Steve Jobs

[WIT #12] Kolejny film o Stevie Jobsie okazał się klapą

2 minuty czytania
Komentarze
steve jobs

 
„Steve Jobs” miał być inteligentnym i dobrym filmem, luźno opartym na życiu legendarnego współzałożyciela Apple. Reżyserem owego dzieła jest Danny Boyle, za scenariusz odpowiada Aaron Sorkin, a wśród gwiazd zobaczymy Michaela Fassbendera. Wydawać by się mogło, że taka historia i dobre recenzje będą kluczem do sukcesu. Stało się jednak inaczej. W weekend otwarcia przychody z filmu wyniosły zaledwie $ 7,3 milionów.
 
To mniej niż jedna trzecia kosztów produkcji tytułu, czyli 30 milionów dolarów. Dodajmy do tego środki przeznaczone na marketing itp. i dzięki temu otrzymujemy kwotę $ 120 mln, która stanowi próg rentowności tego filmu! Mało możliwe, żeby „Steve Jobs” zwrócił się producentom, biorąc pod uwagę jego porażkę w momencie startu. Podane liczby pochodzą od analityków firmy Sony, które jak wynika z e-maili, wyciekły na skutek włamania w zeszłym roku. W informacjach tych podawano, że film może zarobić jedynie $ 30 mln podczas całego cyklu życia produktu.
 
Dziwny jest fakt, że film zarobił ponad pół miliona dolarów w pierwszy weekend w zaledwie czterech kinach! Jednak, gdy pokazy zaczęto w całym kraju (2493 miejsc), to sukces ten się nie powtórzył.
 
Co stoi za takimi wynikami? Być może to nie był najlepszy moment na premierę filmu (np. The Last Witch Hunter’s zarobił niewiele więcej). Innym powodem jest z pewnością zmęczenie materiału. Ile można pokazywać (w różny sposób) życie jednego człowieka. Wystarczy przypomnieć sobie tytuł „Jobs” z 2013 roku (słabe recenzje i sprzedażowa klapa). Steve Jobs jest człowiekiem, który zrewolucjonizował rynek mobilny, ale czy naprawdę trzeba kręcić kolejne filmy o jego istnieniu? Twórcom w obu przypadkach wydawało się chyba, że chwyci nazwisko bardzo dobrze znane Amerykanom. Tak się jednak nie stało. Można odnieść wrażenie, że do kina poszli fani Apple, kina, krytycy filmowi i przypadkowe osoby. Ja odpuszczam, a Wy?
 
źródło: the verge

Motyw