[Pierwsze wrażenia] LG V30 – tak wygląda prawdziwy flagowiec

2 minuty czytania
Komentarze

Teoretycznie myślimy już o nowej generacji smartfonów, zbliżamy się do Nowego Roku, zastanawiamy się, czym producenci nas zaskoczą, a tymczasem to teraz poznajemy najciekawsze modele. Samsung zaprezentował Galaxy Note8, Huawei postawiło wszystko na Mate’a 10 Pro, Google „wyskoczyło” z Pixelami, a OnePlus dołącza do bezramkowców modelem 5T. W międzyczasie LG wprowadziło do Polski swój najlepszy telefon – V30. Nie mogłem odmówić propozycji testu tego urządzenia i była to bardzo dobra decyzja.

Koreańczycy – tradycyjnie dla siebie – zaprezentowali w tym roku coś wyjątkowego. G6 był pierwszym w historii smartfonem, którego wyświetlacz został pozbawiony ramek, a jego proporcje odbiegły od standardowych. Specyfikacja tego modelu mogła zawieść fanów marki, ale szybki spadek ceny sprawił, że dzisiaj jest to atrakcyjna propozycja. Czy podobny los czeka V30? Z pewnością nie, gdyż już na start niczego tego modelowi nie brakuje. Otwierając schludne pudełko moim oczom ukazał się bardzo dobrze wykonany smartfon, który świetnie leży w dłoni i – wbrew pozorom – nie odstrasza swoimi rozmiarami. Zadbano nawet o takie szczegóły jak delikatne ramki, które otaczają najważniejsze elementy na tylnej części obudowy.

Mój wskazujący palec w naturalny sposób znalazł się na czytniku linii papilarnych pod głównymi aparatami. Zespolony w nim przycisk blokady włączył rewolucyjny dla LG wyświetlacz, który wykorzystuje technologię P-OLED. Pierwsze wrażenia z obcowaniem z nim są obiecujące. Jednak najbardziej zainteresowany byłem jakością dźwięku, którą zazwyczaj opisuję dopiero we właściwej recenzji. V30 chwali się na plecach logiem B&O. To samo oznaczenie znajdziemy na słuchawkach dołączonych do zestawu. Pierwsze kilkadziesiąt minut słuchania muzyki wypadły więcej niż pozytywnie. Szczególnie, że nie zagłębiałem się w ustawienia.

Najnowszy smartfon Koreańczyków z najwyższej półki może się również pochwalić dużym przywiązaniem uwagi do aparatów – zarówno pod kątem jakości zdjęć, jak i filmów. Fani przełączników będą w niebie – aplikacja ma od groma różnych opcji, ale nie jest przytłaczająca i laicy też się w niej odnajdą. Sam system również pokazał się z dobrej strony, aczkolwiek rozbawił mnie poniższy komunikat:

Gwarantuję, nie wyjmę akumulatora. V30 spędzi u mnie dwa tygodnie, więc to za wcześnie, aby wydawać końcową opinię. Mimo wszystko, LG zdecydowanie odrobiło pracę domową i ma szansę namieszać na mobilnym rynku. Ciężko mi przypomnieć sobie bardziej multimedialnego smartfona. Koreańczycy postawili na dźwięk, obraz, a nawet wibracje. Poza powyższym szczegółem, przez pierwsze kilka godzin użytkowania nie jestem w stanie wskazać żadnej wady, a tym bardziej nieprzyjemnych sytuacji. Mam nadzieję, że za dwa tygodnie nie będę rozczarowany. Na koniec tradycyjne pytanie do Was – co chcielibyście się dowiedzieć na temat LG V30?

Motyw