Tegoroczne targi CES nie obfitują w ogromną ilość nowości z Androidem. LG pokazało nową serię „K” i tak naprawdę najważniejszym odkryciem jest pierwszy smartfon ze Snapdragonem 820. Do tej „paczki” dołącza Polaroid, tak to ta sama marka, co była popularna w ubiegłym stuleciu jako producent aparatów fotograficznych z natychmiastowym ich wywołaniem.
Dzisiaj ciężko określić Polaroida jako tę samą firmę z czasów jej świetności. Dzisiaj tak naprawdę jest to pozostałość po popularnej marce. Jednak jak wyglądają smartfony z tym logiem? Przede wszystkim są to dwa modele: Snap i Power. Ten pierwszy – widoczny powyżej – dzieli się na trzy odmiany różniące się wielkością wyświetlacza. Jego pełna specyfikacja wygląda następująco:
- 5, 5,5, 6-calowy wyświetlacz 720p;
- 4-rdzeniowy procesor;
- 2 GB RAM;
- 16 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+MicroSD);
- aparaty:
- przód: 5 MPx;
- tył: 13 MPx;
- Android 5.1 Lollipop.
Z kolei wyżej stawiany model, Power, cechuje się następującymi danymi:
- 6-calowy wyświetlacz FullHD;
- 64-bitowy, 8-rdzeniowy układ;
- 3 GB RAM;
- 32 GB wbudowanej pamięci (+MicroSD);
- aparaty:
- przód: 8 MPx;
- tył: 13 MPx;
- akumulator o pojemności 3000 mAh;
- Android 5.1.1 Lollipop (z aktualizacją do Marshmallow).
Firmą wykonującą te smartfony amerykańska firma Southern Telecom. Jednak, jak na urządzenia nie z Państwa Środka, ceny nie są wygórowane. Za najdroższy telefon Power przyjdzie konsumentom zapłacić około 1000 złotych. Z kolei odmiany Snap to wydatek rzędu od 520 do 700 złotych.