w stanie odblokować go bez naszej zgody (albo bez naszego palca). Można powiedzieć, że dopiero Apple faktycznie dobrze rozwiązało tę kwestię, gdyż w przeciwieństwie do starszych czytników, ten z nowego iPhone’a nie wymaga od użytkownika przesuwania palcem i wystarczy tylko przyłożyć opuszek do czujnika mądrze umieszczonego w miejscu centralnego przycisku pod ekranem.

Historia czytników linii papilarnych w urządzeniach mobilnych jest ewidentnie bogata, lecz więcej w niej porażek niż udanych prób, a HTC niestety nie wyciągnęło odpowiedniej lekcji z doświadczeń swoich poprzedników i nie zbliżyło się do poziomu osiągniętego w tej kwestii przez Apple. Zastosowany czytnik zalicza się do tych starszego typu, wymagających od nas przeciągania palcem po malutkiej powierzchni, co nie jest najlepszym z możliwych rozwiązań.

DSC03932

Pod względem jego umiejscowienia HTC opierało się na podobnej filozofii, co LG przy projektowaniu przycisków w recenzowanym niedawno modelu G2. Zdecydowano się zagospodarować miejsce na tyle obudowy, które jak dotąd pozostawało puste, a na którym to nasz palec wskazujący układa się teoretycznie w sposób naturalny. Trzeba przyznać, że coś w tym jest, ale w praktyce problemy są tu jednak dwa: pierwszy z nich to odszukiwanie czytnika jakby „po omacku”, które potrafi być uciążliwe zwłaszcza z początku, drugi kłopot to odpowiednie ułożenie palca i przesunięcie nim dokładnie tak, by czujnik był w stanie rozpoznać nasz odcisk. Do rozwiązania HTC trzeba się przez jakiś czas przyzwyczaić, a po pewnym czasie będziemy intuicyjnie wiedzieli, gdzie przykładać palec i jak go układać, by czytnik był go w stanie rozpoznać. Po dwóch tygodniach korzystania z niego moja skuteczność wynosiła jakieś 60% – często zdarzało się, że udawało mi się odblokować urządzenie za pierwszym podejściem, by jakiś czas później w żaden sposób nie rozpoznawało ono mojego palca. Precyzja działania nie jest tutaj najlepsza, choć pewnie część winy leży też po mojej stronie i nie zawsze byłem w stanie poprawnie ułożyć palec i przesunąć nim dokładnie tak, by czujnik był go w stanie odczytać. Wydaje mi się jednak, że to producent powinien stworzyć nieco bardziej przyjazne użytkownikowi rozwiązanie, zapewniające większą skuteczność. Sądzę też, że w tej dziedzinie należy czerpać wzór z Apple i stosować czytniki nowszej generacji, wymagające od nas jedynie przyłożenia palca, a nie jego przesuwania.

finger

One max pozwala nam na skonfigurowanie do trzech palców z naszych dłoni, a oprócz zwyczajnego odblokowywania możemy też ustalić, by po rozpoznaniu konkretnego odcisku urządzenie wykonywało też jakąś akcję lub uruchamiało dowolną aplikację. Z racji położenia czytnika najwygodniejsze jest używanie palców wskazujących naszych dłoni, a z używaniem palca środkowego wiąże się nieco więcej gimnastyki, gdy będziemy chcieli odblokowywać urządzenie jedną ręką.

DSC03889

Podczas dwóch tygodni korzystania z One max cały czas korzystałem z odblokowywania odciskiem palca, gdyż mimo wyraźnych niedoskonałości implementacji tej funkcji przez HTC, wciąż jest to jedna z najlepszych metod zabezpieczania, a do tego jest też w niej coś ciekawego i spodoba się to przede wszystkim gadżeciarzom. Reszta może być nieco podirytowana losową skutecznością działania oraz tym, że musimy być bardzo precyzyjni przy przykładaniu palca do czytnika i podczas przesuwania opuszka. Jestem pewny, że po dłuższym czasie nasza skuteczność wzrosłaby w tej dziedzinie, co nie zmienia faktu, że rozwiązanie HTC jest dalekie od perfekcji.

Ekran

DSC03937

Nie ulega wątpliwości, że One max to urządzenie naprawdę wielkie, ale jestem pewny, że to właśnie z tego powodu przypadnie on wielu osobom do gustu. Z ogólnymi wielkimi wymiarami wiąże się obecność sporego ekranu, który został w tym wypadku wykonany w technologii IPS i posiada przekątną 5,9” oraz rozdzielczość 1080p (1920×1080). Przy tak dużym wyświetlaczu możemy w pełni podziwiać korzyści płynące z wysokiej rozdzielczości, gdyż wszelkie prezentowane elementy są tutaj niezwykle ostre, przez co na ekran patrzy się po prostu bardzo przyjemnie.

Pod względem jakości odwzorowania barw wypada on również nad wyraz dobrze, a wyświetlane kolory są tutaj żywe i nasycone, pozostając jednocześnie naturalnymi. Wyśmienicie wypadają tutaj zwłaszcza kąty widzenia, a wyświetlacz One max pozostaje czytelny w dowolnej pozycji. W ogólnym ujęciu korzystanie z niego to uczta dla oczu i zdecydowanie jest to jeden z jakościowo lepszych ekranów na rynku.

Łączność bezprzewodowa

DSC03885

HTC One max oferuje pełny wachlarz metod łączności bezprzewodowych, wliczając w to WiFi, Bluetooth, GPS, a także NFC oraz transmisję danych w coraz prężniej rozwijającym się standardzie LTE. Trzeba jednak wspomnieć, że zasięg anteny wypada nieco lepiej w konkurencyjnych urządzeniach, a winę może ponosić za to aluminiowa obudowa urządzenia, choć nie można mówić, by jakość zasięgu była tutaj niepokojąca i pozostaje w ramach akceptowalnych standardów.

TV

Na górnej krawędzi urządzenia ulokowano port podczerwieni, który możemy wykorzystać do kontrolowania telewizora w naszym domu. HTC One max został wyposażony w dedykowaną aplikację, która na podstawie miejsca zamieszkania pozwala wybrać ofertę telewizyjną, z której korzystamy, a następnie umożliwia określenie naszych ulubionych programów, o których będziemy następnie informowani, dzięki czemu nie ominie nas nic ciekawego.

Oprogramowanie

DSC03913

Wraz z premierą oryginalnego HTC One zadebiutowała odświeżona wersja nakładki Sense, która okazała się wyjątkowo dopracowana i niezaprzeczalnie elegancka. Właśnie dzięki połączeniu dużej funkcjonalności oraz ładnego wyglądu nowe Sense 5 stało się jedną z moich ulubionych nakładek, co nie oznacza jednak, że to oprogramowanie było perfekcyjne. Razem z debiutem HTC One max zaprezentowane zostało odświeżone Sense 5.5, w którym wprowadzono dodatkowe usprawnienia i poprawiono kilka elementów, które potrafiły irytować w poprzedniej wersji, dzięki czemu ta nakładka zbliża się w moich oczach do doskonałości.

pulpity

Jak dobrze wiemy, Blinkfeed to specjalny dodatek umieszczony obok naszych pulpitów, w którym w formie listy prezentowane są informacje zbierane z portali internetowych o interesującej nas tematyce. Dotychczas Blinkfeed budził dość negatywne emocje, w pewnej mierze z powodu swoich ograniczeń, uniemożliwiających nam pełnego zarządzania źródłami informacji, a po części także dlatego, że był on stale wyświetlany obok naszych pulpitów i nie było sposobu, by się go pozbyć. Teraz problemy te zostały rozwiązane, a obok możliwości szerszej konfiguracji treści, które mają być pokazywane, mamy też możliwość zupełnego wyłączenia Blinkfeed, co z wielką przyjemnością uczyniłem.

W nowym Sense znajdziemy tez elementy charakterystyczne dla czystego Androida, takie jak wsparcie widżetów ekranu blokady, a także umieszczenie w powiadomieniach siatki przełączników najważniejszych funkcji systemowych, których kolejność i układ możemy dowolnie edytować.

lock

Pod względem estetyki nakładka Sense 5.5 wypada wyjątkowo dobrze, a całe oprogramowanie jest eleganckie i dopracowane w najmniejszych szczegółach. Już po wyjęciu urządzenia z pudełka mamy dostęp do bogatego pakietu aplikacji przygotowanych przez producenta, wśród których znajdziemy zestaw programów biurowych, multimedialnych oraz kilka innych cieakwych pozycji. Oprogramowanie na HTC One max pracuje bardzo płynnie i stabilnie, a podczas testów urządzenie nie sprawiało pod tym względem najmniejszych problemów.

Podczas prac nad oprogramowaniem dla One max producent zapomniał jednak o dodaniu jakiejkolwiek interesującej funkcji, która potrafiłaby w ciekawy sposób wykorzystać potencjał płynący z wielkiego ekranu tego urządzenia. HTC nie wysiliło się by stworzyć cokolwiek w tej dziedzinie, przez co One max sprawia wrażenie zwyczajnie powiększonego smartfona i nie można go przez to nazwać phabletem pełną gębą, a pod tym względem urządzenia Smasunga z serii Galaxy Note wypadają dużo lepiej.

Aparat

DSC03924

W nowym HTC One max odnajdziemy aparat wykorzystujący technologię Ultrapixel, którą poznaliśmy wraz z oryginalnym One. Przypomnijmy, że opiera się ona na założeniu, że większe piksele na matrycy są w stanie wychwycić większą ilość światła, co ma zapewnić w teorii ponadprzeciętne rezultaty w słabym świetle, a także sprawić, że nasze zdjęcia generalnie będą dużo bogatsze i po prostu ładniejsze. W praktyce mamy tutaj do czynienia z aparatem 4 MPx zdolnym nagrywać wideo w 1080p – w przeciwieństwie do oryginalnego HTC One nie znajdziemy tutaj jednak optycznej stabilizacji obrazu, a brak tego elementu jest zdecydowanie odczuwalny.

Generalnie rzecz biorąc aparat zdecydowanie nie należy do atutów One max. Zdjęcia są często bardzo zaszumione i ubogie w detale, co w dużej mierze jest pochodną niewysokiej rozdzielczości. Brak szczegółów nie jest tak uderzający gdy przeglądamy fotografie na ekranie smartfona, jednak po przeniesieniu ich na komputer wszystkie ujęcia wykonane w mniej niż idealnych warunkach prezentują się po prostu słabo, a szumy wręcz gryzą w oczy. O wykonywaniu akceptowalnych fotografii przy słabym świetle można w zasadzie zapomnieć.  Jeżeli jednak zdjęcia z telefonu wykorzystujecie wyłącznie do dzielenia się nimi na portalach społecznosciowych, to brak detali nie będzie Was aż tak bardzo dotykał, zwłaszcza, że One max dobrze radzi sobie z odpowiednim doborem kolorów i ekspozycji, a przede wszystkim ma bardzo szybki spust migawki i bogate oprogramowanie do obsługi aparatu z wieloma ciekawymi funkcjami, które spodobają się osobom kreatywnym.

Bateria i wydajność

DSC03909

Bateria okazuje się jednym z najmocniejszych atutów nowego HTC One max. Znajdziemy tutaj bardzo duże ogniwo o pojemności 3300 mAh, które w normalnym użytkowaniu pozwoli nam około 40 godzin pracy przy ekranie pracującym ponad 4 godziny, a w codziennej pracy One max może spokojnie rywalizować z testowanym niedawno LG G2, który również oferował ponadprzeciętny czas działania.

W naszym teście PuddiPuddi, polegającym na ciągłym odtwarzaniu filmu z YouTube, HTC One max zdeklasował całą konkurencję i wydaje mi się, że jeszcze dużo czasu upłynie, nim jakieś urządzenie okaże się pod tym względem lepsze. Z wynikiem 680 minut One max plasuje się obecnie na samym szczycie zestawienia, wyprzedzając nawet wspomnianego wcześniej LG G2.

wykres_1 (3)

Pod względem zastosowanych podzespołów HTC One max prezentuje się w zasadzie bliźniaczo, co pierwszy HTC One – znajdziemy tutaj czterordzeniowy procesor Snapdragon 600 o taktowaniu 1,7 GHz z grafiką Adreno 330 oraz 2 GB RAM. Jest to zdecydowanie bardzo mocna konfiguracja, choć należy zauważyć, że w chwili obecnej topowe urządzenia wykorzystują już nowszy układ Snapdragon 800, oferujący teoretycznie większą moc obliczeniową.Teoretycznie, gdyż różnica między tymi procesorami widoczna jest w zasadzie wyłącznie w wynikach syntetycznych benchmarków, a w codziennym użytkowaniu One max jest równie szybki, co inne urządzenia z najwyższej półki. Jest to chyba perfekcyjny sprzęt dla gracza, gdyż ogromny ekran, w połączeniu z mocnymi głośnikami i świetną specyfikacją techniczną pozwala na płynną zabawę ze wszystkimi dostępnymi obecnie grami, a przyjemność płynąca z oglądania płynnej rozgrywki na tak dużym ekranie ze świetnie brzmiącą muzyką w tle jest niezrównana.

Poniżej znajdziecie tabelki z wynikami w najpopularniejszych benchmarkach, w których to nie da się nie zauważyć, że One max pozostaje nieco w tyle za sprzętami z Snapdragonem 800:

wykres_1 (2)
wykres_1 (4)
wykres_1 (5)
wykres_1 (6)
wykres_6
wykres_7
wykres_8
wykres_9

Podsumowanie

DSC03879

Pierwszą próbę HTC w segmencie phabletów można uznać za całkiem udaną. One max oferuje przede wszystkim nad wyraz długi czas pracy, a także posiada bardzo wysokiej jakości ekran o świetnej rozdzielczości i odwzorowaniu kolorów. W połączeniu z wyśmienitymi głośnikami BoomSound i niezłą specyfikacją techniczną otrzymujemy tutaj perfekcyjny sprzęt do wszelkiej maści multimediów. Granie, oglądanie filmów, czy też przeglądanie Internetu jest tutaj zdecydowanie przyjemniejsze, niż na przeważającej większości smartfonów, więc jeżeli są to Wasze priorytety, to nie można chyba trafić lepiej. Dodatkowo nowe Sense zostało odpowiednio usprawnione przez HTC i jest jedną z najlepszych nakładek na Androida na rynku. Szkoda jednak, że w oprogramowaniu nie znalazło się szczególnie wiele dodatków typowo zorientowanych na wykorzystanie potencjału płynącego z wielkiego wyświetlacza.

HTC One max zdecydowanie nie jest urządzeniem dla każdego. Jest on po prostu nieprzyzwoicie wielki i ciężki, nawet w swojej kategorii, a przerośnięte smartfony konkurencji są często dużo bardziej poręczne, niż ta bestia. Dodatkowo choć ogólne wrażenie z użytkowania i jakość zastosowanych materiałów są niezwykle dobre, to jednak szkoda, że max nie reprezentuje w kwestii konstrukcji tej samej półki, co oryginalny HTC One, a tu i ówdzie da się znaleźć pewne niedoskonałości w kwestii wykonania.

DSC03917

Pozostaje jeszcze temat czytnika linii papilarnych, który zdecydowanie daleki jest tutaj od ideału. Jego obsługa potrafi nieraz irytować, a jego skuteczność działania nie należy do najwyższych, jednak wciąż jest to jedna z najlepszych metod na zabezpieczenie naszego smartfona przed niepowołanymi osobami. Pozostaje tylko liczyć, że HTC wyciągnie w tej kwestii lekcję i następnym razem nieco lepiej dopracuje swój czytnik linii papilarnych.

Podsumowując HTC One max nie można przemilczeć jego ceny. W wolnej sprzedaży zaczyna się ona w chwili pisania tekstu od około 2600 zł. Choć sprzęt ten zdecydowanie da się lubić, to na ten moment jego cena jest moim zdaniem zaporowa i nie jest uzasadniona, a w podobnej cenie możemy już znaleźć Samsunga Galaxy Note 3, oferującego większe możliwości i będącego bardziej dopracowanym urządzeniem. Do czasu obniżenia ceny nie można więc otwarcie polecić One max, mimo jego kilku niewątpliwych zalet.

Zalety:

– bardzo długi czas działania na jednym ładowaniu;

– wyśmienitej jakości ekran;

– głośniki BoomSound są niezrównane.

Wady:

implementacja czytnika linii papilarnych daleka od doskonałej;

– waga i wymiary duże nawet jak na swoją klasę;

– słaby aparat;

– brak pomysłu na wykorzystanie dużego ekranu;

– niedoskonałości budowy.

Motyw