Do popularnej na całym świecie usługi Uber, która pozwala w prosty sposób zamówić przejazd w największych metropoliach na świecie (w tym w wielu miastach Polski), trafia właśnie nowa funkcja, która umożliwia zbieranie danych o lokalizacji użytkowników przez okres do 5 minut po zakończeniu przewozu.
Zanim to się stało, Uber zbierał informacje o lokalizacji podczas podróży pasażera i tylko wtedy, gdy aplikacja była uruchomiona na pierwszym planie. Teraz jednak firma zamierza zbierać informacje o ludziach korzystających z usługi „nieco” dłużej. Uber prosi klientów, aby udostępniali swoje położenie nawet wtedy, gdy nie korzystają z usługi. Aby zachować prywatność należy ręcznie wyłączyć udostępnianie tych danych.
Mimo obaw osób korzystających z Ubera, przedsiębiorstwo twierdzi, że nowa funkcja ma pozwolić na zwiększenie bezpieczeństwa klientów. Ma monitorować na przykład, jak często pasażerowie przechodzą przez ulicę po wysiadce i w konsekwencji pozwoli wykrywać potencjalnie niebezpieczne miejsca o dużym natężeniu ruchu. Uber zapewnia, że aktualizacja nie stwarza zagrożenia prywatności dla korzystających, a także, że funkcję można łatwo wyłączyć, jednak sami zainteresowani wcale nie są zadowoleni z tego, że domyślnie jest ona włączona.
Już w czerwcu 2015 roku amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) otrzymała oficjalną skargę od grupy badawczej EPIC przeciwko Uberowi. Twierdzono wówczas, że rozszerzenie zbierania danych użytkowników godzi w prawo do prywatności. Jednak FTC nie podjęło działań przeciwko spółce i Uber właśnie przystąpił do wprowadzania niezbyt dobrze przyjmowanych zmian.
Zobacz też: Finalny Android 7.1.1 dla Nexusów i Pixeli już dostępny
Źródło: Mashable