[Recenzja] Samsung Gear IconX (2018) – wolność dla sportowców, również amatorów

5 minut czytania
Komentarze

Na łamach naszego portalu mogliście już przeczytać moje recenzje Samsunga Gear Sport, od wczoraj Gear Fit2 Pro, więc do pełni szczęścia brakuje tylko Gear IconX (2018). Wszystkie te akcesoria łączy termin premiery. To najnowsze propozycje Koreańczyków dla fanów urządzeń noszonych oraz słuchawek. Z racji braku wzmianki o tym ostatnim, czas nadrobić zaległości i przyjrzeć się inteligentnym „pchełkom”, których przeznaczenie jest bardzo proste – wolność od kabli. Do tego ja dokładam tytułowych sportowców, ale o tym później. Serdecznie zapraszam Was do szybkiej recenzji Gear IconX (2018).

Zestaw

Pozytywnie zaskoczyłem się zawartością pudełka, w którym otrzymałem testowane słuchawki. Spodziewałem się wyłącznie samego akcesorium i ładowarki. Jednak obok nich znalazłem kabel USB-C oraz przejściówki odpowiednio do pełnego USB oraz Micro USB. Nie mogło też zabraknąć kilku rozmiarów gumek – zarówno tych wkładanych do uszu, jak i skrzydełek, które mają utrzymać słuchawki na miejscu. Nie miałem żadnego problemu z odpowiednim doborem ich wielkości.

Budowa

Zacznijmy od samego modułu, które służy do przechowywania, ładowania oraz parowania słuchawek. Jest ono bardzo wygodne i nie wyobrażam sobie Gear IconX bez tego elementu. Co prawda zostało wykonane z tworzyw sztucznych, ale wysokiej jakości.

Diody na froncie informują nas o stanie słuchawek – ich poziomie naładowanie (czerwony – ładowanie, zielony – naładowane) oraz ewentualnych problemach z umocowaniem (pulsująca czerwień). Z tyłu, obok gniazda USB-C i przycisku do synchronizacji Bluetooth znajdziemy kolejną diodę. Ta również informuje o ładowaniu, ale samego modułu oraz stanie połączenia/dostępności słuchawek dla innych urządzeń.

Z kolei same słuchawki wyglądają nieco kosmicznie. Osoby przyzwyczajone do tradycyjnych modeli dokanałowych będą musiały się przyzwyczaić. Ja potrzebowałem do tego kilku godzin użytkowania. Jednak później straciłem wszelkie obawy, czy mi wypadną z uszu, czy też po pewnym czasie będą mnie drażnić. Nic z tych rzeczy – nawet 3 godziny słuchania muzyki bez przerwy nie sprawiły, że bolały mnie uszy.

Omawiane słuchawki mają wbudowanego „pilota”. W końcu mogą one pracować autonomicznie, bez zewnętrznych odtwarzaczy. Do tego celu Samsung dostosował zewnętrzne powierzchnie i stanowią one panele dotykowe. Możemy na nich wykonywać gesty zmiany natężenia dźwięku i wywoływać pomniejsze funkcje – w tym predefiniowane treningi. Z początku miałem problemy z ich poprawnym wyładowaniem, ale ostatecznie okazało się to tylko kwestią wprawy. Pod koniec testów obsługa Gear IconX była dla mnie w pełni naturalna.

Użytkowanie

Jakość dźwięku słuchawek jest przeciętna. Z pewnością fani niskich tonów nie będą zadowoleni, gdyż te są, ale rewelacji nie ma. Scena na szczęście nie zlewa się w jeden łomot, ale wyraźnie brakuje niektórych częstotliwości. Z racji zastosowania można ten fakt przeżyć, ale siedząc w domu czuć, że czegoś brakuje. Pamiętajmy, że Samsung wycenił Gear IconX na około 800 złotych, więc w tej cenie moglibyśmy spodziewać się wyższej jakości. Coś za coś. W zamian otrzymujemy tak naprawdę wbudowany odtwarzacz muzyki (pamięć 4 GB, dostępne 3,5 GB), prostego trenera i wolność od kabli.

Wspomniany trener to możliwość mierzenia takich parametrów, jak puls i kroki, co przekłada się na spalone kalorie, dystans czy też prędkość. Do tego możemy ustawić wcześniej trening, jaki chcemy wykonać – głównie bieganie i wszystko to, co może bazować na czasie. Pozytywnie zaskoczony byłem precyzją wspomnianych parametrów. Równolegle mierząc te same dane telefonem i Gear Fit2 Pro otrzymywałem zbliżone wyniki.

W kwestii „wolności od kabli” mam mieszane uczucia. Połączenie bezprzewodowe jest świetne – kosztem jakości dźwięku – ale momentami pojawiały się zakłócenia pomiędzy jedną, a drugą słuchawką. Nie musimy jednocześnie korzystać z obu, ale nawet siedząc w domu zauważyłem, że mając telefon w kieszeni (OnePlus 5/iPhone 7) na ułamek sekundy potrafiła przerwać jedna z nich. Na szczęście zdarzało się to na tyle rzadko, że jestem w stanie przymknąć na to oko. Brak kabli to też konieczność ładowania akumulatora. Same słuchawki mają wbudowane ogniwa o pojemności 82 mAh. To wystarcza na około 4 godziny słuchania muzyki, czyli mniej w porównaniu do tego, ile deklaruje producent. Dołożenie do tego treningu skraca czas o około godzinę, a jeśli zdecydujemy się na audio z telefonu to już po 90 minutach będziemy musieli odłożyć je do etui. To z kolei może pochwalić się akumulatorem o pojemności 340 mAh. Teoretycznie możemy naładować słuchawki dwukrotnie. W praktyce ciut więcej, ale o trzech pełnych cyklach zapomnijcie. Czas ładowania nie trwa dłużej niż godzinę.

Ostatnia ciekawa funkcja to możliwość aktywowania dodatkowych mikrofonów. Każda ze słuchawek posiada dwa czujniki dźwięku, które mogą służyć do rozmów telefonicznych, ale pozwalają na odtwarzanie dźwięku z zewnątrz. To oznacza, że nie musimy cały czas być odizolowani od świata, ale trzeba liczyć się z pogorszeniem jakości dźwięku odtwarzanej muzyki.

Podsumowanie

Z Gear IconX (2018) korzystało mi się bardzo przyjemnie. Nie jestem fanem bezprzewodowych rozwiązań bez jakichkolwiek kabli, ale propozycja Samsunga skłania mnie do spróbowania kolejnych tego typu rozwiązań. Koreańczycy stworzyli ciekawe akcesorium dla sportowców, którzy chcą monitorować swoje treningi, ale niekoniecznie zabierać ze sobą dodatkowe akcesoria. Poniekąd odstrasza cena (~800 złotych), ale jeśli spojrzymy na możliwości słuchawek i nie jesteśmy ortodoksyjnymi audiofilami to na dłuższą metę nie musi okazać się ona zaporowa.

Motyw