huawei watch gt

[Recenzja] Huawei Watch GT to świetny sprzęt, ale nie do końca smartwatch

8 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Budowa i wykonanie
  • Stabilność systemu
  • Precyzja wskazań modułów
  • Akumulator

Wady

  • Ograniczone funkcje smartwatcha
  • Problematyczne aktualizacje oprogramowania

Powoli zbliżamy się do końca 2018 roku, który niewątpliwie należy do Huawei. Firma śmiało zaczęła się rozpychać na rynku po przeciętnym okresie. Świadczą o tym takie modele jak P20 Pro i Mate 20 Pro oraz od groma propozycji z dopiskiem Lite, które dominują rankingi sprzedaży. Jednak nie samymi smartfonami człowiek żyje. Urządzenia noszone cieszą się zdecydowanie mniejszą popularnością i nie ma się czemu dziwić. Producenci wciąż eksperymentują ze swoim podejście, co do inteligentnych opasek, zegarków i innych tego typu urządzeń. Dotyczy to również Huawei Watch GT, które zostało zaprezentowane równolegle z serią Mate 20. Chińczycy postanowili porzucić Wear OS od Google, a w zamian zaoferowali swój system i gwarancję długiego działania bez codziennego ładowania. Na papierze brzmi to świetnie, ale sprawdźcie, jak wypada recenzja Huawei Watch GT.

Zestaw

Huawei oferuje Watch GT w eleganckim pudełku, które zostało wykonane i wypełnione materiałami stosunkowo wysokiej jakości. Stosunkowo, bo próżno spodziewać się jedwabiu, ale w porównaniu do twardych i „styropianowych” opakowań materiały wybrane przez Chińczyków zdecydowanie się wyróżniają.

Niemniej we wnętrzu nie spodziewajmy się niesamowicie wygórowanych akcesoriów. Tak naprawdę nie znajdziemy w nim nic specjalnego. Watch GT w pudełku towarzyszą makulatura oraz dedykowana ładowarka z kablem USB-C. Pojawienie się tego standardu, zamiast Micro USB, to miły akcent, który sprawia, że nie muszę pamiętać o starej technologii. To w przypadku smartwatchy jest nad wyraz często pomijane.

Budowa

Patrząc na Watch GT nie trudno odgadnąć, jakie były założenia Huawei przy jego tworzeniu. Przede wszystkim miał to być bardziej zegarek, aniżeli naćkany elektroniką, pomniejszony smartfon. Dlatego obudowa jest stosunkowo mała jak na tę klasę. Chciałoby się też napisać, że mamy do czynienia z „małymi ramkami”. Smartwatch nie jest zarówno przesadnie gruby, szeroki, jak i ciężko, co ma świetne przełożenie na jego ułożeniu na nadgarstku. Wykonanie ze stali nierdzewnej, ceramiki i tworzyw sztucznych nie pozostawia złudzeń, że to jedno z najlepiej wykonanych urządzeń w swojej klasie.

Nie ukrywam, że kilkukrotnie udało mi się zahaczyć tarczą o metalowe poręcze czy też futryny, ale zegarek nie nosi żadnych śladów użytkowania. Dlatego front wciąż skrywa duży wyświetlacz pod niezarysowanym szkłem, otoczonym przez stalową, zakrzywioną ramkę z wygrawerowanymi oznaczeniami. Huawei dodaje, że wspomniane szkło zostało pokryte diamentową powłoką, która ma minimalizować ryzyko zarysowań — na razie mogę to potwierdzić. Podobnie jak jej radzenie sobie z odciskami palców — te kompletnie nie rzucają się w oczy.

Od strony nadgarstka widnieją diody zaawansowanego pulsometru od Huawei w postaci TruSeen 3.0. O nim więcej nieco później. Na tej powierzchni ujrzymy jeszcze dwa piny dedykowane ładowarce.

Kolejny istotny punkt w zegarkach to pasek. Huawei postawił na standardowy rozmiar 20 mm i bezproblemową wymianę standardowego rozwiązania. Pasek, który znalazłem w zestawie, jest gumowy i zaskakująco wygodny. Nie jestem fanem tego materiału w zegarkach, bo po dniu noszenia cierpi na tym moja skóra, ale w przypadku Watch GT ten problem nie wystąpił. Do tego warto docenić podwójna blokada — nadmiar paska nie irytuje, a sama jego regulacja jest tak szeroka, że zapewne nikt nie będzie miał trudności z dopasowaniem go do swojego nadgarstka.

Na koniec przyciski, które stanowią uzupełnienie dobrze wykonanego projektu Huawei Watch GT. Są po prostu takie, jakie być powinny. Górny klawisz to po prostu wstecz lub powrót do głównej tarczy. Z kolei dolny prowadzi nas bezpośrednio do menu treningów. Podwójne wybranie go od razu uruchamia ostatnio wykonywane ćwiczenie.

Specyfikacja techniczna i cena Huawei Watch GT

Huawei wyceniło Watch GT na 1000 złotych. Ok, tak właściwie to 999 złotych, ale nie bawmy się w psychologiczne zagrywki. Tysiak — tyle trzeba wydać, aby w zamian otrzymać inteligentny zegarek z następującymi parametrami:

  • 1,39-calowy wyświetlacz AMOLED (454×454, 326 ppi)
  • 16 MB RAM
  • 128 MB wbudowanej pamięci
  • Bluetooth 4.2 LE i EDR
  • GPS z GLONASS i GALILEO
  • pulsometr
  • akumulator o pojemności 420 mAh
  • wodoszczelność do 50 metrów
  • system Huawei Light OS
  • wymiary: 46,5 x 46,5 x 10,6 mm
  • waga: 46 g

Huawei zrezygnowało z Wear OS od Google. To dosyć kontrowersyjny ruch, ale Samsung doskonale radzi sobie ze swoim Tizenem, więc czemu Chińczycy też nie mogliby stworzyć czegoś dobrego? Cóż… O tym za kilka kategorii. Czy czegoś brakuje w specyfikacji Watch GT? Tak naprawdę to trudne pytanie, bo wszystko zależy od nas i tego, czego potrzebujemy. Na dłuższą metę może zabraknąć NFC, WiFi czy też obsługi zewnętrznych urządzeń Bluetooth, ale to wszystko sprowadza się do samego oprogramowania.

Wyświetlacz

Nie wyobrażam sobie innej technologii w smartwatchach jak AMOLED. LCD po prostu nie nadaje się do tych urządzeń. Głęboka czerń jest wręcz obowiązkowa, a osobom obawiającym się o wypalaniem poradzę częste zmiany tarcz. Tych akurat w Watch GT nie ma na razie zbyt wiele, ale to pewnie tylko kwestia czasu i wsparcia autorskiego systemu. Niemniej to kategoria dotycząca wyświetlacza — ten działa w pełni poprawnie. Zarówno odbiór barw, jak i jasność (z automatycznym ustawieniem) są bardzo dobre. Być może momentami chciałbym, aby panel dotykowy był bardziej responsywny, ale nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy to kwestia techniczna, czy systemu.

Akumulator

Huawei chwali się, że Watch GT jest w stanie wytrzymać bez ładowarki:

  • 2 tygodnie z użytkowaniem pulsometru i ćwiczeniami przez 90 minut tygodniowo
  • 30 dni — podstawowa funkcjonalność z odbieraniem powiadomień, bez pulsometru
  • 22 godziny — ciągłe ćwiczenia z aktywnym GPS-em i pulsometrem

Nie ukrywam, że ostatniego punktu nie dałem rady sprawdzić, ale od czego są estymacje? W gruncie rzeczy jestem w stanie uwierzyć zapewnieniom Huawei na 80%. Jeśli ciągle korzystałem z pulsometru, to Watch GT prosił o ładowarkę po 10 dniach użytkowania. W tym czasie kilkukrotnie byłem na basenie. Dwugodzinna jazda na rowerze z włączonym GPS-em to z kolei utrata około 7-8% akumulatora. Jak na dzisiejsze smartwatche, uznaję te wyniki za więcej niż dobre. Ładowanie do pełna to kwestia 2 godzin.

Oprogramowanie

Przechodzimy do punktu, który najbardziej mnie… przeraził. Otwieram pudełko, włączam zegarek, paruję go ze smartfonem. Na tym etapie wszystko odbyło się dobrze, ale teraz do gry wchodzi aplikacja Zdrowie od Huawei, z której zrzuty ekranu znajdziecie poniżej. To za jej pomocą obsługujemy zegarek.

W dzisiejszych czasach naturalne jest to, że kupując nowy sprzęt po premierze, trzeba go zaktualizować. W takim razie do dzieła… W tym momencie zaczynają się schody. Przede wszystkim nowe wersje oprogramowania ważą kilka do kilkunastu megabajtów. Ile może trwać wdrażanie takich zmian? Okazuje się, że nawet kilkanaście minut i przez ten czas aplikacja prosi Was o nieużywanie smartfona z włączoną aplikacją. Jakby tego było mało, zobaczcie jak wygląda ekran smartwatcha podczas instalacji nowej wersji systemu:

Tak to po prostu nie powinno wyglądać — przy pierwszej aktualizacji myślałem, że zegarek już się nie uruchomi. Jednak skupmy się teraz na tym, co dobre, czyli dostępnej funkcjonalności. Na pierwszy ogień idzie lokalizacja, która bardzo dobrze radzi sobie z naszym namierzaniem. GPS nawet w zatłoczonym mieście dokładnie zapamiętuje nasze położenie — bez nadmiernego skracania zakrętów, co jest dosyć powszechne w tego typu urządzeniach. Kolejny plus to pulsometr i monitorowanie snu — zazwyczaj sceptycznie podchodzę do tego typu wskazań, ale algorytmy zawarte w Watch GT naprawdę dobrze radzą sobie z określeniem naszego pulsu (nie licząc biegania). W przypadku oceny naszego snu dostajemy porady, co zrobić, aby spało nam się lepiej — jest ich podobno ponad 200, aby jak najdokładniej określić poszczególne problemy wszystkim użytkownikom. Na koniec krokomierz — co do jednego kroku nie jest dokładny, ale w przypadku moich stałych tras jestem w stanie zgodzić się z tym, co wskazuje zegarek. Gorzej radzi sobie monitorowanie schodów i wstawania (z krzeseł itd.) – nie wierzę, że przez okres testów ani razu nie udało mi się 12-krotnie wstać z miejsca.

Na koniec pozostał największy problem. Nie oczekujcie od tego Huawei Watch GT funkcji, które znacie z Tizena i Wear OS. Light OS, który został stworzony przez Chińczyków, nie pozwala na wiele. Nie zainstalujecie żadnej zewnętrznej aplikacji, nie dodacie własnej tarczy, a nawet nie możecie kontrolować muzyki odtwarzanej na smartfonie. Komunikacja sprowadza się tak naprawdę tylko do przesyłania powiadomień z wybranych aplikacji i zbierania danych do programu Zdrowie. To naprawdę wszystko.

Recenzja Huawei Watch GT — podsumowanie

Huawei Watch GT to świetny smartwatch, ale czy na pewno smartwatch? Jak dla mnie jest to po prostu smartband z okrągłym wyświetlaczem. Naprawdę niska funkcjonalność to największa wada, która mam nadzieje zostanie rozbudowana w kolejnych aktualizacjach. Już pojawienie się możliwości sterowania muzyką byłoby czymś. Poza tym naprawdę ciężko do czegokolwiek się przyczepić. Wraz z ubogim systemem idzie świetny akumulator, bardzo dobry wyświetlacz i w pełni poprawna oraz odpowiednio przemyślana obudowa. Czy to wszystko jest warte 1000 złotych? Jeśli dużo ćwiczycie, doceniacie lokalizację i nie przeszkadza Wam Light OS, to z pewnością.

8,0/10
  • Zestaw 7
  • Budowa 9
  • Specyfikacja techniczna 8
  • Wyświetlacz 9
  • Akumulator 8
  • Oprogramowanie 6
  • Wydajność 9

Motyw