[Recenzja] Goclever Smartband Max Fit Premium, czyli tani może więcej

5 minut czytania
Komentarze

Rzadko decyduję się na testy akcesoriów, które dedykowane są osobom aktywnym fizycznie. Nigdy nie ukrywałem, że jeśli sporty to głównie motorowe lub ewentualnie koszykówka. Jednak ta ostatnia to obecnie głównie w telewizji, więc też się nie liczy. Mimo wszystko trzeba dbać o swoje zdrowie i kiedyś zmienić swoje podejście do codziennych ćwiczeń. W takim razie, czemu nie pomóc sobie smart-elektroniką? Ta może mieć zdecydowanie więcej zastosowań, ale nie warto od razu sięgać po najdroższe propozycje – warto zacząć od tych zdecydowanie tańszych. Taka właśnie jest opaska od Goclever – poznajcie Smartband Max Fit Premium. Długa nazwa, ale nie płacimy za literki, a za możliwości, więc zapraszam Was do recenzji.

Zestaw

W pierwszej chwili zdziwił mnie fakt, że nie dostałem żadnego kabla, przystawki lub czegokolwiek, co mogłoby służyć do ładowania akumulatora. Okazało się, że nie kwestia wybrakowanego zestawu, a specyficznego rozwiązania. W samym pudełku z otwieranym oknem znajdziemy prostą instrukcję obsługi oraz dodatkowy, granatowy pasek z gęściej rozłożonymi dziurkami.

Budowa

Próżno oczekiwać wykończenia z najlepszych materiałów, gdy za opaskę producent życzy sobie niecałe 180 złotych. Goclever postawił na tworzywa sztuczne. Wspomniane w poprzednim akapicie paski są gumowe z plastikowym zapięciem, które bardzo dobrze imituje aluminium. Samo akcesorium też wita się z nami tworzywem sztucznym. Zarówno sama obudowa, jak i osłona wyświetlacza to plastik. W przypadku tego drugiego obawiałbym się o zarysowania, ale przez 2 tygodnie testów żadne się nie pojawiło.

Frontowa część to wyświetlacz z jednym przyciskiem. Obsługa jest identyczna, co w przypadku chociażby Xiaomi Mi Band 2, czyli kolejne kliknięcia przełączają funkcje. W przypadku Goclevera mamy jeszcze dodatkowe rozwiązanie – przytrzymanie przez 3 sekundy przycisku, gdy opaska wyświetla godzinę, pozwala na zmianę tarczy zegara. Do wyboru mamy cyfrowy oraz analogowy czasomierz. Podobnie można wyłączyć Bluetooth. Ot to cała obsługa systemu.

Po obróceniu smartbanda na część, która przylega do naszej skory uwidacznia się pulsometr, który mierzy też ciśnienie, poziom tlenu we krwi i częstotliwość oddechów. Niektórym może też rzucić się w oczy napis USB, co oznacza, że po tej stronie ujrzymy wtyk w tej technologii, gdy tylko zdejmiemy opaskę. Tą bardzo łatwo zsunąć, ale nie trzeba się martwić, że stanie się tak też podczas użytkowania. Wspomniany port służy wyłącznie do ładowania.

Specyfikacja techniczna

Goclever Smartband Max Fit Premium nie jest akcesorium z najwyższej półki, ale już poprzednia kategoria pokazała, że potrafi wiele. W kwestii danych technicznych możemy wyróżnić takie elementy, jak:

  • 0,96-calowy wyświetlacz TFT LCD
  • certyfikat IP67
  • akumulator o pojemności 110 mAh
  • moduł MULTI Personal LAB
  • kompatybilność z Androidem i iOS (Bluetooth 4.0)

To wszystko za 180 złotych. Oczywiście nie zabrakło także wsparcia dla krokomierza, powiadomień, wywoływania zdjęć, alarmów i innych funkcji, które zdają się być podstawowe dla tego typu akcesoriów.

Użytkowanie

Na co dzień smartband od Goclevera jest kompletnie niewyczuwalny na nadgarstku za sprawą swojej lekkości. Również na pochwałę zasługuje regulacja paska, która jest naprawdę szeroka – niezależnie od wybranego koloru. Wyświetlacz urządzenia nie powala na kolana swoją jakością kolorów, ale bez problemu spełnia powierzone mu zadanie, czyli nie ma jakichkolwiek problemów z czytelnością w słońcu. Same animacje i wszelkie napisy zostały odpowiednio dostosowane do dostępnej rozdzielczości, więc zawsze wiadomo, co za funkcję akurat aktywowaliśmy. Są one też podzielone kolorystycznie, co dodatkowo zwiększa czytelność.

Mnogość różnorakich pomiarów z początku mnie zszokowała. Spodziewałem się pulsometru i krokomierza, ale okazało się, że możemy sprawdzić swoje ciśnienie, natlenienie krwi i kilka innych aspektów. Weryfikacja pulsu i ciśnienia jeszcze bardziej mnie zaskoczyła, bo okazało się, że wskazania są niemal identyczne, co dedykowanego do tego celu urządzenia. Podobnie wygląda sytuacja z krokomierzem. Średnio na 100 kroków różnica wynosiła 1% w stosunku do kilku smartfonów, które równolegle mierzyły i wspominanego już Xiaomi Mi Banda 2.

Akumulator o pojemności 110 mAh nie wydaje się najbardziej pojemny, ale bez problemu wytrzymuje około 10 dni pracy, czyli tyle, co założył producent. Ładowanie to kwestia kilkudziesięciu minut przez gniazdo USB w laptopie.

Aplikacja

Sam smartband sprawdził się pozytywnie, ale byłby niczym, gdyby nie aplikacja, za pomocą której możemy monitorować swój stan – wraz ze snem. Wszystko sprowadza się do badania jego płytkości na podstawie naszego pulsu i ruchu. Jednak program FitCloud nie należy do najbardziej intuicyjnych. Przede wszystkim miałem problem z komunikacją z akcesorium – prywatny OnePlus 5 nie był w stanie się połączyć z opaską, gdy byłem w pomieszczeniu z innymi urządzeniami Bluetooth, do których jestem połączony. Dopiero „czysty” Mi Mix 2 porozumiał się z Gocleverem. Wtedy zauważyłem, że nie wszystko jest dobrze przetłumaczone, a miejscami w ogóle nie jest.

Jednak poszczególne funkcje, które możecie ujrzeć powyżej działają zgodnie z założeniami. Poprawa komunikacji i opisów poszczególnych przełączników oraz komunikatów sprawiłaby, że ciężko byłoby się do aplikacji przyczepić. Szczególnie, że nie miałem też nic do zarzucenia współpracy krokomierza i różnych obliczeń z modułem GPS (ze smartfona).

Podsumowanie

Goclever Smartband Max Fit Premium jest ciekawą propozycją w swojej cenie. Wykonanie nie powala na kolana, aplikacja wymaga poprawek, ale opaska działa jak należy i nie irytuje swoją pracą. W stosunku do wspomnianego kilka razy Xiaomi Mi Band 2, testowane akcesorium wygrywa przede wszystkim większym i kolorowym wyświetlaczem, który jest zdecydowanie bardziej czytelny. Do tego dochodzi zdecydowanie więcej funkcji, ale też gorszy program do synchronizacji. Czy całość jest warta 180 złotych? Na to pytanie musi sobie każdy sam odpowiedzieć.

Motyw