Rosja nakłada karę na Google

YouTuberzy wspierają Rosję – pożyteczni idioci w natarciu

3 minuty czytania
Komentarze

Serwisy społecznościowe oraz YouTube podjęły walkę z rosyjskimi mediami. Nie oznacza to jednak końca wpływu rosyjskiej propagandy na zachodzie. Ta znalazła inne dojście do świadomości milionów Europejczyków. Otóż YouTuberzy wspierają Rosję, pełniąc rolę pożytecznych idiotów. I chociaż nie są to najsłynniejsi twórcy w sieci, to ich zasięgi są na tyle duże, że mają realny wpływ na poglądy polityczne użytkowników.

YouTuberzy wspierają Rosję

YouTuberzy wspierają Rosję

No dobrze, zanim jednak przejdziemy do meritum sprawy, warto wyjaśnić, kim są pożyteczni idioci. Otóż jest to określenie, którego miał użyć Lenin odnośnie do zachodnich dziennikarzy, który wspierają rewolucję bolszewicką i ukrywają oraz bagatelizują jej negatywne działania. Z czasem jednak definicja ta się rozszerzyła na osoby, które promują szkodliwe — także dla nich samych — idee i zachowania. Inwazja wojsk rosyjskich na Ukrainę oraz próby wybielania Rosji i zwalania winy za nią na Ukraińców jest tego koronnym przykładem.

Dlaczego ktoś miałby to zrobić? No cóż, w niektórych środowiskach panuje przeświadczenie, że należy za wszelką cenę iść pod prąd, bo to świadczy o samodzielnym myśleniu. Dlatego też osoby takie bezmyślnie są przeciwko wszystkiemu, za czym jest ogół. W tym wypadku chodzi tu o wsparcie dla Ukrainy i potępienie działań Rosji. I chociaż opis ten może odpowiadać pewnym polskim organizacjom skupionym wokół skrajnej części prawicy, to warto pamiętać, że Polska nie ma wcale monopolu na takie osoby.

YouTuberzy wspierają Rosję – płatne trolle

Oczywiście nie wszyscy są rzeczonymi pożytecznymi idiotami. Są jeszcze płatne trolle internetowe, które powielają propagandę prorosyjską. 

Jak wynika z badania, niewielka sieć zachodnich blogerów i Youtuberów karmi szybko rosnącą grupę odbiorców rosyjską propagandą na temat wojny na Ukrainie. Podczas gdy UE zakazała działalności kremlowskich kanałów RT i Sputnik, a platformy mediów społecznościowych rozprawiły się z kontrolowanymi przez państwo rosyjskimi mediami, samozwańczy niezależni dziennikarze nadal docierają ze swoją dezinformacją do milionów ludzi. W samym serwisie YouTube dwunastu badanych influencerów miało łącznie 1,6 mln subskrybentów.

— Podaje londyński niezależny think tank Institute for Strategic Dialogue (ISD)

Problemem jest to, że media społecznościowe ignorują takie osoby, skupiając się na walce z rosyjskimi mediami, na co zwracają uwagę autorzy badania: 

Obecna strategia za bardzo koncentruje się na wyraźnych powiązaniach z Kremlem: państwowych mediach, dziennikarzach z wyraźnymi powiązaniami, ambasadach i konsulatach. Pomija ogromną ilość treści, które pochodzą od podmiotów, które mogą bardzo szybko dotrzeć do dużych grup odbiorców i szerzyć prokremlowską dezinformację bez konieczności bezpośredniego zaangażowania państwa.

— powiedziała Melanie Smith, szefowa działu analiz cyfrowych ISD.

Źródło: Stern.de

Motyw