[Recenzja] Plantronics Voyager 8200UC – słuchawki nie tylko dla biznesmenów

6 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Wykonanie
  • Jakość dźwięku
  • Mikrofony (+ANC)
  • Akumulator

Wady

  • Wysoka cena

Ciężko znaleźć idealne dla siebie słuchawki. Mimo że na rynku jest ich naprawdę wiele to zawsze czegoś brakuje. Niedawno zastanawiałem się nad zakupem bezprzewodowych słuchawek nausznych z mikrofonem i aktywnym wyciszaniem otoczenia. Ostatecznie nie kupiłem żadnych, gdyż we wszystkich dostępnych propozycjach coś było nie tak. W międzyczasie dostałem propozycję testów tytułowych Plantronicsów. Poprzednią wersję tych słuchawek (Voyager Focus UC B825) testowałem niemalże dwa lata temu. Zrobiły na mnie duże wrażenie, więc przed Voyager 8200 UC postawiłem ogromne oczekiwania. Tym razem jest to nauszna i zamknięta propozycja firmy, ale wciąż z dodatkową funkcją wyciszania otoczenia i wbudowanym akumulatorem.

Zestaw

Po rozpakowaniu paczki od kuriera spotkałem się z niemiłym zaskoczeniem. O ile ekologiczne opakowanie odkładamy w kąt to wewnątrz nie znajdziemy jednego z najlepszych akcesoriów, które było dołączane do poprzednich Voyagerów. W pudełku znajdziemy bardzo dobrze wykonany pokrowiec z dodatkową kieszonką na kable (MicroUSB i Jack) oraz moduł łączności bezprzewodowej na USB. Zabrakło stojaka, na który moglibyśmy odłożyć słuchawki do ładowania.

Budowa

Testowane słuchawki zostały wykonane z każdego możliwego materiału – pojawiło się aluminium, tworzywa sztuczne oraz skóra. Na pałąku dominuje właśnie skóra, która jest odpowiednio miękka, co sprawia, że w ogóle nie czuć go na głowie. Akcesorium nosi się bardzo wygodnie, ale osoby z większymi uszami będą narzekać na małe nauszniki. Te ostatnie potrafią dokuczać po kilkudziesięciu minutach użytkowania. Szeroka regulacja wysokości stopniowana, co milimetr, więc dopasowanie pod tym względem nie stanowi żadnego problemu.

Na lewym nauszniku znajdziemy niemalże wszystkie przyciski. Klawisz „Play” służy między innymi do wywoływania asystenta głosowego (Siri, Cortana, Google Now, Google Assistant). Poniżej ulokowano moduł NFC, który pozwala na szybkie parowanie urządzeń. Widoczny okrąg z charakterystycznymi wypustkami stanowi pokrętło głośności – jedno przechylenie, jeden stopień zmiany (Windows – 6%). Z tyłu producent zamieścił trzystopniowy przełącznik trybu ANC (Active Noice Cancelling – wyciszenie otoczenia, aktywna redukcja hałasu). Z przodu maskownica skrywa dwa mikrofony.

Prawy nausznik jest zdecydowanie prostszy. Obudowa również skrywa przycisk, ale służy on do odbierania lub wybierania połączeń, sprawdzania statusu akcesorium i szybkiego ściszania (~70%) natężenia dźwięku. Poniżej ukryto 5 diod informujących o stanie słuchawek. Po bokach znajdziemy kolejne dwa mikrofony pod maskownicą, przycisk odpowiedzialny za aktywowanie trybu „OpenMic” oraz dwustopniowy włącznik (+dodatkowy stopień dla parowania Bluetooth).

Już sama budowa pokazuje, że słuchawki Plantronicsa oferują naprawdę wiele. Co ciekawe, w środku skrywają zdecydowanie więcej. Akcesorium rozpoznaje, czy jest nałożone na głowę – jeśli nie to się wycisza – oraz wyczuwa nacisk na uszy.

Jakość dźwięku + akumulator

Słuchawki bezprzewodowe nie słyną ze świetnej jakości dźwięku. Mimo że dzisiejsze smartfony wykorzystują najróżniejsze kodeki audio Bluetooth to wciąż ta forma połączenia nie oddaje prawdziwego brzmienia muzyki. Plantronics Voyager B8200 UC świetnie odgrywa wszystkie pasma. Wyróżniają się niskie tony – bass jest bardzo głęboki. Góra i średnie częstotliwości są przystosowane tak, że całość z pewnością zadowoli odbiorców aspirujących do miana melomanów. Typ słuchanej muzyki nie ma większego znaczenia. Niestety, ale dźwięk nie jest bez wad. Nie okłamujmy się, testowane słuchawki będą wykorzystywane przede wszystkim w połączeniu ze smartfonami z wykorzystaniem modułu Bluetooth. To najgorsza możliwa opcja, gdyż tracimy najwięcej smaku. W dobie akcesoriów, które stawiają na dźwięk przestrzenny, propozycja Plantronicsów gubi detale. Te pojawiają się dopiero, gdy postanowimy podłączyć słuchawki za pomocą dedykowanego modułu USB lub kabla Jack. Tylko w tym drugim przypadku tracimy zaletę braku przewodów. Producent zapewnia, że od źródła dźwięku możemy oddalić się o 30 metrów bez kabla. Aż tak dobrze nie jest, ale 20 metrów jest realne – jeśli nic nas nie oddziela, na przykład ściana.

Voyager, czyli podróżnik. Akcesorium świetnie sprawdzi się w trasie, gdy nie delektujemy się każdą nutą słuchanej muzyki. Wtedy też docenimy wspomniany wcześniej przycisk „OpenMic”, który w jednej chwili wyłącza ANC i przestawia mikrofony w tryb nasłuchiwania. W ten sposób nie musimy ściągać słuchawek z uszu, aby usłyszeć, co się dzieje dookoła nas. Sam tryb aktywnego wyciszania hałasu otoczenia działa dobrze. Nie jest rewelacyjny, gdyż do rozwiązania Bose jest daleko, ale nawet w zatłoczonym metrze możemy odciąć się od rzeczywistości. Osoby znajdujące się obok nas nie usłyszą, czego słuchamy. Dobrze przylegające nauszniki skutecznie blokują dźwięk, który mógłby wydobywać się na zewnątrz.

W czasie podróży często wykonujemy połączenia telefoniczne. Nie ważne, czy korzystamy ze smartfona czy też laptopa – jakość rozmów jest obustronnie bajeczna. Nie musimy krzyczeć, aby nasz rozmówca nas usłyszał, a jego bez problemu zrozumiemy. To wszystko bez wystającego mikrofonu, który jest charakterystyczny dla tego typu słuchawek. Kolejna zaleta to możliwość podłączenia kilku urządzeń na raz – ja wykorzystałem dwa telefony i laptopa. Źródło dźwięku było dynamicznie – z delikatnym opóźnieniem – zmieniane w zależności od urządzenia, które ostatnie odtworzyło dźwięk. Domyślnie połączenia wybierane są z pierwszego podłączonego smartfona i oczywiście można to zrobić głosowo, co niestety nie działa najlepiej.

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie akumulator. Producent deklaruje, że ten jest w stanie wytrzymać dobę pracy. Jestem w stanie w to uwierzyć, a dodatkowo nie zdziwiłbym się, gdyby to była zaniżona wartość. Odkąd je dostałem, praktycznie w ogóle się z nimi nie rozstawałem. Dziennie przez kilka godzin słuchałem muzyki – czy to przed komputerem czy też w podróży. Rozmowy przez Skype? Voyager na uszach. Rozmowy przez telefon? Nie inaczej, Voyager na uszach. W sumie na jednym ładowaniu użytkowałem je przez ponad 20 godzin, a wskazania mówią o średnim poziomie naładowania i ponad 7 godzinach do rozładowania.

Ostatni parametr można sprawdzić za pomocą aplikacji, która pozwala dodatkowo skonfigurować słuchawki. Również umożliwia zlokalizowanie ich na podstawie ostatniej znanej lokalizacji (smartfona) lub poprzez wywołanie dźwięku, jeśli jesteśmy w ich zasięgu.

Podsumowanie

Plantronics Voyager 8200 UC nie są bez wad. Tryb ANC mógłby być lepszy, w zestawie powinien pojawić się stojak, a jakość dźwięku mogłaby być lepsza dla melomanów. Jednak w tym wypadku po prostu się czepiam. Trudno o perfekcyjny dźwięk, gdy łączymy się z urządzeniami przez moduł Bluetooth. Stojak można przeboleć, gdy nie musimy codziennie ładować akumulatora. Aktywna redukcja hałasu otoczenia nie sprawdzi się w bardzo głośnych miejscach. Jednak nie kupię tych słuchawek z bardzo prostego powodu. Są dla mnie za drogie – około 1500 złotych to za dużo.

7,3/10
  • Zestaw 7
  • Budowa 8
  • Jakość dźwięku 7

Motyw