Tysiące rosyjskich satelitów wyceluje w Ukrainę

Tysiące rosyjskich satelitów wyceluje w Ukrainę – kolejne wunderwaffe

2 minuty czytania
Komentarze

Szef rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos Dmitrij Rogozin nie bez powodu piastuje swoje stanowisko. To najbardziej wystrzelona w kosmos osoba na naszej planecie. Rzucał już wyzwanie NASA, groził odłączeniem sowieckich rosyjskich modułów od ISS. Nawet groził Elonowi Muskowi. Teraz zaś ogłosił, że tysiące rosyjskich satelitów wyceluje w Ukrainę. Ruch ten ma całkowicie odmienić przebieg wojny… to znaczy operacji specjalnej. I jest tu tylko jeden, mały szkopuł…

Tysiące rosyjskich satelitów wyceluje w Ukrainę

Tysiące rosyjskich satelitów wyceluje w Ukrainę

Czemu uważam, że deklaracje szefa rosyjskiego programu kosmicznego to zwykłe brednie i kpię z niego od początku wpisu? No cóż, zacznijmy od tego, że Rosja… nie ma tysięcy satelitów. Ma ich 161. Warto jednak podkreślić, że sam Rogozin przyznał, że tak wygląda obecna flota satelitarna. Więc mały plus dla niego, że nie zmyślał, opowiadając o potężnej flocie, która tylko czeka na jego rozkazy. A biorąc pod uwagę jego dotychczasowe akcje, to byłby do tego zdolny.

Zobacz też: Rosja użyła broni laserowej na Ukrainie – czysta desperacja?

Oczywiście nie oznacza to wcale, że nasz kosmiczny Dmitrij nie odleciał na rakiecie propagandy w najdalsze obszary kosmosu. Co to, to nie:

Dziś naszym najbardziej aktualnym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa naszego kraju i obywateli, a także realizacja najważniejszych interesów narodowych, związanych z kwestiami pogranicza, przede wszystkim ukraińskiego.

Tysiące rosyjskich satelitów wyceluje w Ukrainę – po co?

No cóż, nie będą to laserowe satelity, które zmiotą Ukrainę z powierzchni Ziemi niczym mała gwiazda śmierci. Aż tak twardych środków psychoaktywnych szef Roskosmosu nie bierze. Mają być to satelity szpiegowskie, które będą monitorowały całe terytorium Ukrainy przez całą dobę. I tu pojawia się jedno, bardzo ważne pytanie: jak?

W jaki sposób Rosja, która do czołgów musi montować chipy z lodówek i zmywarek, chce zbudować flotę kilku tysięcy satelitów szpiegowskich? W jaki sposób chce je umieścić na orbicie w rozsądnym czasie? Warto tu dodać, że to nie są Starlinki, które mogą uchodzić za naprawdę proste obiekty. To mają być zaawansowane satelity z optyką pozwalającą na śledzenie tego, co się dzieje na Ziemi.

Mowa tu o obiektach, które nawet najbardziej odmóżdżonym filmie akcji rodem z USA występują góra w kilku-kilkunastu sztukach. A tu mowa o tysiącach egzemplarzy. Oczywiście nie mówię, że to nie jest możliwe. To jednak kwestia długich lat pracy i to przy braku sankcji na nowoczesne technologie. Czy Rosja jest już tak zdesperowana, aby wyciągać kolejną cudowną broń po laserach?

Źródło: PolskaTimes

Motyw