Czy zbyt ciasna obudowa powodowała eksplozję baterii w Galaxy Note7?

2 minuty czytania
Komentarze
samsung-galaxy-note-7-release-date-1200-80

Po wtopie Samsunga internauci urządzili sobie istny koncert teorii spiskowych na temat przyczyny porażki Galaxy Note7. Jak się okazuje, jedna z nich miała w sobie trochę prawdy. Kilka dni po tym, jak Samsung przyznał się do błędu, pojawiły się głosy twierdzące, że agresywnie zagięty ekran mógł naciskać na baterię. Ucisk miał powodować zmniejszanie odległości między katodami i anodami, a w konsekwencji prowadził do zwarć i nagłego wzrostu ciśnienia. Rzeczywistość okazuje się jednak nieco prostsza.

galaxynote7-feature-desi-8746678060000

Otóż Samsung w pogoni za miniaturyzacją pozostawił baterii zbyt mało miejsca. Niby jedno z drugiego wynika, lecz prawdopodobnie samo zakrzywienie ekranu nie było tu głównym czynnikiem. Dokładne pomiary wykazują, że baterię od metalowej ramy dzieliły dziesiętne części milimetra. Zakładając, że telefon zostanie eksponatem w muzeum lub na półce kolekcjonera (w zasadzie to tak się stało), problemu by nie było. Niestety bateria podczas korzystania może minimalnie zwiększyć swoją objętość, to naturalne zjawisko. Do tego pozostaje czynnik ludzki – telefon ściskamy, upuszczamy, niektórzy umieszczają go do tylnej kieszeni spodni.

static1-squarespace-com

Powyższe zdjęcie zostało wykonane sprzętem do wykrywania błędów produkcyjnych. Górną krawędź baterii od metalowej ramy dzieli mniej niż 0,1 mm, a jej bok jest oparty o ramkę. Owszem, nie da się ukryć że znajduje się tam elektronika sterująca pracą baterii, jednak ciągłe „maltretowanie” tego elementu mogło uszkodzić ogniwo. Należy też wspomnieć o tym, że nie każdy egzemplarz jest taki sam. Baterie mogą minimalnie różnić się wymiarami, mogą zostać zamontowane w różnych odległościach od ram telefonu. Ta teoria prawdopodobnie wyjaśnia dlaczego baterie produkowane przez Amperex nie wybuchały – są trochę mniejsze, od tych produkowanych przez Samsung SDI.

samsung-sdi-vs-atl-batte-2047e34060000

Prawdopodobnie to właśnie głupota producentów, a nie wada ogniwa doprowadziła do pożarów i poparzeń użytkowników. Samsung prawdopodobnie próbował sprostać modzie na cienkie i dobrze wyposażone telefony, co go zgubiło. Gdyby to była mała chińska firma, wybuchłyby najwyżej 2 telefony i nawet byśmy o tym nie usłyszeli. Tutaj mówimy jednak o smartfonie, który sprzedał się w milionach sztuk, co oznacza proporcjonalnie większe ryzyko eksplozji. Niestety to kolejny proces na rynku, którego odwrócić już się nie da. To właśnie parcie na cienkie i ładne telefony powodowało przesuwanie kolejnych granic. Zmniejszyły się separatory oddzielające katody i anody, znikły solidnie zabezpieczone wymienne baterie na rzecz worków chowanych w obudowie, a na koniec upakowano te worki „na styk”.

Pytanie kto jeszcze zostanie poszkodowany przez tę głupią modę.

Źródło: instrumental.ai

Motyw