Google ma różne podejście do kart pamięci. Na samym początku urządzenia tak naprawdę były bez nich bezużyteczne. W końcu taki HTC Dream praktycznie nie miał żadnej wbudowanej pamięci na pliki użytkownika. W międzyczasie pojawiły się Nexusy, które przez wszystkie generacje „udawały”, że nie wiedzą, co to ta karta pamięci.
Poszczególni producenci również raz stosowali to rozwiązanie, a raz nie. Od razu nasuwa się na myśl przykład Samsunga Galaxy S6, ale jednak nie o tym jest ten temat. Otóż nawet jak Wasz smartfon miał możliwość rozszerzenia wbudowanej pamięci to karty bardzo rzadko – bez modyfikacji – mogły zostać wykorzystywane na programy. Nikogo to nie powinno dziwić, gdyż firmy nie mogą sobie pozwolić na stwierdzenie, że ich urządzenia są wolne, a w rzeczywistości to wina kiepskich kart pamięci. Od teraz wszystko nareszcie zostało ujednolicone i pojawia się standard „SD Application Performance Class 1”, czyli po prostu oznaczenie „A1”, które będzie oznaczać kartę charakteryzującą się następującymi minimalnymi wartościami:
- Losowy odczyt: 1500 IOPS;
- Losowy zapis: 500 IOPS;
- Sekwencyjna wydajność: 10 MB/s.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=5DkrwfY2jw4[/youtube]
IOPS to nic innego jak liczba operacji „wejścia-wyjścia” na sekundę. Tym samym, nowe karty pamięci, wręcz są idealną odpowiedzią na zeszłoroczną nowość z Androida Marshmallow, która pozwala „połączyć” wbudowaną pamięć z przestrzenią oferowaną przez karty. Oczywiście wcześniejsze propozycje z najwyższymi klasami również nie sprawiały problemów z długimi czasami ładowania i zapisu.
źródło: Android Police